poniedziałek, 13 lipca 2015

Chapter 20 ~ Kusząco

" Trzy osoby mogą dochować tajemnicy, jeśli dwie 
z nich nie żyją. "



_______________________________________
Rozdział z dedykacją dla Gabuu Verdas ♥

Diego

Powolnym spacerem razem z Francescą, zmierzamy do domu moich rodziców. Z każdym metrem zbliżania się do ich posiadłości, czuję narastający strach. Moje ręce zaczynają mi się pocić. To wszystko jest takie trudne, czemu nie mogę przyznać się do tego, że popełniłem błąd. Jestem cieniasem. Nie umiem się przeciwstawić rodzicom, a szczególnie matce. Ale to koniec. dzisiaj poznają prawdę. Do środka wchodzę sam, jak na razie postanowiłem, że Francesca poczeka na zewnątrz.
- Mamo, jesteś ? - Krzyczę a echo rozchodzi się po holu. Czy jej nie ma ? Oby nie.
- Jesteśmy z obje z tatą. - Słyszę jej głos, który dobiega z salonu.
- To nawet lepiej. - Mówię, gdy wchodzę do salonu i siadam na fotelu na przeciwko ich.
- Chciałem porozmawiać. - Wypalam szybko. Mogłem to bardziej przewidzieć.
- Kiedy to usłyszycie, to jestem pewien, że wydziedziczycie mnie. - Dodaję. Matka spogląda na ojca z niepokojem, a potem na mnie.
- Spokojnie. Najpierw powiedz co się stało. - Odezwał się tata, cichym głosem.
- Oszukiwałem was, dość dłuższy czas. - Wyjąkałem. Ledwo co przeszło mi przez gardło.
- Co ? - Nie dowierzają oboje.
- To nie koniec. Nigdy nie kochałem Vilu i nawet nie pomyślałbym o ślubie z nią. - Warczę zły.
- Czy chcesz nam powiedzieć, że byłeś z nią w związku nie kochając jej ? - Burczy tato.
- Vilu wie ? - Dopytuje mama. Czy tak bardzo jej zależy na dziewczynie?
- To nie tak. - Powiedziałem, a oczy otworzyły im się szczerzej ze strachu.
- Ona o tym wiedziała. - Bełkoczę cicho.
- Nie wierzę. - Matka kręci głową, a ojciec próbuje ją uspokoić.
- Po prostu była moją udawaną dziewczyną.- Wyznaję. - Ja kocham nadal Fran. - Zwierzyłem się.
- Ty jesteś moim synem ? - Krzyczy zła.
- Mamo. - Proszę ją błagalnym spojrzeniem. Nie chcę aby to tak wyglądało.
- Nic nie mów. - Wycedziła przez zęby.
- Ja nie chciałem. - Mówię z chrypką.
- Tylko mi nie mówi, że to po prostu ci wyszło. - Wyczułem w jej głosie nutkę złośliwości.
- Tego nie powiem. - Krzyczę również wściekły.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - Szepnęła Fran, która się pojawiła w salonie.
- Mówiłem, żebyś zaczekała. - Posyłam jej delikatny uśmiech.
- Usłyszałam krzyki i przyszłam.  - Mówi i spuszcza głowę na dół.
- I będę ojcem. - Dodaję niewzruszony. Widzę na twarzy ojca cień uśmiechu.
- Jak mogliście być tak nie odpowiedzialni ? - Zmierzyła nas wzrokiem. Była bardzo chłodna.
- Powinniście uważać, bardziej. - Burknął ojciec.
- Mamo, poczekaj. - Krzyczę, gdy ta kieruje się do swojej sypialni.
- Skrzywdziłeś mnie. - Mówi chłodno i odchodzi. Nie spodziewałem się tego. 

