sobota, 28 marca 2015

Chapter 6 ~ Ucieczka

* Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.Twoje słowa jak szept przychodzą.
Tak długo jak jesteś ze mną tej nocy jest dobrze.

_______________________________
Rozdział z dedykacją dla Blair Blanco i Maybe No ?

Leon
Jadę zakorkowaną ulicą Nowego Yorku. Do firmy jest naprawdę dość daleko. A z tego co mówił Diego,bardzo mnie tam potrzebują więc muszę tam być. Po sytuacji sprzed kilku minut trochę ochłonąłem. Lecz może Torres ma rację. Nie widzę świata po za pracą. Ale ja po prostu kocham swoją pracę,lubię patrzeć na szczęśliwe kobiety,które są po operacjach plastycznych. Mijam wszystkie auta i już jestem na przecznicy gdzie znajduję się Bellezza Clinic. Wychodzę z auta i już po chwili znajduję się w obracanych drzwiach firmy. W środku panuję głucha cisza i ciemność. Jedynie delikatne światło bije z biura mojego brata. A tam słyszę głosy,na pewno moich rodziców i Diego. Ale po co miałem się tutaj zjawiać w trybie natychmiastowym. Wchodzę w głąb i widzę na dodatek siedząco Vilu,która najprawdopodobniej nie może wytrzymać z bólu. Co tutaj się do cholery stało ? Czyżby ktoś zrobił jej krzywdę ? Muszę się tego dowiedzieć.
- No co tam ? Dlaczego Violetta tak cierpi ? - Pytam rozwścieczony. Może dlatego,że przerwali mi romantyczne chwili z moją dziewczyną.
- Może trochę ochłoń.- Uprzedza mnie rodzicielka. Ma rację. Jestem nie do wytrzymania.
- Już dawno to zrobiłem.- Burczę. -Po co po mnie dzwoniliście ? - Pytam.
- Vilu skręciła kostkę i boimy się,że to coś poważnego. Możesz na to rzucić okiem.- Pyta mnie brat.
- Tak. Zobaczę co jest nie tak.-
- Tylko bądź delikatny,nie chcemy abyś zrobił jej krzywdę.
- Nikomu jeszcze jej nie wyrządziłem. Więc spokojnie.- Zbliżyłem się do niej i chwyciłem ją za obolałą nogę.Jęknęła cicho. Boli ją to.
- Możesz poruszyć nogą ? - Pytam się.Patrzę w jej czekoladowe oczy i widzę tylko strach.
-W zasadzie to tak. Tylko co chwile mam jakieś dziwne skurcze.- Szepcze,a jej głos brzmi jakby za chwilę miała się na dobre rozpłakać. Szkoda mi jej.
- To da się nam szybko to załatwić. Przepiszę ci tylko maść przeciwbólową i dzięki niej powinna być wszystko w porządku.- Uśmiecham się do niej,próbując ją trochę rozweselić. Może mi się to uda.
- Bardzo ci dziękuję.- Całuję mój polik. Robię się lekko zawstydzony. Jest taka delikatna. Cudowna.
- No to ktoś mi powie co tu się stało ? - Pytam i odwracam się w stronę mojej rodziny.
- Violetta wychodziła z firmy i chciałem ją lekko przestraszyć.- Mówi cicho Diego i spuszcza głowę.
- Następnym razem nie rób takich głupot.- Ostrzegam go. Takie zabawy,nie kończą się za dobrze.
- Tak wiem. To było nie odpowiedzialne.- Mówi Diego i delikatnie spuszcza głowę w dół.Czuję się jak jego ojciec,Choć różnica między nami wynosi tylko dwa lata.To nie tak dużo,ale mój brat zawsze zachowywał się nierealnie.


~ Następny dzień.
Violetta
Jest godzina 9:00,a ja dopiero wchodzę do pracy. Szef dał mi wolne ze względu na moją kostkę. Ale wczoraj zrobiłam sobie okład i wsmarowałam maść od Leona. Ten upadek zapamiętam do końca życia. Na szczęście z moją kostką jest już wszystko w porządku i mogę normalnie chodzić. Idę w kierunku recepcji i zamiast zastać tam Ludmiłę,stoi tam Leon. Jest ubrany w nienaganny garnitur.
A krawat dodaje mu większej przystojności. Nagle zauważa mnie i posyła mi uśmiech,który szybko odwzajemniam.
- Jak noga ? - Pyta zmartwionym głosem. Martwił się. Jak mi ciepło jest na sercu.
- Już z nią lepiej. Przydaje mi się do biegania.- Zaśmiałam się.
- Biegasz ? - Pyta zaskoczony.
- Tak,zawsze rano przed pracą. Lubię sobie pobiegać.- Mówię z rozbawieniem.Dzisiaj zrobiłam sobie urlop od biegu,ale tylko dlatego,że nie chciałam przemęczyć mojej nogi.
- Też biegam rano. Dziwne,że jeszcze się nie spotkaliśmy.- Biega. Zadziwił mnie tym bardzo,ale się w ogóle temu nie dziwię. Widać,że ćwiczy stąd jego mięsie.
- No tak.- Stwierdziłam. Mamy wspólną pasję. Bieganie. To coś nowego.
- A gdzie biegasz ? - Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
- Po głównym palcu.- Odpowiadam.
- To dlatego się jeszcze nie spotkaliśmy.- Mówi.Patrzymy na siebie,a już po chwili wybuchamy śmiechem. Przy nim nie da się normalnie zachowywać.
- Głównie teraz załatwiam ważne sprawy.- Widzę,że w jego oczach pojawiają się dwa małe iskierki. Czyżby coś podejrzewał. Jeśli tak. To firmie,prezent dla nowego szefa nie wypali. A szkoda.
- Mówisz ważne sprawy ? Czy związane z przyjęciem niespodzianką dla mnie ? - Pyta podejrzliwe.A jednak trafił w sedno sprawy. No cóż. Tak bywa. Jest sprytny,to się szybko o tym dowiedział.
- Skąd ty to wiesz ?
- Wszyscy o tym mówią. Pamiętaj,nie lubię jakiś tłoków. Wolę ten sukces oblać tylko z pracownikami firmy i z nikim innym. A wino uwielbiam czerwone.- Mówi,gestykulując przy tym rękami. Co śmiesznie wygląda.- Będzie takie ?- Pyta i przy tym lubieżnie się uśmiecha,muszę stwierdzić,że bardzo ładny ma uśmiech.
- Każde.- Staram się być w miarę poważna.Śmieje się,to znak,że przyjął to jako żart. Wymijam go bez słowa i wchodzę do gabinetu.
~*~
Wychodzę z kliniki.Już dość się napracowałam.Zdziwiło mnie bardzo dzisiejsze zachowanie Ferro. Nawet nie wpadła do mnie na kawę. Co jest to bardzo dziwną rzeczą. Może się na mnie obraziła ?
Tylko pytanie jest,za co ? Nagle widzę ją jak siedzi na murku w parku. Nie wygląda najlepiej. Płacze.
Jest smutna,ktoś musiał sprawić jej ogromną przykrość. Dlaczego tak sądzę ? Zdążyłam ją poznać i wiem,że na co dzień jest twardą kobietą. Nie daje się łatwo ponieść łżą. A teraz wygląda okropnie.
- Cześć Lu.Co się dzieje ? - Pytam smutna.
- Nie nic.- Cała Lu. Chcę uniknąć tematu. Jesteśmy przyjaciółkami od nie dawna,ale rozumiemy się jak nikt inny. Powinna się przede mną otworzyć.
- Laska,czemu płaczesz ? - Ponawiam moje pytanie.
- Faceci są beznadziejni.- Mówi z łamiącym głosem. Jak mi jej szkoda. Cierpi,widzę to.
- Mówisz tak bo ? - Dociekam. Chcę jej pomóc. To tyle.
- Bo mnie rani.Nie widzi,jak przez niego jestem cała czerwona.- Odpowiada mi,cała drżąca.
- To wszystko wina Federico.- Sumuję i siadam obok niej.Blondynka wtula się we mnie.
- Gdyby się tak wcześniej nie zachowywał umówiłam bym się z nim.- Mówi przez łzy,które lecą jej strumieniami i delikatnie spadały jej na bluzkę.
- Co ? - Pytam zaskoczona. Nie wierzę w to,co słyszę.
- To co słyszysz.- Jej rozpacz sięga wysokiego progu. Jest w fatalnym stanie.
- Jak to umówiła ?
- Zaprosił mnie na randkę.- Udaje jej się to powiedzieć. Chociaż w gardle ma gulę.
- I nie mów mi tylko,że nie przyjęłaś propozycji.- Zaczęłam dość poważnie.
- Właśnie się zdziwisz bo mu odmówiłam.
- Ale jak to ? Przecież nie dawno mówiłaś mi,że go kochasz ?
- Lecz wszystko się zmieniło.Przez niego.- Mówi wściekle. Nie chciałam bym być w skórze Federico.
- A może się zmienił.Uważam,że powinnaś dać mu szansę.- Gładzę jej ramię by dodać jej trochę otuchy. Niech walczy o niego. Może jej to pomoże.
- Tak myślisz ? - Roś miewa się. To dobry znak.
- Tak i tylko dla ciebie to zrobił.
- Spróbuję z nim porozmawiać.Kochana z ciebie przyjaciółka.- Mówi uradowana. I na jej twarzy wreście mogę dostrzec cień uśmiechu. Jest wspaniała.
- Miło mi to słyszeć.- Posyłam jej uśmiech.
Francesca
Choroba. Jeden z podstawowych pojęć medycznych. Dlaczego te głupie przeziębienie musiało dopaść mnie ? Nienawidzę,być chora. To zawsze wszystko komplikuję. Póki mam jeszcze w miarę dobrą pamięć,to na prawdę nie pamiętam,kiedy ostatnio byłam chora. Mój układ odpornościowy miałam najlepszy,ale choroba i tak mnie złamała. Nic na to nie poradzę. Wczoraj wieczorem był u mnie lekarz,po którego oczywiście zadzwonił Diego. Mój kochany mężczyzna. Tak się o mnie martwi. Doktor przepisał mi antybiotyk i w najbliższych dnia mam cały czas leżeć w łóżku. Co jest dla mnie wielkim kłopotem. Bo miałam zarabiać na przyszły rok studiów. Ale zostały mi jeszcze 2,5 miesiąca do kolejnego roku studenckiego. Ostatni rok. I w końcu będę mogła pracować na mojej wymarzonej uczelni,o której marzyłam od wieków. Będę pracować jako wykładowca nowojorskiej wyższej uczelni muzycznej i artystycznej. Tak dobrze słyszeliście. Mam już załatwioną posadę. Nie każdemu zdarza się otrzymać tak wielką szansę. Juilliard School to moja przyszłość. Jestem tym tak podekscytowana,że aż nie mogę o tym mówić. Tylko warunkiem są dobre oceny,ale z tym nie mam problemu.Tak moje rozmyślania,przerwał Diego,który wszedł radosny do mojej sypialni z tacką,na której miał zupę. Podejrzewam,że to na pewno rosół. 
- No jak tam czujesz się kochanie ? - Pyta chłopak,tace kładzie na stolik,który znajduje się obok łóżka. Swoją dłonią dotyka mojego czoła. Jakie to przyjemne uczucie.
- Nie za dobrze. Ale bywało gorzej.- Mówię cichutko,a on skrada mi całusa. Chichoczę uroczo.
- Moje bidulka.- Diego obejmuje mnie ramieniem,a moja głowa ląduje na jego idealnym torsie.
- Jesteś kochany.- Całuję mnie w czoło.
- Tak dla ciebie zrobiłem rosół. Powiadają,że on pomaga.
- Dziękuję.- Gładzę go po ramieniu.
- Nie gadaj,tylko wcinaj. Póki jest jeszcze ciepła.- Pogania mnie.Ideał.Ale tylko mój.
- Jak ty mnie rozpieszczasz.- Mówię szczęśliwa.On tylko się śmieje.
- Pamiętasz,że bardziej rozpieszczam cię w łóżku.- Mówi łobuzersko,pocierając mój nos o jego.
- Nie możemy,jestem chora.- Poprawiam kołdrę,okrywając się nią jeszcze bardziej.
- Przecież wiem słoneczko.
- Chciałam aby już było tak na zawsze.- Na mojej twarzy wkradł się promienny uśmiech.Marzenia.To coś wspaniałego.
- Czyli jak ? - Pyta całkiem nieświadomy.
- Ty i Ja,razem mieszkający,w przyszłości szczęśliwa rodzina z kilkoma pociechami.- Nadal uśmiech nie znika mi z twarzy.
- Nie za daleko wybiegasz w przyszłość ? - Śmieję się.Czuję się urażona.
- Śmiejesz się ze mnie.- Mówię wściekła,widzę,że jest zakłopotany.No jestem ciekawa jak z tego wybrniesz Verdas.
- Nie ja tylko próbuję cię zrozumieć skąd taka szybka decyzja u ciebie.- Odpowiada,delikatnie muskając mój polik.
- Po prostu. Lubię tak sobie od czasu pomyśleć. Nie chciałbyś mieć ze mną dzieci ? - Zapytałam go.
- Kochanie,każdy facet o tym marzy.- Powiedział półszeptem i odgarnął mi mój kosmyk włosów za ucho.Uśmiechnął się do mnie.
- To w czym jest problem ? - Dalej drążę ten temat.Nie chcę aby miał jakieś sekrety przede mną. Szczerość,to sobie obiecaliśmy.
- Moi rodzice.- Westchnęłam.naszemu szczęściu mają przeszkodzić jego rodzice ? Może ma rację.Ale trzeba z tym skończyć.
- Wiecznie młoda nie będę. Może czas byś już powiedział im prawdę.- Mówię zgryźliwie.
- Wiesz jak oni na to zareagują ?
- Pomyślałeś,do czego możesz to doprowadzić ? - Pytam z wyrzutem.
- No tak,ale...- Widzę,że chce coś powiedzieć,lecz ja jestem szybsza i mu przerywam.
- Nie ma żadnego ale. Postaw się też na miejscu Violetty. Nie może znaleźć sobie miłości,bo jest przypięta do ciebie.
- Skarbie. Obiecuję ci,ze po staram się to wszystko szybko odwołać.- Mówi,a moje kąciki ust unoszą się ku górze.Myślę,że mówi prawdę.
- Mam nadzieję.- Odpowiadam mu tym samym.
- Kocham cię.- Mówi po chwili.
- Ja ciebie też kocham.- Wtulam się w jego tors,zaciągając się jego perfumami.Miłość to wspaniałe uczucie,prawie nie do opisania.
Ludmiła
A może Violetta ma rację,powinnam dać szansę Federicowi i zobaczyć czy przetrwa próbę.
Chcę go najpierw sprawdzić,czy istnieje dla niego choć cień szansy na randkę ze mną. Jeśli tak to zobaczymy czy tych spotkań może być więcej ? Czy zasługuje na mnie ? Chcę się przekonać. Od wielu lat marzyłam aby choć na chwilę ze mną pobył sam na sam. A wczoraj sama dałam mu kosza. Czy można powiedzieć,że jestem nie zdecydowana ? Chyba tak. Przecież jestem  kobietą  zmienną. Zmieniam zdanie nawet w ciągu dnia i to kilkakrotnie. Idę do niego,aby z nim na poważnie o tym porozmawiać. Chcę wiedzieć na czym stoję. A może to była kolejna jego zagrywka z jego strony ?
Docieram pod jego dom i jestem zszokowana czym co widzę. Przecieram oczy,myśląc,że może mam jakieś złudzenia. Lecz jest to czysta cholerna prawda. Jestem wyprana z emocji. Osoba,która zawładnęła moim sercem i o tym nie wie,całuję się z jakąś tępą dziwką. Szmaciarz jeden.
Nie zmienił się wcale,jest gnojkiem bez uczuć. Zranił mnie. Znów zacznę przez niego bać się kochać.
A było tak dobrze. Dlaczego jeden głupi błąd,potrafi nam tak namieszać w życiu ?   Nienawidzę całego świata. A przede wszystkim jego. Federico Pasquarelli to zwykły dupek i dziwkarz.
O nie zauważa mnie. Co teraz powinnam robić ? Myśl szybko Lu. Ucieczka,tak to jedyne dobre rozwiązanie. Widzę jak biegnie w moją stronę i krzyczy moje imię. Nie zważam na nic,biegnę ile tchu mam w sobie. Nie chcę słuchać tych jego zakłamanych wyjaśnień. Na dziś mam tego dość. W końcu udaję mi się go spławić. Ale przecież będę musiała się z nim kiedyś spotkać. Dobrze,że dzisiaj jest piątek. Odpocznę sama w moim apartamencie lub pojadę do rodziców na weekend do Mediolanu. Chyba mi to dobrze zrobi.


