niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 11 "Pewnie,przystojniaku"

Życie jest małą ściemniarą,wróblicą,wygą,cwaniarą,
Plączę nam nogi i mówi idź ! Nie wiesz, nie ufaj mi !
Życie jest małą ściemniarą,francą,wróblicą,cwaniarą,
Plącze nam nogi i mówi idź ! Wkręceni w zgubną nić !

Rozdział z dedykacją dla Viki Verads :)

Leon
Jestem cały zdenerwowany,mój przyjaciel Federico nie wrócił jeszcze do hotelu,chociaż dawno minęła godzina wejścia do pokoi.Dobrze,że niewiedzą 
o tym nauczyciele,że go do tej pory nie ma.Chłopacy jak susły zasnęli dwie godziny temu.Sam najchętniej poszedłbym się spać,ale nie mogę myśląc o tym,że Fede jeszcze nie wrócił do hotelu.
Czułem,że jeśli on wróci będzie potrzebował się komuś wygadać.Po 5 minutach usłyszałem,że do naszego pokoju ktoś otwiera kluczem drzwi,wchodzi do przedpokoju,w nim zapala lampkę  nocną,odkłada klucze na komodę,ściąga buty i coś wiesz na wieszak.Ktoś idzie w stronę łóżek,w końcu orientuję się,że przyszła nasza zguba.
- No w końcu jesteś,gdzie byłeś ? Wiesz jak się martwiliśmy.- Powiedziałem to cicho,aby nie obudzić reszty i miałem do niego pretensje o to,że nie zadzwonił,ze wróci późno.
- Przepraszam,zapomniałem telefonu i nie miałem jak zadzwonić,żeby wam 
powiedzieć,że zrobię sobie bardzo długi spacer.- Odparł,i usiadł się na swoje łóżko,powtórzyłem jego czynność i usiadłem obok niego.
- Wszystko jest okey,nie martw się.Nie chciałeś źle.-Próbowałem go pocieszyć,coś jest na rzeczy.
- No ale tak wyszło.
- Dlaczego zniknąłeś ? Coś się stało ?
- Powiedz mi jedno dlaczego dziewczyny są takie,że potrafią cię okłamywać bardzo długo i nawet nie za drgną na kłamstwo.Tylko dalej w nie brną.
- Może boją się,reakcji kogoś komu miałby to powiedzieć.Różnie bywa i różne są reakcje.
- W moim życiu od dzisiaj panuję jeden wielki chaos i nie umiem go poukładać.
- To coś jest związane z Ludmiłą ?
- Yhmm i nie wiem jak z nią mam zacząć rozmowę.
- Może na spokojnie,wtedy wszystko się wyjaśni.
- Ale ja nie umiem porozmawiać na spokojnie,musi kilka dni przeminąć,żebym coś zrozumiał.
- To daj sobie i jej czas,może wtedy coś się wyjaśni.
- Zobaczę.
- Idę spać,dobranoc ! Tylko pomyśl o czym ci mówiłem ! - Poklepałem go po plecach i położyłem się do łóżka,zasnąłem w szybkim tempie.
~Następny dzień~
Ludmiła
Szukam wszędzie Federico i nie mogę go znaleźć,gdy byłam w jego pokoju chłopacy mówili,ze wyszedł godzinę temu się przewietrzyć.Wczoraj wieczorem zachowywał się podobnie nic nikomu nie mówi za dużo i ucieka,jakby go coś męczyło,gdybym wiedziała tylko co.Martwię się o niego !
Jest zauważyłam go w pobliskim parku,ale w nim pięknie,tak romantycznie,może to jakiś znak ?
- Federico wszędzie Cię szukałam ! - Powiedziałam szczęśliwa,widząc,że jest cały i zdrowy.Chciałam go pocałować ale się odsunął,musi być coś nie tak-mówiła mi moja podświadomość.
- Nie potrzebnie,powiedziałem chłopakom,że wychodzę.- Powiedział oschle i w ogóle
nie spojrzał na mnie.
- To wiem,ale dlaczego unikasz mnie ? - Spytałam się nie pewnie,a cała moja dusza była  zła na niego i zawiedziona.
- Zdaję Ci się.-Burknął pod nosem.
- Coś się stało ? Jesteś jakiś spięty,inny.

- Nic się nie dzieję.Nie wyciągaj pochopnych wniosków.- Krzyknął,przeraziłam się jego tonem i zachowaniem wobec mnie.
- Nie chciałam cie urazić.- Powiedziałem nie pewnie,nie wiedząc jak może zareagować.
- Ale to zrobiłaś,nie chcę z tobą rozmawiać.Zraniłaś mnie !
- Tylko ja nie wiem co zrobiłam źle,wytłumacz mi ! - Żarzą dałam.Był bardzo dziwny wobec mnie.
Zachowywał się jakbym stała się dla niego obca i nie ważna.Coś się z nim stało.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać,odejdź.- Krzyknął i rozkazał mi wykonać jego rozkaz,nie poznaję go to nie ten sam chłopak ,w którym się zakochałam,któremu oddałam moje serce.
- Możesz mi wyznać co cie trapi.- Oznajmiłam sympatycznym głosem,nie chciałam,żeby wyczuł,że straciłam chęci do walczenia o niego.
- Lepiej będzie jak ja pójdę.- Powiedział i sprytnie mnie ominął.
- Federico,Fede...- Krzyczałam jego imię i postanowiłam pobiec za nim.Lecz to nic nie dało bo uciekł mi z pola widzenia i wróciłam do hotelu aby porozmawiać o tym z dziewczynami.
Violetta
- Hej Leon ! - Krzyknęłam uradowana widząc mojego przyjaciela,chodzącego po holu hotelowym.
- No cześć,słonko.Nie przywitałaś się ze mną.- Oznajmił uradowany i stanowczy.
- No to co proponujesz ? - Spytałam wesoło i zaciekawiona tym czego mu brakuję.
- Przytulas,ale bardzo długi.- Powiedział uradowany,myśląc o tym,że na sto procent się zgodzę.
- Dla Ciebie wszystko.- Powiedziałem ledwo przez śmiech.
- Ej ten przytulas trwał za krótko na takie warunki się nie umawiałem.- Udał,że obraził się na mnie,że za mało się przytulaliśmy,chyba to pewno mu wystarczyć.
- Przestań strzelać foszki,tylko się ciesz,że w ogóle cię przytuliłam,bo nie musiałam.
- Niech Ci będzie,ale zapamiętaj sobie jedno Leon Verdas nigdy nie strzela fochów.
- Dobrze,już się nie kłócimy nie lubię,jak jesteśmy źli i obrażeni na siebie.
- A kiedyś byliśmy ?
- Na przykład wczoraj,ale szybko mi przeszło.
- Na mnie,nie potrafisz się długo gniewać.
- Czyżby ? Mogę spróbować
- Przestań,nie zrobisz tego.
- A niby czemu ?
- Nie pozwolę Tobie,bo mi za bardzo na Tobie zależy,kochanie.
- Leoś !
- No co nie chciałem,żebyś wyglądała jak słodki buraczek,ale ślicznie się rumienisz.
- Musisz.Przestań to robić.
- Jeśli wyjdziesz ze mną dzisiaj na krótki spacer.
- Niech Ci będzie.
~ 20 minut później ~
- Dziękuje,ci bardzo za śliczny spacer po Paryżu,ale zdecydowanie był za krótki.
- Możemy to powtórzyć,jutro zapraszam cię na cale popołudnie spędzone ze mną.Co ty na to ?
- Jeśli przyjdziesz po mnie,to czemu nie.
- To jesteśmy umówieni.Wpadnę śliczna po Ciebie o 15:00,okey ?
- Pewnie,przystojniaku !
- Od kiedy zaczynasz naśladować mnie.
- Sama nie wiem,hej.-Pocałowałam go w policzek.
- No cześć.-Odpowiedział mi,a ja zniknęłam w drzwiach pokoju dziewczyn.

