Tłumię strach. Kiedy podejmuję decyzję, udaję, że on nie istnieje.
- O czym chcesz rozmawiać? - Pytam widząc mojego brata, w moim gabinecie. Wrócił. Pytanie, kiedy i dlaczego? Po co? Wyraźnie dał nam znać, że jego rodzina nic dla niego nie znaczy.
- Dobrze, wiesz o czym. - Odpowiada spokojnym tonem, w jego głosie można wyczuć wydech.
- To ty jesteś na mnie zły, a nie odwrotnie. - Uprzedzam Leona. Niech wie, że ja nie żywię urazy.
- Diego.. - Wymawia moje imię, które oboje bardzo dobrze znamy, ale on zawsze lubił każdą poważną rozmowę tak zaznaczyć, by jego rozmówca czuł od niego przyjacielski gest.
- Leon, to ty musisz to zrozumieć. - Zaczynam podniosłym tonem. Nie ja całe życie będę winny.
- Dasz mi w końcu dojść do słowa? - Pyta z lekką nutką złości, którą od razu opanowuje.
- A nie mówisz.-Oznajmiam z sarkazmem. - No dobra. - Mówię widząc jego wyraz twarzy.
- Chciałbym cię z całego serca przeprosić, za moje zachowanie. Nie powinienem ta reagować.
Kretyn ze mnie i tyle, ale jednak mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz. - Odpowiada ze skruchą.
- Ja ci dawno wybaczyłem, tylko czekałem aż wrócisz. - Lekko uśmiecham się w jego stronę.
- Naprawdę? - Pyta niedowierzająco.
- Czemu mi nie wierzysz? Ja nie żywię długo urazy. - Wyznaję z nadal goszczącym u mnie uśmiechem.
- Myślałem, że mi tego nie wybaczysz. - Burczy pod nosem szatyn.
- Nie jestem taki straszny. Jesteś dla mnie bardzo ważny, bracie. - Klepię po po ramieniu.
- Ty dla mnie też, Diego. - Uśmiecha się szczerze.
- Nie wiesz jak bardzo cieszę, że cię widzę. Jak było we Włoszech? - Pytam z ciekawością. Chcę wiedzieć co działo się tam u mojego brata.
- Świetnie mi się tam pracowało. Zaproponowali mi nawet tam pracę na stałe, bo spodobała im się
moja sumienna praca względem ich kliniki. - Oznajmia z radością. Widać ma szczęście w życiu.
- To dobra nowina. Mam nadzieję, że przyjąłeś ofertę. - Mówię z wielkim oczekiwaniem na to co powie.
- Niestety nie. - Kręci przecząco głową. Dlaczego? Czy on nie rozumie, jak wielką szansę stracił?
- Jak to? To dobra dla Ciebie propozycja. - Mówię niezadowolony.
- Violetta. Nie mogę jej zostawić na dłużej, a bynajmniej już nie chcę, być tak daleko od niej oddalony. Nie zniósłbym tego dłużej. - No i mamy powód. Miłość. To ona zrobiła z moim bratem tyle.
- Wróciliście do siebie? - Pytam z nadzieją, że odpowie twierdząco.
- Tak, aktualnie od wczoraj jesteśmy znów razem. - Uśmiecha się jak głupi. Zakochany, po prostu.
- Moje gratulacje, co się tym nie chwaliłeś? - Udaję z lekka obrażonego.
- Najpierw chciałem się pogodzić z własnym bratem. - Mruczy pod nosem.
- Kurcze..Jak ja się cieszę, waszym szczęściem. - Mówię jak najbardziej szczerze.
- Opowiadaj jak tam twoje maleństwo. - Śmieję się Leon.
- Dopiero co przyszło na świat, ale czuję że będzie moim oczkiem.
- Chłopiec czy dziewczynka? - Dopytuje.