*_*

Na początku chciałabym wam wszystkim podziękować za tak bardzo miłe i motywujące komentarze.Bardzo was kocham.Jesteście najlepszymi czytelnikami.
Rozdział akurat w miarę mi się podoba.A wam ?

Chcę od razu wszystkich poinformować o tym,że jeżeli ktoś nie będzie wracał pod rozdziałem.
To od następnego rozdziału,nie ma zajętego miejsca ;*

Jak widzicie Fede to przeklęty dupek,nie jest aż tak święty jak jego przyjaciel Leon.
A może nasz lekarz też coś ma za uszami ? Lu znienawidziła Federa,ale kto powiedział,że 
będzie łatwo.Wszystko zaczyna się komplikować.A to jest dopiero początek :P
Czy Lu wyjedzie do swoich rodziców ? Również się przekonacie w siódemce <3


* Demi Lovato - Nightingale

Im będzie więcej komentarzy,tym szybciej będzie next !

piątek, 20 marca 2015

Chapter 5 ~ Witamy !

* Moje serce czeka na twoją miłość.Moje ręce czekają na twój dotyk.
Moje usta chcą być całowane przez Ciebie.

___________________________________________
Rozdział z dedykacją dla Kylie i Rox xy :D


~ 3 dni później
Ludmiła
Czwartek.4 dzień tygodnia.A ja już jestem zmęczona pracą na recepcji.Przydałby mi się masaż.Ale nie mam czasu aby w przerwę udać się do Camili.A po pracy nie mam nikogo bliskiego by mógł wykonać mi go.Wiem,że stale to powtarzam,ale taka jest prawda.Nie znajdę sobie chłopaka,tak na zawołanie.Federico od naszego niedzielnego spotkania,słowem się do mnie nie odezwał,nawet nie zadzwonił.Chyba traktuję mnie jako zabawkę.Nie oszalałam.Powinien jako nawet i tylko mój przyjaciel,spytać jak się czuję.Chyba tak wiele nie wymagam.Chcę być po prostu szczęśliwa.To wiele ? Ale dzięki kilku osobom mam jeszcze siłę aby uśmiechać się w tej pracy.Dawkę szczęścia dostałam kiedy usłyszałam,że Violetta ma z nami pracować.Byłam radosna.Może w końcu zdobędę przyjaciółkę ? Jak na razie jesteśmy na dobrej drodze z Castillo.Uwielbiam z nią przebywać.Jest bardzo sympatyczna i miła,chociaż ma swoje wady to i tak na nie nie zważam.Lubi mnie bardzo wysłuchiwać.I za to ją najbardziej lubię.
- Hej Vilu.Idziemy na lunch ? - Całuję jej polik.
- Pewnie.-Śmieję się uroczo i już po chwili we dwie znikamy po za murami firmy.Czując się dobrze we swoim towarzystwie.
~
Siedzimy z Violettą,w ulubionej restauracji chłopaków.Modlę się tylko aby tutaj nie przyszli.W najbliższym czasie,nie chcę widzieć Federico.Ale jednak moja prośba nie zostaje spełniona.Dwójka przyjaciół wchodzi do środka i podchodzą do nas.
- Co tam laseczki ? - Pyta roześmiany od ucha do ucha Federico.Czy ten palant nie może dać nam spokoju.Chociaż raz chciałam na spokojnie porozmawiać z Violą a on musi mi przeszkadzać.
- Mógłbyś sobie darować.- Gromię go wzrokiem.Siada obok mnie a Leon przy Violettcie.
- Spokojnie.Masz czerwone dni ? - Widzę po minach Leona i blondynki,że ledwo wytrzymują  ze śmiechu.Jak on mógł mnie tak ośmieszyć.Ja nigdy bym tego nie zrobiła.Typowy podrywacz.
- Śmieszne.Chcesz dostać tam gdzie będzie cię boleć najbardziej ?- Pytam bardzo wciekła i na maxa czerwona ze wstydu.Nienawidzę gdy ma rację.Mam okres.I jestem nie do wytrzymania.Dobrze,że to jest jego końcówka.
- Aj co ty taka nerwowa ? - Dotyka mojej dłoni.Jaki ma przyjemny kojący dotyk.Czuję się nieziemsko,ale nie mogę mu na to pozwolić.Chcę mu odmówić,że nie jestem aż taka łatwa.Nie jestem taka jak jego wszystkie dziwki,które ma na jedną noc.
- Bo mnie wkurzasz ? - Pytam z sarkazmem.Dwójka moich przyjaciół nie może wytrzymać już ze śmiechu.To wszystko przez Federico,mógł nie zaczynać tego tematu.
- A wybaczysz mi choć na czas trwania lunchu ? - Robi słodkie oczka.Nie chcę żadnych problemów,więc postanawiam się zgodzić na jego prośbę,co mi zależy.
- No okey.-Posyła mi uśmiech,który nie pewnie odwzajemniam.
- Co tam Leon u ciebie słychać ? dawno nie rozmawialiśmy.- Staram się wyczytać coś z jego twarzy.Lecz nic nie mogę zauważyć.
- Jak wiesz,wszystko jest po staremu.- Uśmiecha się,pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.Podziwiam go za wszystko.Jest bardzo odpowiedzialny za swoje czyny.A pracowity za wielu ludzi
- A ja mam dla was dobrą nowinę dziewczęta.- Wtrąca się przygłup.No jestem tego bardzo ciekawa.Czujecie ten sarkazm ? Bo ja tak.
- Tak,a jaką ? - Pyta się Violetta.Pewnie zainteresował ją ten fakt jak i mnie.
- Będziemy razem nie długo pracować.- Mówi.Śmieję się z dezaprobatą.
- Jak dawniej mówiłam milutko.- Odpowiadam naburmuszona i sztucznie się do niego uśmiecham.
- A ty Violetta ? Dobrze pamiętam.- Blondynka,tylko kiwa twierdząco głową.- Co za szczęście.Na jakim dziale pracujesz ? - Pyta dość zaciekawiony.Znowu pewnie coś niedorzecznego uronił sobie w tej jego pustej głowie.Jeszce kilka dni było między nami normalnie,ale teraz wszystko powróciło do rzeczywistości.Jaka ja byłam głupia,dałam się nabrać na niewinne słodkie słówka.
- Na marketingu a co ? - Violetta posyła mu delikatny uśmiech.Widzę,że chce być dla niego miła.
- O to wielka szkoda,że nie będziemy dzielić razem gabinetu.- Metrowa grzywka porusza zabawnie brwiami.Dając jej znać o co mu chodzi.Zbok jeden.Jak on może,wie,że ma chłopaka.To odstawia jakieś teatrzyki przed nią.
- Uspokój się.- Krzyczymy w tym samym czasie z Leonem.Widać,że dwójka przyjaciół jest zaskoczona naszym zachowaniem.
- Co za zazdrośni ? - Śmieję się.My tylko gromimy go wzrokiem.
- Wcale nie.Ale to jest dziewczyna mojego brata,więc mógłbyś już sobie darować.-Unosi się Leon.Wie co mówi,Violetta jest już zajęta i na pewno nie będzie chciała go na jedną noc.Tylko on taki jest.
- Leon ma rację.- Przytakuję mojemu przyjacielowi.Brunet tylko kiwa głową z dezaprobatą.
- Okey.Już nie będę.- Podnosi ręce wysoko w geście ogromnym.Podochodzi do nas kelnerka i składamy u niej zamówienia,pozostaje nam tylko czekać na nasz pyszny obiad.
~*~
- Słuchajcie miło się z wami rozmawia,ale będę już uciekać.- Zaczyna Violetta.Liczyłam,że pójdziemy do mnie jeszcze napić się kawy.Ale chyba zrobimy to innym razem.Widać,że Castillo ma inne plany i muszę je zaakceptować.
- Tak szybko ? - Pytam smutno.
- Przyjaciółka mnie potrzebuję.Dawno się z nią nie widziałam.- Mówi i posyła mi przepraszające spojrzenie.Nie no,sprawiłam jeszcze to,że Viola poczuwa się winna do mojego stanu.
- Rozumiem cię.- Mówię cichutko a wzrok kieruję na swoje paznokcie.
- Leon nie będę już potrzebna w pracy ? - Zwraca się Castillo do mojego przyjaciela.No tak to też jest jej szef.
- A skończyłaś design nowego produktu ? - Pyta i przypatrywał się jej twarzy.
- Tak.Diego miał go dokończyć gdy wychodziłam.- Oznajmia radosna,szatyn wypucza powietrze z klatki.Musi być bardzo zadowolony z jej szybkiej pracy.Może wkrótce będzie chciał aby awansowała.Kto wie ?
- No to na dziś masz wolne.-  W tej chwili zobaczyłam białe zęby Verdasa,które szczerzyły się do Vilu.Czy coś jest tu na rzeczy ? O czym ja myślę.Przecież muszę sobie to szybko wybić z głowy.Leon nie mógłby zakochać się w dziewczynie brata,a co więcej nie pozwoliłby sobie na to.To nie w jego stylu.
- Dzięki.- Pocałowała polik każdego z nas i już po chwili nie było po niej śladu w restauracji.Zostawiła mnie z nimi.Ugh,muszę to wytrzymać.Choć nie jest to łatwe.
- Ja też się zbieram,praca wzywa.- Leon ty też musisz mnie zostawić na pastwę losu z Federico.Co za przyjaciele ? Nie mogą mi pomóc w potrzebie.Czemu ja się dziwię ? Przecież oni nic o tym nie wiedzą.
- To cześć wam.- Posyła nam uśmiechu i również ślad po nim się urywa.
- No to zostaliśmy sami.- Przerywa tą ciszę idiota.Jeny,co miał na myśli mówiąc to ? Na pewno jakiś podtekst,już ja go dobrze znam.
- Nie licz na nic.- Warczę przez zaciśnięte zęby.A jednak umiem pokazać tą stanowczą i wściekłą Lu.
- Może wyjdziemy gdzieś razem ? - On jest jakiś głuchy.Nie słyszał co powiedziałam wcześniej ?Nie chcę z nim nigdzie iść.Czy to jest tak trudne do zrozumienia ?
- Masz na myśli randkę ? - Szybko gryzę się w jeżyk.Co ja najświętszego zrobiłam.Jak mogłam być tak nierozsądna.Uśmiecha się cwaniacko w moją stronę.
- No coś w tym stylu.- Zaciska usta w jedną linię.
- Zapomnij.- Mówię rozwścieczona i szybkim ruchem wychodzę z restauracji.Nie odzywa się do mnie kilka dni,a tak bez większego zastanowienia proponuje mi randkę.Może i było to moim marzeniem,lecz nie mogłam się tak szybko uwieść na jego romantyczne gesty.Wiem jakim casanową jest,więc lepiej,żeby się do mnie nie zbliżał.Przyjaźń to coś co mogę jak na razie mu zaoferować.
Violetta
- Cześć Fran,jak się masz ? - Pytam się przyjaciółki gdy ta otwiera mi drzwi.Kaszlę i kicha.Czyżby była chora ? Może to nie ten moment na odwiedziny ? - Pytam się siebie w myślach.
- A jak mam się czuć ? - Zaśmiała się.
- Wyglądasz nie najlepiej.- Mówię i dotykam jej czoła.Ałła ale parzy. - Masz gorączkę.-Kwituję ją.
- Nie przesadzaj.- Kichnęła.Ja mam nie przesadzać.To na pewno jest przeziębienie i powinna leżeć w łóżku a nie jeszcze nadal tu stać obok mnie.
- Ja się po prostu martwię o ciebie.Nie przesadzam,marsz do łóżka.- Rozkazuję jej i staram się aby mój głos brzmiał naprawdę poważnie.I nawet mi to wychodzi.
- Ale...- Próbuję coś powiedzieć,lecz ja jej szybko przerywam.
- Nie ma żadnego ale,gdzie trzymasz termometr ? 
- W komodzie,w pierwszej szufladzie.- Oznajmia i szybko wchodzi pod pościel.Mądra dziewczynka Wreście posłuchała moich zaleceń.
- Zmierz sobie temperaturę.- Podaję jej wymieniony przedmiot.Ona szybko wkłada go pod pachę.
- Okey.Chciałaś się spotkać,bo ? - Pyta.Wiedziałam,że w końcu dojdzie do tego tematu.
- Chciałam z tobą porozmawiać.Nie denerwuję cię już ta cała sytuacja ? 
- Mówisz o tobie i Diego ? - Dopytuję.Ja tylko kiwam głową.
- Nie.To jest bez znaczenia.- Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Jak to bez znaczenia ? - Pytam ciekawa.Nie wiem co chciała mi przez to powiedzieć.
- Gdybyś nie była dziewczyną Diego i tak bym musiała się ukrywać.A wiem,że nie czujecie nic do siebie.To prawda ? 
-Tak,to tylko czysta przyjaźń.Tak jak ty i ja.- Mówię i posyłam jej uśmiech,który odwzajemnia.
- Uspokoiłaś mnie.- Ściska moją dłoń.Uśmiecham się widząc co robi.
- Pokaż termometr.- Nakazuję.
- Ale Violetta.To nic takiego.-  Powiedziała słodkim głosem i zatrzepotała  swoimi rzęsami.Cauviglia nie złapiesz mnie na swoje słodkie czyny.O nie,ja jestem na nie odporna.
- Mówisz o własnym zdrowiu,że to nic takiego ? - Pytam lekko zaskoczona jej postawą.Zawsze uważała,że zdrowie jest najważniejsze.
- Masz jednak gorączkę.38 stopni.- Odzywam się po chwili,gdy udaję mi się wyczytać liczby.
- I co teraz ? - Pyta cichutko.Nawet nie próbuj mnie wsiąść na skruchę.
- Zostanę z tobą przez chwilę.A potem zadzwonię po Diego.- Usiadłam obok niej i przytuliłam ją.
- Tylko nie po niego.- Znowu zaprzeczasz.Pewnie czegoś mu nie powiedziała.A teraz się boi konsekwencji,a trzeba liczyć się z tym,że trzeba za wszystko ponieść ból.
- Dlaczego ? To twój chłopak i powinien o tym wiedzieć.- Mówię wyraźnie,podkreślając
słowo chłopak.
- Ale będzie zły na mnie.- Mówi zmartwiona.Przeskrobała coś.Teraz jestem tego pewna.
- Nic nie rozumiem.
- Wczoraj czułam już się słabo,kazał mi leżeć w łóżku a ja go nie posłuchałam.- Tłumacz mi.Czyli o to chodzi.Fran ty uparciuchu,nigdy nie słuchasz nikogo.Robi to co uważa za słuszne.
- Muszę zadzwonić. - Mówię stanowczo.Nie chcę mieć sekretów przed brunetem.Wolę być z nim szczera.Tak jak wobec Francesci.Nie chcę ich oszukiwać.
- Tylko najpierw mnie przytul.- Powiedziała do mnie Fran.A ja uczyniłam to z miłą chęcią.Dobrze jest mieć przy sobie kogoś.Kogo można nazwać przyjaciółką.
Leon
- Pyszny ten kurczak.- Kompletują moją dziewczynę,naprawdę się postarała.Smakuję jak ósmy cud w buzi.Idealne danie,na ten wieczór.A wino jeszcze wytrawniejsze.Czerwone moje ulubione.
- Dziękuję,starałam się go jakoś zrobić.- Mówi z delikatną chrypką i upija łyka wina.Oblizuję swoje usta i czeka aż coś powiem.
- A przypadkiem go nie zamówiłaś ? - Dociekam.Jestem pewien,że mnie w tej sprawie oszukała.Chciałem po prostu zagrać.I mi się to udało.Przełknęła ślinę.Robi tak zawsze gdy dowiem się o jej kłamstwie.Znowu kolejny raz zawiodłem się na niej.A może to już jest nasza rutyna.Nie boli mnie to bardzo,lecz jest mi smutno.
- Dlaczego tak uważasz ? - Och Camila,mogłabyś w końcu się nie zgrywać.Chcesz jeszcze to ciągnąć.
- Bo na korytarzu były kartonu z napisem dostawa dobrego jedzenia w kilka minut.- Mówię lekko zły.
- Przepraszam cię,ale mój posiłek przypaliłam.Nie gniewasz się ? - Pytam z skruchą w głosie.W jednej chwili robi mi się jej żal.Starała się a ja tego wcześniej nie doceniłem.Palant ze mnie.
- Nie liczą się starania.- Dotykam jej dłoni i kurczowo zaciskam.Chcę aby wiedziała,że jestem przy niej.Nie zamierzam obrażać się o taką głupotę.To nie w moim stylu.
- Kochany jesteś.- Komentuję i zatapia swoje usta w cieczy.- Wiesz,że kocham cię bardzo i zrobię wszystko abyśmy byli szczęśliwi..- Kontuję i siada na mnie okrakiem.
- Co masz na myśli ? - Pytam zdezorientowany.
- Ty dobrze wiesz.- Jej ręce powędrowały na moją szyję.Pocałowała mnie bardzo namiętnie,że zapragnąłem więcej.Zaczęliśmy nasze pocałunki z wielką rozkoszą oddawać.Po chwili zsunąłem jej ramiączko od sukienki i zacząłem całować jej szyję.Było mi tak błogo.Rozpięła mi koszulę i swoimi dłońmi gładziła mój tors.Nagle wstała ze mnie złapała mnie za dłoń i poprowadziła do kanapy.Rzuciła mnie z całą swoją siłą na nią.W końcu wylądowała na mnie i z dzikością całowała moje usta.Kiedy miała się dobierać do moich spodni zadzwonił mój iPhone.O boże.Nienawidzę telefonów.Patrzę na ekran i widzę,że dzwoni mój brat.Szybko naciskam zieloną słuchawkę.Brat jest o wiele ważniejszy niż laska.
- Leon,jeśli ci przeszkadzam,to bardzo cię przepraszam.- Mówi panicznym głosem.Czyżby się coś stało.Na pewno,nie dzwoniłby nie potrzebnie.
- Co się stało ? - Pytam lekko zdenerwowanym głosem.
- Proszę cię,przyjedź do firmy.
- Okey.Będę za chwilę.
< Koniec rozmowy Leona z Diego.>
- Muszę już lecieć.- Mówię szybko i zapinam guziki od swojej błękitnej koszuli.
- I widzisz ? - Pyta cała zła.Wiem,że przerwałem prawie nasz stosunek.No ale muszę jechać.
- Niby co ? - Udaję,że nie wiem o co jej chodzi.
- Ktoś dzwoni do ciebie jak na zawołanie a ty musisz od razu jechać.- Mówi z wyrzutem.
- Nie umiesz mnie zrozumieć ? - Jestem na nią wściekły.Dobrze wie,że jestem odpowiedzialny za firmę.Gdyby coś się w niej działo,to muszę tam być.
- To ty mnie nie rozumiesz.Powiedz kiedy ostatnio się kochaliśmy ? - czy ona musi łapać mnie za drobnostki.Nie odpowiadam jej bo dokładnie nie wiem.- No właśnie.Ja też nie pamiętam.- Kontynuuję.
- Mówisz tak jakby tylko sex się liczył.- Warczę zły w jej stronę.
- Przestań.Już lepiej idź.Bo za bardzo mnie ranisz.
- Nie jesteś lepsza.- Mówię wkurzony,wychodzę z jej domu głośno trzaskając drzwiami.Jeśli dla niej sex ma aż takie znaczenie to może powinniśmy pomyśleć nad rozstaniem.Mam dość już po raz kolejnych jej zmiennych humorków.Ma dwa oblicza.Nie podoba mi się,czuję jakby się zmieniła.


