sobota, 27 września 2014

Rozdział 5 "Powiedz kochanie..."


* Kiedy znajdziemy się na zakręcie,
co z nami będzie?
Świat rozpędzi się niebezpiecznie,
co z nami będzie?
nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź
może lepiej gdy nam teraz nic nie powie



Violetta
Wstałam z samego rana byłam szczęśliwa zaczynam nowy rok szkolny.Jedna rzecz mnie
 martwi.Wczoraj wieczorem nie mogłam dodzwonić się do Jamesa,dzisiaj ta sytuacja
znowu się powtarza.Stale włącza się ta głupia poczta głosowa,może w szkole go złapię.
Dokładnie za piętnaście dziewiąta wyszłam z domu,Federica dawno już nie było pewnie
poszedł po Ludmiłę i z nią przyjdzie do szkoły.Ubrana byłam oczywiście na galowo.Po drodze
spotkałam czwórkę przyjaciółek.
- hej dziewczyny.-Uśmiechnęłam się do nich i każdą pocałowałam w policzek,to jest
 nasze przywitanie.
- Hejka.-Odpowiedziały wszystkie.
- Jak się czujesz ? - Spytała nagle Camila ?
- Ja ? A coś się stało ?
- Chodzi po szkole plotka,ze Justin już nie chodzi do szkoły.-Dokończyła za rudą Natalia.
- Co wy mówicie ? - Nie dowierzałam albo ich słowa nie chciały trafić do mnie.
- Jedna dziewczyna nam powiedziała z jego klasy,ale nie martw się wszystko
będzie dobrze,może zażartowała.- Powiedziała Lu i leciutko uniosła kącik swoich ust.
- Idziemy ? - Spytała włoszka
- Tak za chwilę Pablo zacznie swoją przemowę dla naszej klasy.- Odpowiedziała jej hiszpanka.
Swoja Ludmiły stale nie dały mi spokoju,jeszcze raz zerknęłam na listę.
A w klasie 3 b nie ma jego nazwiska ani w żadnej innej,może postanowił zmienić szkołę.
Sama nie wiem.Pójdę do niego po Studiu i wszystko z nim wyjaśnię.
- Droga klaso witam was w ostatnim roku waszej nauki.Jestem z was bardzo dumny.
Osiągnęliście wielki sukces w naszym studio.Myślę,że ten rok będzie dla was udany.
Proszę o to wasz plan lekcji.Spojrzałam na niego wcale nie mieliśmy aż tak dużo lekcji.
Raz tylko zaczynaliśmy na 8 a tak zwykle mamy zajęcia od 9.
- Jeśli chodzi o temat szatyni aby móc się przebrać na zajęcia z Gregorio,chłopacy mają
szatnię numer 6 a dziewczyny 5. Będziecie uczyć się : historii muzyki,zajęć tanecznych,zajęć
 grupowych,zajęć muzycznych..Ktoś ma jakieś pytania ?-Zapadła głucha cisza na auli.
- Rozumiem,że nikt.Aha jest jeszcze jedna sprawa od dziś je waszym
wychowawcą jestem ja.Możecie się rozejść.
-Violu może masz ochotę przejść się z nami,co ?
- Dziewczyny z wielką chęcią ale muszę załatwić sprawę z Justinem.Spotkamy się później.
- Jasne,idź już do niego.
- Buziaki.-No cześć.
Federico
Rozpoczęcie roku mogę zaliczyć do tych udanych i radosnych wspomnień w moim życiu.
Teraz całą paczką wybieramy się do mnie i Violi,aby świętować rozpoczęcie nowego semestru.
Powiem szczerze w moim życiu nie istnieję czas na nudę gdy się ma tak wspaniałych ludzi wokół
siebie i ja tak mogę o sobie powiedzieć.
- Ej ludzie,zbieramy się do mnie ! -krzyknąłem do chłopaków,którzy stali pod
 sceną i rozmawiali ze sobą.
- Okey,tylko trzeba gdzieś znaleźć laski.-odpowiedzieli mi.
- Ja się tym zajmę.-z auli poszedłem poszukać dziewczyn,postanowiłem udać się najpierw do sali muzycznej,gdy wszedłem zobaczyłem je-aha sprzyja mi szczęście.-szepnąłem do siebie.
- Luś,ty moje kochanie pogaduszki zostawcie na później,idziemy na imprę do mnie.
- Tak ? zapomniałam całkiem,przepraszam.
-Nic nie szkodzi,to co dziewczyny idziemy ?
-No jasne.
- Tyko gdzie jest Viola ?
- Poszła na chwilę do Justina.
- No dobra,możecie mnie na chwile zostawić samego z moją dziewczyną.
- Tak,tylko grzecznie.-pogroziły mi palcem,a ja westchnąłem i zaśmiałem się.Wyszły a ja 
zostałem sam z Lusią.
-Powiedz kochanie co cię gryzie ?
- Ale obiecasz mi,że nie będziesz na mnie zły ?
-Skarbie,a czy ja kiedyś Ciebie zawiodłem ?
- No nie.
- Więc,możesz mi powiedzieć prawdę,na tym polega nasza 
miłość i związek dwóch kochających się osób.
- No dobrze.Mama chce abym wyszła za mojego byłego chłopaka,który wrócił do Buenos Aires.
- Uspokój się i mnie posłuchaj.Przestań się bać,jesteśmy razem i przez wszystko razem przejdziemy.
Nikt a ni nigdy się przez nikogo nie rozstaniemy,obiecuję Ci to.Ufasz mi.
-Tak kochanie.- Już mieliśmy się pocałować gdy usłyszeliśmy krzyki naszych przyjaciół.
- Przestańcie się migdalić,idziemy świętować nowy rok szkolny.
-Już idziemy.


