wtorek, 21 lipca 2015

Chapter 21 ~ Zazdrosny

Wierność potknęła się o kłamstwo. Od tamtej pory, razem z
zaufaniem, utyka na jedną nogę.

____________________________
Rozdział z dedykacją dla Leila

Diego



Zaczynam budzić się wraz z ruchami Francesci. Musiała już wstać, a teraz bardzo się kręci. W sumie to właśnie moja dziewczyna, zbudziła mnie ze snu. Spało mi się najlepiej, nie pamiętam kiedy tak dobrze spałem. To chyba przez to, że już nie mam tych strasznych wyrzutów sumienia. Dlaczego tak w ogóle wpadłem na ten chory plan z udawaną dziewczyną? Jestem beznadziejny. Mogłem nie kłamać, jednak ja zawsze postawię na swoim. Chciałem być chyba silny. Tylko mi się to nie udało. 
Czuję się teraz bardzo dziwnie. Nie wiem jak ja to wszystko powiem Leonowi, ale muszę to zrobić. Nie chcę by wszystkiego dowiedział się od mojej mamy. Czeka mnie jeszcze za niedługo spotkanie z Vilu i muszę przekonać mamę co do Castillo. Nie chcę by była na nią zła, za coś co zrobiła tylko dla nas. Violetta jest idealną przyjaciółką. Nie wiem czemu zgodziłem się zostać wczoraj na noc u rodziców razem z Fran. Rodzice prosili nas, abyśmy z nimi zamieszkali. Jednak ja nie widzę tego wspólnego mieszkania. Po prostu mnie się to nie podoba. Wolę mieszać sam z Fran i z naszym maluchem.Gdybyśmy tu zostali, na pewno nie obyłoby się bez uwag dotyczących wychowania dziecka. A tego raczej chcę uniknąć.
- Hej, kochanie! Jak spałaś? - Pytam moją śliczną i całuję ją w czoło. Jeszcze nie wyspana, wygląda bardzo uroczo. Jest najlepsza i wyjątkowa. Kocham ją bardzo mocno. 
- Dobrze. Choć bardzo nieswojo. - Mówi cichutko, jakby się bała, że ktoś oprócz mnie ją usłyszy. 
- Wiem, niczym się nie kłopocz. - Zapewniam ją. Nie chcę by się na zapas zamartwiała. 
- Tak dziwnie jest spać u twoich rodziców. - Śmieję się radośnie. Muszę przyznać jej rację. 
- Tylko, że w moim królestwie. - Posyłam jej uśmiech. nawet kiedy się wyprowadziłem rodzice nic w nim nie zmienili. Jest taki sam, zanim się przeprowadziłem. 
- Masz idealny pokój. - Wymamrotała. Widzę w jej oczach, szczęście. Dobrze, że czuję się przy mnie bezpieczna. Wiem, że zaopiekuję się nią i dzieckiem, jak najlepiej umiem. 
- Musimy wstawać. - Mówię i przerywam tą naszą poranną sielankę.
- Dlaczego? - Pyta smutno i dotyka mojego torsu. Ma tak bardzo delikatne dłonie, że wywołuje u mnie dreszcze. 
- Zaraz będzie śniadanie. - Posyłam jej uśmiech. Ona tylko przytakuje.


W cudownych humorach oboje schodzimy na dół. Nie wiemy, czego mamy dalej się spodziewać. Moi rodzice są strasznie zmieni. Tak jak ja! Widać, po kimś musiałem to odziedziczyć. Francesca jest ubrana w śliczną niebieską sukienkę, która podkreśla jej ciemne oczy, na nogach ma zwykłe czarne baletki a na włosy wsunęła opaskę. Cały strój komponuję się bardzo dobrze. Według mnie we wszystkim jej ładnie i nie ważne co ubierze i tak będzie śliczna. W jadalni są już rodzice i moja siostra. Jednak dalej nie ma Leona. Co się z nim dzieje?  - Dzień dobry. - Mówimy na równi z Francescą, a mama tylko posyła nam ciepły uśmiech.
- Cześć. - Szepczę ojciec, który jak co dzień rano przegląda gazetę.
- Siadajcie bo wystygnie nam. - Oznajmia mama, a my tylko kiwamy głowami, że rozumiemy.
- A Leon? - Dopytuję. Chcę wiedzieć, co się dzieje z moim bratem
- Co,Leon? - Pyta niczego nie świadoma rodzicielka.
- Nie będzie jadł? - Jestem zadziwiony, że nie martwi się o niego.
- Nie wrócił wczoraj na noc. Musiał nieźle zabalować na randce. - Śmieję się ojciec, a razem z nim Fran. Mama tylko gromi go wzrokiem.
- Widzę jemu się powodzi. - Mówię ze śmiechem, za co dostaję w bok od mojej dziewczyny.
- Nie masz na co narzekać. - Mamrocze brunetka.
- Diego, a wy będziecie mieć dzidziusia? - Słyszę cichutki i bardzo dziewczęcy głos mojej siostrzyczki.
- Tak, skarbie. Czemu pytasz? - Posyłam jej uśmiech, który ona odwzajemnia.
- Będę mogła się z nim bawić? - Pyta wstydliwie. No co to za pytanie pewnie, że będzie mogła.
- Jak tylko będziesz miała na to ochotę. - Mówi Fran i wtula się we mnie.
- Myśleliście już nad datą ślubu? - Wiadomo moja kochana mama, chcę pewnie nam go zaplanować.
- Nie, ale chcielibyśmy jak najszybciej. - Oznajmiam pewny.
- To zrozumiałe. - Odzywa się mój ociec.
- A kiedy na świat przyjdzie mała istotka? - Victoria, chyba nie może się już doczekać, kiedy po raz pierwszy zobaczy małe dziecko. W sumie ja też.
- W maju. - Zabiera głos Francesca i posyła mojej rodzinie delikatny uśmiech.
- Bardzo fajny miesiąc. - Mówi przekonana mama. Może dlatego, że sama ma w tym miesiącu urodziny. Na pewno już się jej spodobało, bycie babcią.
- Mamo, nie mów nic Leonowi. Chcę mu sam to powiedzieć. - Proszę ją błagalnie. Wolę sam mu o tym powiedzieć. Nie chcę aby tą wiadomość przekazał mu ktoś inny.
- Rozumiem. - Przytakuje mi. Już wiem, że mogę liczyć na jej milczenie.