*_*

Witajcie w ten wieczorny piątek ♥!
No i jak podoba wam się rozdział ? Według mnie ujdzie.Ale końcową opinię zostawiam wam kochani.
Chcę bardzo wszystkim podziękować za miłe komentarze jesteście kochani.Proszę jeszcze o to aby wracać pod zajętym miejscem,chociaż jednym  słowem. Pod ostatnim rozdziałem pokazaliście mnie bardzo,ze jesteście ze mną i czytacie moje wypociny.Bardzo wam dziękuję.Błędy poprawię jutro *_*

Zapraszam was do posta związanego z LBA :D Koniecznie zajrzyjcie ^^

* Megan Nicole Beautiful

Rozdział 6 = 22 komentarze ;3
Liczę na was <3

LBA po raz kolejny

Chciałabym podziękować trzem wspaniałym dziewczynom za nominację do LBA.Bardzo wam dziękuję.Jesteście bardzo kochane ♥! Dziękuję jeszcze raz wam ! A nominowały mnie Wiki Verdas z tego bloga : http://jorgeytiniamor.blogspot.com ,Mrs.Pain z :  http://violetta-i-leon-milosc-w-firmie.blogspot.com oraz Rox xy z : http://jeslikochasztomow.blogspot.com  <3

Pytania od Wiki Verdas ♥
1.Ulubiona postać z Violetty ?
~ Bardzo kocham Leona *_*
2.Nie ma dwójeczki XD Ale to nic.
3.Ile masz lat ?
~ 15.
4.Kim chcesz zostać w przyszłości ?
~ Jeszce o tym nie myślałam,chociaż powoli już powinnam :P
5.Jedziesz na Violetta Live ?
~ Prawdopodobnie do Wawy :D
6.Ulubiony przedmiot szkolny ?
~ Nie ma XD
7.Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół ?
~ Bruno Mars i Ed Shreen,Ellie Goulding i Taylor Swift,One Direction :D
8.Co myślisz o moim blogu ?
~ Twój blog jest cudowny.Piszesz świetnie bo czerpiesz pomysły zgłębi swojego serca :)
Uwielbiam twoje opowiadanie o nauczycielce ;*
9.Czego najbardziej nienawidzisz w ludziach ?
- Egoizmu.Braku szacunku,tolerancji i dwulicowości.Nie lubię fałszywych i zakłamanych ludzi.
Chamstwa i zdrady.
10.Jakie jest twoje największe marzenie ?
- Mieć wspaniałą rodzinę,świetną pracę i w przyszłości zdać studia.Ale nie powiem mojego największego marzenia bo może się nie spełnić :P

Dziękuję ci za te pytania :*

Pytania od Mrs.Pain ♥
1.Czytasz mojego bloga ? Co o nim sądzisz ?
~ Twojego bloga czytam do kiedy go założyłaś :D Piszesz przecudowne opowiadanie,wręcz czasami zazdroszczę ci talentu :) Lubię czytać szczególnie u ciebie momenty seksualne <3
2.Faktem jest,że...
~ Czasami mam mega lenia na napisanie rozdziału.Ale gdy sobie przypominam,że wiele osób na niego czeka.Spinam dupsko i staram się pisać.
3.Skąd pomysł na bloga ?
~ Pewnym przypadkiem w internecie trafiłam na pewnego bloga ( już nie pamiętam go ) na którym dziewczyna pisała opowiadanie o leonettcie tak się w to wciągnęłam,że postanowiłam sam założyć swojego.Po prostu lubię Violettę.
4. Ulubiony film/serial ?
~ Mam dużo ulubionych seriali między innymi : Gwiazd Naszych Wina,Zostań jeśli kochasz,Ósmoklasiści nie płaczą,Love Rosie,Lol i wiele innych.
Co do seriali to lubię te polskie,Plotkarę,Słodkie kłamstewka,Sagę Zmierzch itp.
5.Jaki strój jest według Ciebie najwygodniejszy ?
~ ten w którym czujemy się dobrze i swojo :P
6.Istniej życie poza ziemskie ?
~ Chyba tak :D
7.Największe marzenie ?
~ Nie powiem bo się nie spełni ^^
8.Co sądzisz o szkole ?
~ Dla mnie bezsensową rzeczą jest to,że uczymy się wszystkiego.Powinniśmy wybierać takie przedmioty,które są nam potrzebne :)
9.Najlepsza przeczytana książka ?
~ Jest ich dużo by wymienić je wszystkie.
10.Ile wiosen przeżyłaś ?
~ 15 XD

Pytania od Rox xy ♥
1.Ile masz lat ?
~ Piętnaście :D
2.Czytasz mojego bloga ? Jeśli tak to jaka jest twoja opinia ?
~ Oczywiście,że czytam twojego bloga.Czytam wszystkie twojego autorstwa.Bardzo kocham czytać wszystkie twoje opowiadania związane z Leonettą.Po prostu je ubóstwiam ^^
3.Spełniłaś już które ze swoich marzeń ? Jeśli tak to jakie ono było ?
~ O marzeniach się nie wypowiadam.Ale się spełniło.
4.Twój ulubiony kolor ?
~ Szary i błękitny.
5.Kiedy wkroczyłaś w świat blogger'a ?
~ 16 maja ;*
6.Skąd się wziął pomysł na fabułę twojego opowiadania ?
~ Wszystkie pomysły rodzą mi się same w głowie.To przychodzi bardzo szybko,za to jest mało czasu do pisania.
7.Ulubiona książka ?
~ Mam wiele.Ale nie mam ulubionej :P
8.Czy cieszysz się z powodzenia swojego bloga ?
~ i to bardzo.Ale to dzięki wam jestem tutaj.
9.Jak sądzisz,czy staniesz kiedyś osobą sławną na całym świecie ?
~ Nie wiem.Możliwe. 
10.Masz rodzeństwo ?
~ Tak,młodszą siostrę :)
11.Jak opisałabyś się w 5 słowach ?
~ jestem bardzo leniwa,lubię mieć porządek,kochana,miła i sympatyczna <3

Blogi,które chcę nominować to :
1.http://monologueoflove-leonetta.blogspot.com
2.http://przyjazn-to-poczatek.blogspot.com
3.http://bemyhero-leonetta.blogspot.com
4.http://leonetta-fanfiction.blogspot.com
5.http://jorge-tinita-love-forever.blogspot.com
6.http://jortini-moja-historia.blogspot.com
7.http://leonetta0951.blogspot.com
8.http://love-story-violettaa.blogspot.com
9.http://milvidasatras-leonetta.blogspot.com
10.http://jortini-inna-historia.blogspot.com
11.http://leonettaamoparasiemprer.blogspot.com

Moje pytania ;*
1.Jak masz na imię ?
2.Do której klasy chodzisz ?
3.Od kiedy prowadzisz swojego bloga ?
4.Czytasz mojego bloga ? Co o nim sądzisz ?
5.Cel do którego dążysz ? :D
6.Co cię motywuję do pisania bloga ?
7.Gdyby można było zmienić jedną jedyną rzecz na świecie,co to by było ?
8.Kto jest dla ciebie największym autorytetem ?
9.Masz jakąś pasję ?
10.Jaką porę roku lubisz najbardziej ?
11.Twoja ulubiona książka ?

P.S.Rozdział pojawi się za kilka minut ;)









sobota, 14 marca 2015

Chapter 4 ~ Dziewuszysko !

                        * Nie potrafię się oprzeć temu uczuciu,lecz muszę dać sobie spokój.
__________________________
Rozdział z dedykacją dla mojej kochanej Alexandry ♥
Za to,że po prostu jest ze mną od początku ;*