Angie
Kiedy rozpoczęcie roku się skończyło,marzyłam tylko o świeżej pachnącej kawie.
Nie chciałam pić jej sama.Postanowiłam umówić się z Jackie moją byłą przyjaciółkę
z młodych lat.Przyjaźniliśmy się do ostatniej klasy licealnej później nasz kontakt się urwała,ale niedawno dowiedziałam się,że przyjechała i nawet udało mi się
zdobyć jej numer.Szybko wyciągnęłam mojego białego iPhone z torebki,odblokowałam ekran 
i wyszukałam w kontaktach Jackie Saenz .Nacisnęłam zieloną słuchawkę,usłyszałam muzyczkę 
w telefonie.Po kilku sekundach odebrała telefon.
- Tak słucham ?
- Hej Jackie z tej strony Angie ?
- Angie ? Angie Carrara  ? Przyjaciółko tyle lat się nie widzieliśmy.
- No hej może masz ochotę na kawę,zapraszam.
- Chętnie,tylko gdzie ?
- Wiesz gdzie jest dobra kawiarnia na ul.Cherse 34 ?
- Tak to się tam spotkajmy.
- Będę na pewno,do zobaczenia.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do torebki.Zaczęłam sobie przypominać wspólne 
spędzone chwile z Jackie i Pablo,byli moimi przyjaciółmi kołyski. Wszystko robiliśmy razem,bawiliśmy się,płataliśmy figle naszym rodzicom.Nawet z Jackie obie kochałyśmy 
się w Pablo.To były spaniałe młodzieńcze chwile.Nawet nie zauważyłam a już znalazłam się
pod tą kawiarnią.Przy jednym ze stolików ujrzałam Jackie zmieniła się,jest piękno kobietą.
- Jackie ?
- Angie,opowiadaj co u ciebie.
- Nie ty pierwsza.
- Jeśli chcesz ale u mnie nie jest za ciekawie.
- Nalegam.
- jak wiesz od razu kiedy skończyłam liceum wyszłam za mąż za Samuela.Po roku naszego 
małżeństwa urodziła się nasza córka Dominica.Przez pięć lat nasze małżeństwo było udane.
Ale później było gorzej zdradzał mnie nie raz,powiedziałam dość i wzięłam  nim rozwód.Z
 zawodu jestem wyszkoloną tancerką.Jednak nie dawno straciłam prace.Teraz ty.
- Ja tak samo po 3 liceum wzięłam ślub z Germanem.Po roku urodziły nam się bliźniaki.
Violetta i Federico.Z zawodu jestem nauczycielem śpiewu.Mam pracę w studio On Beat.
- Zazdroszczę ci.
- Nie ma czego ?
- Jak to.Masz szczęśliwa rodzinę,męża,racę,czego można chcieć więcej.
- Nie wiem,ale chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko.
- Pamiętam zawsze marzyłaś o trójce.Co na to German ? 
Według niego mamy już dorosłych dzieci i nie potrzebujemy do szczęścia jeszcze
 jednego dziecka,ale gdyby się pojawiło to by je kochał..
- Ale i tak masz życie lepsze ode mnie.Mów co tamu Pablo ? Ma żonę ?
- Nasz kochany Pablo nie ma nikogo jest kawalerem.
- A mam szanse u niego ?
- No pewnie jesteś piękna,a on teraz potrzebuję prawdziwej miłości.
- Niedługo odwiedzę go w Studio.
- Okey.A Dominica w jakiej szkole się uczy ?-Spytałam radosna i dość ciekawa.
- Chciałabym aby zdawała do 3 licealnej w Studio On Beat.-Odpowiedziała z ślicznym uśmiechem.
- No wiesz przesłuchania zawsze są 10 września.
- Jeśli chodzi o jej naukę w studio to się jeszcze zgadamy.


~#~     ******   ~# ~
* S.Grzeszczak i Liber "Co z nami będzie ?"
Króciutki wiem,no ale jest.Co myślicie na temat tego,że Angie 
chce mieć jeszcze jedno dziecko z Germanem. Jackie wspiera ją w tym.
Mogę zdradzić,że w kolejnym rozdziale wkroczy Leoś ^^

Jeśli przeczytaliście zostawcie po sobie mały ślad,komentarz :)
Krótka notka ;***



sobota, 20 września 2014

Rozdział 4 "Powiedz,że jestem przystojny"