Violetta


- Leon, kiedy wyjdziesz ? Czekam już bardzo długo. - Krzyczę pod drzwiami łazienki. Jestem nerwowa, przez niego mogę się spóźnić na dzisiejsze spotkanie z kimś dla mnie ważnym. Och! Ile facet może siedzieć w łazience. Ja przynajmniej wyrobiłam się w dwadzieścia minut. Nie to co on.
- Daj mi jeszcze pięć minut. - Słyszę jego głos. No świetnie! 
- I ani minuty więcej. - Warczę złośliwie. To wszystko przez to, że wstaliśmy bardzo późno. Patrzę na zegarek na moim nadgarstku, który wskazuje, że za piętnaście minut będzie 10. Leon, błagam wychodź. Nie wiem jakbyśmy mieli mieszkać razem, chyba bym zaczekała się na śmierć.
- Gdzie ci się tak spieszy? - Po chwili wychodzi z łazienki. Uśmiecha się do mnie, jednak nie jestem w nastroju, żeby go odwzajemnić. Coś czuję, że nadchodzi miesiączka.
- Jestem umówiona, na mieście. - Mruknęłam. Niech wie, że Castillo to twarda szybko.
- Chwilka. - Oznajmia i ponowie wchodzi do środka pomieszczenia. Nie, no. Ja z nim nie wytrzymam. Co z niego za specyficzny facet. Po prostu za bardzo kocha, chyba swój wygląd.
- Kazałeś bardzo długo na siebie czekać. - Marudzę zmęczona wołaniem jego.
- Wybacz, złotko. - Mówi czule i muska mój polik. Nie wiem co sprawił, ale cała złość na jego osobę, przechodzi w mgnieniu oka. Leon, to mój mężczyzna.
- To co idziemy? - Pytam zalotnie. Verdas tylko się do mnie uśmiecha. Za bardzo kocham go.
- Tak. - Szepczę mi do ucha. 
Gdy wychodzimy z mojego mieszkania, Leon od razu łapię mnie za rękę i splata ze swoją. Myślałam, że chciał nas związek trzymać w tajemnicy. Przecież tak mówił. Może zmienił nagle swoje zdanie. Wiem jedno, szatyn jest idealnym mężczyzną. Bardzo go pokochałam, a moje uczucia do niego się umocniły. Wszystkie chwile z nim, są zbyt piękne. To dzięki niemu, na mojej twarzy widnieje zawsze uśmiech. Dawno nie kontaktowałam się z Fran i Diego. Muszę koniecznie się z nimi spotkać.
- Kochanie. - Głos mojego faceta wybudza mnie z moich rozmyślań. Na pewno musiał coś mi ważnego mówić. Jednak ja za bardzo pochłonęłam się w myślach. 
- Mówiłeś coś? - Pytam pół szeptem, obudza jakby z jakiegoś transu. 
- Pytałem czy idziesz do firmy.
- Mówiłam ci już, że jestem umówiona. - Burczę. Ile razy trzeba mu to powtarzać. Ewidentnie mnie nie słuchał. Typowy facet! Nienawidzę osób, którym trzeba coś zawsze powtarzać dwa razy. 
- Z kim? - Mogę wyczuć w jego głosie nutkę złości. Czyżby był zazdrosny? O mnie.
- Nie musisz być zazdrosny.  - Cicho się śmieję, a szatyn patrzy na mnie nie wzruszony. 
- Nie jestem. - Zaprzecza. Mógłby przynajmniej przy mnie nie udawać. 
- Ach tak? To mogę iść? - Odchodzę od niego, ale Verdas łapie mnie za nadgarstek. 
- No może troszkę jestem. Z kim idziesz? - Dopytuje. Wiedziałam, kipi od niego zazdrością.
- Idę się spotkać z moją mamą. - Oznajmiam szczęśliwa. Już mam pewność, że na sto procent mnie kocha. Mogę teraz skakać z radości. Mam obok cudownego mężczyznę. 
- Musiałaś robić z tego taką tajemnicę. - Wzdycha. Oj, nic się nie stało.
- Nie, ale chciałam zobaczyć twoją reakcję. - Uśmiecham się.
- Kocham cię. - Szepczę mi wprost w moje usta, a potem składa na nich słodki pocałunek. 
- Ja ciebie też. - Mówię, gdy odrywa się ode mnie. Widzę, że delikatnie się uśmiecha. To dobry znak.
- Najchętniej bym cię nigdzie nie puścił. - Przytula mnie do siebie i bardzo mocno trzyma mnie w uścisku. Wiem, że to co mówi to czysta prawda. Boję się bardzo go zranić, a wiem, że kiedyś to zrobię
- Leon, muszę iść. - Oznajmiam radośnie.
- No dobrze. - Zgadza się z wielkim trudem i wpuszcza mnie z uścisku.
- To pa. - Całuję go na pożegnanie i odchodzę w stronę miasta. 