Violetta
Rankiem zbudziły mnie promienie słoneczne,które zaczęły wpadać do pokoju.Chciały się przedostać do pomieszczenia i drażnić mnie.Nienawidzę tego uczucia.Po chwili otwieram swoje zaspane oczy i ręką po omacku szukam mojego Iphona,w końcu go odnajduję,odblokowuję ekran i spoglądam na godzinę jest dopiero 8 a ja się budzę ? Chyba jest ze mną coś nie tak.Przez kolejne pięć minut tylko leniuchuję i nie mam ochoty wstawać.Nagle słyszę otwieranie drzwi,to pewnie Diego- podpowiada mi moja podświadomość.To tylko mój przyjaciel i nikt więcej.
Kiedy widzę chłopaka,który wchodzi do pokoju z tacą na której ma dwie kawy,wychodzę z pod cieplutkiej kołdry i siadam na łóżko,brunet powtarza moją czynność.
- Wiesz Diego,ja chyba będę musiała już się zbierać.- Zaczynam.Chłopak patrzy na mnie a po chwili zaczyna się śmiać.Co znowu zrobiłam nie tak ? Czyżbym była aż tak śmieszna.
- Nie wygłupiaj się.Chcesz iść w świat w mojej koszuli ? -Śmieje się chłopak a ja razem z nim.Jestem bardzo głupiutka.- Chodź napijemy się kawy.- Proponuje i zachęca aby usiadła obok niego na wielkim łożu.
- Dzięki.- Mówię gdy ten podaje mi filiżankę z kawą.- Proszę.- Posyła mi uśmiech,który szybko odwzajemniam.
10 minut później >
Nadal jestem ubrana w koszulę mojego przyjaciela,tak ładnie pachnie,że nie mam chęci aby ją z siebie zdjąć.Przeglądam gazety o modzie,które były na stoliku w tym mieszkaniu.No ale ile można oglądać w koło gazet ? Znudziło mi się to,postanowiłam pomóc przyjacielowi z śniadaniem.
- Jesteś pewny,że nie potrzebujesz mojej pomocy ? - Pytam się go ochoczo i podchodzę do aneksu kuchennego.
- Uwierz we mnie faceci to najlepsi kucharze.Znam twój kucharski talent więc daj mi teraz szansę na zasłynięcie przed tobą.- Mówi przekonywająco,ja tylko śmieję się z jego głupoty.
- Nie bądź taki.- Udaję lekko obrażoną. -Daj ja to zrobię ! - Wyrywam z jego rąk trzepaczkę i zaczynam ubijać jajka.Sprawia mi to wielką przyjemność.
- Gotowanie to nie sztuka.- Acha znowu zaczyna.Chcę chyba pokazać,że jest lepszym mistrzem niż ja.Lecz każdy wie,że to nie prawda.Wiele razy udaję się brunetowi przypalać posiłki.- Oj,największą sztuką jest zrobić grzanki francuskie bez chleba.- Śmieje się a ja razem z nim.
- Twoi rodzice pomyśleli o gazetach,a nie o kupieniu prowiantu.- Mówię sarkastycznie,na co on tylko przewraca swoimi oczami.No co ? Przecież powiedziałam prawdę.
- Wiesz co pomyślałem,że możemy zjeść śniadanie na mieście.Tylko się wykąpie.- Całuje mnie w policzek i wchodzi do wymienionego wcześniej pomieszczenia.Postanowiłam,że ja wezmę prysznic po nim i wtedy pójdziemy zjeść poranny posiłek.Moje rozmyślenia przerywa donośne pukanie do drzwi.
Przestraszyłam się.Kto to może być ? 
- Diego ktoś puka do drzwi ? - Pukam do drzwi od łazienki.W środku jestem przerażona i również zdenerwowana.Nie chcę nikomu otwierać drzwi w samej koszuli bruneta.
- To otwórz,proszę cię.- Słyszę jedynie jego głos,stłumiony przez wodę.A niech to szlak,jednak muszę je otworzyć.Tylko kogo mam się tam spodziewać ? Podchodzę drżącym chodem do drzwi i je otwieram.Za nimi stoi Szatyn.Co on tu do cholery robi ? Ja się chyba zabiję,brat mojego udawanego chłopaka widzi mnie prawie pół nagą i ten fakt wcale mu nie przeszkadza.W jego oczach mogę dostrzec płomyki pożądania,jednak szybko odsuwam od siebie tą myśl.Zawstydzona lekko spuszczam głowę na dół.Co za wstyd.
- Hej.Co ty tutaj robisz ? - Udaję mi się cudem przełknąć przez gardło te kilka słów.Widzę,że jest zaskoczony moją obecnością.Może spodziewał się tylko Diego w mieszkaniu.
- Oh cześć,nie wiedziałem,że tutaj będziesz.- Muska mój polik.Dzięki czemu robię się bardziej czerwona na twarzy.Nie no wielkie dzień ki Leon ? Przez Ciebie wyglądam pewnie jak burak.
- Nie to ja cię bardzo przepraszam.- Mówię zawstydzona tą całą sytuacją.Jest to dla mnie dość krępujące.
- Nie to ja przepraszam.Musiałem przyjść w nie porę.- Pokazuję mu gestem ręki aby wszedł w głąb mieszkania.Chłopak to czyni.Zamykam drzwi i cała roztrzęsiona podbiegam pod drzwi do łazienki.Chcę zmusić mojego przyjaciela do szybkiego wyjścia z pomieszczenia.
- Diego.Błagam wyjdź z łazienki.- Mówię szeptem,chcąc aby Leon mnie nie usłyszał.Jestem panikarą.
- Chwila.Viola co na to poradzę,że biorę prysznic.- Odkrzykuje mi brunet.
- Błagam cię chodź.- Mówię przerażonym głosem.
- No już idę.- w końcu wychodzi,na sowim ciele jedynie ma niebieskawy szlafrok.Tak jak ja jest zaskoczony obecnością swojego brata.
-  Leon ? Cześć,co ty tutaj robisz ? - Pyta po chwili.
- Przywiozłem wam obiecane ubrania.- Podaje mi torbę.
- Dziękujemy.- Mówimy na równi.- Aha Leon,jestem już prawie gotowy.Mogę się z tobą zabrać do firmy,tylko włożę oś na siebie.- Dodaje Diego.
- W porządku.Jeśli zapewnisz mi,że wypełnisz wszystkie swoje obowiązki to nie interesuje mnie kiedy będziesz w firmie.- Powiedział i uśmiechnął się.
- Żartujesz ? Nie mówisz tego na poważnie ?
- Wierzę w to,że ty Violetto dopilnujesz go.- Zwraca się do mnie.Nie mogę mu odmówić.Czuję jak spalam się od środka.
- Tak,na pewno.-Mówię nie śmiało,po czym spuszczam mój wzrok w podłogę.
- To cześć wam !
- No hej.- Odpowiada mu brunet,a po chwili mężczyzna znika z apartamentu.
~*~
Jestem bardzo mile zaskoczona wyglądem firmy.spodziewałam się,że będzie tak wysoki jak każdy budynek w Nowym Yorku.Myślałam,że wszystkie firmy mają wysokie budynki,lecz się pomyliłam.
Jest średniej wysokości co mnie dziwi.Z tego co mi mówił Diego,jego rodzice zaplanowali wygląd ich własnej rodzinnej firmy.W cale im się nie dziwię jest w ich guście.
- Ale jest tu pięknie ! - Mówię zachwycona gdy wchodzimy do środka budynku.Przy takich korporacjach,kancelaria moich rodziców wymięka.Jest urządzony w renesansowym stylu.
- Powiedz mojemu ojcu będzie wniebowzięty.- Odpowiada mi chłopak.Posyłam mu delikatny uśmiech.
- Ludmiła miło cię widzieć.- Przyjaciel zwraca się do recepcjonistki.Widać,że dziewczyna lubi dbać o swój wygląd.Jest ubrana w koszulę od Zary i skórzaną spódnicę.Do tego ma czarne szpilki.
- Mnie Ciebie też.- Uśmiecha się w jego stronę.
- Przytyłaś czy mi się wydaje ? - Śmieję się głupkowata w jej stronę,ta tylko wywraca oczami i podchodzi do mnie.
- Cześć jestem Ludmiła,pracuję tu od dwóch lat i muszę ci powiedzieć,że on nigdy jest nie poważny.
- Violetta.Znam go i przyzwyczaiłam się do tego.- Odpowiada.
- To wy sobie pogadajcie a ja lecę do ojca.- Całuję mój plik a już po chwili znika w jednych drzwiach.
- Pewnie.Jaką lubisz kawę ?- Wzruszam tylko barkami.Sama nie wiem czego chciałbym spróbować.Może być z kardamonem,nasza specjalność.- Wiele słyszałam o tej kawie.Ma lekko słodki smak,jest to najbardziej aromantyczna dawka pobudzenia,którą akurat najbardziej teraz potrzebuję. 
- To chodź.- Łapie mnie za dłoń i kieruję mnie do kuchni.
- Znacie się od dawna z Diego ? - Pyta.
- Od dzieciństwa.-Mówię i upijam łyka kawy,która smakuje wyśmienicie.
- Uwierz mi,że nigdy o tobie mi nie opowiadał.- Mówi beznamiętnie i zaczyna bawić się swoimi paznokciami.Ma je pomalowane na ciemny róż.
- Od niedawna jesteśmy razem.- Odpowiadam cicho,na tyle by mogła usłyszeć.
- Moje gratulacje.- Mówi,a w kuchni pojawia się pan Jorge.Na mój widok uśmiecha się promiennie.
- O Pani Violetta.Witam.Nie spodziewałem się tego po moim synu.Jak śmiał ukryć cię przede mną,aby pozbawić starego człowieka takie towarzystwa.Pozwoli pani,że zaproszę sobie cię do mojego gabinetu.Chodźmy.- Idę krok za nim,bodajże do jego gabinetu.
- Mam dla Ciebie prezent.To jest rodzinny nasz wynalazek.Krem urody.- Podaje mi go.Ma ładny wygląd.Obracam pudełko w dłoniach.Czytam po cichu " The secret to a woman " Piękna nazwa.
- Jest cudowny.Bardzo panu dziękuję.
- Nie wierz jak bardzo cenię pani zdanie bo wiem,że pani niczego nie udaje.- Robi mi się strasznie głupio.Nie wie pan ile się myli.Nie zna mnie.- Dziecko czy mogę mówić ci po imieniu.- Pyta.
- Yhm.- Mówię cichutko a do gabinetu wchodzą bracia Verdas w bardzo dobrych humorach.
- Czy już jest klientka gotowa ? - Pyta się pan Jorge i oczekuje odpowiedzi od starszego syna.
- Tak.Diego może się nią zająć.- Mówi z zachrypniętym głosem szatyn.Jaka cudowna chrypka.
- I tutaj tata nasuwa się problem.Bo obiecałem Violettcie,że pojadę z nią dzisiaj na zakupy.