Rozdział z dedykacją dla Lagusiak <3  za to,że prawie zawsze pierwsza komentuję rozdziały :)
 Ludmiła
Kiedy jadłam poranne niedzielne śniadanie z moimi rodzicami zadzwonił dzwonek do drzwi.Wczoraj wieczorem wróciła moja mama,świetnie prawda.Otóż nikomu się nie chcę podnieść czterech liter i iść odtworzyć drzwi,mama coś sprawdza w tablecie a tata jest zaczytany w gazecie,jak zwykle.Zeskoczyłam
z krzesła i powędrowałam do korytarza,gdy otworzyłam drzwi za nimi stał Federico.
- Hej kochanie,co ty tutaj robisz tak wcześnie ? - Spytałam zaskoczona a jednak szczęśliwa,że
przyszedł do mnie.
- Chciałem Cię zobaczyć i tak w ogóle wczoraj zapomniałem bluzy,jest może ?
- Tak,wejdziesz ?
- Z miłą chęcią.-Gdy wszedł do środka,zamknęłam drzwi ,a potem zawiesiłam moje ręce na jego szyi.
- Wiesz jak bardzo Cię kocham.-Wyznałam mu i szeroko się uśmiechnęłam.
- No wiem.-pocałowaliśmy się.
Po 5 minutach oderwaliśmy się  od siebie,chwyciliśmy się za dłonie i poszliśmy do kuchni.Federico uparł się,że chcę się przywitać z moimi rodzicami,bałam się tego. Fede nie wie,że mamusia go nie lubi,no ale jak to ja mówię to szczegół bo liczy się nasza miłość a nie zdanie rodzicielki.
-Dzień dobry państwu.-Federico przywitał się grzecznie.
- oooo Federico dobrze,że jesteś dawno u nas nie byłeś.
- Z tydzień temu tu byłem,miałem jeszcze inne sprawy na głowie.Widzę,że Pani wróciła.
- Tak ogólnie to wczoraj wróciłam dl twojej świadomości.-Powiedziała szorstko i upiła łyk kawy.
- Priscilla bądź milsza.
- Tak przepraszam Cię Federico jestem jeszcze zmęczona po podróży,przepraszam.
- Nic się nie stało rozumiem panią mój tata też tak czasami ma.
- Federico może zostaniesz u nas na obiedzie ?
- Nie wiem,chyba nie będę przeszkadzał.
- Wcale,twoja obecność sprawi nam radość,no to co ?
- No niech będzie,zostaję na obiad.
- Dobrze muszę powiedzieć Monice aby przyszykowała 5 talerzy.
- mamo o czym ty mówisz jakie pięć talerzy ?
- Mamy jeszcze jednego gościa prosto z Francji ale teraz pomieszkuję u babci.
- Mama o co chodzi ?
- Lusia nie martw się wszystko jest w porządku.
- Okey,to my idziemy do mnie jakby coś.
- No dobrze. -Byłam zaskoczona zachowaniem mamy byłą miła i zaproponowała nawet wspólny obiad tylko nadal martwię się tym wspólnym obiadem z nieznajomym.Moi rodzice są wspaniali w niektórych sprawach mój tata jest zawsze w domu pracuję na zmiany a mama co dwa tygodnie wyjeżdża.Rodziciel od razu zaakceptował Fede czasami razem oglądają mecze.Mamcia nie umiała się pogodzić z tym,że zerwałam z Tomasem dla Federico,no ale cóż miłość zawsze zwycięży.Żyjemy po to by kochać,kochać szczerze.
- Lu dlaczego jesteś taka nieobecna ? Słuchasz mnie ?- Pomachałam mi swoją dłonią przed
 moimi niebieskim oczami.
- Przepraszam zamyśliłam się.
- Myślałaś o mamie ? - Spytał i westchnął.
- Tak jak ty dobrze mnie znasz.
- Wiesz jesteśmy już razem rok,wiec Cię znam bardzo dobrze kochana.
- Wcale w to nie wątpię,Jesteś taki wspaniały.
- Mądry,przystojny,utalentowany,życzliwy.....
- W to,że jesteś przystojny to ja wątpię.
- O nie Ludmiła Nastia Ferro,poniesiesz konsekwencje
-Nie proszę.-Podniosłam ręce w geście obrony.
- To odwołaj to.Powiedz,że jestem przystojny.-Rozkazał.
- Nie zamierzam.
- To zaraz się przekonasz co Federico Ernest Castillo potrafi.
-Federico.......przestań......proszę.
- Powiedz,że jestem przystojny.
-Jesteś......przystojny...
-Kocham Cię.
- Ja bardziej.-Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Chcesz znowu dostać karę.-Pogroził mi palcem.
- Nie słońce.-Po tym co powiedziałam oboje wybuchnęliśmy nie pohamowanym śmiechem.
Justin
Od samego rano gdy wstałem ojciec podał mi walizkę i kazał się spakować,mama jest w pracy,pewnie
 chcę wykorzystać okazję i uciec,nie pochwalam tego ale jak tam się ustatkuję zadzwonię do mamy i Violi,wyjaśnię im wszystko i przeproszę,wiem,że to pewnie nie wystarczy.Od wczoraj Viola próbuję dodzwonić się do mnie nie ma siły jej teraz coś wyjaśniać wolę na razie po unikać jej,chociaż to jest złe.Życie moje w jednej chwili zmieni się o 180 stopni.
Myślę,że na lepsze i wspanialsze.
- Syny musimy już jechać na lotnisko,czekają na nas.
- Już idę.-Zamykam walizkę i schodzę z nią na dół.Podaję ją Frankowi,który nasze bagaże 
zanosi do samochodu.
- Tato będę za tym wszystkim tęsknił.
- Wiem,ale zaaklimatyzujesz się w Londynie.
- Yhm,powiedz dlaczego wyjeżdżamy dzień przed rozpoczęciem roku.
- Po w tamtej szkole muzycznej rok szkolny zaczyna się dopiero za dwa dni,spokojnie zdążymy.
- powiedział uśmiechając się i poklepując mnie po plecach.
- No to czas na nas.
30 minut później ~Lotnisko.
- Pasażerowie lotu 320 do Londynu są proszeni do barierek odpraw.-usłyszałem głos stewardessy
 z głośnika na głównym holu lotniska. Chwyciłem moją walizkę w jedną rękę a w drugą złapałem dłoń Emily i razem skierowaliśmy się do odprawy.Po 15 minutach usiedliśmy na swoje miejsca ja siedziałem obok Emi a tata za nami razem z panem Nickiem.Blondynka wyciągnęła ze swojej torebki książkę " Saga Zmierzch" i odpłynęła w świat jej książki ja natomiast na swoje uszy nałożyłem słuchawki i zacząłem słuchać bardzo dobrej muzyki.Ten 
lot dłużył mi się niemiłosiernie długo myślałem,że nie wytrzymam,ale w końcu po 14 godzinach
lotu będę mógł odpocząć w naszym apartamencie.W Londynie odebrała nas wszystkich mama
Emi,jest bardzo miła,sympatyczna i przyjazna,szkoda,że ja nie mam już obje rodziców.Musieli się rozstać,teraz by było tak pięknie.No ale.....Przez całą drogę nikt do nikogo się nie odzywał,
tylko ja trzymałem dłoń mojej ukochanej i szeptałem jej do ucha miłe słówka.Gdy dojechaliśmy
nasz dom wydawał się nie nasz piękna willa nad wybrzeżem,czego można jeszcze chcieć,ojciec
miał rację tu jest po prostu cudownie.Mój pokój jest blisko mojej dziewczyny,mam własną łazienkę i pokój do gier.Mama Emily zrobiła nam cudne zdjęcie razem,które blondynka od razu wstawiła na Facebooka i instagrama,naszemu zdjęciu dała podpis " Z misiaczkiem" z Justin Meyer.Jest kochana i tylko moja ;*****