Federico
Kiedy znowu zauważyłem,że Ludmiła idzie w moją stronę,postanowiłem jej wszystko powiedzieć.
- Chcesz się dowiedzieć dlaczego z Tobą nie rozmawiam ? - Zacząłem z nią rozmowę,bez owijania.
- No raczej,między nami były wszystko w porządku,dopóki tutaj nie 
przyjechaliśmy,coś się stało kochanie ? - Gula stanęła mi kiedy zwróciła się do mnie kochanie,jak ona może się jeszcze do mnie zwracać po tym wszystkim.
- Nie mów więcej do mnie kochanie,bo nie jesteśmy już razem ! - Krzyknąłem na nią wściekły.
- Co ty mówisz ? - Nie dowierzała.
- Co słyszysz,nie chcę tracić przez ciebie humoru,chcę się tutaj dobrze bawić ale nie
 z tobą tylko z chłopakami.- Oznajmiłem jej pewny,nie chciałem,żeby poczuła się złe,ale
chciałem jej to wygarnąć.
- Czemu jesteś taki oschły do mnie ? - Widziałem,ze w jej oczach zbierały się łzy,ale ja
się na to nie nabiorę.
- Wiem o twoim pocałunku z Tomasem.Wtedy co na drugi dzień płakałaś,a 
ty oświadczyłaś mi,że nic się nie stało.
- Bo to nie miało dla mnie znaczenia,więc dlaczego miałabym o tym wspominać.
- Żebyś była ze mną szczera w niektórych sprawach,może bym Ci wybaczył gdybyś wiedziała,że dla mnie postawą związku jest szczerość.
- Federico,tylko,że mama mi groziła.- Powiedziała cicho,a łzy leciały jej ciurkiem.
- I o tym też nie wspomniałaś,a może ona mi to wysłała.- Zacząłem się zastanawiać nad tym,jaki cel miała matka Ludmiły,aby nas rozdzielić,dowiem się,kiedy wrócimy do BA.
- Ale co ? - Spytała nieświadoma i jakby zagubiona w tym co mówi.
- Twoją cholerną bolącą zdradę,nie chcę z Tobą dłużej rozmawiać.
- Federico,zaczekaj !
- Nie mamy o czym mówić to koniec z nami ! - Powiedziałem oschle i ruszyłem przed siebie,nie chciałem dłużej patrzeć na nią i słuchać jej wyjaśnień,bo to już nie miało sensu.

~*~                   ~*~

No i bum Xd Nie ma Fedemiły rozstała się,no cóż tak bywa ;)

Ludmiła i tak będzie walczyć o swoją miłość lub się podda,zobaczę 
co z tego może wyniknąć ;p

Leon i Violetta,w kolejnym rozdziale razem wychodzą i czy coś z tego wyniknie ?

Rozdział 12 = 8 komentarzy :)


niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 10 "Zawsze będę przy tobie "

To nic, kiedy płyną łzy,bo świat ma już dosyć ich .
Dobrze wiesz, że warto zawsze próbować raz jeszcze <3

Rozdział z dedykacją dla Viki Verdas :)