Katarina

Czuję się fatalnie. Myślałam, że wiem wszystko o moim synu. Tylko, że on miał mnie w czterech literach. Po prostu zakpił ze mnie. To moja wina. gdybym im wtedy pozwoliła się spotykać, może byłoby teraz dobrze i lepiej. Nic nie poradzę na to, że muzyka jest mi obca, za bardzo mnie zraniła.
Aż nie mogę się do tego przyznać. To jest zbyt bolesne. Pewnie wyglądam jak straszydło. 
- Kochanie. Nie pij. - Z rozmyślań wyrywa mnie głos, mojego męża. Jorge uważa, że alkohol nie załatwi wszystkich problemów. Tylko, że ono mi pomaga, utajam tak mój ból.
- Alkohol może mi tylko pomóc. - Syczę w jego stronę. Wszystkie chwile złe powracają do mnie jak bumerang. Dlaczego to tak boli?
- To nie prawda. Nie płacz. - Podchodzi bliżej i przytula mnie do siebie.  Tak bardzo tego potrzebowałam. Zapomniałam, że tylko Jorge potrafi ukoić mój ból. Zawsze był przy mnie.
- Tylko, że nie mogę. Czuję się oszukana. - Warczę, a cała złość przepełnia mnie. 
- Rozmawiałem z nimi. Moim zdaniem też powinnaś, ale na spokojnie. - Szepcze do mojego ucha.
- Wybaczyłeś im ? - Pytam. Czy tylko ja umiem wybaczać?
- Kate, ja nigdy nie miałem problemu z akceptacją muzyki. Uwielbiam Fran. - Posyła mi dość nie pewnie swój uśmiech. Ma rację, on nigdy nie miał problemu. Tylko ja.
- Chodzi mi o Violettę. - Burczę. Myślałam, że była wobec mnie szczera.
- Dziewczyna chciała pomóc przyjaciołom, zrozum. - Nie mogę, chociażbym chciała. Nie chcę jej widzieć, ani znać. Jestem przekonana, że powinna zostać zwolniona z pracy, ale ani Jorge, ni Leon, na coś takiego się nie zgodzą. Trudno będzie mi ją widywać, może dam radę.
- Nie chcę tego słyszeć. - Krzyczę przez łzy, które wypływają mi z oczu.
- Nie możesz być zła na cały świat. - Warczy, a ja wzdycham. Właśnie, że mogę.
- Jorge, ty nic nie rozumiesz. Myślałam, że jest szczerą dziewczyną i nie ma sekretów. - Chlipię.
- Widać się pomyliłam. - Dodaję i spuszczam głowę na dół. To wszystko tak boli. Nie jestem dobrą mamą i nigdy nią nie będę.
- Zejdź do nich. Tylko o to cię proszę. - Całuję delikatnie moją skroń. 
- Jeśli chcesz. - Posyłam mu uśmiech. 
- Nie. To zależy od ciebie. - Wyznaje po chwili.
- Pójdę, bo nie chcę by mój syn ode mnie odszedł. Kocham go. - Mamroczę pod nosem.
- Jesteś świetną mamą. - Chwali mnie. Tylko ja wiem, że to nie prawda. mam za dużo sekretów, przed moimi dziećmi.




- Nie wychodzie. Zostańcie. - Odzywam się widząc moje syna w drzwiach z Fran. Moje serce nie może rozpaść się na drobne kawałki. 
- Dlaczego mamo ? Przecież, nas tu nie chcesz. - Bąka. W jego oczach, widzę również cierpienie.
- Zasługujecie na poznanie prawdy. - Mruczę ledwie słyszalnie. 
- To nie ma sensu. - Krzyczy i gwałtownie odsuwa się od brunetki. 
- Diego, posłuchajmy co ma twoja mama do powiedzenia. - Odzywa się pierwszy raz, dziewczyna.
- Dziękuje, Francesco. - Uśmiecham się delikatnie.
- To mów, nie mamy zbytnio czasu. - Szepcze i łapie dłoń dziewczyny.
- Synu, przestań. Myślałam, że moja tajemnica nigdy nie będzie musiała ujrzeć światła dziennego. Jednak bardzo się myliłam. - Wyznaję i schodzę ze schodów. Teraz jestem twarzą w twarz z nimi. 
- O czym mówisz ? - Pyta mój syn.
- Nie przerywaj mi. Muzyka od 40 lat jest mi wrogiem. Nienawidzę jej. - Warczę wściekle. Cholerne wspomnienia. Myślałam, że nigdy już do nich nie wrócę. Byłam w błędzie. 
- W wieku 5 lat straciłam przez nią moją mamę i starszą siostrę. - Nie mogę się rozczulić. 
- Przecież mówiłaś, że babcia Rose umarła po twoich 20 urodzinach, a rodzeństwa niby nie miałaś. - Diego, nie może uwierzyć w to co słyszy. Gdybym powiedziała im to szybciej, nie byłoby takiego problemu ani żadnych kłamstw. Wiem, że to moja wina i nikogo nie mogę obwiniać. 
- Nie chciałam, abyś ty lub Leon poszli w ślady przodków. - Odpowiadam z czystą prawdą. Chociaż wiem, że gdyby sięgnęli po gitarę to by wiedzieli jak na niej zagrać. 
- Jak kto się stało ? - Pyta zaskoczona. Właśnie widzę, że jest zwykłą dziewczyną. 
- Fran. Moja mama była wrodzoną pianistką, a moja siostra śpiewała. Obie, wyleciały w podróż aby dawać koncerty. Jednak nie wróciły. Samolot, którym wracały wybuchł. Byłam załamana i zła. Nienawidziłam nikogo, kto kochał muzykę. Straciłam moją jedyną rodzinę. - Zalewam się potokiem łez. Diego podchodzi bliżej mnie i przytula się do mnie. Mój syn.
- Mamo. Przepraszam. - Szepcze brunet, całej tej sytuacji przygląda się jego dziewczyna z wielkim uśmiechem. Sama się tego nie spodziewałam, że Diego mi wybaczy. 
- Nic mi nie jest. Francesco, już wiesz skąd moja nienawiść do ciebie ? - Pytam i zaciskam usta. 
- Rozumiem, bardzo mi przykro. - Stwierdza i posyła mi uśmiech.
- To ja powinnam powiedzieć, przepraszam.  - Przyznaję się do swojego błędu. 
- Wybaczam pani. - Oni oboje mi wybaczyli. Cudni, ludzie. 
- Możesz mi mówić mamo. - Uśmiecham się a moje łzy znikają. 
- Nie jesteś zła ? - Czyżby mi nie wierzył. Teraz mam ochotę skakać ze szczęścia, lecz mi nie wypada. 
- Przeszło mi. Który to już miesiąc ? - Dopytuję i patrzę na ich wymalowane twarze.
- To dopiero drugi tydzień. - Chichoczę radosna. 
- Będę babcią. Nie mogę w to uwierzyć. Myślałam, że to Leon będzie pierwszym tatą. - Śmieję się.
- Jesteś najlepszą mamą. - Diego zdecydowanie przesadza. Nie jestem.
- Popełniłam wiele błędów. - Przyznaję.
- Chciałaś nas chronić rozumiem.  - On mnie rozumie. Chyba się przesłyszałam. 
- Kochani, kiedy planujecie ślub ? - Dopytuję. Wołałabym aby zrobili to jeszcze przed narodzinami dziecka. Będzie im wtedy łatwiej. 
- Nie ustaliliśmy. - Odzywają się oboje. 
- To zaczynamy przygotowania. Chętnie wam pomogę. - Klaszczę w dłonie. 
- A co z Violettą ? - Pyta, Diego.
- Nie chcę o niej słyszeć. - Warczę, mój humor znowu się popsuł.
- Mamo ! - Krzyczy za mną, kiedy udaję się do kuchni. Nie mogę podjąć za szybko decyzji. To trudne. Niby dziewczyna niczemu nie zawiniła, ale nie mogę wszystkim wybaczyć. Z resztą Violetta, nie jest moją rodziną i nigdy już nie będzie, więc nie muszę niczego robić. Teraz mam ochotę napić się whisky. 