Federico
Z Ludmiłą od ponad 3 godzin siedzimy w jej pokoju obejrzeliśmy już dwa filmy,po pierwszym
 byłem już znudzony.Nie wiem jak Ludmiła może mówić,że Priscilla to oschła i uprzednia kobieta,dzisiaj była wyjątkowo miła,Lusia twierdzi,że znowu coś kombinuję,ale nie jeszcze co.
- Dzieciaki obiad.-usłyszeliśmy głos mamy Lu.
- Już idziemy.-Odpowiedziała moja śliczna i utalentowana dziewczyna.Zatrzymaliśmy film
i za rękę ruszyliśmy do jadalni Ferro.Kiedy weszliśmy do niej zdziwiłem się powinno być 5 zastaw 
a było tylko cztery.
- Przepraszam Priscillo ale dlaczego są tylko 4 zastawy ?
- No właśnie mamo mieliśmy mieć wyjątkowego gościa z Francji.
- Dzieciaki nie mógł przyjść bo jego babcia się rozchorowała,ale obiecał,że innym 
razem wpadnie.
- Aha,dobrze.Co jemy ?
- Głównym daniem będzie kotlet z soczewicy,myślę,że ty Federico lubisz takie dania.
- Nie miałem jeszcze okazji spróbować,z chęcią zjem.
- Życzę wszystkim smacznego !
- Nawzajem.-powiedziałem ja,Lu i mąż Priscilli.
- Federico powiedz mi czym chciałbyś się zajmować w przyszłości.
- Mam wiele planów na przyszłość albo zostanę świetnym muzykiem lub przejmę 
firmę po rodzicach.
- A na jakie studia się wybierasz ?
- Chyba na architekturę.
- Poważna sprawa,ale masz marzenia to się liczy.
- Wołałabym ażebyś poszedł na jeszcze bardziej poważniejsze studia,pewnie twoi rodzice też tak uważają.
- Mamo! -krzyknęła niebieskooka piękność.
- Lu spokojnie chętnie odpowiem.
- Nie musisz nic mówić.
- Ale chcę,ma pani rację moi rodzice też nie byli tym zachwyceni ,woleli abym od razu, poszedł na inżyniera no ale uszanowali moje zdanie.
-Yhmmm.
Godzinę później
-Do widzenia państwu obiad był przepyszny.
-Dziękuję za komplement.
-Federico  za kilka miesięcy nasi graja mecz wpadnij jak będziesz mógł.
- Z wielką chęcią.
- Dziękuję,że dzisiejszy dzień spędziłeś ze mną było mi bardzo miło.
- Mnie też,do jutra kochanie
- Pa misiaczku.
Z domu Ludmiły pokierowałem się w stronę swojego domu.Ten dzień był bardzo miły.Mama Lu chociaż 
jest zaborcza i nieufna to nadal jest cudowną kobietą,żoną i mamą,podziwiam ja.Stale wyjeżdża na różne delegacje i nie może stare patrzeć jak jej córka
 dorasta to jednak wie.

