czwartek, 26 lutego 2015

Chapter 2 ~ Uważaj na niego

* Dotknij mnie,powiedz mi,że jestem dla ciebie wszystkim.Powietrzem,którym oddychasz.
I dlaczego mnie nie kochasz,kochanie ? 
                                                                   Ważne - Przeczytaj notkę pod rozdziałem !

Leon
Przebudziłem się z wielkim bólem głowy.Jednak kac daje swe oznaki.Mam potwornego kaca i przeczuwam,że wyglądam jak siedem nieszczęść.Dlaczego ja musiałem iść z nimi znowu do tego klubu,czy nie możemy jak normalni ludzie porobić coś ciekawego aby odpocząć od pracy.Czy my zawsze musimy tak ostro pić ? Mam zamiar łyknąć jakieś tabletki przeciwbólowe,może to mi pomoże.Obym jakoś wytrzeźwiał do wieczora,bo o osiemnastej idę z Camilą do jej przyjaciółki Natalii,która obchodzi dzisiaj swoje 24 urodziny i jestem na nie zaproszony z moją dziewczyną.
- Mamo co ty tutaj robisz ? Jeszce jest tak wcześnie.- Zwracam się do kobiety gdy ta nagle pojawia się w moim pokoju.trochę niepokoi mnie jej zachowanie.
- Leon dobrze,że jest sobota.Bo inaczej to byś do pracy nie wstał.Dla przypomnienia jest już 9.
Czekamy na Ciebie z śniadaniem.- Oznajmia,lekko zła moim zachowaniem.
- Mamuś błagam cię nie krzycz,głowa mi pęka.- Starałem to mówić spokojnie,jednak i tak ją rozzłościłem.Tylko tego nie chciałem.
- Nie musiałeś aż tak wczoraj balować.Nie tak cię wychowałam.Pamiętaj,czekamy.- Burczy.Wiedziałem podirytowałem ją ale co ja na to poradzę,że chętnie bym wszystko pozabijał.
- Przepraszam za to co powiedziałem.Już idę tylko się ogarnę.
Wstałem z mojego łóżka z wielkim bólem,nawet mięśnie mnie bolały.-Do cholery nie wiem czy więcej razy dam im się namówić na drinka w klubie.Z szafy wyciągnąłem zestaw ubrań i pomaszerowałem do łazienki,aby tam wsiąść szybki prysznic.W łazience w miarę doprowadziłem się do porządku,a potem ubrałem się w przyszykowane ubranie.Gdy wróciłem do pokoju,to pościeliłem łóżko i chwyciłem telefon z etażerki.Szybkim krokiem ruszyłem na dół,do jadalni.
- Dzień dobry wszystkim.- Mówię z lubieżnym uśmiechem,po czym całuję policzek małej.
- Cześć synu.- Wita mnie ojciec nie odrywając wzroku od gazety.Codzienność.- Mówię do siebie w myślach.Tak jest na co dzień.
- Mamo mamy jakieś tabletki na ból głowy ? - Zwracam się do kobiety i robię tak zwaną minę pieska.
- Są w tamtej komodzie,zażyj je i wróć do nas.- Pokazała na szafkę,która stałą w przedpokoju domu.
Odszedłem od stołu,otworzyłem ją i chwyciłem dwie tabletki,łyknąłem je i powróciłem do rodzinki.
- Diego,znowu nie oddałeś kolejnej gotowej reklamy.Musisz się pospieszyć,jeśli nie wykonasz jej w ciągu trzech dni,to wyrzucę cię z pracy.Nie możemy sobie pozwolić na,nie kompetencję pracowników.
- Tato,tylko no wiesz ja się zakochałem.- Odzywa się młody.Czy on mówi na poważnie,czy tylko zgrywa się ze starszym.Sam nie wiem.
- Zakochałeś się,to chyba jakaś kpina.- Odpowiada zdenerwowany ojciec.A jego mina nie wróży niczego dobrego.
- Nie pamiętasz jak to było z Tobą.Zawaliłeś ostatni rok studiów bo zakochałeś się w mamie.- Mówi nieśmiało.A tacie wyskakuje żyłka,kiedy się denerwuje.
- Jorge,on ma rację daj mu szansę.- Mówi mama.
- Masz szczęście,że matka się za tobą wstawiła.Czekam do 3 dni i ani minuty dłużej.- Diego wypuszcza powietrze i całuje mamy policzek,dziękując jej za uratowania przed ojcem.