- Leo, oczywiście że chłopiec. Podtrzymanie rodu Verdasów musi być. - Śmieję się głośno a on dołącza do mnie jak za dawnych lat.
- Hah, no pewnie, że tak. A imię jakie nadaliście?
- James. I chciałabym cię prosić w moim i Fran imieniu abyś został ojcem chrzestnym maluszka.
- Jesteście pewni? - Chyba go zaskoczyliśmy, nie chyba a na pewno.
- Jak niczego bardziej. - Odpowiadam pewny.
- To z wielką przyjemnością. I przepraszam, że nie pojawiłem się na ślubie ale obowiązki wzywały.
- Nic się nie stało. Rozumiem. - Uśmiecham się delikatnie.
- To ja będę leciał. - Mówi Leon i podaje mi dłoń na pożegnanie, którą ja ściskam.
- No dobra. Trzymaj się i zajrzyj do nas z Vilu.
- Na pewno zajrzymy.
- Nie wiesz jak bardzo cieszę, że cię widzę. Jak było we Włoszech? - Pytam z ciekawością. Chcę wiedzieć co działo się tam u mojego brata.
- Świetnie mi się tam pracowało. Zaproponowali mi nawet tam pracę na stałe, bo spodobała im się
moja sumienna praca względem ich kliniki. - Oznajmia z radością. Widać ma szczęście w życiu.
- To dobra nowina. Mam nadzieję, że przyjąłeś ofertę. - Mówię z wielkim oczekiwaniem na to co powie.
- Niestety nie. - Kręci przecząco głową. Dlaczego? Czy on nie rozumie, jak wielką szansę stracił?
- Jak to? To dobra dla Ciebie propozycja. - Mówię niezadowolony.
- Violetta. Nie mogę jej zostawić na dłużej, a bynajmniej już nie chcę, być tak daleko od niej oddalony. Nie zniósłbym tego dłużej. - No i mamy powód. Miłość. To ona zrobiła z moim bratem tyle.
- Wróciliście do siebie? - Pytam z nadzieją, że odpowie twierdząco.
- Tak, aktualnie od wczoraj jesteśmy znów razem. - Uśmiecha się jak głupi. Zakochany, po prostu.
- Moje gratulacje, co się tym nie chwaliłeś? - Udaję z lekka obrażonego.
- Najpierw chciałem się pogodzić z własnym bratem. - Mruczy pod nosem.
- Kurcze..Jak ja się cieszę, waszym szczęściem. - Mówię jak najbardziej szczerze.
- Opowiadaj jak tam twoje maleństwo. - Śmieję się Leon.
- Dopiero co przyszło na świat, ale czuję że będzie moim oczkiem.
- Chłopiec czy dziewczynka? - Dopytuje.
- Leo, oczywiście że chłopiec. Podtrzymanie rodu Verdasów musi być. - Śmieję się głośno a on dołącza do mnie jak za dawnych lat.
- Hah, no pewnie, że tak. A imię jakie nadaliście?
- James. I chciałabym cię prosić w moim i Fran imieniu abyś został ojcem chrzestnym maluszka.
- Jesteście pewni? - Chyba go zaskoczyliśmy, nie chyba a na pewno.
- Jak niczego bardziej. - Odpowiadam pewny.
- To z wielką przyjemnością. I przepraszam, że nie pojawiłem się na ślubie ale obowiązki wzywały.
- Nic się nie stało. Rozumiem. - Uśmiecham się delikatnie.
- To ja będę leciał. - Mówi Leon i podaje mi dłoń na pożegnanie, którą ja ściskam.
- No dobra. Trzymaj się i zajrzyj do nas z Vilu.
- Na pewno zajrzymy.