Leon
Z Diego i Andresem postanowiliśmy przejść się po parku,w sumie nie mamy nic do robienie.Są już wakacje ale jutro zaczyna się nowy rok szkolny.Z chłopakami tworzymy grupę trzech muszkieterów ale singli.Zawsze włóczymy się sami i ocenami dziewczyny,które koło nas przejdą,wiem,że to jest trochę dziecinne,ale na zabicie czasu najlepsze.
- Chłopacy musimy wsiąść się w garść i poszukać dla każdego z nas ślicznej dziewczyny.-Odezwał
 się Diego mówił całkiem poważnie jak na niego.
- Leon,Diego ma rację ja nie chcę zostać sam z kotami.-Wyżalił się Andres całkiem nie rozumiem jego zachowania i toku rozumienia życia.
- Uspokójcie się bo żalenie się nad życiem nic nie da.Trzeba działać.
- Łatwo ci mówić,każda dziewczyna z studia leci na Ciebie a ty tego nie widzisz 
albo je zlewasz,czego ty chcesz.
-Prawdziwego uczucia a nie co niektóra bo poleci na ładną buźkę.
- Stary w naszym życiu właśnie o to chodzi.
- A ja tego nie szukam ani nie pragnę.
-Przestań wybrzydzać.
- Czego ty ogólnie szukasz w takiej pannie ?
- Szczerości,delikatności,ślicznego uśmiechu,boskich oczu i wielu cech pozytywnych.
-Takiej to tylko możesz w snach szukać.
- No wiesz nasze przyjaciółki takie są tylko przykro mi wszystkie zajęte.
- Andres jakbym nie wiedział,tępy taki nie jestem.
- Ostatnio jesteś jakiś rozdrażniony.
- Mam stres przed zawodami.-Wybełkotałem i podrapałem się nerwowo po głowie.
- Aha,musisz wygrać ten wyścig.- Pocieszył mnie brunet.
- Nie ma innej opcji.-Dopowiedział Andres i poklepał mnie po plecach.
- Dzięki fajni z was kumple.-Uśmiechnąłem się do nich.

~#~         ~#~
Od razu przepraszam za to,ze dawno nie było rozdziału i musieliście 
czekać na niego tydzień.Przepraszam,że rzadko komentuję wasze blogi ale postaram
 się poprawić,wiecie druga gimnazjum jest bardzo ciężka ;(

Nie było też rozdziału z powodu,że mój palce od prawej dłoni doznał kontuzji 
na w-fie,graliśmy w ręczną,ale jest teraz wszystko okey ;)

Dziękuję za osiem komentarzy :) Choć obserwatorów jest 11 to nadal wasza 
aktywność nie spadła,cieszę się <3
Dzisiaj bez żadnego szantażu :)

Jeśli przeczytaliście zostawcie po sobie mały ślad,komentarz :)

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 3 "Jesteśmy przyjaciółmi"