Ludmiła

- Cześć skarbie. Tak szybko wstałeś ? - Pytam, gdy widzę mojego faceta. Był już ubrany i gotowy do pracy. Perfekcjonista, a mój ideał. Podchodzę do niego od tyłu i zawieszam moje dłonie, gładząc przy tym jego tors. Całuję jego policzek. 
- Chciałem przed pracą, zrobić tobie śniadanie. - Odparł i słodko się do mnie uśmiechnął. 
- Nie musiałeś. Poradziłabym sobie. - Przyznaję, przecież to tylko ciąża, nie jestem chora.
- Tylko, że chciałem. Siadaj i zajadaj, bo ostygnie. - Nakazuje. Nie chciałam się mu sprzeciwiać. 
- Dziękuje, misiu. - Posyłam mu buziaka w powietrzu. 
- Tak przy okazji, to ślicznie wyglądasz w mojej koszuli. - Wyznał, a ja spłonęłam rumieńcem. 
- Co dzisiaj będziesz robić popołudniu ? - Dopytuje. dzisiaj zobaczę mojego dzidziusia.  
- Mieliśmy iść do ginekologa, nie pamiętasz ? - Zaciskam usta. Powinien pamiętać, chyba, że zapomniałam mu powiedzieć. To już moja wina.
- Skarbie, a nie da się przenieść wizyty na jutro ? - Jęczy. Pasquarelli, zawodzisz.
- Czemu, pytasz. - Próbuję zachować grobowa minę. 
- Chciałbym gdzieś cię zabrać wieczorem. - Uśmiecha się. Nagle załagodził mój ból.
- To trudna decyzja. - Wyznaję szczerze. 
- Zgódź się. - Po raz kolejny nalega. Nie mogę mu odmówić.
- No dobrze. A powiesz mi gdzie idziemy ? - Posyłam mój uśmiech, a on to odwzajemnia.
- To niespodzianka. - Popija kawę.
- Ale, Federico. - Burczę. Teraz wymiguje się tym, że to ma być niespodzianka.
- Nic ci nie powiem. Do zobaczenia. - Całuje mnie.
- Pa. - Mówię, a on wychodzi z mieszkania.


- Już jestem. Jesteś gotowa ? - Słyszę głośny głos Federico'a. Aż trudno mi uwierzyć, że cały dzień przeleżałam na kanapie, oprócz tego, że musiałam zrobić obiad.
- Kochanie, nie chcę mi się iść. - Jęczę, a brunet wzdycha. Wiem, że jestem nie możliwa.
- No proszę, zrób to dla mnie. - Ukazuje mi rząd białych zębów.
- No okey. Podniosę się z tej wygodnej sofy, tylko dla ciebie. - Chichoczę zadowolona.
- To co możemy iść ? - Dopytuje, raczej nie powinnam zmienić zdania.
- Naprawdę ? Chcesz mnie wymęczyć ? - Żartuję. Zrobiłam się za bardzo leniwa.
- Pojedziemy samochodem. Lepiej ? - Wybełkotał. On ma na mnie focha. Za bardzo go znam.
- I to jak. - Szepnęłam. Chcę aby między nami było najlepiej. Nie zniosę żadnych kłótni.
- Należy mi się małe podziękowanie. - Wskazuje na swoje usta, kiedy obje jesteśmy w samochodzie.
-  To się zobaczy. - Uśmiecham się zadziornie.
- Nie. Teraz. - Syczy i podsuwa mi swoje wargi.
- Zadowolony ? - Śmieję się.
- Bardzo. - Mówi i oblizuje usta. Wariat.