- Oczywiście żartujesz.- Śmieję się głośno pan Verdas.Widać,że nie jest z tego zadowolony.
- Nie.- Mówi nie pewnie brunet.Na twarzy jego ojca widać złość.
- Masz szczęście,że mam poczucie humoru.Za kilka minut chcę cię widzieć na dole przy pani Smith.
Zrozumiano ? - Diego kiwa głową.Jestem strasznie zmieszana.To wszystko przeze mnie.
- Żartowniś.- Mówi do ucha pan Jorge i wychodzi z pomieszczenia.
- No dobra.Ja z chęcią pójdę z tobą ! - Odzywa się Leon,widząc jak Diego robi kocie oczy,proszące go o to brunet chyba zwariował.Nigdzie nie pójdę z jego bratem.Ani mi się śni.
- Nie.Nie trzeba.- Zaprzeczam.Jednak oni w ogóle mnie nie słuchają.
- Mógłbyś ? Wiesz jakim kochanym bratem byś był.- Przyjaciel podaje mu jego karty kredytowe.
- Wiem.- Mówi krótko szatyn.
- Tu masz moje karty kredytowe.Jesteś kochany.Pa Vilu.- Całuję mój policzek i również wychodzi.
Nie no,muszę z nim jednak iść.Ten pomysł bardzo mi się nie podoba.
Camila
Myślałem,że dzisiejszy lunch zjem razem z Leonem.Ale z moich planów wyszły nici.Chciałam go przeprosić za moje ostanie zachowanie,chociaż i byłam może pijana to wszystko pamiętam.Jest mi strasznie głupio za moje czyny.Ale czasu nie da się cofnąć.Gdyby w życiu istniała taka opcja bez zawahania użyłabym jej.Za wszelką cenę próbowałam wyciągnąć od głupkowatej sekretarki informacje o Leonie lecz ona nic ciekawego mi nie powiedziała.Ludmiła oznajmiła,że Leon wyszedł w celu załatwiana ważnych spraw,a ona nie może mi powiedzieć co jest tą ważną sprawą.Idiotka.Niech wie,że jeśli zostanę panią Verdas to ona pierwsza wyleci z tej firmy.Niewdzięcznica,tak mi się odpłaca.Koniec końców w ogóle nie poszłam na ten lunch,tylko wzięłam kilka więcej klientek do zabiegów. Nagle do mojego gabinetu ktoś delikatnie puka.Mówię ciche proszę a osoba wchodzi do środka.
- Hej kochana.- To Natalia.Uśmiecha się w moją stronę,podchodzi do mnie i całuje mój polik.
- No cześć.- Uśmiecham się również przyjaźnie.Lecz po chwili moja mina mi zrzędnie.
- Coś się stało ? Nie wyglądasz najlepiej.- Kocham za to czarnowłosą.Zawsze martwi się o nich a nie o siebie.I to w niej najbardziej lubię.
- Wierz co,dziękuję ci.Pocieszyłaś mnie.- Oznajmiam sarkastycznie.Ta tylko kręci głową z niedowierzaniem.
- A więc coś jest na rzeczy ? - Dopytuje.Ajć Nat musisz wszystko wiedzieć ? Za dużo rzeczy przejeła ode mnie.
- Tak.Leon gdzieś wyszedł a Ludmiła nie chcę mi powiedzieć gdzie.- Burczę.
- Kochanieńka ty to załatwisz.- W jej oku mogę dostrzec ten błysk,kiedy ma na myśli zemstę.
- Wiem.Wyrzucę ją,jeśli Leon przejmie firmę.- Mówię pewna siebie.
- To jest myśl.- Przyjaciółko,zrobiłabyś mi pielęgnację twarzy.
- Tak,mam chwilę wolnego,siadaj na fotel.- Mówię,a moja przyjaciółka czyni to.Nagle po moim gabinecie rozlega się dźwięk mojego iPhone "Beyonce-Crazy Love".Patrzę na ekran i widzę,że dzwoni mój kochany chłopak.
- To Leon.- Oznajmiam szczęśliwa i nie mogę w to uwierzyć,że dzwoni.
- No to odbieraj.Nie zważaj na mnie.- Zachęca mnie Natalia.bez wahania wciskam zieloną słuchawkę.
- Cześć kochanie.- Mówię seksownym głosem.Wiem,że zawsze sprawia mu to przyjemność.
- Hej.Możesz mi powiedzieć w jakim butiki są najlepsze ubrania ? - Czyżby wspaniały chodzący ideał na ziemi,chciałby mi zrobić prezent ? Jest świetny.
- Mmm.Myślę,że w Centrum handlowym na ul.Orchard Street.Idż koniecznie do Channel.
- Bardzo ci dziękuję.
- Leon pamiętaj,że jest mi świetnie w czerwonym.
- Camila,musiałaś źle to odebrać.- Mówi chłodno.Jeny co znowu zrobiłam nie tak ? 
- Co ? - Pytam, lekko zła.Niech sobie na wiele nie pozwala.Nie życzę sobie aby mnie obrażał.
- Bo jestem na zakupach z dziewczyną Diego.- gdy to słyszę,przed moimi oczami pojawiają się różne scenariusze.Po co w ogóle z nią poszedł ? Nie wystarczam mu już ? Dlatego musi się pocieszyć z młodszą.Na dodatek to dziewczyna jego brata.A niech to szlak.
- Z dziewczyną Diego ? -` Pytam podejrzliwie.Na pewno musi przy tym wywracać oczami.Zawsze to robi.Więc jestem na sto procent tego pewna.
- Prosił mnie abym z nią poszedł.
- No ależ oczywiście.- Kpię z rozdrażnieniem.Przecież on chciał tylko pomóc.-Myślałam,że chociaż raz zależy ci na mnie.- Dodaję po chwili i rozłączam się.Nie chcę słuchać bezsensownego jego tłumaczenia.
- I co ? Kupuje prezent dla Ciebie ? - Pyta podekscytowana Navarro.Ja tylko wzruszam barkami.
- Nie.Jest z jakąś zdzirą na zakupach.- Mówię ciekła,nie patrząc na nią.Chcę uniknąć jej spojrzenia. - Mam dość facetów.- Burczę pod nosem.
- Witaj w klubie.- Odpowiada mi tym samym.Moja przyjaciółka ma wstręt i czuję obrzydzenie do mężczyzn przez swojego byłego,Wilsona.Palant złamał jej serce i uciekł od niej jak prawdziwy tchórz.Szukał tylko zabawy a nie miłości.Natalia tylko dzięki terapii wyszła na prosto.
- Zemsta będzie słodka.A to dziewuszysko pożałuje,że stanęła mi na drodze.- Uśmiecham się zadzironie a w głowie układam sobie plan,dzięki któremu ta dziewczyna słono zapłaci.
Leon
Zakupy z tą dziewczyną należą do moich ulubionych.Nie lubiłem chodzić z dziewczynami do centrum handlowego bo zawsze uważałem to za stracony czas.Jednak z Violettą bawię się świetnie.Mój
brat jest wielkim szczęściarzem.Aż mu zazdroszczę.Muszę przyznać,że najpierw nie miałem zielonego pojęcia o tym,gdzie mógłbym zabrać blondynkę,do najlepszego butiku z sukienkami.Mogę powiedzieć,że zabawiłem się w detektywa.Przeprosiłem ją na chwilę i udałem się do toalety w centrum dla mężczyzn.Wystukałem numer mojej dziewczyny i zadzwoniłem do niej.Była może trochę zła,że jej wcześniej tego nie powiedziałem,,no ale ja nic złego nie robię.Chcę tylko pomóc dziewczynie mojego brata,czy to tak ciężko zrozumieć ? Dla niej najwidoczniej tak.Koniec końców wylądowaliśmy w Channel.Camila go poleciła mówiąc,że jest jej to jeden z ulubionych.Dziewczyna może ma klasę,jednak jest mniej uczuciowa.
Nagle z przymierzalni wychodzi ona,jest ubrana w śliczną sukienkę w kolorze krwistej czerwieni.Może i sukienka jest prześliczna lecz nie pasuję do talii dziewczyny.Kiwam przecząco głową. Dziewczyna tylko głośno wzdycha i wchodzi po raz kolejny do przymierzalni.A ja powracam do grania w moją ulubioną grę na iPhonie.Po kilkunastu minutach słyszę odchrząknięcie.To Violetta.Mój wzrok unoszę z ponad telefonu.
Jest ubrana w śliczną jasnoróżową sukienkę,która jest ich nowym fasonem.Idealna szepcze sam do siebie.Wygląda w niej bardzo zjawiskowo.Kusząca a za razem taka bezbronna. Podoba mi się.Do tego ma czarną kopertówkę i srebrzyste szpilki.
- I jak ? - Pyta się,obracając się wokół własnej osi.Modny krój świetnie na niej leży. 
- Wyglądasz cudownie.Na jaką to okazje ? - Pytam się,nie odrywając moich oczu od niej.
- Sama nie wiem.Diego tak po prostu zaproponował mi to.-Odmrukuje lekko speszona.Pewnie zawstydził ją fakt,że mój brat robi jej tak drogie prezentaty.Ale to przecież normalne,jak się kogoś kocha to wszyscy się czyni aby ta osoba była szczęśliwa pod słońcem.
- Musisz być dla niego na prawdę ważna.Uwierz mi.- Ściskam jej dłoń.Blondynka tylko lustruje mnie spojrzeniem.
- Ta.-Odmrukuje i bierze głęboki wdech.-Lepiej powiedz,jak się czuja ta dziewczyna po operacji ?
- Aż taka ciekawa ? Wszystko jest na razie okey.- Posyłam jej uśmiech.
- To dobrze.- Odpowiada mi tym samym.
- Szukasz nadal jeszcze pracy ? - Pytam po chwili chcąc zagłuszyć tą niezręczną ciszę.
- No tak.Nadal nie znalazłam odpowiedniej firmy,która chciałby przyjąć jak na razie studentkę na trzy miesiące.Wiesz jak jest.Po studiach są większe szanse,a mi został tylko rok.
- A gdybym to ja zaproponowałbym ci pracę ? - Widzę w jej oczach pojawiające się dwa płomyki.Zainteresował ją ten fakt.Na pewno myśli o współpracy z rodziną Verdas.
- Nie mówisz tego na poważnie.- Zaskoczona.Lubię to robić i czuć to.Dla mnie to czysta przyjemność robić niespodzianki ślicznym dziewczynom o nie bywałym charakterze.
- Czemu by nie ? Zastanów się i daj mi szybko znać.- Złapałem ją ponownie za dłoń,ta tylko kiwnęła głową obiecując,że zastanowi się.
- Przemyślę to.- Oznajmia.
- Chodź musimy zapłacić.A potem może wyskoczymy na kawę ?
- Nie mam nic przeciwko.- Mówi i uroczo się uśmiecha.Podstawiam jej moje ramię,ona z wielką ochotą uczepia się mnie i oboje kierujemy się w stronę kasy.