- Cześć mamo. - Witam się z kobietą, gdy wchodzę do kawiarni. Ona uśmiecha się do mnie szeroko.
- Wreszcie jesteś. Długo kazałaś na siebie czekać. - Mruczy. Ciekawa jestem czy jak ona była w moim wieku to była aż tak punktualna? Zresztą, to nie ważne.
- To przez Leona.- Uśmiecham się pod nosem, wspominając jego imię.- Potem ci wszystko powiem.
- Dobrze, że przyszłaś. - Szepnęła i spuściła głowę na dół. Już wiem, że coś jest nie tak. Tylko co?
- Mów, po co mnie wezwałaś. - Nalegam. Chcę mieć to za sobą.
- Sophie przyjechała do Nowego Yorku. - Czy ja dobrze usłyszałam? Sophie? Tutaj? To nie możliwe. Mój koszmar z młodych lat powrócił. Jestem przekonana, że przyjechała ponownie mnie zniszczyć. Suka! Nienawidzę jej. Niech tylko się do mnie zbliży, to nie ręczę za siebie. Mogłabym zrobić jej krzywdę, której by nie chciała. Zastanawia mnie fakt, po co tu wróciła?
- Skąd wiesz i co ona tutaj robi? - Pytam wściekła. Collins zepsuła mój idealny dzień.
- Jej mama już mi się pochwaliła i nie wiem. - Mruczy. Wiedziałam jej mamuśka, zawsze chwaliła swoją córeczkę. Jako dziecko traktowała ją wyjątkowo i przez to była samolubna i wredna.
- Na długo ma zostać? - Dopytuję. Czuję jak cała w środku drżę ze strachu. Sophie jest do wszystkiego zdolna i nikt mi oczu nie zamydli. Zdołałam się przekonać na własnej skórze.
- Violu, kochanie nie martw się. - Próbuję mnie pocieszyć, jednak na marne. Od kiedy się o tym dowiedziałam, teraz co raz bardziej będę się obawiała.
- Wiesz co ona mi zrobiła. - Syczę. Błagam niech nie pojawi się w moim życiu.
- Córciu. - Szepczę mama i gładzi mnie po dłoni.
- Tylko mi nie mów, że powinnam jej wybaczyć. - Wybucham. Nie mogę tak w sobie tego trzymać.
- Tego nie powiedziałam. - Usprawiedliwia się.
- Ona znowu będzie chciała mnie upokorzyć. - Chlipię załamana. Nigdy nie byłam taka nie pewna, jak dzisiaj. Już wiem, co tamta kobieta może we mnie wywołać.
- Tego nie wiemy. - Upomina mnie. Nie może mi zagwarantować, że nie chcę się znowu zemścić.
- Jestem tego pewna. - Oznajmiam. Kpię z mojej mamy w podświadomości.
- Nie myśl już o tym. Mów co z Leonem. - Próbuję wyciągnąć ode mnie informacje. Nie chcę mi się.
- Nie mam na to ochoty. Idę. - Mówię szybko i odchodzę od stolika.
- Violetta, nie możesz tak żyć. - Uświadamia mi, lecz ja to wiem.
- To moje życie i nie pozwolę, aby Collins ponownie je zrujnowała. - Warczę i przytulam się do niej. Tak bardzo brakowało mi ciepła, mojej mamy. To do niej biegłam szybko z jakimś problemem. Na odchodzę całuję jej polik i z uśmiechem na ustach opuszczam kawiarnię.