- Federico, gdzie my jesteśmy ? - Pytam z sarkazmem, choć dobrze wiem gdzie się znajdujemy. Nie rozumiem, tylko po co mnie tutaj zabrał.
- Na lotnisku. - Uśmiecha się. Jest nadzwyczajnie spokojny.
- Tak, wiem. Tylko po co ? - Pytam, gdy oboje wysiedlimy z auta. Chłopak obejmuje mnie w tali.
- To dla ciebie niespodzianka. - Wyszeptał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Nie powiesz mi ? - Udaję złą. Może mi ta gra troszkę pomoże.
- Poczekaj, zaraz powinni się zjawić. - Zaniemówiłam. Na kogo my tutaj czekamy?
 - Kogo masz na myśli ? - Unoszę brwi i mruczę z niezadowolenia.
- Jaka ty jesteś niecierpliwa. - Uśmiechnął się przebiegle, a ja zaśmiałam się.
- Po prostu boję się tego, co wymyśliłeś. - Odezwałam się.
- To nic strasznego. - Wydukał i dotknął mojego ramienia.
- Nie uspokoiłeś mnie. - Śmieję się sceptycznie.
- Nie ? A mam to zrobić ? - Dopytał po chwili. Czyżby ma ochotę na coś więcej.
- Jeśli możesz to tak. - Uśmiecham się, a nagle czuję jak pieści moje podniebienie.
- John popatrz jak oni cudnie, razem wyglądają.  - Słyszę nagle głos mojej mamy. Chyba się coś mi przyśniło. To nie możliwe. Ona tutaj nie może być.
- Masz rację. - Mój ojciec też jest ? Osuwam się od bruneta i obracam się. To jednak oni.
- Mama i tata ? Co wy tu robicie ? - Spytałam poważnym tonem.
- Federico nas zaprosił. - Odzywa się tata. Czyli to wszystko sprawka Federico.
- Chciałam zobaczyć moją córeczkę. - Oznajmia mama i przytula mnie do siebie.
- Do twarzy ci z brzuszkiem. - Bardzo nie śmieszny żart, panie Ferro.
- Tato ! - Ganię go. Ja i duży brzuszek? To nie idealne połączenie.
- Mówię prawdę. - Oznajmił rodziciel zachrypniętym głosem.
- Dziękuje, że tutaj jesteście. - Posyłam im uśmiechy.
- Podziękuj swojemu chłopakowi. - Mówi mama. Mogłam się tego spodziewać. Federico dał mi niesamowitą niespodziankę.
- Bardzo ci dziękuje. - Muskam jego usta.
- To co możemy jechać ? - Pyta, Fede.
- Tak. - Mówią razem.
- Jednak przyjechaliście. - Słyszę cichy głos bruneta, który podszedł do mojego taty.
- Nie mogliśmy przegapić tak pięknego dnia dla was. - Odpowiedział mu. Jaki znowu dzień ? Czy Federico o czymś mi nie powiedział. Troszkę się boję, ale wiem, że Pasquarelli nic głupiego nie wymyśli.

Leon


- Leon, gdzie się wybierasz ? - Pyta moja matka. Czyżby płakała? Może po prostu czymś się, wzruszyła, ale ona nigdy nie płakała. Na żadnym filmie, nie wylała ani jednej łzy.
- Jestem umówiony.- Odpowiedziałem, zapinając moją koszulę. -Muszę już iść. - Odzywam się.
- Chcieliśmy z tobą porozmawiać. - Obok mamy staje ojciec, który całuje ją w czoło.
- Coś się stało ? Nie wyglądasz najlepiej. - Podchodzę bliżej mamy, a ona przytula się do mnie.
- Proszę zostań. - Łka cicho. Choćbym chciał nie mogę. Violetta na mnie czeka.
- Mamo. Mam randkę. - Powiedziałem, muskając delikatnie jej policzek.
- Nic nie mówiłeś. Kto to ? - Docieka ojciec.
- Potem wam wszystko powiem. - Mówię wymijająco. Mam nadzieję, że nie będę więcej się o to wypytywać. Gdyby się dowiedzieli, że ja i Vilu, to coś więcej, to by było źle.
- Dobrze. To jutro porozmawiamy. - Stwierdziła. Coś musiało się stać, ale nie chcę psuć sobie humoru przed wieczorem, z Violettą. Nie chciałem powiedzieć rodzicom z kim się spotykam. Oskarżyli by mnie o zdradę brata. Mam dość bycia tym ich idealnym synkiem. Dlaczego, Diego nie mógł nim być?