Ten rozdział dedykuję wspaniałym czytelnikom <3
Natalia
Mam dzisiaj randkę z moim Maxim,szczerze nie mogę się jej doczekać.W wakacje
mało spędzaliśmy ze sobą czasu,ponieważ albo to ja wyjechałam gdzieś z rodzicami
i Leną lub też on z rodziną.Kiedy moi rodzice pracowali czasami się nudziłam,ale
wpadały do mnie dziewczyny i czas szybko leciał.A teraz za 4 godziny będę sam na 
sam z moim chłopakiem,stęskniłam się za nim chociaż wczoraj się widzieliśmy.
Długo szukałam odpowiedniego stroju na nasza randkę,ale ostatecznie
 postanowiłam,że założę to..Makijaż wykonam bardziej w delikatnych kolorach
może w brązie,rzęsy pomaluję tuszem maybeline ,a usta pomadkom z Baby Lips 
"Follow Me Baby".Paznokcie pomaluję na kolor brązowy.To będzie udany dzień.
Naty,zejdź na śniadanie.-krzyknęła moja mama a jej głos dochodził z jadalni.
- Już idę.-też krzyknęłam i po schodach zeszłam do jadalni.
- Dzień dobry wszystkim.-przywitałam się z rodzicielami i Leną.
- Cześć słoneczko.Jak się spało ?-Spytał tata.
- Wyśmienicie,nawet lepiej niż nigdy.-Powiedziałam z wielkim bananem na twarzy,nagle
przypomniałam sobie o Maxim.
- A wiecie czemu tak się jej dobrze spało ?-Spytała podejrzliwie Lena.
- Nie,dlaczego ?- Zapytała mama.
- Bo śniła o Maxim i ich randce.
- No to jeśli dzisiaj Ci się śnił to poprosimy więcej takich snów.
Chcemy widzieć twój taki uśmiech codziennie.-Wyznał szczęśliwy tata.
- Dziękuję,jesteście kochani.-Uśmiechnęłam się do rodziców.Są najwspanialsi.
- Naty a tak w ogóle gdzie idziecie na tą randkę ?- Spytała się moja siostra.
- Nie wiem,to ma być dla mnie niespodzianka.
- Słodko,masz szczęście siostra.Też tak bym chciała.
- Lena,córciu jesteś jeszcze młoda znajdziesz kogoś.-Próbowała pocieszyć ją rodzicielka.
- W moim wieku Maxi już podrywał Naty.-Wyżaliła się.
- Siostruś,spokojnie zakochasz się.
- Tylko kiedy to się stanie ?
- W odpowiednim czasie.A teraz zabierajcie się dojedzenia śniadania.-Powiedział wesoło tata.
Marco
Spacerowałem sobie sama alejkami parku,pięknego parku w Buenos Aires.
Rozmyślałem o Francesce,wspaniale,że wróciła i jest już ze mną.Obiecała,że
 pod koniec wakacji już będzie z nami i dotrzymała słowa.Gdyby ktoś mi powiedział,że
gdy wrócę do tego miasta i zakocham się chyba bym go wyśmiał,ale teraz bym mu
 podziękował.Tutaj zapomniałem o mojej byłej miłości z którą się rozstałem dlatego,że 
dzielić miało nas dużo kilometrów a ja nie wierzę miłość na odległość.To bardzo boli.
Pamiętam obiecała mi,że nie będzie dzwonić,pisać listów tylko,że mnie nie zapomni.Bo tym
okresie czasu,nie wiem czy moja miłość właśnie wygasła do Any,nie jestem pewien,ale uczuć do Francesci nigdy nie zmienię.Kocham ją tak mocno jak nikogo innego oprócz mojej mamy.
To dwie najważniejsze kobiety w moim życiu.
- Marco stęskniłam się za Tobą.-myślałem,że za mną stoi Fran,ale kiedy się odwróciłem miałem
wpisany strach w oczach.
Maxi
Za nie całe 2 godziny mam cudowną randkę ze wspaniałą dziewczyną mojego życia.Chyba 
najlepszą w życiu.Co ja mówię sam do lustra.Zachowuję się już jak Andres,ale nic nie 
zepsuję mi tak dobrego humoru.
- Maxi zejdź na dół.-Krzyknęła moja mama.
- Dobrze mamo.-Odkrzyknąłem.
Kiedy zszedłem do korytarza,czekała na mnie miła niespodzianka,dlaczego miła ?,bo przyjechała moja matka chrzestna,ciocia Julie razem ze swoją 7-letnią córką Jessicą.
- Cześć ciociu miło mi Cię widzieć.-Powiedziałem i przytuliłem się do kobiety.
- O Maxi wyrosłeś na przystojnego mężczyznę.-Schlebiła mi Julie.
- Ciociu przestań,hej maluszku,co tam u ciebie ?-zwróciłem się do Jessi.
- Wszystko jest okey Maxi.-Uśmiechnęła się szeroko.
- Cieszę się.Co was ciociu sprowadza do nas tak wcześnie ? - Spytałem się grzecznie.
- Właśnie.Ja z wujkiem dzisiaj przez cały dzień musimy pozałatwiać sprawy związane z firmą,a
Lily (starsza córka cioci,siostra Jessi. Ma 21 lat.) pojechała zobaczyć mieszkanie,które będzie 