Federico


Dzisiaj od samego rana, chodzę bardzo zdenerwowany, a zarazem podekscytowany. Nie wiem, że sam wpadłem na to i zdecydowałem się zrobić krok dalej w związku z Ferro. Robię to wszystko z miłości do niej. Za bardzo się w niej zadurzyłem, dlatego chcę ją uszczęśliwić. Inni mogę pomyśleć, że zwariowałem, ale to prawda. Dla Ludmiły, chcę tylko szczęścia. Gdybym jej nie kochał, nie robiłbym tego wszystkiego, co mam zaplanowane. 
- Federico! jakie mamy dzisiaj święto? - Podchodzi do mnie uśmiechnięta blondynka i swoje ręce zarzuca na mojej szyi. Jest za ciekawska, ale tylko moja.
- Przekonasz się. - Mówię i całuję ją. nasz pocałunek jest bardzo delikatny. 
- Nie lubię, gdy jesteś taki tajemniczy. - Mówi lekko zła, nic na to nie poradzę. Zdecydowanie hormony dają już jej znać. Codziennie zmienia swój humor. Jest to troszkę irytujące. 
- To jest kolejna niespodzianka. - Uśmiecham się szeroko, upewniając się, że niczego nie podejrzewa.
- Kocham twój uśmiech. - Cicho chichocze. Za to ja uwielbiam ją całą.
- Idż, ubierz się w sukienkę. - Nakazuję, a ona przybiera minę typu co. Bez zbędnych jej pytań zaczynam jej to tłumaczyć. 
- To jest rodzinna kolacja, moi rodzice też będą. - Mówię, przy tym poprawiając swój czarny krawat.
- Było mi powiedzieć to od razu. - Szepcze. Co to za kobieta. Na jej słowa wywracam oczami. 
- Zmykaj. - Poganiam ją, bo wiem, że w każdej chwili mogą pojawić się moi rodzice. 


Po trzydziestu minutach, w całym domu rozlega się dźwięk dzwonka. To oznaka, że już przyszli. Strasznie się denerwuję, a przy tym pocą mi się ręce. Podchodzę do drzwi dość pewnie i otwieram je. Za nimi stoją państwo Pasquarelli. Moi rodziciele. 
- Już jesteście? - Pytam zaskoczony. Są ubrani bardzo elegancko. Mama ma sukienkę w krwistą czerwień, a ojciec ma krawat pod kolor jej sukni. 
- Tak. Ojciec mówił, że będzie lepiej jak będziemy szybciej. - Uśmiecha się do mnie, a ja całuję ją w policzek. Bardzo dawno ich nie widziałem. Powinienem odwiedzać ich częściej. 
- A gdzie twoja dziewczyna? - Dopytuje ojciec i rozgląda się po pomieszczeniu. 
- Ludmiła. Chodź do mnie, na chwilkę. - Wołam ją, a tuż po chwili zjawia się obok mnie.
- Tak, kochanie? - Pyta i przytula się do mnie. 
- Poznaj moich rodziców. To Bianca i Liam Pasquarelli. - Mówię, a moja dziewczyna wita się z nimi uśmiechem. Myślę, że od razu powinni ją polubić. 
- Miło mi państwa poznać. - Podchodzi do nich i ściska ich dłonie.
- Nam również. - Oznajmia mama. Coś czuję, że przypadła jej do gustu Lu.
- Jak rozwija się nasz wnuk? - Pyta ojciec i głęboko wzdycha.
- Bardzo dobrze, ale nie mamy pewności, że to chłopak. - Mówię, a oni lustrują mnie. Za bardzo są pewni. Ja myślę, że to powinna być córeczka. Aby była tylko tatusia.
- Na pewno, urodę odziedziczy po mamie. - Chwali blondynę mój staruszek. Ludmiła jest śliczną dziewczyną, o nie bywałej urodzie. Ma piękne brązowe oczy, w które codziennie patrzę.
- Niech pan, nie przesadza. - Odpowiedziała mu Lu. On nie przesadza, ma rację.
- Mów mi tato, przecież będziemy rodziną. - Tato, nie wiedziałem, że jesteś aż taki szybki w relacjach. Mam pewność, że Ferro spodobała się ojcu i wie, że będzie dla mnie świetną żoną. 
- Jeśli tata sobie życzy. - Mówi pewnie. Jednak zgodziła się na nazywanie mojego ojca, tatą.
- Chodźmy do jadalni, musicie poznać rodziców Ludmiły. - Nalegam, a już po chwili wszyscy kierujemy się w stronę jadalni. Kolację czas zacząć.