- Cześć kochanie. - Witam się z blondynką. Dzisiaj wygląda rewelacyjnie. Niczego w jej wyglądzie nie brakuje. Violetta uśmiecha się i podchodzi bliżej mnie.
- Tęskniłam. - Wyznaje i zarzuca ręce na moją szyję. Nie czekając dłużej, na jej ruch, całuję ją.
- Czekałem na ciebie bardzo długo. - Mruknąłem do jej ucha. - Aż za długo. - Dodałem z wielkim uśmiechem. Przy niej czuję się swobodnie. Jestem szczęśliwy i to mi wystarcza.
- Dziękuje, że zaprosiłeś mnie na randkę. - Posłała mi cudowny uśmiech. Szybko wtuliła się we mnie
- Nie ma za co, mała. - Powiedziałem uwodzicielsko, a jej policzki przybrały kolor czerwony.
- Bardzo cię kocham. - Szepcze cicho.
- Nie bo ja bardziej.- Dotknęła swoją ciepłą ręką, mojego policzka i uśmiechnęła się do mnie czule.
- Mamy się oto kłócić. - Pyta z wyrzutem. Castillo to tylko droczenie. Nie mam ochoty na kłótnie.
- Nie. Musimy już jechać. - Szczerzę się do niej, jak jakiś głupiec.
- Dobrze. - Przytakuje i oboje opuszczamy jej apartament. To będzie świetna randka.


Przez całą drogę, z miłą przyjemnością słuchało mi się opowiadań Violetty o jej dzieciństwie. Chociaż iż była jedynaczką, nigdy tego nie odczuła. To nie bywałe. zawsze myślałem, że jedynaki są samolubne, a tutaj bardzo miłe zaskoczenie. Miłość do blondynki, sprawia, że coraz bardziej zadurzam się w niej. Nigdy z nikim, nie czułem się tak jak z Vilu.
- Czy my nie mieliśmy jechać do restauracji ? - Pyta zaskoczona, uświadamiając sobie, że nie ma tutaj żadnej restauracji. Chciałem być bardziej oryginalny, dlatego przygotowałem własną restaurację. Violetta powinna być zadowolona, że tak bardzo się staram.
- Jesteśmy. - Powiedziałem. Ona tylko posłała mi niepewne spojrzenie.
- Wygląda dość unikatowo. - Śmieję się, a ja razem z nią. Ma rację.
- Tak, miało być. - Chwytam ją w talii i prowadzę w stronę stolika, który znajduję się nad brzegiem plaży. To wyjątkowe miejsce, jest wokoło oświetlone lampionami.
- Nie wierzę. - Szepczę, rozpromieniona wygląda wyjątkowo. Pojedyncza łza spływa po jej policzku.
- Podoba ci się ? - Pytam szarmancko.
- Jest idealnie. - Mruczy i rozgląda się dokładnie po miejscu, gdzie dokładnie się znajdujemy.
- Czy przypadkiem nie chciałaś mi podziękować ? - Dopytuję. Bardzo liczę na gorące podziękowanie z jej strony. Szczerze mówiąc, stęskniłem się za jej malinowymi ustami.
- Zapomniałam. Dziękuje. - Posyła mi przepraszające spojrzenie, a potem całuje mój policzek.
- Nie oto mi chodziło. - Burczę, ona tylko wywraca oczami i całuje moje wargi.
- Zrozumiałaś. - Odzywam się i dostaję od niej w nok. Ma dziewczyna siłę.
- Idiota. - Odpowiada z sarkazmem. Jestem zadowolony, że mogę spędzać z nią takie chwile.
- Tylko twój. - Mruczę, przyglądając się jej zarysom twarzy. Ma niebywałą urodę. Taką kobiecą.
- Mój. - Chichocze patrząc w moje oczy.
- Jedz, póki ciepłe. - Nakazuję, a oboje zabieramy się za posiłek.
- Sam gotowałeś ? - Pyta po chwili.
- Tak. Starałem się. - Odpowiadam z delikatnym uśmiechem. Oby jej tylko smakowało.
- Smakuje mi bardzo. - Tak bardzo się cieszę. Udało mi się. Verdas może będziesz mistrzem w gotowaniu. Śmieję się sceptycznie, w duchu.
- Mogę cię o coś spytać ? - Nie wiem czy ten temat przypadkiem jej nie urazi, ale warto spróbować. Violetta przytakuje. Wzdycham cicho, aby dodać sobie odwagi.
- Kochasz jeszcze Diego ? - Wydymam usta. V. przestaje konsumować i spogląda na mnie.
- Leon, to ciebie kocham. Diego nic dla mnie nie znaczy. - Delikatnie gładzi moją dłoń. Upewniła mnie. Wiem, że teraz jestem ważny tylko ja.
- Wierzę ci. - Czule całuję jej rękę.
- A wiesz kto ma najprzystojniejszego mężczyznę ? - Pyta i wygodnie rozsiada się na moich kolanach. Czy powinienem w tej chwili być zazdrosny? Podoba się jej inny facet?
- Ludmiła. - Burczę i udaję niezadowolonego.
- Nie, głuptasie. Ja. - Wtula się we mnie. Mogłem się domyślić. Co za idiota ze mnie.
- Słodka jesteś. - Dotykam jej nosa, na co ona śmiesznie go marszczy.