~*~         ~*~

Witam was wszystkich w piękny sobotni dzień..Wiem możecie mnie wszyscy bić ale rozdział miał się pojawić w czwartek.Lecz złapałam ostatnio wielkiego lenia i nic mi się nie chciało napisać.I am sorry.
Myślę,że mi to wybaczycie.Rozdział w sumie średnio mi się podoba,ale końcową opinię zostawiam wam.Po raz kolejny nie sprawdziłam błędów.Chcę wam powiedzieć,że jest mi bardzo smutno z tego względu iż mało osób komentuje.Chcę abyście komentowali wtedy zachęcicie mnie jeszcze bardziej.


* Rihanna - We Found Love

Leoś na zakupach z Vils ^^ Dopiero się poznają,więc spokojnie ;)
Zazdrosna i żmijowata Camila,czy się zemści ?
Przekonacie się w najbliższych rozdziałach ♥

Do następnego,Madzia ♥!

Rozdział 5 = 20 komentarzy ^^

piątek, 6 marca 2015

Chapter 3 ~ To ty

* Obdaruj mnie miłością,jak nigdy dotąd,ponieważ ostatnio pragnąłem jej
jeszcze bardziej.
___________________
Rozdział z dedykacją dla wszystkich którzy skomentowali drugi rozdział ♥!
Dziękuję :>