Cała kolacja przebiegła w bardzo miłym towarzystwie jak i w atmosferze. Nasi rodzice polubili się. Wiedziałem, że tak będzie, bo są wspaniałymi ludźmi bez żadnych konfliktów. Nawet zaczęli planować przyszłość dla ich wnuka lub wnuczki. Ludmile uśmiech wcale nie schodził z twarzy.
Teraz muszę się odważyć. Jak nie dzisiaj, to już nigdy. Raz się żyję, więc chcę spróbować. 
Uklęknąłem przed Ludmiłą na jedno kolano, a ona przybrała zdziwione spojrzenie, a na jej twarz wkradły się rumieńce. To utwierdza mnie w tym, że dobrze robię chcąc się jej oświadczyć.
- Kochanie, co się dzieje? - Pyta niczego nie świadoma, ale jest lekko zdenerwowana.
- Chcę was moi kochani, wziąć dzisiaj za świadków tego pięknego wydarzenia. - Zaczynam mówić, nie zważając na pytanie mojej dziewczyny. - Jacob, pozwolisz mi? - Pytam ojca Lu, a on kiwa głową.
- Chcę poprosić ciebie Ludmiło o rękę. Wyjdziesz za mnie? - Zapytałem patrząc w jej oczy i przy okazji wyciągnąłem pudełeczko z kieszeni. Widziałem, że się wzruszyła, bo uroniła łzę.
- Jestem taka szczęśliwa. - Oznajmia radosna, ale przy tym płaczę.
- Skarbie, odpowiedz mi. - Nalegam. Jestem już niecierpliwy.
- Wyjdę za ciebie. - Mówi, a przy tym uśmiecha się uroczo.
- Kocham cię najbardziej na świecie i nie wyobrażam życia bez ciebie. - Dotykam jej policzka.
- Ja również. - Mruczy i całuję mnie. Zagłębiam się w tym pocałunku. Nasi rodzice klaszczą i płaczą z wzruszenia. Między nami jest prawdziwa miłość i wierzę w to z całego serca.

Leon


- Diego, co ty tutaj robisz? - Pytam się, widząc jak mój brat wchodzi do mojego gabinetu. Przed tym mocno trzaskając drzwiami. Jest zdenerwowany, widzę to po jego wyrazie twarzy. Może się dowiedział, że ja i Violetta mieliśmy romans jak jeszcze była z nim w związku.
- Musimy pogadać, jak bracia. - Mówi poważnie i siada w wygodnym fotelu. Pogadać? Ciekawe o czym. Błagam, niech mi tylko nie mówi, że wie o nas. 
- A nie rozmawiamy? - Pytam śmiejąc się. Chciałem rozluźnić napiętą sytuację między nami.
- Nie. Usiądź. - Posyła mi nie pewnie uśmiech. Już wiem, że coś się stało.
- Zaczynam się ciebie bać. - Spojrzał na mnie z rozbawieniem. Chyba taki śmieszny to nie jestem.
- Yhm.- Przytakuje krótko. - Chodzi o Violettę. - Mówi cicho, na co ja wzdycham. Wiedziałem.
- Mogłem się domyślić. Diego to nie moja wina, to wszystko wyszło tak po prostu. - Zaczynam się mu tłumaczyć. Nie mogę być tym złym bratem. Nie. Będę miał potem cholerne wyrzuty sumienia.
- Chwila. O czym mówisz? - Pyta nie wiedząc o co może mnie chodzić. No przecież mu tłumaczę.
- O Violetcie wiem, że nie jesteście razem. - Burknąłem.
- Tylko, że to tak nie wygląda. My nigdy nie byliśmy razem. - Teraz to ja zaczynam go powoli nie rozumieć. Jednak nie chodzi o mnie i Castillo. Diego też ma sekret, a myślałem, że jestem w tym sam.
- Nie rozumiem. - Mówię zgodnie z prawdą. Naprawdę, chciałbym go zrozumieć.
- Violetta była moją udawaną dziewczyną. - Ledwo przechodzi mu przez gardło. Ja chyba się przesłyszałem. Oni nigdy nie byli w związku. Jestem cholernie wściekły.
- Co? Jak mogłeś? - Warczę w jego stronę. Za bardzo chciałem być idealnym bratem. Już wiem, że nie warto. Diego nie jest moim bratem. Jest podłym człowiekiem.
- Zrobiłem tylko to, po to by chronić Fran. To wszystko przez matkę. - Jęczy. Mam to w czterech literach. Kiedyś byliśmy nie rozłączni i o wszystkim sobie mówiliśmy. A teraz? Wszystko się zepsuło.
- Czemu mi nic o tym nie powiedziałeś? - Oschle zwracam się do niego. W moich oczach można zobaczyć zawód do niego. Zranił mnie, ale nie tylko on, bo i Violetta. Nic mi nie powiedziała.
- A co to by zmieniło? - Pyta, smutnym głosem. Ma rację, ale to nie zmienia faktu, że mam go dość.
- Pomógłbym wam. Ty i Violetta wybraliście kłamstwo. Nie chcę was znać. - Burczę. Myślałem, że mnie i ją łączy magiczna więź. Zawiodłem się na niej i nie widzę już przyszłości dla nas. To boli. Czy każda kobieta musi mi sprawiać cierpienie? Wszystkie są takie same.
- Leon, nie oceniaj tak Vilu. - Broni jej Diego.
- Nie, Diego. ja miałem wyrzuty sumienia wobec ciebie, a ty ze mnie zadrwiłeś. - Śmieję się sceptycznie. On lekko posmutniał.
- O czym ty...? - Nie dokańcza, bo w porę mu przerywam.
- Nie ważne. - Mówię wymijająco i kieruję się do wyjścia.
- Gdzie idziesz ? - Słyszę jego głos. To akurat nie powinno go obchodzić. 
- To nie twoja sprawa. - Syczę zły.
- Właśnie, że moja. - Odpyskuje mi. 
- Muszę to wszystko wyjaśnić z Violettą. - Odpowiedziałem.
- Nie rób nic głupiego. - Krzyczy. Teraz czas na rozmowę z Castillo. Chcę poznać jej wersję i może to będzie nasze ostatnie spotkanie. 