- Kochanie, na co masz ochotę ? - Pytam pocierając ją opuszkiem palca, po policzku. Kilka minut temu wróciliśmy z naszej randki, a teraz jesteśmy w domu Violetty.
- Na wspólną kąpiel. - Przygryzła wargę i szybko wbiła się w moje usta. Słodko.
- Brzmi kusząco. - Zamruczałem do jej ucha, a potem odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho.
- No to co zgadzasz się ? - Porusza zabawnie brwiami, już wiem co chodzi jej po małej główce.
- Z taką niegrzeczną dziewczyną, czemu by nie.- Klepię ją delikatnie w pośladek. Słyszę jej słodki chichot, łapie mnie za dłoń i prowadzi do jej łazienki. Nigdy nie brałem z żadną kobietą kąpieli. To będzie mój pierwszy raz i szczerze nie mogę się jej doczekać. Violetta jest cudowną kobietą.
Odkręciłem kran. Bardzo mocny strumień wody zaczął wypełniać całą wannę, do tego wlałem aromatycznego płynu, który pachniał niebywale. Odwróciłem się w stronę szatynki, która zdziwiła mnie, była już rozebrana i w pełni gotowa na kąpiel. Rumieni się podczas, gdy ja wpatruję się w jej śliczne ciało. Jest tylko moja. To dodaje mi odwagi. Ściągam w szybkim tempie koszulkę, a potem spodnie. Zostaję tylko w bokserkach. Widzę w oczach błysk, podoba się jej. To dobrze. Podchodzi do mnie i wtula się we mnie. Po chwili chwyta za moją dolną bieliznę i ją ściąga. Już wiem, że jest pewna na kąpiel. Podałem jej rękę, zachęcając by weszła, przy tym pomogłem jej wejść. Nie czekając ani minuty dłużej, usadowiłem się wannie za nią, na co ona słodko zachichotała. Violetta oparła się swoimi plecami, a mój tors. W ten sposób mogłem poczuć jej bliskość obok siebie. Castillo wtuliła się we mnie chętnie, a ja objąłem ją mocno.  Postanowiłem delektować się tą naszą wspólną chwilą.


____________________________*________________________

Hej moi kochani ! Jak wam mijają wakacje ? Bo mi cudownie.
Szkoda, że ten czas tak szybko leci -.-   No, ale cóż. Bywa.

Rozdział dodaję wyjątkowo w poniedziałek. Musicie mi to wybaczyć.
Ale całą sobotę i niedzielę, miałam zajętą. 

Dziękuje bardzo wszystkim komentatorom. Jestem z was bardzo
dumna. Jest mi miło, że tak dużo osób skomentowało 19 rozdział.
Jesteście wielcy ♥

Co do rozdziału, to :
Nikt się nie spodziewał takiej reakcji mamy chłopaków ?
Czuje tylko urazę do Violetty, właśnie czemu do niej ? xD
Federico zaprasza rodziców Ludmiły, tylko dlaczego ?
Coś czuję, że może wiele osób to zgadnąć ;P
Leon i Vilu ♥ Spędzają razem czas.
Nacieszcie się nimi bo to nie potrwa tak długo ;).

Przy okazji zapraszam na nowego bloga, którego prowadzę
z cudowną Vicky Victorious <3
http://leonetta-odwzajemniona-milosc.blogspot.com









51 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Świetny ❤
      Wybacz dzisiaj mnie na nic więcej nie stać :c
      Sydney ❤

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Madziu , skarbie rozdział cudowny
      Cieszę sie z takiego zwrotu akcji ^-^
      Diecesca jest i mama chłopaków przyjęła Fran
      Wszystko wyjaśnione skąd ta nienawiść XD
      Leonetta też jest ale Vils nie lubi pani , pani Kurcze zapomniałam
      Przepraszam że tak krótko
      Postaram sie cos dopisać jeszcze


      Kocham ;*
      Ps : miejsce czeka

      Maggie

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Kochana nie gadaj, że Fede się oświadczy Lu?! Jupi!
      Matka chłopaków o dziwo zachowała się okay. Przemyślała i przeprosiła. Diecesca w końcu razem! ❤
      Fedemila ❤ jak ja ich uwielbiam ❤
      Leonetta❤ ja chcę już komplikacje!
      Czekam niecierpliwie na next!
      Kocham❤ Buziaki:*

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Cześć Madziu ! :)
      Rozdział napisałaś bardzo śliczny <3
      Bardzo mi się spodobał :))
      Diego zrobiłeś się strasznie odważny
      :-P Mina twoich rodziców musiała być bezcena. Wiedziałam że tak zareagują xD
      Już wszystko wiem.
      W sumie rozumiem zachowanie Katie. Gdybym straciła rodzinę przez muzykę, zrobiłabym to samo :)
      Ale Jorge przekonał ją :*
      Wybaczyła swojemu synowi :))
      Tylko czemu nie Violettcie ?
      To mnie zastanawia xD
      Na pewno nie długo się dowiem :p
      Federico równa się ideał <3
      Coś czuję zaręczyny :-*
      Leon wymyśliłeś i zaplanowałeś cudną kolacje ;-)
      Violetta była szczęśliwa <3
      I na koniec wspólna kąpiel ^^
      Szaloni ~.~
      Tylko nie mów że się rozstaną :-C
      Dobra ! Czekam na next *.*
      Całuję cię mocno :**
      P.S. Zmieniłam nazwę :-P