2 tygodnie później
Violetta
Dzisiaj kiedy od razu wróciłam ze studia zaczęłam pakowania na jutrzejszą wycieczkę.Jutro musimy być przed 8 aby się nie spóźnić na odjazd.Zastanawiam się co mam wsiąść na tą wycieczkę.W końcu jedziemy do Madrytu,więc nie muszę brać jakiś specjalnych rzeczy ważne,że będę się w nich dobrze czułą to podstawa,ale to jest za trudne z tej masy pięknych ubrań mam wybrać tylko parę,bo jedziemy do Madrytu tylko na pięć dni.Kiedy tak wszystko pakowałam do walizki do mojego pokoju przyszła mama.
- I co kochana,mas zamiar zostawić mamę ? - Zapytała się moja rodzicielka,uśmiechając się bardzo
szczerze i promiennie.
- Jak to zostawić ? - Zapytałam się,bo nie wiedziałam co może mieć na myśli
- Wyjeżdżasz na dość bardzo długo i ja będę bardzo tęsknić.
- Oj przestań,przesadzasz.Wierz,że istnieją różne formy komunikacji,między innymi telefon,skype i gadu gadu.
- Tak wiem,ale to nie to samo.Uwierz mi.
- Niech Ci będzie.
- Pamiętaj aby pilnować Federico czasami bywa roztargniony,a szczególnie jeśli będzie
 tam z Ludmiłą.
- Ach,jak ja mu zazdroszczę.Mamo możesz mi powiedzieć,dlaczego ja mam takiego pecha do miłości.
-Spytałam się,a mama tylko schwytała moje dłonie.
- Skarbeńku nie mów tak,nie wolno ci tak myśleć.To była twoja pierwsza miłość,ale bardzo bolesna
i to nie znaczy,że kolejna musi być taka sama.
- Jak na razie,nie zakochałam się po raz kolejny.
- Pamiętaj,że zawsze będę przy tobie.Możesz mi mówić wszystko.Acha
Federico kazał Ci przekazać,że dzisiaj nocuję u Leona.
- Jesteś najwspanialszą mamą pod słońcem.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.Tylko połóż się szybko.-Oznajmiła.
- Pewnie.-Przytuliła mnie i wyszła z pokoju.
~*~
Od pięciu minut jestem przed studiem i czekam na moją paczkę.Z tego co mi wiadomo wszyscy są spóźnieni oprócz mnie.Może się to wydać głupie,ale jestem niespokojna,z jednej strony nie mogli przecież już wyjechać bo autokar stoi przed szkołą a w nim śpi nasz kierowca,więc to nie możliwe.W końcu widzę jak podąża w stronę studia Pablo,muszę się go koniecznie zapytać czemu wszystkich jeszcze nie ma.
- Pablo,dlaczego nikogo jeszcze nie ma ? Według rozpiski wszyscy są spóźnieni.-Oznajmiłam cała zdenerwowana i przemarznięta.
- O Hej Violu ! Co ty mówisz wczoraj ustaliśmy,że wyjeżdżamy później niż jest ustalone.
Nic nie wiedziałaś ?-Od razu posmutniałam,nikt z moich przyjaciół nie powiadomił mnie.
- Nie,Pablo.Nawet nie dostałam żadnej wiadomości o tym,że jest przesunięta godzina.
- Przykro mi.Ale wiesz 15 minut nie robi różnicy.Jeszcze bardzo Cię przepraszam na następny raz
żadnej informacji nie będę kazał przekazać chłopakom.
- Czyli chłopacy wiedzieli ? Nawet Leon ? - Chciałam się spytać dla pewności.
- Tak,a w szczególności on.
- Yhmm.Dobrze Pablo przestań się martwić.
- To może wejdziemy do szkoły.Zaparze Ci herbatki żebyś się rozgrzała.Dobrze ?
- Oczywiście.
- To chodźmy.-Chwyciłam walizkę i powędrowałam za Pablo.
~*~
- Dziękuje Pablo za ciepłą herbatkę i ciastka.-Podziękowałam mojemu wychowawcy za to,że wysłuchał mnie sympatycznym uśmiechem. 
- Myślę,że ci smakowało,do zobaczenia.-Odpowiedział mi tym samym.
- Violu,jesteś wszędzie cię szukałyśmy.-Krzyknęła Cami i Fran.
- A ja w to wątpię.Powiedzcie mi jedno jesteśmy przyjaciółkami,prawda ?
- Śmiesz w to wątpić.-Calutka czwórka boskich dziewczyn zaprzeczyła mi.
- Nie ja wcale,ale wy chyba tak !
- Nie wiemy o co ci chodzi.
- Czy wiedziałyście,że jest zmiana godziny zbiórki.
- No pewnie tak jak każdy z nas.-Oznajmiła Natalia.
- Tu się mylicie.Mam do was żal,że wczoraj wieczorem nie zadzwoniłyście do mnie i się nie upewniłyście czy ja wiem o zmianie godziny.-Wyznałam im,było mi smutno,że moje przyjaciółki zapomniały o mnie.
- Tak nam strasznie przykro,ale Leon obiecał nam,że tobie to powie.I nie będzie żadnego problemu.-Odpowiedziała Ludmiła.
- Jak widać mnie o tym nie powiadomił,stałam 10 minut na dworze i czekałam na was,w końcu przyszedł Pablo i zaprosił mnie na gorący napój.
- Kochana,tak nam przykro.Wybacz nam,prosimy Cię bardzo.- Wszystkie tak zatrzepotały swoimi rzęsami,że nie miałam serca już się na nie gniewać.
- No nie wiem.
- Obiecujemy,że na drugi raz nie mamy o co prosić Leona.Dobrze ?
- Jeśli mi obiecacie to się na was nie gniewam.
- Przytulas ? - Zaproponowała Camila.
- Pewnie, i mam jeszcze do was jedną prośbę.Z którą was mogę się usiąść ?
- Możesz ze mną jeśli chcesz.-Zaproponowała radosna Francesca.
- Dziękuję ci bardzo.
- O cześć ślicznotki,co tam dobry humor wam dopisuję.-Spytała się męska część naszej paczki.
- No uwierz,że nie koniecznie wszystkim.-Odpowiedziałam beznamiętnie.
- Coś się stało Violu ? - Zmartwił się Maxi.
- Powiem wam jedno zapamiętajcie o nic nie proście waszego kumpla Leona bo on i tak nic nie przekażę.Prawda Leon ?- O tak Viola górą,wygarnęłam mu co o nim myślę.
- Nie wiem o co ci chodzi mała ? - Oznajmił szatyn.
- Więcej do mnie nie mów małą.Myślałam,że jesteśmy przyjaciółmi,a ty zapomniałeś mi powiedzieć,że godzina zbiórki jest przesunięta,a ty jeszcze nie wiesz o co chodzi.
-Przepraszam cie.Wybacz mi,zapomniałem bo z chłopakami byliśmy na treningu a potem po prostu spędziliśmy razem wieczór.Wybacz mi.
- Zastanowię się jeszcze.
- Ale nadal siedzimy razem ?
- Sorki,ale siedzi teraz ze mną.-Powiedziała Francesca.
- Ale przecież obiecywałaś mi ?
- Tak,ale ty też mi o czymś nie powiedziałeś.-Chwyciłam walizkę i razem z dziewczynami skierowałyśmy się do autokaru.
Leon
Jaki ja jestem głupi,na pewno Viola mi do końca nie wybaczyła.Nie chcę aby nasza wież wisiała na włosku przyjaźni,która może pod pretekstem największej głupoty skończyć się.
Nie wyobrażam sobie jakby mogło mi zabraknąć tak pozytywnej osoby w moim życiu,jest bardzo silną osobą,którą darze szacunkiem pełnym zaufania,ja chyba te zaufanie u niej nadużyłem i nie 
wiem co będzie dalej muszę coś wymyślić aby mi wybaczyła.Wiem kto mi pomoże chłopacy,na pewno.
- Ej chłopacy okropnie się czuję.Co mogę zrobić aby mi na sto procent wybaczyła.
- Wież co to będzie ciężkie,czuję jakby straciła zaufanie do Ciebie.-Podpowiedział mi Broduey.
- Też tak myślę, a wy ? - Chciałem znać reszty zdanie.
- Ja bym dał jej trochę czasu,aby się z tym oswoiła.- Powiedzieli na równi Maxi i Fede.
- My też tak myślimy.-Dołączyli się do zdania Andres,Diego i Marco.
- Nie łatwo jest się z czymś pogodzić.- Wypowiedział się Marco.
- A wy twoim przypadku to jeszcze ciężej.-Oznajmili razem.
- Co macie na myśli,mówiąc w moim przypadku.
- To,że jesteś w Violi zakochany,to działa na ciebie gorzej niż na zwykłego przyjaciela.
- Aż to tak widać.
- Zapamiętaj my kumple zawsze wiemy więcej niż ty sam.
- Zapamiętam,idziemy ?
- Pewnie !
15 minut później.
W autokarze siedzimy razem z chłopakami na tyłach i rozmawiamy o różnych głupotach.Ja nie mogę się na niczym skupić i przynajmniej nie mogę się rozluźnić wciąż mam przed oczami Violettę i jej zawód na mnie.A podobno zawody są gorsze niż rozstania,o czym ja w ogóle myślę.Nie mogłem już tak dłużej.Puknąłem lekko w ramię Ludmiłę aby coś poczuła bo na uszach miała swoje srebrne słuchawki i jak się nie mylę pewnie słuchała swojego ulubionego zespołu.Zdjęła swoje słuchawki i z wyrzutem popatrzyła na mnie.
- Lu mam do Ciebie przysługę czy możesz puknąć Francesce,żeby spojrzała na mnie.-Poprosiłem
błagalnie blondynę.
- I tylko to mam zrobić.- Spytała zaskoczona moją prośbą.
- Pewnie chyba,że możesz jej powiedzieć,aby zamieniła się ze mną miejscem.
- Już się robi.-Oznajmiła i szeroko się uśmiechnęła.
- Możesz się zamienić z Leonem miejscem ? - Usłyszałem jak Lu prosi Francesce.
- Tylko po co i tak wie,że Viola nie chce z nim siedzieć.-Oznajmiła włoszka bez przekonania.
- Ale on tak ładnie prosi.-Stanęła w mojej obronie blondi.
- Dobra,czekaj chwilę.- W końcu zgodziła się czarnowłosa.
- Proszę,tylko nie zmarnuj swojej szansy.-Powiedział do mnie i usiadła się na moje miejsce obok Marco.
-Dziękuję.- Odpowiedziałem jej serdecznie i udałem się do Violi.
- Co ty tutaj robisz ? - Spytała się szatynka,zszokowana moją obecnością.
- Mogę się do Ciebie przysiąść.-Spytałem z chrypką w głosie.
- No raczej nie za chwilę Francesca ma tutaj wrócić,więc wiesz.-Powiedział mi,bez żadnych uczuć wyrażających jej stan.
- Ale ona chciała porozmawiać o czymś z Marco.-Powiedziałem pewny siebie.
- No dobra,jeśli już musisz.-Zgodziła się.
- Mogę ci coś wytłumaczyć.
- Ale co ?
- Dlaczego zapomniałem ci o tym powiedzieć.
- Nie tłumacz się,wiesz,że już mi przeszło.
- No wiesz co ,nie wiem.- Ona dopiero teraz tłumaczy mi,że jej juz przeszło i nie ma na mnie focha.Jest niesamowita.
- Chciałam tylko sprawdzić co zrobisz.
- I co zdałem test ?
- Pomyślmy i to bardzo.
- Jesteś wieczną intrygantką.Lubię cię za to.-Powiedziałem to i odgarnąłem jej kosmyk
włosów z jej szyi i pocałowałem ją tam,na co ona lekko drgnęła.
Francesca
Przed 15 minutami dojechaliśmy do Paryża,jakie to miejsce jest cudowne i magiczne,czuję,że ja i Marco spędzimy wolne chwile wspólnie w Paryżu.Przez całą drogę z Markusiem słuchaliśmy naszej ulubionej piosenki o miłości : Ed Sheeran "Give me love".Kiedy wyszłam z autokaru,postanowiłam wysłać
wiadomość do rodziców,że już dojechaliśmy i żeby nie musieli się martwić.
- Fran,Franuś.-Słyszałam głos Violetty,która wola moje imię,w końcu dogoniła mnie i wzięła mnie pod ramię.
- No co jest Violka ?- Spytałam się.
- Widzisz jakie te miejsce jest cudowne aż wdech mi zapiera.-Moja przyjaciółka zachwycała się tym miastem,ma rację to miejsce jest pełen uroku.
- No jest tu pięknie,myślę sobie,że wolne chwile spędzę tutaj z Marco.-Przytaknęłam jej i opowiedziałam o moich planach.
- Aż żałuję,że nie jestem tobą.-Westchnęła.
- Dlaczego ?
- Ty masz przy sobie kogoś bliskiego z kim możesz podtrzymać się za dłonie mówić do siebie słodkie słówka.A ja ?
- A ty Leona.Siedziałaś z nim całą drogę i jak zakochańce filtrowaliście,no i szybko mu wybaczyłaś,to już coś znaczy.
- Nie prawda i nie zwalaj całej winy na niego.Ty też jesteś współwinna.
- Jak ja jestem współwinna,to mi wytłumacz dlaczego tak myślisz ?
- Leon powiedział,że chciałaś pogadać z Marco,dlatego on musiał się usiąść ze mną.
- Jest po prostu kłamcą.Sam mnie poprosił żebym zamieniła się z nim miejscem.
- To ma większy sens.Po prostu mnie znowu oszukał.
- Oszukał Cię dla pożytecznej rzeczy,przynajmniej pogodziliście się.
- No fakt,ale bardzo cię kocham moja przyjaciółko.
- Ja ciebie też.
Federico
- Przyjaciele słuchajcie czy nie będzie wam przeszkadzać jak wejdę na chwilę na moją skrzynkę pocztową.
- Nawet się o zdanie nie pytaj.
- Bo wiecie czekam na ważną wiadomość.-Zalogowałem się na skrzynkę pocztową,zdziwiło mnie jedno dostałem dwa wiadomości.Pierwsza jest od babci z Madrytu,ale druga jest od nieznanego mi adresu.Byłem bardziej ciekawszy co jest w tej drugiej wiadomości.
Wchodzę w nią a do niej jest zamieszczony link,klikam na niego i go sprawdzam.Widok tego video
mnie przeraża,czuję jakby w jednej chwili moje życie przestało istnieć.Ludmiła mnie zdradziła,jak
ona mogła i na dodatek ukrywała to bardzo długo i nic mi nie powiedziała.
- I co Federico,zobaczyłeś tam ducha ? - Zaśmiali się jednocześnie Andres i Maxi,natomiast ja nie miałem powodu do uśmiechu tak jak oni.
- Możecie przestać.Idę.-Wkurzyłem się na nich.
- Ale Federico nie obrażaj się.-Krzyknął Leon.
- Nie o was chodzi muszę się przewietrzyć nie szukajcie mnie.-Rzuciłem i wyszedłem z pokoju trzaskając przy tym drzwiami.