Violetta
Obudziłam się około godziny 9.Pościeliłam łóżko i wykonałam poranne czynności.Ubrałam się w zwykłą koszulkę i szorty,a na nogi wsunęłam conversy.Gdy zrobiłam się głodna powędrowałam do kuchni i tam zjadałam naturalny jogurt.Wiem,że może te śniadanie nie jest jakieś wypasione,ale mi 
to starcza na cały dzień  Nie lubię objadać się porannym posiłkiem , dla mnie to niezdrowo . Nic nie mam do tego,jeśli ktoś uwielbia tak jadać.To kwestia gustu.Nie myśląc już nad niczym dłużej,bardzo szybko zleciał mi czas.Nim się obejrzałam była już 11.To znak,ze powinnam się szykować do obiadu z rodzinką Diego.
Wyszykowana i ubrana tylko czekałam już na niego.W końcu przyszedł do mnie,do pokoju.
- I jak wyglądam ? Mogę tak iść ? - Pytam z nutką nadziei.Chłopak tylko mruży oczy.Co to niby znaczy ? Czasami nie rozumiem jego gestów.
- Violu ubrałaś się w śliczną sukienkę.Na pewno spodobasz się mojej mamie,masz podobny gust do
mojej mamy.Polubi cię,zobaczysz.- Mówi ochoczo nie odrywając wzroku ode mnie.Czyżby na pewno tak się zafascynował tą sukienkę ? Wątpię.Musi być coś innego na rzeczy.
- A jeśli nie ? Przecież mówiłeś,że mam zrobić jak największe wrażenie.- Jestem kłębkiem nerwów,czuję jak stres zżera mnie od środka.Nie wiem co mam robić.
- Za bardzo się wczuwasz w rolę.- Śmieję się brunet,Jestem zawiedziona jego zachowaniem,co on sobie wyobraża ? Nie jestem jakąś pierwszą lepszą,którą może w ten sposób traktować.
- Przeszkadza do Ci ? Bo mogę się z tego wycofać.- Podnoszę ton,w tej jednej chwili mogłabym porzucić ten jego chory plan i odejść w zapomnienie.Zawiodłam się na nim.
- Nie chciałem tego powiedzieć.- Szepcze,a jego ręka gładzi moje ramię.Nie potrafię się długo na niego gniewać.
- Ostatnio ty nic nie chcesz.Tylko samo ci wychodzi.- Odrzekłam cicho,czekając tylko na jego reakcję.
- Jestem zdenerwowany,wybaczysz przyjacielowi ? - Pyta ze skruchą.Oh nie mogę być taką pamiętliwą osobą.Chociaż odważył przyznać się do błędy,który popełnił.
- Jeśli nie będziesz się tak więcej zachowywał.- Grożę mu palcem,a po chwili wybucham śmiechem.
- Przyrzekam.- Odpowiada,a ja wtulam się w niego.
~*~
Przed chwilą podjechaliśmy pod Willę państwa Verdas.Nie potrafię uspokoić swoich nerwów tak samo jak Diego.W końcu wychodzimy z auta i kierujemy się w stronę wejściowych drzwi.Otwiera je brunet i przepuszcza mnie w nich.O jaki z niego gentlemen.Słyszę jak z salonu dobiega głos dojrzałej kobiety.
- Diego to ty ? 
- Tak,mamo.Już jesteśmy z Violettą.- Odpowiada mój przyjaciel i całuję mój policzek aby dodać mi otuchy.Chyba musiała wyczuć,że czuję się raczej nieswojo.
- Oh.Już idę.- Słyszę wesoły głos kobiety,a po paru sekundach widzę ją przede mną.Jest ubrana w śliczną beżową sukienkę od chanel,która idealnie promuję jej nienaganną sylwetkę.Aż zazdroszczę takiej figury.Na stopach ma szare szpilki.Widać,że kobieta ma gust i ceni klasę.
- Dzień dobry miło mi panią poznać.- Odzywam się pierwsza i wyciągam dłoń w stronę matki Diego.
- Mi też jest bardzo miło.-Uciska przyjaźnie moją dłoń a na jej twarzy pojawia się lubieżny uśmiech.
- Rozbierajcie się i chodzie.Obiad już czeka.- Oznajmia nam.My tylko kiwamy głowami.
- Jaka śliczna z pani kobietka.- Słyszę głos mężczyzny.Pewnie to tata chłopaka.
- Dziękuję.-Mówię skromnie i wpatruję się w jego oczy.Ma szmaragdowe,a mój partner ma czekoladowe.Diego musiał odziedziczyć kolor oczu po swojej mamie.
- Sympatyczna z ciebie dziewczynka.- Stwierdza.-A to jest moja najmłodsza pociecha.- Pokazuje gestem ręki na małą dziewczynkę,która sio koło pana Verdasa.
- Diego,nie mówiłeś,że masz siostrę ? - Zwracam się do niego obrażonym głosem,po czym ręce krzyżuję na piersi.
- Nie było kiedy.- Odpowiada krótko.
- Cześć jestem Violetta,a ty ? - Uśmiechnęłam się unosząc przy tym jedną brew.
- Viki.Siosta Diego i Leona.- O jeju jak ona słodko mówi.Na dodatek troszkę jeszcze sepleni.
- Jorge,chodźcie już do stołu.- Słyszę wołający głos Katariny.Musi być już zmęczona tym stałym wołaniem nas do posiłku.
- Mamuś za chwilę.Chcę aby Viola poznała Leona.- Odkrzyknął jej Diego,a jego ojciec udał się do jadalni.Zostało mi tylko czekać na jego brata.Nadal nie wiem jak on wygląda ? Czy może jest podobny do swojego brata też nie wiem.Nagle słyszę jak ktoś schodzi po schodach.To musi być on.-Szepcze moja bogini.Odwracam się do osoby,która stoi za moim plecami i nie mogę w to uwierzyć.Przede mną stoi we własnej osobie palant,który na mnie wpadł.Wkurzyło mnie to,nie powiem.Lecz postanowiłam nie robić żadnych scen przy moim przyjacielu.Nie wypadałoby.
- Miło cię ponownie widzieć.- Śmieję się głupio widząc mnie przed sobą.Chyba zostanę przy tym,że ten chłopak ma coś jednak z głową nie halo.- Nie dałaś mi wtedy za dużo powiedzieć.- Dodaje,a ja kurczowo łapię przyjaciela za rękę.Chcę mu udowodnić,że jest silniejsza.Ale coś mnie powstrzymuje i nie mogę tego zrobić.
- To ty.- Odpowiadam i dodaję- Przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło.- Mówię cichutko,a wzrok wlepiam w moje buty.
- Wybaczam.Jestem Leon,brat twojego chłopaka.- Odpowiada,po czym spogląda na naszą dwójkę.Jednak on też dał się na to nabrać.- Podpowiada mi moja podświadomość.
- Miło mi cię poznać.Jestem Violetta.- Podaję mu moją dłoń.Chłopak nie rozumie jednak co chcę aby uczynił.Po chwili całuję moją dłoń,a przez moje ciało przechodzi przyjemny prąd.Nie miałam namyśli całowania,tylko uściśnienia jej normalnie.Ale on musi dopiąć swego.
- Pewnie wiele o mnie słyszałaś z jego ust ? - Spytał z rozbawieniem szatyn.
- Niekoniecznie.- Mówię krótko,lecz konkretnie.
- Brat jak mogłeś nic o mnie nie wspomnieć.- Odzywa się żalem właściciel szmaragdowych oczu.Już wiem kto odziedziczył kolor oczu pana Jorge.
- Tak jakoś wyszło.Chodźmy do stołu.- Odpowiadam beznamiętnie i ciągnę Diego w stronę jadalni.
~*~

- Jeśli mogę wiedzieć co pani studiuje ? - Słyszę pierwsze pytanie z ust Katariny.Jesteśmy już po obiedzie,teraz nadszedł czas na deser i rozmowy.To niby u nich rodzinne.
- Studiuję zarządzanie i marketing.- Odpowiadam dość skrępowana tą przerwaną ciszą.
- Jakie miłe zaskoczenie.Diego studiuje ten sam kierunek.- Uśmiecha się przyjaźnie w moją stronę,ja oddaję go trochę nieśmiale.I czuję wzrok kogoś,który wędruję po mojej całej osobie.Nie wiem do kogo ten wzrok należy,jednak jest dość przyszywający.- Gdzie mieszkasz- Pyta po chwili.
- Mam swoje własne mieszkanie w centrum ale zamieszkuje je tylko podczas roku studenckiego.Na wakacje wprowadzam się do rodziców.Nigdy nie polegam na na tym aby rodzice finansowali mi.Zawsze szukam pracy w lato.- Powiedziałam szczęśliwa i dumna z mojej samodzielności.
- Zaskoczyła mnie pani i to miło.Jak poznaliście się z Diego ? - Dopytuje matka chłopka.I nagle nie wiem co mam odpowiedzieć.Nie spodziewałam się takiego pytania.W końcu odpowiada za mnie brunet.
- Mamo to długa historia.- Zbywa ją szybko.Lecz mi przypomina się pewny fakt,który możemy tu użyć.
- Znamy się od przedszkola.- Uśmiecham się.
- Zawsze uznawaliśmy,że nasi synowie zasługują na kogoś lepszego.Do ciebie nie mam żadnych uwag.
- Miło mi to słyszeć.Doprawdy dziękuje.- Śmieję się cichutko.Kobieta jest naprawdę sympatyczną osobą.Mogłabym rozmawiać z nią całą wieczność.Nie uważam,że jest dość ciekawska.Po prostu chcę mnie lepiej poznać,aby stwierdzić niektóre fakty.
- Czym zajmują się twoi rodzice ? - Z zaciekawianiem pyta ojciec bruneta i odkrywam do kogo należy ten wzrok.To Leon w ogóle nie przestaje się na mnie nie patrzeć.Czy coś mu się stało ?
- Są prawnikami,swoją kancelarię mają w centrum miasta.- Odpowiadam i upijam łyka kawy.
- Nie córka prawników na dodatek tak piękna.Nie mogę uwierzyć.- Katarina za bardzo mnie wychwala.Czuję się jakbym była największą dzisiejszą atrakcją.
- To chyba lekka przesada.- Posyłam jej uśmiech i dodaję-Nie jestem zbyt idealna.- Burczę,a szatyn nadal nie odrywa ode mnie wzroku.Może jestem brudna ? Nie to chyba nie to.Nadal nie wiem co przykuło jego uwagę,że patrzy na mnie.Robi się już trochę krępująco.
- Przepraszam was na chwilę coś mi się przypomniało.Za chwilkę wracam.- Mówi Katy i odchodzi od stołu.Zostaję tylko w męskim gronie,bo Victoria dawna poszła się pobawić do swojego pokoju.
- To niech pani opowiada jaki jest mój syn dla pani ? - Ponownie pyta zaciekawiony mężczyzna.Unosi brew oczekując mojej odpowiedzi.
- Jest idealny.Rozpieszcza mnie,troszczy się o mnie i zawsze jest przy mnie.- Uśmiecham się uroczo w stronę bruneta,który jakby był dzisiaj nie obecny.
- Och kochanie nie przesadzaj.- Mówi czule Diego i składa na moich ustach delikatny pocałunek.Dziwnie się czuję całując go,wiedząc,iż jest w związku z moją przyjaciółką.Jest mi źle.
- Jak wy uroczo razem wyglądacie.- Szepcze mama chłopaków,która pojawia się w pomieszczeniu,a w ręku trzyma torbę.Próbuje zgadnąć co może w tam mieć,jednak mi to nie wychodzi.
- Popatrz Violu co tutaj mam.- Zwraca się do mnie kobieta,po czym wyciąga z torby śliczną sukienkę.Na jej widok w moich oczach zapewne pojawiły się dwie iskierki,jakby pożądania.
- O jeju jaka śliczna.- Stwierdzam tylko fakt -Świetny materiał.- Dopowiadam po chwili.
- Widać,że znasz się na rzeczy.- Oznajmia uśmiechnięta od ucha do ucha kobieta.
- Mogę powiedzieć dosłownie to samo o pani.- Wyszeptałam.
- Gustuję w takich rzeczach.Gdyby świat przestał istnieć ze względu na nowe trendy,to bym chyba umarła.- Odkryłam cechę pani Verdas,ma porządnego bzika na puknie mody.Nie dziwię się,że wygląda dzisiaj tak fantastycznie.
- Mam to samo odczucie.-Mówię.
- Mamo,czy Violetta mogłaby mi poczytać ? - Nagle koło Katariny pojawia się mała ślicznotka,która prosi kocimi oczami o to aby jej pozwoliła.
- Victoria,proszę cię nie nalegaj.- Odpowiada jej kobieta.Dziewczynka staję się smutna,nie chcę sprawić jej żadnej przykrości.Chyba ulegnę jej.
- Ale dla mnie to nie kłopot.- Odpowiadam-Chętnie ci poczytam.- Dziewczynka skacze z radości,łapie mnie za dłoń i kieruje mnie do swojego pokoju.Nie mogę uwierzyć ile to dziecko ma w sobie energii.
Leon
Ten obiad ciągnął się niemiłosiernie długo,może to z tego względu iż mama chciała naprawdę dużo się dowiedzieć o dziewczynie mojego brata.Nie dziwię się jej.Violetta jest śliczną dziewczyną o nie bywałej urodzie.Taka pociągająca i pełna wdzięku oraz bardzo tajemnicza.Nie wiem co ma w sobie ta kobieta,ale patrzę w nią jak w obrazek.Jednak wiem,że nie mogę tego robić.Przecież jest to dziewczyna mojego brata.Chciałem odpocząć od rodziny,więc znajduję się w salonie,tu bynajmniej mam spokój.Nagle o framugę drzwi opiera się blondynka,chyba musiała mnie nie zauważyć,że tutaj jestem.Westchnęła głośno.
- Wszystko w porządku ? - Pytam się troskliwe.Odwraca się do mnie,widać,że jest speszona.
- Przepraszam.Nie wiedziałam,że tu jesteś.- Mówi.Ma tak delikatny głos,że mógłbym od razu się w nim rozpłynąć na dodatek ślicznie wygląda.
- Moja rodzinka jest naprawdę czasem męcząca.- Stwierdzam.
- Nie no coś ty.- Mówi pewnie i wchodzi w głąb salonu.
- Jeśli chcesz możesz ze mną odpocząć.- Oznajmiam i pokazuję jej wolne miejsce obok mnie.
- Dziękuję.- Odpowiada a na jej twarzy wkrada się lubieżny uśmiech.Jak ślicznie się uśmiecha.- Mówi mi moja podświadomość.
- Ślicznie się uśmiechasz.- Kieruję komplement w jej stronę,dziewczyna delikatnie spuszcza twarz.Verdas zawsze musi zrobić coś nie tak-zawstydziłeś ją.Kretyn z ciebie.
- Wiele osób mi to mówi.- Uśmiecha się,nie no za ten uśmiech oddałbym wszystko.Gdybym tylko mógł.Jest to nie możliwe.Tak myślę.
- Czyli nie kłamią.- Posyłam jej serdeczny uśmiech.
- Słyszałam,że operacja,którą niedawno przeprowadziłeś zakończyła się wielkim sukcesem.- Czyli coś o mnie słyszała ? Jak miło mi jest to słyszeć.Doceniła mnie to fajne uczucie.nie ma mnie za kogoś nienormalnego,to też plus.
- Nie ma to dla mnie znaczenia.- Odpowiadam skromnie.Dla mnie nie liczy się sława.Wołałbym stworzyć cudowną rodzinę niż otoczyć się bogactwem.
- Naprawdę ? - Pyta zaskoczona,nie liczyła na taką odpowiedź.
- Popatrz na to zdjęcie.Ta dziewczyna niedługo skończy osiemnaście lat.Tak wyglądała przed operacją,od razu po wypadku.- Pokazuję jej fotografię,która znajduję się na moim tablecie.  - A tak powinna wyglądać kiedy zdejmę jej szwy.- Przewijam palcem na kolejne zdjęcie.
- Musisz czuć się dumny.- Szepcze mi na ucho,śmieję się krótko.
- Operacja się udała,ale mogą się wciąć jakieś powikłania.Nie ma sto procent szans.
- Na pewno wszystko zakończy się bajecznie.- Odpowiada rozmarzona.
- Skoro tak uważasz to na pewno tak będzie.- Całuję jej policzek.Dziewczyna jest wyraźnie zaskoczona,ale stwierdzam,że podobało się jej.Czy ja jestem nienormalny,zachowuję się dość niestosownie.