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Witaj Pszczółko ♥
      Dziękuję Ci Kochana za miejsce. Bardzo, bardzo dziękuję. A ja jak to ja, wracam dopiero dzisiaj. Ale jednak jestem i zabieram się za komcia. Rozdzialik boski, cudowny, niesamowity. To co piszesz, no nie da się tego opisać. To jest więcej niż idealne.
      Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że pójdzie do rodziców. Inaczej byłabym zmuszona iść do niego i nabić do jego główki wszystkie mądrości. Jestem ciekawa jak wyglądały miny jego rodziców. Takie oooo... *()*. Tak troszeczkę, szkoda mi jego rodziców, tego, że dowiadują się dopiero teraz o Francesce, a tym bardziej o dziecku. Tylko ta reakcja Katariny, przecież Vilu chciała pomóc przyjaciołom. A ta nie może jej wybaczyć. Ale swojemu synowi i Fran wybaczyła od razu praktycznie.
      Mam nadzieję, że się upije i pomyśli, że to nie wina Vils.
      Tam minimalnie bardziej mi jej szkoda, niż jej męża, przez jej przeszłość. Diego i Fran nawet za bardzo nie usiłowali uniewinnic Vils. A Leon jak się o tym dowie, to zerwie z V, a ona się załamie.
      I przez co to wszystko? Przez nieogarniętego Diego, który nie mógł pomyśleć wcześniej o konsekwencjach. I teraz V jest ta nagorsza.
      No i zwolnienie z pracy? Ta Katarina jest... Ugh. Nie lubię jej.
      Całe szczęście była randka Leonetty, która polepszyła mi humor, ahh no i Lu z Fede. Zrobił cudowną niespodzienkę swojej dziewczynie. Zaprosił rodziców Lu. Coś czuję zaręczyny, albo... może... Nie, nie powiem. Ale wierzę, że będzie bajecznie.
      No i ta śliczna kolacja na plaży, ohhh, to było takie urocze i romantyczne. Oddaj mi na chwilę Leosia. Chodziaż nie, chcę go na wieczność i oczywiście na wyłączność^^. Chyba się zakochałam <3Leoś<3, ale o tym ciii. Nie chcę, aby wszyscy się o tym dowiedzieli. Leoś zazdrosny o Fede, o swojego przyjaciela. Słodki zazdrośnik♥. Vils taka niegrzeczna dziewczynka, zaprasza L na kąpiel w wannie. Może jakiś seksik, Słoneczko?
      Kochanie jeszcze raz chcę Ci bardzo podziękować za miejscóweczkę. Pod następnymi też proszę.
      Życzę Ci duzio, duzio wenki.
      Kocham i całuję mocno :*
      Tini♥

      Usuń
    2. Zapraszam na mojego nowego bloga. Jest już prolog :*
      http://never-look-back-story.blogspot.com/
      Ps. Przepraszam za spam, Słoneczko :*

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Wrócę w wolnej chwili skarbeńku ❤

      Usuń
    2. Zapraszam na nowego bloga!
      Prolog jest ;*
      http://called-out-your-name-leonetta.blogspot.com

      PS Przepraszam za spam ;3

      Usuń
  7. Genialny! ! To nie fer!!! Dlaczego ona rąk szybko wybaczyla kłamstwo Diego i Fran skoro to był ich pomysł???!!! Violka im tylko pomogła. Leon jeszcze nie wie?ale się dowie i będzie nie ciekawie. Ale może jak ich wysłucha to się dowie dlaczego tak zrobili? ? Kurde jakby się teraz na nią obraził to byłoby fatalnie. Randka na plaży wspólna kąpiel. Ehh.nic dodać nic ująć. :-) Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤ czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem :) to tak:

    1. Świetnie, że Diego wreszcie się przyznał rodzicom. Jak widać, prawda popłaca :) wszystko skończyło się super.. no prawie wszystko, ale myślę, że złość na Vilu też przejdzie.