~*~                ~*~

No i końcówka dramatyczna ;p Jak się potoczy dalszy 
los Fedemiły to jeszcze sama nie wiem :) 

Chcę wam podziękować za to,że co nie którzy 
komentują każdy mój rozdział :) Jesteście kochani <3

Jak widzicie Leosiowi zależy na Violi i chyba 
szatyn poczuł coś więcej niż przyjaźń ?

Czy ten pocałunek w szyję,miał jakieś znaczenie ?

Przepraszam,że dawno nie było rozdziału.Po prostu byłam
i jestem jeszcze nadal chora,nie mam w ogóle siły,ze by coś napisać
i stworzyć nagrody dla Viki Verdas.Obiecuję,że od przyszłego tygodnia poprawię się ;***











niedziela, 16 listopada 2014

Pół roku bloga ♥

Kochani,sama nie mogę w to uwierzyć,że na blogerze jestem już 6 miesięcy :)
Dziwię się,że w ogóle wytrzymałam tyle czasu,chociaż miałam chwilę zwątpienia to zawsze coś mnie zatrzymywało i jeszcze nigdy nie zawiesiłam tego bloga,za co sobie serdecznie dziękuję ♥

Nie będę dziękować pojedynczym osobom za to,że są ze mną,tylko chciałabym podziękować wszystkim obserwatorom,których jest dwudziestu.Jesteście wspaniali,że czytacie mojego bloga,chociaż nie którzy nie komentują,to i tak są ze mną.

Kraje,które mnie odwiedziły i statystyka :
1.Polska 6126
2.Stany Zjednoczone 261
3.Francja 192
4.Niemcy 144
5.Holandia 117
6.Wielka Brytania 115
7.Kenia 54
8.Grecja 41
9.Irlandia 28
10.Rosja 13

Posty,liczba wyświetleń :
1.Rozdział 3 "Jesteśmy przyjaciółmi 197
2.Rozdział 5 "Powiedz kochanie " 146
3.Rozdział 6 " Ja nie chcę,żebyś mnie odprowadzał " 142
4.Rozdział 7 "Dobranoc Leoś " 132
5.Rozdział 1 "Kocham Cię " 128

Łączna liczba wyświetleń :
7 170 tyś.
Opublikowanych komentarzy :
171

Myślę,że mój blog będzie istniał jeszcze tyle ile nadal istnieje :****
Dziękuję wam za wszystko,co zrobiliście dla mnie i tego bloga :)







sobota, 15 listopada 2014

Tylko jedna konkursowa praca !