Violetta
Z śnieżnobiałej komody wyciągam czarne pudełko, w którym jest moja ulubiona biżuteria, którą dostałam kiedyś od Leona. Na pewno będzie dzisiaj idealnie pasować, do naszej wspólnej randki. W końcu po tak długim czasie rozstania, odczuwam, że zaczynam ponownie się odradzać w jego miłości. Chcę go kochać, jak jeszcze nigdy nikogo innego, bo wiem i to czuję, że Leon Verdas jest tym jedynym, z którym chcę wiązać swoją przyszłość. Wierzę z całego serca, że teraz się nam ułoży i będziemy ze sobą bardzo szczęśliwi i nikt na drodze do tego szczęścia nam nie stanie. Tylko w jego ramionach znajduję ukojenie i to Leon jest sensem mojego życia, dla którego chcę żyć. Ale czy aby na pewno będziemy tak szczęśliwi? Bo zakochana w nim będę na wieczność. Wiem, że mój ukochany jest mi przeznaczony i prędzej czy później znów stanęlibyśmy na tej samej drodze. Wiele błędów popełniłam w życiu, ale powrót do Leona nim nie jest i nigdy nie będzie. Kończę moje błogie rozmyślania zapinając kolię na szyi i zmierzam ku wyjścia, by w parku spotkać się z szatynem..
- Witam piękną panią. Czy my się już nie znamy? - Pyta przenikliwym spojrzeniem, aż ciarki mnie przechodzą. Tak na mnie on działa. Ach.
- Nie przypominam sobie. - Odpowiadam z głupim uśmieszkiem.
- A może jednak? - Zbliża swoją twarz do mojej, a potem usta do moich. Całując mnie delikatnie, doprowadza do szału.
- Mmm. - Udaje mi się tyle powiedzieć, gdy się od siebie odrywamy. - To zdecydowanie mężczyzna mojego życia. - Dodaję, uśmiechnięta.
- Jest Pani pewna? - Pyta z szerokim uśmiechem. Jak ja kocham jego uśmiech. Szaleję za nim!
- Ależ tak, proszę Pana, jak niczego innego. - Odpowiadam bez wahania.
- Kochana moja. - Mówi i przytula moje kruche ciało do swojego.
- Tylko twoja, kochanie. - Odpowiadam.
- Gotowa ślicznotka na uroczy wieczór w cudownej restauracji z takim mężczyzną? - Pyta, unosząc w śmieszny sposób swoje brwi. jak zawsze, urokliwy.
- Jak najbardziej.Zawsze o tym marzyłam. - Mówię pełna zachwytu.
- To idziemy księżniczko. - Chwyta mnie za dłoń i splata ze swoją. To teraz kierujemy się na moją randkę z facetem marzeń. Cudownie.
***
Idąc parkową ścieżką zauważam moją miłość, która niecierpliwie czeka tyłem odwrócona do mnie.
Zgaduję, że już znudziło mu się to wyczekiwanie na mnie, ale on dobrze wie, że zawsze muszę wyglądać dobrze. Ubrałam się na tą okazję w białą sukienkę do kolana, która jest z krótkim rękawem. Gdy wychodziłam z mieszkania to było chłodno, więc zarzuciłam na siebie czerwoną jeansową kurtkę. Gdy już podchodzę do niego, to obraca się a w jego oczach pojawiają się iskierki. Podoba mu się. To dobry znak. Jak najbardziej dla mnie. Ja uśmiecham się do niego, a on odwzajemnia uśmiech. Czuję jak motylki latają mi w brzuchu. Cudowne uczucie. Kwitnę w tej miłości, dokładnie przy nim. Leon podaję mi moje ulubione kwiaty, a ja z radości wtulam się do ciała mężczyzny. Pachnie najlepiej na świecie. Uwielbiam wpajać się jego zapachem. Po krótkim czasie odrywam się od jego ciała.
- Dzień dobry proszę pana. - Mówię zalotnym głosem. Wiem, że taka gra mu się podoba.- Witam piękną panią. Czy my się już nie znamy? - Pyta przenikliwym spojrzeniem, aż ciarki mnie przechodzą. Tak na mnie on działa. Ach.