    2. Fede jest przeuroczy dla Ludmiły. Kochający i troskliwy chłopak, to to czego teraz potrzebuje najbardziej. I ta niespodzianka z rodzicami? SUPER ;)

    3. Niespodzianka Leona? Myślę, że każda dziewczyna byłaby zadowolona z przygotowanej samodzielnie kolacji, w tak pięknym plenerze :>

    Czekam na ciąg dalszy :) i zapraszam do mnie, buziaki! xoxo

    http://jorgemyuniverse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo ;-*
    Jestem ciekawa kiedy Leon pozna prawde i jaj zareaguje...
    Wybacz ze tak krotko.
    Roxita

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Rozdział najlepszy i wyjątkowy :D
      Bardzo mi się podoba :*

      Usuń
  11. Super :)
    Wreszcie Diego się ogarnął!
    A Violetta powinna powiedzieć prawdę Leonowi od razu a nie zwlekac z tym, bo teraz on ją znienawidzi (no może nie znienawidzi, ale bardzo się zawiedzie i będzie smutny) :(
    Matka Leona i Diego jest mega głupia -,-
    Na Diego to wkurzona nie jest, ale Violetty nienawidzi Idiotka -,-
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobry wieczór. Hejooo. Jest już późno, ale jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział, to po prostu musiałam go przeczytać! ;**
    No to tak...
    Nareszcie Diego powiedział prawdę rodzicom, teraz jeszcze Leon ehhh.
    Ale ta Katharina, to nwm co ma do Vilu. Ona nawet nie jest jej córką, więc prędzej jej łatwiej wybaczyć, że ich okłamała, a nie swojemu rodzonemu synowi xd
    Fede z Ludmi i jej rodzice ooooo *_*
    Coś czuję, że Feduś chce oświadczyć się swojej ciężarnej hihi ;"")
    I Leon ta kolacja na plaży jejkuuu, tez chce!!! A potem kąpiel w wanience hyhyhy! ❤
    Oby Leon wybaczył Violce...
    Już czekam na nexta!
    Dobranoc! ;*
    Justaaa

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochaniutka<33333Rozdział jak zwykle cudeńko:)Proszę tylko nie rozdzielaj Leonetty:(Niech Leon jej wybaczy i postara się ją rozumieć, że zrobiła to z miłości do przyjaciół,że wyświadczyła im w ten sposób przysługę,że chciała tylko pomóc:( Wreszcie Diego odważył się zaryzykować:) Tajemnica ujrzała światło dzienne-wyznanie,przeproszenie i akceptacja matki.Super :)Nie rozumiem tylko czemu jest taka wściekła na Vulu? Fede i oświadczyny<333 Mm mm mm.:) Leon łał jaka kolacja:)Jaki romantyk<3333 Mm mm mm :) I ta wspólna kąpiel cudnie<33333333333 Mm mm mm czekam na next:) pOZDRAWIAM KOCHANA I CAŁUJĘ)*

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaaaaaaa
    Czm dodaję koma tak późno...
    Odlot!
    Poprostu
    Mrrrrrr....
    Zazdroszcę talentu :*
    Oddaj weny i talenciku trochu!
    Diego powiedział prawdę!
    Kate (sorry że w skrócieale nie chcę mi się pisać bo jestem na tele) wybaczyła mu i zaakceptowała Fran dzięki Jorge :D
    Teraz zostaje już tylko sprawa Verdasa i V do wyjawienia...
    Jestem ciekawa jak na to zareagują ^^
    Także czekam na nexta :*
    #Tinistas

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział wyjątkowy !
    Bardzo piękny 8)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj,
    Jest już trochę późno, ale powinnam skleić, jakiś w miarę sensowny komentarz.
    Wybacz, że przybywam z małym opóźnieniem :*
    Piszesz niesamowicie. Ja wciąż się zachwycam, to nigdy nie ulegnie zmianie. Jesteś coraz lepszą pisarką. Porównując obecną historię oraz tą poprzednią, Twój talent rozkwitł. Tak jak kwiat, który potrzebuje odrobiny czasu, aby stać się niesamowicie pięknym. Kochana, Twój talent, dorównuje najlepszym :D
    Cudowny rozdział! :*
    Trochę powątpiewałam w to, że Diego w końcu znajdzie odwagę i powie rodzicom prawdę. To najlepsze co mógł zrobić.
    Nie rozumiem Katariny. To wspaniale, że wybaczyła kłamstwo synowi. Pomińmy to, że gdyby nie jej negatywne nastawienie do Fran, całej tej sytuacji, w ogóle by nie było. Dlaczego jest wściekła na Violette? Przecież ona chciała tylko pomóc przyjaciołom. Może kłamstwo nie jest dobre, ale jeśli wybaczyła Diego, to czemu nie wybaczy, również Violettcie?
    Czy Federico chce się oświadczyć? Bo chyba jeszcze nie prosił Ludmiły, o rękę. Ze mną bywa tak, że mogę nie pamiętać. Krótka pamięć :D
    Moja kochana Leonetta. I to wszystko ma się skończyć w najbliższym czasie? Leon to ideał. Castillo ma szczęście. Szkoda, że jest ten cały sekret. Może zdąży mu wyznać prawdę, nim zrobi to jego matka. Lepiej żeby usłyszał ją, z ust Violetty.
    Czekam na kolejny diamencik ♥
    Weny!

    Pozdrawiam,
    Rachel ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział jest cudowny :*
    Czekam na next'a ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja wrócę *-* tylko nie wiem czy nie zapomnę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny rozdział :**
    Ciekawy pomysł na opowiadanie! ;)
    Życzę powodzenia bo wiec że warto jest pisać i to jeszcze z twoim talentem ;)
    Pozdrawaim i całuję :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie zachęta ;)
Madzia Vilovers