____________________*_________________________________

Hej, wszystkim ! Witam was w ten piękny wtorek. Prawda, że jest
piękny ? Mniejsza z tym. Myślę, że rozdział przypadnie wam do 
gustu. Mi w miarę się podoba xD


Wiem, że rozdział miał być w niedzielę, jednak z dwóch przyczyn nawet
nie mógł się pojawić wczoraj. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi xD

Następny rozdział pojawi się w niedzielę. Jadę w
ten weekend nad morze i nie wiem czy będę miała tam dostęp do
internetu. Także się zobaczy ;)

Co do rozdziału :
Leon dowiedział się prawdy od swojego brata i jest zły na niego
i Violettę. Kto się spodziewał tego ? :P
Czeka teraz poważna rozmowa między Leonettą.
Federico się oświadczył ♥
Rodzice Diego planują ślub <3
Ciekawe czy im to wyjdzie.

Życzę wam miłego dnia <3
Do następnego :)



44 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Sydney powraca do żywych!
      Ma czarne włosy!
      I jest o 4 kilo mniejsza xD

      Kochanie rozdział świetny ♥
      To nic nowego i dobrze o tym wiesz xD ♥
      Fedemila!
      Ja wiedziałam!
      WIEDZIAŁAM!
      Sydney wie wszytko !
      I jeszcze ten ślub!
      O Panie Boże tyle się tutaj dzieje! ♥
      Tylko ten Leoś.
      No chłopie no.
      Ja rozumiem kobieta popełniła błąd.
      Sama popełniłam podobny ale cicho xD
      Powiedziałeś że ją KOCHASZ a MIŁOŚĆ wybacza wszytko.
      Więc nie ma żadnego krzyczenia, a tym bardziej zrywania!
      Masz jej wybaczyć.
      Kochać ją.
      Wziąć przykład z Federico i się jej oświadczyć
      I z Diego i wziąć z nią ślub.
      No i tyle w tym temacie!

      Słoneczko na razie to tyle xD ♥
      Musze iśc odespać miesiąc braku snu xD

      Weny ;*
      Sydney ♥

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Słońce, jutro wrócę ^-^
      Przepraszam , że musisz tyle czekać .

      Usuń
    2. Jestem dziś ♥
      Rozdział jest Cudowny
      Leon dowiedział się prawdy
      To nie będzie ciekawie
      Lece do 22 ;

      kocham ^-^

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Młoda zabiję cię!
      I mam do tego dwa powody! Po pierwsze: Nie powiedziałaś mi, że Fedemila się zaręczy; po drugie: Perspektywa Leóna była na samym końcu -.-
      Jednakże Diecesca jest taka słodka ^^^
      Cytując Fede "Tato, nie wiedziałem, że jesteś aż taki szybki w relacjach." PADŁAM! Hahahahahhah...
      Tsa... Liam chce mieć wnuka... Chyba w snach! :P
      I co się Violka wkurza?
      Przecież León musi bosko wyglądać ^^
      Hyhyhyhy... León wkurzony... Hyhyhyhy... Jak ja uwielbiam wkurzonego Leóna xD
      Czekam z niecierpliwością na komplikacje ^^^ No i na rozdział xD
      Kocham♥
      Buziaki♥

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Leżę sb jeszcze w łóżku i pomyślałam, ze mogę skomentować od razu po przeczytaniu ^^
      Dziękuję za zajęcie miejsca <3 nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy ;)
      I przepraszam, że nie wróciłam pod poprzedni rozdział ;(
      Rozdział jest super <3
      Jak fajnie, że Diego i Fran żyją w zgodzie z panstwem Verdas <3
      Tylko szkoda, że nikt już nie trawi Violetty. Diego powinien jej teraz stopy calowac...Pfff. I Fran też.
      Leonettka taka słodka <3
      Cieszę sie,.ze są ze sobą.szczęsliwi.,. Znaczy, że byli.
      Fede oświadczyl sie Lu <333 o jak sie ciesze!
      Kurde felek.. po co Diego mówił to wszystko Leonowi?
      Wiesz, moim zdaniem Leon przyjął to za agresywnie.
      No, bo... on w sumie też przystawial sie do V w świadomosci, ze jest z jego bratem...
      Powinien zrozumiec to, że V chciała tylko pomóc Diego.
      Jesli nie wybaczy jemu i jej to jest zwyklym dupkiem i nie zasluguje na Vilu.