- Nie przypominam sobie. - Odpowiadam z głupim uśmieszkiem.
- A może jednak? - Zbliża swoją twarz do mojej, a potem usta do moich. Całując mnie delikatnie, doprowadza do szału.
- Mmm. - Udaje mi się tyle powiedzieć, gdy się od siebie odrywamy. - To zdecydowanie mężczyzna mojego życia. - Dodaję, uśmiechnięta.
- Jest Pani pewna? - Pyta z szerokim uśmiechem. Jak ja kocham jego uśmiech. Szaleję za nim!
- Ależ tak, proszę Pana, jak niczego innego. - Odpowiadam bez wahania.
- Kochana moja. - Mówi i przytula moje kruche ciało do swojego.
- Tylko twoja, kochanie. - Odpowiadam.
- Gotowa ślicznotka na uroczy wieczór w cudownej restauracji z takim mężczyzną? - Pyta, unosząc w śmieszny sposób swoje brwi. jak zawsze, urokliwy.
- Jak najbardziej.Zawsze o tym marzyłam. - Mówię pełna zachwytu.
- To idziemy księżniczko. - Chwyta mnie za dłoń i splata ze swoją. To teraz kierujemy się na moją randkę z facetem marzeń. Cudownie.
___________________________________________________
Hej kochani!
Jak miło jest mi was powitać takim zwrotem, po tak długim czasie.
Ogromnie się za wami stęskniłam.
I mam nadzieję, że znajdzie się kilka osób, które poczytają do końca to opowiadanie.
Musiał minąć prawie rok bym zrozumiała, że ważny jest dla mnie blog i Wy.
Bo Wy go stanowicie. Rozdział może i krótki ale jest.
Chcę się postarać by kolejny rozdział był w następnym tygodniu.
Bardzo mocno was ściskam <3
Do następnego :)
Czekam na wasze komentarze.
Madzia Vilovers
Ale super ze wracasz czekam na Fedemile !
OdpowiedzUsuńMaddy
OdpowiedzUsuńWracam w miarę szybciutko, bo później zapomnę. 😄
UsuńCiesze się, że udało Ci się dodać dzisiaj rozdział 😀
Zajebisty.
Leonetta na randce. Tak bardzo się kochają. Mam nadzieje, że w najbliższym czasie się nie rozstaną.
Leon został poproszony jako chrzestny 😀
Pogodził się z bratem. Ciekawe teraz tylko jak zareaguje matka chłopaków na wieść, że V jest dziewczyną Leona.
Cudeńko.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Kochammmm <3
OdpowiedzUsuńGenialny, piękny, kocham!!!
OdpowiedzUsuńJa
OdpowiedzUsuńCześć!
UsuńPrzepraszam, że wracam po tak długim czasie.
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wróciłaś! Tęskniłam za tym blogiem i Twoimi pracami z niecierpliwością czekałam i się doczekałam ♥.
Musze się przyznać, że historia nieco mi uleciała, ale kiedy przeczytałam rozdział to poprzypominałam sobie bardzo dużo rzeczy. Cieszę się, że chcesz ją dokończyć, bo jest naprawdę świetna ♥.
Jaki ja mam dzisiaj dobry nastrój ;D.
Ale przejdźmy do rozdziału ^-^.
Zaskoczyło mnie to jak Diego szybko wybaczył Leónowi. No bo w końcu ich zostawił, nie ważne, że dla pracy... Zostawił ich. Ale jak widać Diego to mądry facet i wie co jest ważne.
James ♥. Już uwielbiam tego malucha, będzie najsłodszy na świecie ^-^.
Fajnie, że miłość León i Violetty powraca. Zaczną się od siebie uzależniać na tyle, że nawet do łazienki będą musieli chodzić razem xD. Ale to nic złego, przecież XD.
Czekam na 28 ♥.
Pozdrawiam,
Shoshano aka Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka Małpa.