One Shota wysłała tylko Viki Verdas z tego bloga ---> http://jorge-tinita-love-forever.blogspot.com
Dziękuję Ci bardzo,że jako jedyna poświęciłaś czas dla mnie i napisałaś OS.
Twój One Shot był śliczny,ale nie miał z kim konkurować,więc dostaniesz te wyjątkowe nagrody
skrzynką g-mail,a później pokaże co dostałaś na blogu :)
Oczywiście kolejne rozdziały będą dedykowane tobie ;****  Więc teraz przejdźmy do OS'a.



Tytuł: "Miłość pozornie nie możliwa".
Piękna, młoda 24 letnia szatynka śpieszy na spotkanie z przyjaciółką. I tak jest już spóźniona. 
Violetta uwielbia spotkania z Francescą. Przyjaciółka teraz jednak zaniedbuje ich przyjaźń z powodu chłopaka. 
Szatynce nie przeszkadza to, ponieważ obiecywały sobie, że nigdy chłopak nie zepsuje ich przyjaźni. 

"Miłość to najprostszy czynnik,którego czasami nikt nie potrafi zrozumieć..."-Viki Verdas


-*-

Dziewczyna usłyszała kawałek piosenki "Boom Clap" co sygnalizowało, że dzwoni jej telefon. Zaczęła nerwowo szukać go w torebce. Nie zauważyła jednak pewnego chłopaka, z którym, niestety się zderzyła.
-Patrz jak..-Nie dokończyli ponieważ spojrzeli sobie w oczy. Nie byli w stanie powiedzieć już nic. Zatonęli w swoich oczach...Patrzyli jak zahipnotyzowani. Dopiero po jakimś czasie doszli do siebie.
-Przepraszam, ja..Zagapiłam się.
-Nie to ja przepraszam. Śpieszę się na spotkanie, tak właściwie jestem już spóźniony a muszę iść jeszcze do kwiaciarni. Przepraszam jeszcze raz i cześć.-Powiedział i odszedł.
Dziewczyna nadal stała zszokowana. Czuła się tak..Dziwnie? Nie...tak niezwykle. Przypomniała sobie o spotkaniu z przyjaciółką. Kawiarnia, w której miała się z nią spotkać znajdowała się tuż za rogiem. Już po chwili 'biegu' znajdowała się na miejscu. Zobaczyła Francescę, więc podeszła do stolika przy którym siedziała.
-Cześć Fran, przepraszam za spóźnienie.-Powiedziała w pośpiechu i na przywitanie pocałowała Fran w policzek.-Jeszcze przed chwilą zderzyłam się z takim chłopakiem..-Dodała po czym westchnęła.
-Uuu coś się kroi?
-Fran, przecież widziałam go pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu, a ty o amorach mi gadasz!
-No bo ty jeszcze nigdy wzdychałaś gdy mówiłaś o chłopaku, a tym bardziej jeśli widziałaś go pierwszy raz w życiu! Opowiadaj!-Powiedziała, podkreślając słowo 'nigdy'.
-Ale to był zwykły chłopak o..Pięknych zielonych oczach..Nie, nie to były zwykłe zielone oczy. Tak...
-No przyznaj spodobał ci się?
-Fran...-Westchnęła.
-Dobra już kończę. A bo wiesz, mam nadzieję, że się na mnie nie zdenerwujesz, bo...
-Mów!
-Mój chłopak tu przyjdzie...-Powiedziała i spojrzała ma szatynkę wzrokiem mówiącym 'Przepraszam'.
-I za co mam być zła? Kochacie się, spędzacie razem czas, tylko pozazdrościć...
-Ale tak ostatnio, mało czasu ze sobą spędzamy. Gdy w końcu mamy czas żeby się spotkać to ja zapraszam mojego chłopaka! Jestem okropna!
-Nie prawda, jesteś kochaną przyjaciółką. A kiedy ten twój chłopak przyjdzie?
-Chwilę..-Powiedziała zerkając na telefon.-Za jakąś minutkę.
Zaczęła się rozglądać.
-O już jest!-Krzyknęła i wstała.
Skierowała się do drzwi, a to co Violetta tam zobaczyła... Zobaczyła tam tego chłopaka, który przytulał Fran...Podeszli do zszokowanej szatynki.
-Vilu to jest mój chłopak Leon, Leon to moja najlepsza przyjaciółka Violetta.-Wstałam i podałam rękę Leonowi.
Gdy dotknął mojej ręki, przez moje ciało przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz.
-Wiecie co, ja już muszę iść. Przepraszam Fran, cześć.-Powiedziałam i czym prędzej wyszłam z kawiarni.
-Super! Zakochałam się z chłopaku przyjaciółki!-Krzyknęłam gdy byłam już daleko od kawiarenki.
Tydzień później
Przez ostatni tydzień Violetta spędzała każdą wolną chwilę z przyjaciółką. I Leonem. Szatynka była przekonana, że uczucie do szatyna było przelotne i nietrwałe. Tym czasem zauroczenie przerodziło się w miłość. Nie odwzajemnioną...Przynajmniej tak myślała. Prawda była zupełnie inna. Tak naprawdę, Leon również poczuł coś do Violetty. To było coś wyjątkowego. Tego nie czuł nawet przy Francesce. Myślał, że to nic nie znaczy. Jednak przez ten tydzień, poczuł, że to uczucie jest prawdziwe. Nie chciał zranić Fran ponieważ widział, że bardzo go kocha. Jego uczucie do niej jednak powoli wygasało.
Wracając do Violetty. Szatynka właśnie czeka na przyjście Fran. Ma ona do przekazania coś ważnego.
Dziewczyna siedzi na kanapie. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, zerwała się jak poparzona i podbiegła do ''wrót'' do jej królestwa. Gdy je otworzyła ujrzała swoją ucieszoną przyjaciółkę.
-Cześć Violu! Od razu mówię o co chodzi bo się śpieszę..
-A może wejdziesz do środka?-Przerwała jej.
-Nie! Słuchaj chcesz jechać z nami do domku nad morzem?! Na 4 dni. Wyjazd jutro!
-Z jakimi wami?..
-No ja i Leon!
Z jedne strony będę dużo czasu z nim spędzać, a z drugiej to przecież chłopak mojej przyjaciółki-Myślała
-No dobra mogę pojechać.
-Jej!!! Jak super a teraz lecę bo muszę się przygotować na randkę!
-Leć! Już.-Powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
3 dni później
Dziś 3 przyjaciół spędza ostatnią noc w domku letniskowym nad morzem. Przez te 3 dni Violetta jeszcze bardziej zbliżyła się do Leona. Nie może tak po prostu przestać o nim myśleć, czy odkochać się. Teraz jest prawie pewna, że to nie jest zwykłe zauroczenie a prawdziwa miłość...Nie odwzajemniona niestety...Ale dziś nie przejmują się problemami. Umówili się, że zorganizują sobie mały wieczór filmowy. Violetta i Francesca przygotowują jakieś żelki i chipsy a Leon podłącza dekoder i szuka filmów. Około godziny 19.30 wszystko było gotowe. Usiedli na wygodnej kanapie w pokoju i zaczęli oglądać film "Władca Pierścieni".Pod koniec filmu Francesca wstała.
-Przepraszam was, ja pójdę się już położyć.
-Iść z tobą?-Zapytał Leon.
-Nie, nie trzeba. Pogadajcie, pooglądajcie sobie, w końcu zależy mi na waszych dobrych relacjach.-Powiedział i zaśmiała się po czym poszła do swojego pokoju.
Między Leonem i Violettą panowała niezręczna cisza. W końcu Leon się odezwał.
-Jak długo znasz Fran?
-Znamy się od podstawówki.
-Aha..
-A wy?
-Poznałem ja w parku. Zderzyliśmy się.
-Tak jak my?-Zapytała już rozluźniona.
-No, tak.-Zaśmiał się.
Rozmawiali jak przyjaciele, którymi podajże byli. Film ich nie interesował. Zajęli się poznawaniem się. Śmiali się jak dzieci.
-Ale przyznaj, że jak zobaczyłeś mnie wtedy w kawiarni to się zdziwiłeś!-Powiedziała a tak właściwie krzyknęła roześmiana.
-Ale ty też!
-Nie ja nie, ale ty tak!
-Ty też!
-Nie!
-Tak.-Odpowiadał pewny siebie.
-Nie!-Powiedziała i walnęła go poduszką, która leżała obok niej.
-Ładnie to tak???-Zapytał i uderzył poduszką Violettę.
Zaczęli się ganić po całym domu. Biegali między kanapą, stołem, pod krzesłami. Gdy Violetta nie miała siły już biegać stanęła i odwróciła się. Leon był rozpędzony i gdy zobaczył, że Violetta stanęła próbował się zatrzymać. Nie udało mi się to i wpadł na nią. Oboje spadli na kanapę stojącą za nimi. Ona leżała pod nim a ona na niej.
-No to spadliśmy.-Powiedział trochę speszony.
Patrzyli sobie w oczy. Tak jak za pierwszym razem gdy się spotkali. Ona pod wpływem chwili podniosła głowę i musnęła jego usta. On pomimo zdziwienia odwzajemnił pocałunek. Violetta była w szoku. Musiała to zrobić. Dała upust wszystkim emocjom i uczuciom, które w sobie gromadziła. Po chwili jednak przypomniała sobie o ich sytuacji. On ma dziewczynę, którą jest jej przyjaciółka. Szybko oderwała się od szatyna.
-Nie..Nie mogę!
Pobiegła do swojego pokoju, w którym się zamknęła. Leon był w tej samej pozycji co wcześniej. Jeden gest potwierdził jego wszystkie obawy... Zakochał się...Ale to nie możliwe. W przyjaciółce swojej dziewczyny? No właśnie...On ma dziewczynę. Wstał i zapukał do pokoju Fran, miał nadzieje, że jeszcze nie śpi. Otworzyła mu zaspana przyjaciółka.
-Obudziłem cię?
-Nie..Wchodź.
Wykonał polecenie dziewczyny.
-Mam problem.
-Gadaj.
-Zakochałem się. Przepraszam, ale między nami nie ma tego co na początku.
-Rozumiem.. Nie ukrywam jest mi smutno, ale ja też to zauważyłam. Co to za szczęściara?
-Violetta.-Odpowiedział szybko.-Całowaliśmy się.
-Ooo...Ona cię..?
-Tak.
-Jaka byłam głupia! Nie zauważyłam, że mojej przyjaciółce podoba się mój, były już teraz, chłopak!!!
-Nie jesteś głupia. Ja też tego nie zauważyłem, ale po tym pocałunku poczułem coś niesamowitego.
Leon rozmawiał jeszcze długo z Fran. Powiedział mu, że jutro powinien powiedzieć jej co do niej czuje. Tak tez zrobi a teraz poszedł spać.