- Brat ale ty nie mówiłeś,że masz dziewczynę.Kto to ? - Dociekam.Wydaje być dość skrepowany.
Niby czemu ? To chyba dobrze,że kogoś ma.
- Mogę wam tylko zdradzić,że ma na imię Violetta i jest w moim wieku.- Uśmiecha się w moją stronę.Musiał się w niej zakochać.No cóż miłość nie wybiera ? Diego wydaje się być nie odpowiedzialny ale ma wielkie serce.
- Myślę,że ją szybko poznam.- Chłopak tylko kiwa głową.
- Leon,twój brat pojawi się jutro z nią na obiedzie.- Oznajmia mi radosna rodzicielka i delikatnie całuje policzek Victorii.Mała jest przez nas rozpieszczana,ale nigdy nie dba o siebie lecz o innych.Pieszczota nie pochłonęła jej,bardzo kocham moje rodzeństwo.
- No to muszę też być aby poznać przyszłą bratową.Tylko przepraszam,że będę bez partnerki,Camila wyjeżdża jutro do mamy.- Mówię.
- Tym lepiej.Będziemy w wąskim gronie.- Uśmiecha się matka.
- Dziękuję za miłe śniadanie,lecę do pracy.- Ściskam każdego po kolei po czym wychodzę.
~*~
Podążam za tłoczoną ulicą mojego miasta.Dzięki temu,że wziąłem te leki przeciwbólowe,czuję się o wiele lepiej niż rano.Teraz mam więcej siły do pracy,mam w planach posiedzieć nad papierkową robotą do 14,potem wracam do domu,jem obiad biorę kąpiel a później z Cami idziemy na urodziny Nat.Ilu ludzi podąża w sobotę,nie lubią poleżeć w łóżku do południa ? Nagle czuję, jak na mnie wpada ktoś,podnoszę głowę do góry i widzę przed sobą zdenerwowaną blondynkę,oj nie dobrze. 
- Uważaj jak chodzisz ! - Krzyknęła zła.Czułem,że zaczyna się nakręcać.Jakby zaraz  miała  wybuchnąć.Nie powiem była śliczną i urodziwą kobietą,ale chyba nie była w moim typie.
- To nie jest tylko moja wina.- Odgryzłem się jej.
- Jakbyś ty mnie zauważył obyłoby się bez takiej sytuacji.- Powiedziała nadal wściekła,jakby jej wewnętrzny głos mówił uważaj na niego.Szybkim krokiem wyminęła mnie,bez żadnego słowa pożegnania.Został mi tylko nie smak z tego wydarzenia.
Francesca
Czekam na Diego z około 30 minut.Miał się tu zjawić a jeszcze go nie ma.Strasznie martwię się o niego.Czy coś mogło mu się stać ? te pytanie utchwiło mi w głowie.To dziwne,że zamartwiam się na śmierć,ja uważam,że jednak nie.Chcę z nim porozmawiać o naszym planie.Modlę się aby pojawił się w miarę szybko,bo potem idę pomagać rodzicom w kawiarence.Nagle na moim policzku,czuję usta,które mogą tylko należeć do mojego Diego.
- Cześć kochanie.Jestem tak późno bo musiałem zrobić zakupy dla mamy.Nie chciałem aby coś podejrzewała.- Uspokaja mnie przytulając moje kruche ciało do jego torsu. 
- Tak masz rację.Dobrze postąpiłeś.Chciałam z tobą porozmawiać.- Przytakuję ukochanemu.
- Tak wiem,mówiłaś to przez telefon ale nie wiem dlaczego.- Odpowiada zdezorientowany.
- Mam wielkie wątpliwości co do naszego planu.Jeśli coś pójdzie nie tak to zapłacimy za to słono.Nie chcę abyś cierpiał prze ze mnie.Nie mogłabym znieść tej myśli,że to z mojej winy nie dogadujesz się z rodzicami.- Na moim policzku spływa łza.Którą szybko ściera Diego.
- Skarbie to była nasza wspólna decyzja.Nie przejmuj się aż tym.jest za późno aby to nagle odwołać.
Jutro rodzice zaprosili mnie i Violę na kolację.- Oznajmia.
- Bardzo szybko.Myślisz,że chcą ją szybko sprawdzić ? - Westchnął.
- Jeśli o nich chodzi,to pewnie tak.Nie mogą jej przeoczyć.Wiesz jacy są.
- Natrętni to na pewno.Ale widać,że też cię kochają,lecz na swój sposób.Są bardzo opiekuńczy.