wynajmować, a naszą Jessicą nikt nie może się zaopiekować,czy byś się zgodzi wziąć pod
opiekę twoją kuzynkę ?
- Z wielką przyjemnością,ale mam dzisiaj randkę.
- No to szkoda,poszukamy kogoś innego.-Zasmuciła się Julie.
- Nie ciociu nie ma takiej potrzeby. Naty bardzo lubi dzieci.-Wyjaśniłem,zgodziłem się bo
zrobiło mi się smutno cioci a szczególnie mojej kuzynki.
- A nie będzie sprawiać wam problemu ?
- Wcale,poradzimy sobie.
- To dobrze,Jessi zapamiętaj masz być grzeczna i słuchaj Maxiego.
- Dobrze,kocham cie mamo.
- Ja Ciebie też.
- Pa ciociu.-Pomachałem jej a kobieta znikła za drzwiami wejściowymi.
Marco
- Ana co ty tutaj robisz ?
- Przyjechałam do Ciebie,kocham Cię Marco i chcę walczyć o nasz związek.
- Posłuchaj mnie między nami nic nie ma i nie będzie.-Powiedziałem chłodno i bez entuzjazmu.
- Dlaczego ?-Spytała zaskoczona moją wypowiedzią.
- Nie pisałaś,nie dzwoniłaś do mnie,nie dałaś znaku życia.
- Prosiłeś mnie o to,obiecałam Tobie,że będę pamiętać i nie zapomnę i tak jest.Daj mi drugą szanse.-Odpowiedziała załamanym głosem.
- Nie mogę nawet jeśli bym bardzo tego chciał.
- Masz kogoś ?
- Ana zrozum nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
- Odpowiedz mi masz kogoś.
- Mam dziewczynę,jestem z nią od roku i nie chcę abyś wtrącała się w moje życie.
- Aha teraz traktujesz mnie jak wroga.
- Wcale nie chcę tylko byś zrozumiała,że najważniejsza jest dla mnie Francesca i nikt inny.
- Zrozumiałam,no to co przyjaciele ?
- Sam nie wiem.-Nie wiedziałem do końca czy Ana była szczera wobec mnie a co gorsza czy nie
miała złych zamiarów wobec mnie i Francesci.
- Nawet przyjaźnić ze mną nie chcesz się.-Oburzyła się.
- Ale obiecaj mi przyjaźń i nic więcej.
- Obiecuję.
- Jesteśmy przyjaciółmi.
- Najlepszymi. -Odpowiedziała,a na jej twarzy wreście pojawił się szczery uśmiech którego mi brakowało.
                                                           Natalia , 2 godziny później.
Przed pięcioma minutami tata podwiózł mnie pod dom Maxiego,wiem,że to on powinien przyjść po mnie ale spóźnił się 15 minut,dlatego postanowiłam zobaczyć co się z nim dzieję,nawet
swojego smartphone nie odbiera.Zadzwoniłam dzwonkiem po paru chwilach otworzyła mi drzwi śliczna mała brunetka.
- Hej czy jest Maxi ?- Zapytałam się przeuroczej dziewczynki.
- Tak a ty kim jesteś ?-
- Dziewczyną Maxiego,możesz go zawołać.
- Dobrze poczekaj chwilą muszę go obudzić bo zasnął.-Była bardzo otwartą i śmiałą dziewczyną.
- To mogę wejść ?
- Pewnie,może ty go zbudzisz.-odpowiedziała chichocząc jakby to jej była wina,że zasnął.
- A gdzie jest ?
- W swoim pokoju,idź do niego a ja sobie naleję soku.
- Okey.-Poszłam z schodami do góry,kiedy dotarłam pod jego pokój,otworzyłam brązowe
drzwi,w pokoju na łóżku spał chłopak cichutko pochrapując.
-Kochanie budzimy się.-Szepnęłam mu do ucha on tylko zamlaskał ustami.Postanowiłam go teraz pocałować,po paru chwilach otworzył swoje cudowne oczy *-*
- O Hej Naty co ty tutaj robisz ?-Spytał zaspanym głosem.
- To ty co ty tutaj jeszcze robisz byliśmy umówieni na 15 a jest w pułdo 16.
- Przepraszam Cię kwiatuszku ale Jessi mnie wymęczyła i zasnąłem,a tak właściwie
to gdzie ona jest ?
- Powiedziała,że musi napić się soku.
- Muszę Ci to jakąś wynagrodzić,idziemy na spacer ?-Zapytał się mnie a po chwili uśmiechnął
się nie mogłam się mu nie oprzeć.
- Może lepiej na plac zabaw,zabierzemy ze sobą Jessi.-Zaproponowałam mojemu chłopakowi.
- Dobra tylko się przebiorę i już możemy wychodzić.
Po 5 minutach Maxi szedł na dół,wciągnął swoje buty i zabrał klucz z komody.
Chwyciliśmy Jessi za rączki i poszliśmy na plac zabaw.Przedtem zamknął Maxi
 drzwi wejściowe.
~#~         ~#~
3 rozdział jest już za mną.W tym rozdziale było dużo Naxi i Marco.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod 2 rozdziałem,jesteście kochani <3