Nie będzie miał takiej szansy choć jeszcze o tym nie wie...
Violetta postanowiła, że wyjedzie. Odebrała chłopaka przyjaciółce, przez nią będą cierpieć..
Nie zobaczą już jej nigdy więcej. Spakowała się, napisała list do Fran i wyjechała. Niezauważona, zostawiła ich bez żadnych osobistych wyjaśnień. 
-*-
Obudziły go krzyki. Francesca krzyczała, a raczej darł się w niebo głosy. Wstał z łóżka i poszedł w kierunku źródła krzyków. Gdy zobaczył zrozpaczoną Francescę leżącą na pościelonym łóżku w swoim pokoju, podszedł do niej i przytulił.
-Co jest?
-Ona wyjechała..-Powiedziała.
-Co?
-Wyjechała, zostawiła nas. W jej pokoju nic nie ma. Zabrała wszystko i pojechała.
Poszedł do pokoju Violetty. Faktycznie. Nic tam nie było. Nie! Zaraz, zaraz była tam biała koperta. 
Leon wziął ją i zaniósł Francesce.
-Co to?-Zapytała zdziwiona.
-Kurczak.-Powiedziałem ironicznie.-Chyba widać, że koperta!
-To do mnie?
-Skoro pisze na niej Francesca to chyba tak.-Znów ironia.-Otwórz i przeczytaj.
-Ty to zrób.-Powiedziała.
-Nie, nie czyta się cudzych korespondencji.
Chwyciła list drżącymi rękoma. Otworzyła ją, wyciągnęła kartkę, którą rozłożyła i zaczęła czytać.
Fran,
bardzo chce cię przeprosić za zaistniałą sytuację.
Jestem okropną przyjaciółką... Jak mogłam zakochać się w twoim chłopaku?
Tak, zakochałam się w Leonie. Prawdopodobnie już o wszystkim wiesz.
Chciałam tylko cię przeprosić,
i powiedzieć a raczej napisać, że więcej nie będziesz miała ze mną problemu.
Wyjechałam i nie wiem kiedy wrócę.
Proszę na dzwoń i nie szukaj mnie.
Nikt nie powie ci gdzie jestem.
Przepraszam za wszystko.
Jestem okropną przyjaciółką.
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Viola
I jeszcze jedno. Powiedz Leonowi...
A zresztą.
Nic mu nie mów.