      Czekam na nexta <3

      Pozdrawiam ;*

      Julson

      Ps
      Kochana, napisze ci od razu tutaj. Twój szablon będzie w tym tygodniu, postaram się. Przepraszam i proszę nie bądź zła, mam malutkie problemy i brak czasu.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Witaj Skarbie ♥ Co u Ciebie? Ahhh, bardzo, bardzo dziękuję za zajęcie miejsca :* Miałam skomentować dopiero jutro, ale jestem dzisiaj. Bardzo Cię przepraszam, po prostu czas tak szybko leci. Mówiłam sobie, że zrobię to we wtorek, póżniej środa, czwartek, piątek, aż tu patrzę już sobota. Jest już dwudziesty pierwszy, a zdawło by się, że dopiero jest jedyneczka :* Każdy wie, że rozdzialik jest cudowny. No, piszesz Kochana prawdziwe diamenciki. Choć mam ochotę Cię zabić. U Diecesci poranek cudowny, choć w domu u rodziców Diega, to i tak u nich słodko. A u mojej Leonetty... ugh.
      No, ale od początku. Słodka Diecesca, Katarita (nie wiem, czy dobrze napisałam) taka ciekawska. Boszz, nie może zrozumieć, że na wszystko jest czas, a do tego jest babcią. Taka durna kobita.
      No i moja Leonetta, Violka się wkurza, bo Leon układa sobie grzywkę. Mówiłam, że to faceci więcej siedzą w łazience, ale nikt nie chciał mnie słuchać i są tego skutki. L zazdrosny o V, a właściwie o jej matkę. Ciekawi mnie bardzo fakt, że przyjeżdza jakaś lasia, yyy... Sophie. Jak mogłaś, to jedne z moich ulubionych imion, a poza tym, to mam nadzieję, że nie namiesza jeszcze bardziej pomiedzy Leonettą, niż już jest. Fedeletta i zaręczyny. Kto wiedział? Ja wiedziałam, ja. Ohhh to było takie urocze, że nie tylko Fede, Lu i ich rodzice płakali, bo ja też. Ogłaszam wszem i wobec, że chcem być druhną w różowej sukience. Okej? No i nadszedł ten czas, gdy Leon dowiaduje się prawdy. Diego taki pacan mówi to w taki sposób, że brak słów. Ale L też nie lepszy, jeśli teraz zerwie z Vilu, to go odwiedzę i własnoręcznie uduszę. Oj, dojdzie do rękoczynów. Moim skromnym zdaniem L powinien brać coś na uspokojenie. Zachował się za bardzo agresywnie. Przecież powinien zrozumieć, że Vils chciała tylko pomóc swoim przyjaciołom by byli szczęśliwi. Oby sobie wszystko wyjaśnili.
      Słoneczko chcę Ci jeszcze raz podziękować za miejsce <3 Bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że zajmiesz mi pod następnym. Pod dwudziestym drugim rozdzialikiem postaram się napisać coś dłuższego i lepszego ( taaa, słyszysz ten sarkazm, lepszego, phi, ostatnio nic mi nie wychodzi, więc wybacz)
      Życzę Ci wenki i udanych wakacji, aby słoneczko Ci przygrzewało, pogoda dopisała, woda była cieplutka, i abyś świetnie się bawiła.
      Kocham i ściskam :*
      Tini♥

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Rozdział wspaniały! :)
      Powiem tak, Leon i tak musiał się o tym
      dowiedzieć, prędzej czy później xD
      Nie dziwi mnie to, że Diego wolał mu sam o
      tym powiedzieć, ale mógłby być bardziej
      delikatniejszy,a nie :P
      No, ale w końcu mu powiedział :)
      Diecesca ma już teraz bardzo kolorowo! :)
      Fedemiła <3 Moje kochane ludki ♥
      Fede jesteś ideałem :))
      Teraz Leon chcę porozmawiać z Castillo ^^
      Jestem ciekawa co z tego wyniknie ;)
      Czekam na next :*
      Do potem ^.^

      Usuń
  7. No Noe! Leon się dowiedział! !! Było za kolorowo. Musiało się pochrzanic! Teraz będzie na nią wściekły! Jeszcze by pasowało, żeby się rozstali, a ona odkryła, że jest z nim w ciąży. To by była totalna zalamka. Masakra. Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna perełka :3
    Czy można lepiej pisać?
    Chyba nie, masz ogromny talent ;-*
    Roxita