Ten rozdział miał się pojawić dopiero jutro jednak dzisiaj szybciej wróciłam do domu i 
znalazłam czas na napisanie rozdziału :)
Od rozdziału 4 będą dedykację,dzisiaj dedykacja dla was wszystkich za to,że czytacie ♥
Przepraszam za błędy,jeśli są poprawię je później i przepraszam,że jest taki krótki ;(

7 komentarzy= 4 rozdział



czwartek, 4 września 2014

Rozdział 2 "Jesteś Śliczna."

Violetta
Chodzi o to,że...-już Justin miał mi wszystko wyjaśnić kiedy przerwał mu jego dzwoniący telefon,poprosił mnie błagalnym wzorkiem abym mu pozwoliła odebrać ja tylko skinęłam głową 
na tak.Byłam przekonana,że w końcu uda mi się dowiedzieć co leży mu na sercu,ale zawsze
 wszystko sprzeciwia się mnie,jak na złość.Z jego rozmowy usłyszałam tylko co on mówił do
 odbiorcy. No cześć tato.......W parku.....Z Violettą....Czemu ?.......No dobrze.......Będę za chwilę...
Na razie.
-Kochanie przepraszam Cię tata dzwonił i muszę iść do domu.-Powiedział smutno.
-Tak szybko mieliśmy razem spędzić ten dzień.-Nie ukrywałam przed tego,że jest mi smutno.
-Wiem też chciałbym z tobą go spędzić,ale mamy gości..-Odpowiedział spokojny.
-Jeśli macie gości to rozumiem.
- Gniewasz się ?
- Nie i nie chcę abyś miał problemy prze zemnie.
- Odprowadzić Cię do domu ?
- Nie sama się przejdę,lepiej będzie jak będziesz szybciej w domu.
- Pa kwiatuszku.-Cześć.-I tak po naszym pożegnaniu rozdzieliśmy się w dwie inne strony Justin poszedł w lewo a ja w prawo.Nie chciałam żeby mnie odprowadzał z dwóch powodów chciałam na spokojnie wszystko poukładać w mojej głowie a na drugi naprawdę nie chciałam aby dostałam jakąś karę od jego taty,tak mówiąc pan Victor jest zaborczym,wybuchowym i konsekwencjo wym człowiekiem więc naprawdę nie chciałam aby Justin miał przez niego problem.
W ich domu rządzi ojciec mojego chłopaka i nikt nie może się mu sprzeciwić jeśli to zrobi wtedy on wybucha taką agresją,że nie ma na to słów.Jest taką osobą na którą nic nie podziała.-gdy tak błądziłam myślami na mojej tali poczułam ciepły dotyk męskich rąk,gdy się odwróciłam ujrzałam mojego przyjaciela z ślicznymi dołeczkami i zniewalającym uśmiechem.
-Cześć Violu,czemu sama spacerujesz ? -Spytał szatyn.
-Wracam z randki,a ty nie powinieneś być z chłopakami na siłowni ?-Chciałam się upewnić czy Federico
 nie kłamał i naprawdę był na tej siłowni z chłopakami.
-Byliśmy z jakieś trzy godziny a później każdy poszedł do swojego domu się odświeżyć.
-A Federico ?
-Też,idziesz ze mną do Resto ?
-Po co ?-Spytałam uśmiechając się szeroko do niego,poprawił mi od razu mój humor po spotkaniu
i prawie nie udanej randce z Justinem.
-Spotkać się z naszą całą ekipą.-Oznajmił nadal z wielkim bananem na ustach.
-Leon jestem zmęczona.-zaczęłam marudzić.
-Nie daj się prosić.-Zrobił maślane oczka jak śliczny kotek ;)
-Okey ale więcej tego nie rób.-Pogroziłam mu palcem.
- Czego ?-Spytał głupkowato.
-Ty wiesz co i nie zgrywaj się.
-Tak jest mamo.
-Mam dać Ci mamę.-chciałam odejść od niego lecz Leon chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił
w swoją stronę.
-Nie fochaj się choć idziemy.-chwycił mnie za rękę,od razu ciepło zrobiło mi się w sercu.
Justin 
Kiedy wszedłem do domu z salonu usłyszałem głos ojca i obcych ludzi-czyli jednak mamy goście nie kłamałam,pomyślałem. Rozebrałem moje buty i ułożyłem je na regale z pozostałymi butami.Powędrowałam do salonu.
- Dzień dobry.-przywitałam się kulturalnie tak jak mnie tego uczył ojczulek.
- Och dzień dobry młody człowieku.-odezwał się starszy mężczyzna,wiekowo pewnie podbiegający pod wiek mego taty.
-Nick poznaj mojego przystojnego i utalentowanego syna,Justin to jest Nick.Nick to jest Justin.
-Miło mi Cię poznać.-Uścisnął moją rękę mężczyzna.
-Mi pana też.-Odpowiedziałem.
-Synu a ta urocza blondynka to córka pana Nicka jest rok młodsza od ciebie i na imię ma Emily.
-Hej.- No cześć.
-Mój drogi syneczku właśnie poznałeś swoją przyszłą żonę.-Powiedział radośnie tata aż zatkało mnie.
- Jak to żonę ?-Spytałem rozwścieczony.
- Normalnie,wyprawimy wam po studiach piękny ślub.
-Jak ty to sobie wyobrażasz ja mam Violę i to ją kocham.-Odparłem.
-Nie pozwalaj sobie młody człowieku,jesteś moim synem więc mnie słuchaj.Wyjedziemy.
-Gdzie ? A co z mamą ? Moją szkołą ? Całym moim życiem w Buenos Aires.
-Nie martw się,tam czyli w Londynie będziesz miał lepsze życie,lepszą szkołę muzyczną,dom,karierę,
prace, no i oczywiście Emily.
-Tato.
-Jeśli zostaniesz tutaj z mamą,na nic nie starczy ci pieniędzy,matka mało zarabia,pomyśl jakie będziesz
 miał korzyści mieszkając tam,w pięknym domu.
- Zgadzam się.
- No,tak powinno być Justin,jesteś wspaniałym synem.
- Victor powiem ci jedno dobrze wychowałeś swojego syna.
- No ba,Justin zabierz ze sobą Emily do siebie.
-Okey,chodź.-złapałem ją za nadgarstek i razem skierowaliśmy się do mojego pokoju.
Kiedy do niego weszliśmy ja zamknąłem drzwi a ona usiadła na łóżko.
-Naprawdę chcesz zostać moim mężem.-Spytała dość nieśmiało.
-No pewnie jesteś śliczna,masz piękny uśmiech a w dodatku taka pięknotka
 nie może mi uciec z przed nosa.-Mówiąc jej i zanurzając się w jej piękne oczy wcale nie kłamałem
 czułem to i jakby na chwilę zapomniałem o Violi.
- Przestań bo się rumienie.Nie wstyd Ci.
-Nie ja to kocham,oznacza to,że Ci się podobam.
-Przestań.
-Wcale nie mam zamiaru tego zrobić.-teraz przeniosłem się moimi usteczkami na jej szyję.
Ona cichutko pojękiwała.
Francesca
Camila napisałam mi SMS-a,że cała nasza paczka jest w Resto,gdybym wiedziała nie wychodziłam bym w ogóle na żaden spacer tylko czatowała na górze,w moim pokoju,no ale cóż,jeszcze dzisiaj mam wielką ochotę przywitać się z przyjaciółmi i Marco,właśnie wchodzę do baru moich rodziców.
-Francesca !Kochanie.-krzyczy Marco zauważając mnie kiedy wchodziłam do Baru.
- Il mio bambino.-odpowiedziałam mu kiedy podszedł do mnie,zawiesiłam moje dłonie na jego szyi,
a jego ręce powędrowały na moje biodro.
- Il miele è un bene che sei tornato, ti amo.
-Amo anche io ti amo mio cielo luminoso.-Pocałowaliśmy się namiętnie.Gdy odrywamy się od siebie witam się z resztą przyjaciół.
~#~            ~#~
Hejka witam wszystkich moich czytelników.Kochani przepraszam,że dopiero dzisiaj dodaję ten 
rozdział,ale miałam na głowie masę rzeczy związanych ze szkołą.Bardzo przepraszam i liczę 
na zrozumienie ;) Zapraszam do zakładki"zaproś do siebie" :-)
Rozdział 3 = 5 komentarzy
Rozmowa Francesci i Marco tłumaczenie z włoskiego na polski :)
-moje,kochanie.
-Kochanie dobrze,że wróciłaś,kocham cię.
-Ja Ciebie też kocham moje najjaśniejsze niebo