                                                                           Violetta.
-Co ze mnie za przyjaciółka..
6 miesięcy później
Francesca i Leon wbrew woli Violetty oblecieli pół świata w poszukiwaniu szatynki. Tamtego kwietniowego dnia widzieli ją po raz ostatni. Francesca codziennie dzwoni do Violetty, jednak za każdym razem ona odrzuca połączenie. Oni nie poddają się. Jak co dzień Fran idzie do Leona. Gdy jest już przed drzwiami dzwoni domofonem. Mosiężne drzwi otwiera jej szatyn.
-Hej, wchodź.-Mówi po czym wpuszcza ją do środka.
Francesca siada na kanapie a miejsce obok niej zajmuje szatyn.
-Dzwonimy?
-Tak. To nasza dokładnie 184 próba dodzwonienia się do niej.
-Tak. Dobra dzwoń.
Francesca wybrała numer do swojej przyjaciółki i nacisnęła zieloną słuchawkę. Ku jej zdziwieniu Violetta odebrała.
V: Fran?
F: Violetta?-Gdy Leon usłyszał, że jego przyjaciółka rozmawia z Violettą na jego twarzy pojawił się uśmiech.
V: Tak, Fran tak tęskniłam!
F: Ja też
V: Spotkamy się dziś?
F: A jesteś w Buenos Aires?!
V: Tak od wczoraj.
F: No to oczywiście! Dziś o 12! Za godzinę!
V: Oczywiście! Będę! W parku?
F: Tak, ok to pa.
-I co?
-Idziemy do parku!-Krzyknęła i przytuliła się do przyjaciela.
Godzinę później
Fran czeka na Violettę w parku. Szatynka nie wie, że Leon również tu jest. Schował się za drzewem. On i Fran mają pewien plan. Minutę później Francesca zauważyła Violettą wchodzącą na teren parku. Dziewczyny przytuliły się i zaczęły rozmawiać. Violetta przepraszała, że wyjechała i, że rozwaliła jej związek. Francesca po 30 minutach rozmowy postanowiła włączyć jej plan w życie.
-Violetta, czemu nie powiedziałaś mu?
-Komu?
-Nie udawaj, dobrze? Czemu nie powiedziałaś Leonowi?
-Ale czego mu nie powiedziałam?-Udawała głupią.
-Tego, że go kochasz, na przykład?
-Tak Francesca. Miałam podejść do niego i powiedzieć, och Leon mam gdzieś, że jesteś chłopakiem Fran ja cię kocham!-Powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
-Ja tez cię kocham.-Powiedział Leon, który w tym momencie wyszedł z za drzewa.
Violetta zszokowana odwróciła się. Zobaczyła szatyna z wielkim bukietem czerwonych róż.
-A-ale jak?
-Normalnie.- Zaśmiali się.
Nawet nie zauważyli kiedy Francesca ulotniła się zadowolona do domu. Usiedli na ławce. Zaczęli wyjaśniać sobie sytuację z przed 6 miesięcy.
-Violu, czy ty byś chciała być moją dziewczyną?-Zapytał niepewnie po jakimś czasie.
-Oczywiście, że tak!-Krzyknęła i pocałowała szatyna.
On pogłębiał pocałunek. Cieszyli się, że w końcu po tak długim czasie, mogą być razem, bez żadnych przeszkód.
2 lata później 
-Czy ty Violetto Castillo bierzesz za męża Leona Verdasa i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?-Pyta ksiądz.
Tak, dziś odbywa się ślub Violetty i Leona. Są bardzo szczęśliwi.
-Tak.
-A czy ty Leonie Verdasie bierzesz za żonę Violettę Castillo i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.-Ostanie zdanie ksiądz skierował do męża Violetty.
Leon przyciągną kobietę swojego życia i pocałował bardzo namiętnie. Nareszcie będą razem..Teraz już na zawsze.
3 miesiące później 
Dziś Wigilia. Wszyscy rozpakowują prezenty. Wszyscy to znaczy- Violetta, rodzice Violetty, rodzice Leona, wszyscy przyjaciele państwa młodych i Leon. Pan Verdas jako ostatni rozpakowuje swój prezent. Czemu?
To wszystko za sprawą pani Verdas, która akurat dziś chce powiedzieć swojemu mężowi o tym, że jest w 2 miesiącu ciąży. Bardzo trudno było jej ukryć ten fakt przed mężem, ale się udało.
-Kochanie teraz twoja kolej.-Powiedziała Violetta i podała paczuszkę swojemu mężowi.
Nikt nie domyśla się co jest w pudełku, ponieważ nikt nie wie, że szatynka jest w ciąży. Leon otworzył zielone pudełko i szczęka opadła mu do samej ziemi.
-Co stary? Dostałeś prezerwatywy?-Zaśmiał się przyjaciel Leona-Maxi.
Uśmiechnięty Leon wyjął z pudełka 2 malutkie buciki. Jeden różowy, drugi niebieski.
-Niespodzianka.-Powiedziała uśmiechnięta Violetta.
Wszyscy zaczęli im gratulować. Jednak nie Leon. On jako jedyny stał z boku gdy wszyscy tulili Vilu.
-Nie chcesz tego dziecka?-Zapytała bliska płaczu?
On nic nie powiedział tylko podniósł ciężarną i pocałował namiętnie.
-Bardzo się cieszę. Nawet nie wiesz jak..


I tak oto kończy się historia z początku nie szczęśliwej miłości.
Nie...Poprawka.
Tak zaczyna się,
Zupełnie nowa historia,
rodziny Verdas..

*_*                  *_*                   *_*  
         
One Shot bardzo cudowny 
♥!

Co do tego,że była jedna praca.To nie jestem zła na was ;)
I tak was wszystkich kocham <3

Zapraszam do komentowania pracy Viki Verdas,myślę,że będzie pod tą pracą 
dużo komentarzy ;*****

Przypominam ! Jutro świętujemy pół roku bloga !

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 9 "Postąpiłam źle "