    OdpowiedzUsuń
  9. kochana rozdział jak zwykle super<333333 Udanego wyjazdu<333333Szkoda że Leon tak zareagował:(Nawet nie próbował ich zrozumieć:(Mam nadzieje że wybaczy Vilu i jednak się nie roztaną:) Fajnie że u Fran i Diego powoli zaczyna się układać z rodzicami Diego i będą chcieli się pobrać<3333 Federiko Mm mm kochaniutki i te oświadczyny cudne<333333Czekam na next kochana.Pozdrowionka iduża bużka dla Ciebie:)::):)* Mam jeszcze pytanie czy Leon powiedział Diego o nim i Vilu czy to były tylko jego myśli?Bo już nie wiem<333333333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Jestem! ;*
      W rozdziale wszystko super pięknie; Fran już zadomowiona u Diego, wszyscy ją kochają. Fede oświadcza się Lu i też cudownie! *_*
      Scena Leonetty no boska, aż tu nagle bum!
      Prawda wychodzi na jaw I obrywa się komu? Violce.
      Bo co? Bo chciała pomóc przyjaciołom? Czy można nienawidzić ludzi, którzy mają, aż tak ogromne serca?
      No ja mam nadzieję, że to się szybko wyjaśni i wszystko wróci do normy ;*
      Czekam na nexta! *_*
      Bajooo, Justaaa ♡

      Usuń
  11. Zajmuję;*
    Tym razem wrócę, bo już wróciłam że świata, w którym nie ma prawie wcale netu x;

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Wspaniały rozdział!
      Po prostu niesamowity!!!
      Co to za babka co Vilu jej nie lubi delikatnie mówiąc?
      Uuuuuu, coś czuje, że w Leonetcie będzie burza i to taka z piorunami!
      Będę romantyk! Awww, cieszę się, że w końcu się na to zdecydował!
      Fran przykład na synowa!

      Wybacz, że tak późno wróciłam, ale teraz mam ręce pełne pracy.
      Czekam na rozdział 22. ☺
      Pozdrawiam, Buziaki 😘

      Usuń
    2. *Fede, a nie będę
      *Przykładowa, a nie przykład

      Usuń
  13. Cudowny ;*
    Leon jaki zazdrosny ^^
    A to tylko chodziło o mam Vilu :D
    Oj niech on nie będzie zły na Viole ;c
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszy i wyjątkowy rozdział! 👌

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Witaj,
      Rozdział jest fantastyczny :*
      Diego i Fran, w końcu mogą być razem, nie muszą już ukrywać swojego związku. Rodzice Diego są bardzo zmienni. Najpierw nie chcą zaakceptować wybranki syna, a potem, jak gdyby nigdy nic, są szczęśliwą rodzinką. Nie mogli tak od razu? Nie ingerować w wybory Diego? Wtedy nie byłoby tego całego kłamstwa.
      Federico oświadczył się Lu! Jakie to cudowne :* Małżeństwo, dziecko. Wszystko układa się im idealnie.
      Czy to będzie koniec Leonetty? :'(
      Chlip, Chlip.
      Leon jest wściekły, ale przecież nie tylko Diego, nie był szczery. Związek z Vilu był udawany, ale Leon o tym nie wiedział. Mam nadzieje, że to nie będzie koniec.
      Czekam na kolejne cudo :*
      Weny!

      Pozdrawiam,
      Rachel ;*

      Usuń
  16. Hej
    Jejku jestem pod wielkim wrażeniem, bo na prawdę świetnie piszesz.
    Oby to nie był koneic Leonetty ;c

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej hej. Przepraszam za spóźnienie, ale trochę się nie mogłam zebrać.. u mnie też dopiero dziś pojawił się nowy rozdział.

    1. Świetnie, że Fede zdecydował się poprosić o rękę Ludmi i że ona przyjęła oświadczyny :)

    2. Kurde, mam nadzieję, że Leon i Vilu wszystko sobie wyjaśnią.. Dobrze, że wreszcie się dowiedział, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.

    Całuję xoxo

    http://jorgemyuniverse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. W końcu dotarłam xDD
    Obiecałam sobie, że skomentuję rozdział ;)
    Miałam wrócić pod poprzednim, ale leń mnie dopadł ;p
    Możesz być pewna, że jestem z twoim blogiem na bieżąco ;D
    Przechodząc do rozdziału, jest cudowny <33
    Będę szczęśliwa, jak León nie wybaczy Violce ^^ ( czujesz ten sarkazm )
    Leónetta musi być i kropka ? ;D
    Czekam na next ;p
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. Heej.! <3
    Od razu muszę wspomnieć, że muszę nadrobić rozdziały :)
    Ale pozwolę sobie przeczytać ten rozdział :*
    Widzę, że rodzice zaakceptowali Francescę
    No i oni będą mieć dziecko :)
    Cudownie *.*
    *o* i nawet jest już Leonetta. <3
    Jak ja się cieszę :)
    Widzę, że Verdas jest zazdrosny
    Uuu
    Boże.! Federico oświadczył się Ludmile.
    Jak ja się z tego cieszę :))
    *o* Leon musi teraz cierpieć.
    Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.

    To ja biorę się za nadrabianie, ale czekam też na więcej :*
    Udanych wakacji *_*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie zachęta ;)
Madzia Vilovers