Ludmiła
Kolejna nudna niedziela.To chyba mój zwyczaj,że w ostatni dzień weekendu zawsze zostaję samotna.
Nie mam nikogo do kogo mogłabym się udać,w dzisiejszy dzień.Leon spędza go zawsze z rodziną,a Federico ma mnie po prostu w czterech literach,może i wchodzimy w piątki na drinka,ale to i tak nic nie zmienia.Zwyczajnie potrzebuję bliskiej duszy,przyjaciółki.Nigdy jeszcze nie zaznałam prawdziwej
damskiej przyjaźni.Mam tylko chłopaków.Nagle słyszę jak po moim mieszkaniu,rozchodzi się dźwięk
dzwonka,kogo do mnie niesie o tej porze.Otwieram je a w nich stoi roześmiany Włoch,od którego biję
aż pozytywna energia,w prawej dłoni trzyma bukiet z moimi ulubionymi kwiatami.Skąd on mógł wiedzieć,że kocham biało-różowe róże.Zaskoczył mnie tym i to mile.
- Co ty tutaj robisz ? - Pytam jeszcze zaskoczona widząc go przed moimi drzwiami.
- Przyszedłem cię przeprosić,za to co było w piątek.Nie powinienem się tak zachować.Wybaczysz mi ?
- No nie wiem.Ale za to,że przyszedłeś wybaczę,wchodź do środka.- Zapraszam go gestem ręki,aby wszedł w głąb mieszkania.Chłopak czyni to,bez mojego powtórnego zaproszenia.
- W sumie to w zamiar przeprosin chciałbym cię zaprosić do kawiarni.Dasz się wyrwać na chwilkę ? -
Spytał z nadzieją,że zgodzę się z nim iść.W sumie nic ciekawego nie miałam do roboty,więc mogłam spokojnie z nim iść.
- Pewnie,tylko włożę kwiaty do wazonu i możemy iść.- Odpowiadam,widzę,że jest zadowolony.Nie mogłabym mu odmówić,widać,że naprawdę żałuję tego co wczoraj zrobił.
- Dziękuję.- Mówi.Zastanawiam się za co mi dziękuję.Przecież ja nic takiego nie zrobiłam za co można mi dziękować.Chyba,że o czymś nie wiem.
- Za co ? - Chcę wiedzieć,już taka jestem.Jak się do mnie coś powie to trzeba to dokończyć.
- Za to,że wybaczyłaś takiemu idiocie jakim jestem ja.- Mówi nie spuszczając ze mnie wzorku.W moim sercu robi się nagle tak ciepło,jakby ktoś mnie ogrzał.
- Pamiętasz co wtedy mówiłam ? - Śmieje się w jego stronę,
- Wszystko,księżniczko.- Uśmiecha się do mnie cwaniacko,po czym muska mój czerwony polik.To nie moja wina,że on sprawia,że się rumienie.Od zawsze mi się podobał.
~*~
- Pyszna ta kawa,a szarlotka znakomita.Wyśmienity deser nam wybrałeś.- Komplementuję go z jak najlepszej strony.Dobrze,że zgodziłam się z nim wyjść.
- Cieszę się,że ci smakuję.Uwielbiam tutaj jadać.- Oznajmia i pochłania swój kawałek ciasta.
- Chyba zacznę robić to samo.- Odpowiadam mu szczerym uśmiechem.
- W porze lunchu możesz mnie tu spotkać.Przychodzę tutaj razem z Leonem.
- Nie wiem jak wy zawsze się ze sobą zgadujecie.Przecież pracujecie w innych firmach.
- To po prostu męska moc.- Puszcza do mnie oczko.Pasquarelli nie ładnie tak podrywać mnie.
- Chciałbyś.- Odgryzam się ironicznie.Niech wie gdzie jego miejsce.
- I tak mam zamiar,zacząć u was pracę.Niedługo będziemy widywać się codziennie.- Porusza zabawnie brwiami.Mam ochotę wybuchnąć niepochowanym śmiechem,jednak w miejscu publicznym nie wypada.
- Brzmi kusząco.- Robię ten sam gest co on przed chwilą.
- Oj nie przesadzaj.To ja będę zadowolony,gdy będę cię widzieć.- Dotyka moją dłoń,przez nią przechodzi dziwne mrowienie.Wiem,że są za sprawą Federico.
- Zaczynamy wszystko od nowa ? - Pytam nagle,a chłopak marszczy czoło.Raczej nie wie o co mi chodzi.
- Co masz na myśli ? - Pyta z rozbawianiem.Nie wiem co on mógłby w tej chwili sobie pomyśleć,raczej wolę nie wiedzieć.
- Przyjaciele ? - Ponownie zadaję pytanie.
- Jeszcze lepsi niż byliśmy.Do zobaczenia,mała.Muszę się już zbierać.Odprowadzić Cię ?
- Nie trzeba,jeszcze sobie tu posiedzę.- Oznajmiam radosna.
- Do jutra.- Czuję jego usta,które całują mój zarumieniony policzek.Co on ze mną robi ?
- No cześć.- Odpowiadam i delikatnie przygryzam wargę.Nie mogę w to uwierzyć nasze relacje znacznie się poprawiają.
Diego
Od jakiś 15 minut nie jesteśmy u moich rodziców.Podróżujemy moim autem do mieszkania,które kupili nam szanowni Verdasowie.Bardzo zaskoczyli nas tym prezentem.Ja i Vilu musimy zamieszkać w tym mieszkaniu razem,taki rozkaz od górny dostaliśmy od moich starszych.
- Co sądzisz o moich rodzicach ? - Pytam się Vilu,chcąc przerwać tą nieznośną ciszę.Wpatruję się w nią,wyczekując odpowiedzi,ta tylko lekko wzdycha.
- Twój tata jest cudownym człowiekiem,Nie wiem dlaczego uważasz go za nie uczuciowego.Może i jest surowy,ale to jego cecha,którą trzeba szanować.A twoja mama to prawdziwa kobieta,wie wszystko o modzie.A siostrę masz przeuroczą.Świetna z niej dziewczynka.- Odpowiada i posyła mi znaczące spojrzenie.Śmieję się z jej zachowania,a ona uderza mnie w ramię.
- Chyba cię pokochała jak własną siostrę.A tata traktuję cię jak własną córkę.- Rzucam od niechcenia,nie poradzę nic na to,że myślę o Fran dzisiaj nie widzieliśmy się w ogóle.Może jutro będę miał więcej szczęścia i z nią porozmawiam.
- Miło jest mi to słyszeć.Czy w tym mieszkaniu,będziemy musieli zamieszkać ? - Pyta cichutko.Nie mogę nic wyczytać z jej twarzy,jest beznamiętna.
- Na jakiś czas,a potem coś wymyślimy.Nie powiedziałaś nic o Leonie ? Dlaczego ?
- Sama nie wiem.Leon jest fajnym chłopakiem.Widać,że jest bardziej odpowiedzialny niż ty.
- Śmieszne.Polubiłaś go ? - Dociekam,jest małomówna jeśli chodzi o temat mojego brata.
- Tak.Dobrze mi się z nim rozmawia.- Odpowiada krótko.
- Jesteś wspaniała.Dziękuję.- Muskam delikatnie jej polik.
Przed chwilą podjechaliśmy pod apartament,w którym mamy zamieszkać z Violettą.Wchodzimy do niego,dłonią szukam włącznika od światła,kiedy go odnajduję.Oślepia mnie blask światła.
- Śliczne mieszkanie.Urządzone z gustem.Przecież czego mogłabym się spodziewać po twoich rodzicach.- Mówi za uroczona wnętrzem mieszkania.Nie powiem mi też się bardzo podoba.
- Fakt.Myślę,że się pomieścimy chociaż,że jest sypialnia,salon z aneksem i łazienka oraz garderoba.- Mówię,a dziewczyna się cicho śmieje.Musi naprawdę bawić ją ta sytuacja.Zaszliśmy już bardzo daleko w tym kłamstwie.I może się wydawać,że sprawia nam to przyjemność,lecz prawda jest znacznie inna.
- Pewnie.Diego może to zabrzmi głupio ale gdzie mam spać ?
- Na chwilę obecną będziesz spała w wielkim łożu,a ja prześpię się na sofie.
- Jeśli to dla ciebie nie kłopot.Dasz mi swoją koszulę,bo jak wiesz nie ma tu moich ubrań.
- Tak,tata jutro ma nam podwieźć kilka ubrań dla mnie i ciebie.Kupili je specjalnie.- Oznajmiam jej radośnie,widzę po niej,że jest bardzo zaskoczona.
- Będę chyba musiała im podziękować.- Szepcze,po czym znika w drzwiach od łazienki.

~*~            ~*~

* Ed Sheeran Give me love

Rozdział jest mega długi.Jak na mnie to chyba maksymalnie się rozpisałam.
Jednak chciałam przekazać wszystko w tym rozdziale niż go dzielić.
Byłoby to bezsensowne,tak uważam.

No i już wiedziecie kogo Leon wtedy spotkał na ulicy ;p

Naszą Vils,która jest zakłopotana xd

Kolacja poszła pomyślnie dla Diego,razem z Violettą dostali mieszkanko ^^

Akcja powoli się rozkręca,a więc spokojnie ;)

Jeśli będzie więcej komentarzy tym szybciej możecie się 
spodziewać kolejnego rozdziału :)

Komentujesz = Motywujesz ♥!