Byłeś początkiem, na którym skończył się mój świat.~♥

Priscilla
Moja córka jest bardzo głupiutka,pocałowała się z Tomasem,a ja na szczęście to wszystko widziałam 
i nagrałam to na video.Jestem z niej bardzo dumna,jednak wybrała Tomiego zamiast tego Federica,który
 nie ma poważnych planów na przyszłość,a Ludmiła potrzebuje wyszkolonego faceta.A jeśli będzie upierała się,że nadal kocha tego z wysoka grzywką,to mu to wszystko pokażę i dowie się,jaka ta moja córka jest mu niewierna i,że go już nie kocha.Mamuśka Priscilla wreście wkroczy do akcji.Po ich pocałunku po cichu zeszłam na dół do moich przyjaciół.I jak gdyby nic zaczęłam z nimi rozmowę.
Ludmiła
Kiedy Tomas nareście oderwał się ode mnie,postanowiłam mu wygarnąć co o nim myślę.
- Dlaczego to zrobiłeś ?
-Niewiem jja ttlyko,chciałem dobrze.
- Mam to w czterech literach co ty chciałeś,zniszczyłeś tym mi życie.Jesteś okropnym
przyjacielem,wiesz ?
- Przecież nic takiego się nie stało,uspokój się.
- Dla Ciebie może to znaczyło zwykłe nic,ale pomyśl sobie co by się stało,gdyby wszedł tu Federico.
-Ale nic takiego nie miało miejsca.
-Człowieku,ogarnij się.Nie chcę aby nikt poza nas się o tym nie dowiedział,zrozumiałeś.
- Wiedziałem,że tak zareagujesz,nie liczysz się z moimi uczuciami tylko mnie zwodzisz.
- Ja Cię zwodzę ? Powiedz kiedy coś takiego robiłam ?
- twoja matka jest tutaj wystarczającym dowodem na to.Dzwoniła do mnie i stale mówiła,że tęsknisz
za mną brakuję ci mnie a teraz się tego wypierasz.
- A czy ty nie rozumiesz,że to cale przestawienie zorganizowała moja matka i to jest jej pomysł.
- Przepraszam,nie wiedziałem.Wybaczysz mi kiedyś ?
- Wybaczę jeśli obiecasz mi,że nikomu o tym nie powiesz,będziemy utrzymywać tylko przyjacielskie
 relację i nic więcej.
- Jeśli to zmieni naszą przyjaźń,to się zgadzam na to.
- Przyjaciele ?
- Forever.
- Tomas,choć już na dół,zbieramy się do domu.
- Chwilka,mamo !
- To do zobaczenia Lusia.
- Pa Tomas.
Kiedy Tomas wyszedł z mojego pokoju,z szafki wyciągnęłam czystą piżamę i skierowałam się do łazienki,aby się odświeżyć.
~*~
 < Następny dzień >
O poranku obudziły mnie promienie światła,które próbowały przedostać się przez żaluzje do
 mojego pokoju.Promienie słoneczne nie dały mi dalej spać jakby mnie ostrzegały,że jest bardzo ciężki
dzień przede mną.Cieszę się z tego,że Tomas postanowił mnie odpuścić i zgodził się zostać moim przyjacielem na zawsze.Dzisiaj pomyślałam,że ubiorę się w różową sukienkę.Zeszłam na dół a na dole cała radosna siedziała mama,która coś podśpiewywała sobie.
- O hej córcia co ty taka nie w humorze ?
- A z jakie powodu mam skakać z radości co ?
- No jak to z czego,nie świętujesz tego wspaniałego dnia.
- Mówiąc wspaniały dzień,o co ci dokładnie chodzi ?
- Z tego powodu,że rzuciłaś tą centymetrową grzywkę i wreście spotykasz się z normalnym chłopakiem.
- A z czego wysuwasz takie podejrzenia ? I jak ty możesz obrażać Federico.
- Nie udawaj,że nic nie wiesz.A kto wczoraj wieczorem w twoim pokoju całował się z Tomasem.
Może mi za chwilę powiesz,że był to twój sobowtór.A jeśli chodzi o Federico to ja mogę mówić co mi się żywnie podoba.
- Przestań wygadywać takie głupoty.Ja i Tomas to było....nic znaczącego.Wymyślasz bardzo nie stworzone rzeczy i zapamiętaj kocham Federico.
- Gdybyś go kochała nie wyrabiałaś byś takich głupot.A przynajmniej miała byś grosz szacunku do swojego chłopaka i byś go nie zdradziła.
- Wiesz co,ja nie chcę tego słuchać.Wszystko się wyjaśniło i ja i Tomas jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A Federico wszystko wie ?
- Nie i się nie dowie.
- Moja w tym głowa,że się dowie.
- I tak ci nie uwierzy,nie masz dowodów.
-Jeszcze się zdziwisz popatrz na to.
- Nie wykorzystasz tego przeciwko mnie.
- Zrobię wszystko abyś z nim nie była.Masz czasu dwa tygodnie,po tych dwóch
tygodniach obiecuję Ci,że on się dowie.- Nie chciałam słuchać więcej gróźb mojej mamy.Ma rację z tym,że nie powinnam okłamywać Federico,ale ja nie wiem co mam robić.Jeśli mu powiem to może mnie rzucić od razu ale ja bym nie wytrzymała bez niego.Wyszłam z domu bez słowa nawet mamcia nie chciała mnie zatrzymywać,chyba wołała abym to na spokojnie sobie przemyślała.Sama nie wiem co się ze mną dzieję.
Jaka ja byłam głupia,że dopuściłam się do tego pocałunku,może na chwilę się zapomniałam,ale nie mogę usprawiedliwiać swojego zachowania,wiem tylko,że postąpiłam źle i muszę coś z tym zrobić.
Federico
Kiedy przyszedłem do szkoły po całym studiu szukałem Ludmiły.Bardzo się za nią stęskniłem dlatego chciałem ją jak najszybciej zobaczyć i przytulić się do niej jak najmocniej w życiu.Przed szatnią usłyszałem płacz jakieś dziewczyny w pierwszej chwili nie pomyślałem sobie,że to może być moja blondynkę,ale po dalszym płaczu rozpoznałem ją,kiedy odtworzyłem drzwi od szatni zobaczyłem ją siedziała na podłodze i nie przestawała płakać.Przytuliłem ją do siebie,po chwili były już wszystko w porządku.
- Kochanie co się stało ?
-Nnic takkiego.
- Widzę,że jest z tobą coś nie tak.Gdyby były wszystko w porządku nie zachowywałaś byś się tak.
Hej,uśmiechnij się i pamiętaj,że możesz mi powiedzieć prawdę.
- Mogę Ci coś powiedzieć.Obiecaj,że zachowasz to w sekrecie.
- Obiecuję.
- Moja przyjaciółka zdradziła swojego chłopaka,to znaczy pocałowała innego,który dla niej ten pocałunek nic nie znaczył.Ona bardzo boi się zachowania swojego chłopaka,jak na to zareaguję.A ty co byś zrobił ?
- Sam nie wiem,ale wiem,że na pewno tak szybko bym chyba nie wybaczył musiałbym się  tym oswoić.
Ale jeśli nic dla tej twojej przyjaciółki to nic nie znaczyło to się nie martw oni sami sobie poradzą.Dobrze.
- Tak masz rację.
- To dlaczego płakałaś ? Z ich powodu ?
- Może a nie tylko.Przepraszam Cię,że wczoraj się nie spotkaliśmy bardzo Cię Kocham chcę abyś o tym wiedział.
- Ja to wiem i też Cię kocham.-pocałowaliśmy się.

Leon
Pablo przed chwilą powiedział,że wszystkich czyli naszą klasę zaprasza na aulę ma coś bardzo ważnego do ogłoszenia.
- Drodzy uczniowie,wiemy,że jest to wasz ostatni rok w tej szkole.Chcemy abyście jak najlepiej zapamiętali ten szczególny dla was rok.Więc za dwa tygodnie wyjeżdżacie na pierwszą waszą wycieczkę
na pięć dni do Paryża.Koszt wycieczki jest dla was ufundowany,musicie tylko przynieść zgodę rodziców
i wyruszacie.Opiekunami wycieczki będą : Antonio i ja.Macie jakieś pytania ?
- Tak ja mam !-podniosłem rękę do góry.
- Proszę,Leon zabierz głos.
- Jak będą rozdzielone pokoje i o której wyruszamy ?
- Tak.dobrze.Dziewczyny będą miały jedne wspólny pokój,jeśli się zgodzą,a chłopaki dwa.
Wyjeżdżać będziemy o około 8 godziny.Jeśli nie ma więcej pytań zapraszam was do klasy.

*~*
Przepraszam za tak badziewny rozdział ;(

Kochani dziękuję wam za wszystkie komentarze pod 
poprzednim rozdziałem,jesteście wspaniali <3

Mama Ludmiły szantażuję ją,czy z tego 
wyniknie co z tego wyniknie ? 

Następny rozdział pojawi się jeszcze nie wiem kiedy.

Rozdział 10 = 8 komentarzy ;)

Jak wam się podoba nowy wygląd bloga ?

Przypominam o konkursie na OS,który trwa do 9 listopada.
Jak na razie dostałam jedną pracę i jest mi strasznie smutno ;(