Moje płuca chyba odmówiły mi posłuszeństwa.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się niecierpliwiłam.
Leon się pogodził z Diego.
Leon chrzestnym.
Leonetta idzie na randkę.
Tak bardzo się kochają.
Oby się nic nie zepsuło.
A co z matką chłopców?
Wspaniałe
Cudowne
Czekam:*
Gabi:*
Czekałam, cały rok.
OdpowiedzUsuńI na tym czekaniu mi rok szkolny zlecial
Cieszę się, że wróciłaś
I mam nadzieję, że na dłużej
Życzę Ci miłego pisania
I dużo weny
Jak zwykle cudowny
Kocham jak facet nazywa dziewczynę księżniczka
Jutro ubiore się jakoś ksiezniczkowato i będę czekać na księcia
Ciekawe czy przyjdzie
Kisses
Gabrielle aka Gabi aka żona Jorge aka księżniczka
Czekałam, cały rok.
OdpowiedzUsuńI na tym czekaniu mi rok szkolny zlecial
Cieszę się, że wróciłaś
I mam nadzieję, że na dłużej
Życzę Ci miłego pisania
I dużo weny
Jak zwykle cudowny
Kocham jak facet nazywa dziewczynę księżniczka
Jutro ubiore się jakoś ksiezniczkowato i będę czekać na księcia
Ciekawe czy przyjdzie
Kisses
Gabrielle aka Gabi aka żona Jorge aka księżniczka
Cudo!
OdpowiedzUsuńJest idealny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego brakowało :)
Czekam na next <3
Misia cudowny ten rozdział noo :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że wracasz do formy, naprawdę gratki
bo rozdział wymiata i est moc ^^
ak to my mówimy spalamy to :D
Leon taki romantico ^^
Zawsze nim był i jest ach :D
Dobrze, że bracia się pogodzili :)
Wiesz myszko, że teraz czekam na next ^^
I nie dam Ci spokoju :D
Bo musi być ;*
Mam nadzieję, że uda nam się spiknąć na gadu i pogadać :D
Do zobaczenia ;*
Buziaki <3
Kocham mocno ♥ ;*
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłas :*
OdpowiedzUsuńDo końca wierzyłam że nadejdzie ten dzień w którym wrócisz <3
Rozdział cudowny :*
I nie mogę się doczekać next'a <3
Życzę dużo weny :*
Superowyyyy ^.^
OdpowiedzUsuńNadal świętuje Twój powrót :) Delektuję się rozdziałem jak przepyszną babeczką z karmelem :)
OdpowiedzUsuńBrakowało mi twoich rozdziałów. 😘
OdpowiedzUsuńŚliczny jak zawsze.
Tylko, szkoda, że krótki, ale i tak się cieszę, że wróciłaś!!!
Chcę następny <3 <3
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSuper zapraszam do mnie.
http://story-by-livia.blogspot.com
Chciałabym abyś wpadła bo dopiero zaczynam <3
Cudenko:) będziesz jeszcze kontynuować to cudowne opowiafanie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudenko:) będziesz jeszcze kontynuować to cudowne opowiafanie, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKto chce aby Magda dokonczyla to opowiadanie, ja bardzo bardzo chcę aby to dokonczyla bo jest zajebiste
OdpowiedzUsuńkiedy tu pojawi się rozdział
OdpowiedzUsuńHej kochana, jak tam? :)
OdpowiedzUsuńZamierzasz coś dodać?:)
Pozdrawiam <3
Minął rok :'(
OdpowiedzUsuńŻyjesz jeszcze? ♥
Jeśli to czytasz, to odpisz przynajmniej, czy zamierzasz dokończyć to opowiadanie :'(
Kochana ja chcę przeczytać kolejny rozdział pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDasz jakiś znak? Proszę? :(
OdpowiedzUsuńPo prostu daj znać, że u ciebie okej ^^
OdpowiedzUsuń