- Tylko tą opiekuńczością nie widzą,że krzywdzą mnie.Nie mogę być szczęśliwy.- Warknął pod nosem.
- Damy sobie radę.- Delikatnie głaszczę jego ramię.
- Jak najbardziej.Nie wyobrażam sobie innej opcji.- Wreście na jego twarzy pojawia się wielki banan.
- Ja także.- Odpowiadam przygryzając delikatnie wargę.
- Zapamiętaj,że nie ważne co się stanie ja i tak będę cię mocno kochać.- Spuszczam głowę na dół,chcąc ukryć moje czerwone policzki.Chłopak na szczęście tego nie zauważa.Oddycham z ulgą.
- Czuję to jak twoje serce biję tylko dla mnie.- Odrywam się od jego uścisku,chociaż chciałbym zostać w nim na zawsze.
- Będę już szła.Rodzice na mnie pewnie czekają.
- Do zobaczenia.- Żegna się ze mną soczystym buziakiem w usta.Wstaję z ławki i idę alejkami parku,czuję się śledziona,jednak gdy odwracam się za siebie to nikogo nie ma.Może moja wyobraźnia płata mi figle.
Violetta
- Cześć Diego,co było aż tak ważne,że musieliśmy się spotkać ? - Gdy odnajduję stolik w naszej ulubionej restauracji,pytam się go.Spokojnie wyczekuję odpowiedzi,jednak wiem,że na pewno jest to związane z naszym paktem.
- Coś bardzo ale to bardzo ważne.- Mówi bardzo tajemniczo.Czyżby coś się nie powiodło ? A może ma wątpliwości.Nie to nie w stylu Diego,on się nigdy nie waha.
- Mów,bo przez Ciebie zaczynam się stresować.A to mi nigdy nie pomaga.Więc ? 
- Moi starzy zaprosili mnie i ciebie jutro na obiad.Chcą cię poznać.- Bardzo zaskoczył mnie tym.Nie wiedziałam,że będzie miał odwagę powiedzieć im to kłamstwo tak szybko.A jednak.
Myliłam się.
- Tak szybko,myślałam,że im jeszcze nie powiedziałeś.- Odzywam się po chwili.
- Samo wyszło.Nie bądź zła.Daj się zaprosić.- Nalegał.Chyba nie miałam żadnego wyjścia,zgodziłam  się sama grać w tym przedstawieniu.To będzie bardzo trudne udawać przy jego rodzicach.
- Robię to tylko dla ciebie i Fran.Nie chcę abyście cierpieli.- Oznajmiam pewna siebie.
- Nie przeszkadzać ci będzie gdy tam pocałuję cię w usta ? - Pyta nieśmiało chłopak.
- Nie,to przecież część planu.Nie bój się mnie ja nie gryzę.- Śmieję się po chwili,a Diego przeszywa mnie swoim wzrokiem,jest chyba lekko zły.
- Nie chciałem tego powiedzieć.- Burczy.A po chwili sam się uśmiecha.Jezu jaki on zmienny.
- Zjemy coś.Jestem bardzo głodna i wściekła.Na jednego debila.- Mówię  szybko ,przypominając  sobie scenkę z przedpołudnia.Nie dobrze mi się zrobiło jak sobie o tym pomyślałam.
- Możemy zjeść.Nie wypytuję o co chodzi.- Unosi dłonie w geście obronnym.Jednocześnie chwytamy kartę dań.
- Ja chyba wezmę 12,a ty ? - Pytam się go, nie odrywając oczu od karty dań.
- Skuszę się na to samo.- Chłopak uśmiecha się w moją stronę promienie.Odwzajemniam jego uśmiech mimowolnie.
Leon
Wykąpany i prawie gotowy do urodzin Natalii,oczekuję Camili,która miała być niecałe 10 minut temu.A nadal jej nie ma,o tej godzinie zazwyczaj są nieziemskie korki.Dom Verdasów znajduję się z dala od zatłoczonego miasta,jakieś 8 kilometrów drogi jest stąd do większej  metropolii. Naszym  prezentem dla niej będą srebrne kolczyki z perłą i cyrkoniami od Aparta,cena tego cudeńka wynosiła
269 zł.Wiem,że taka kosztowność może przewyższać budżet zwykłych osób,jednak mnie po prostu na to stać i nie będę tego ukrywać.Naglę słyszę dzwonek do drzwi,otwieram je a nich stoi śliczna moja dziewczyna,jest ubrana w to.Ja natomiast na sobie mam lnianą  koszulę , siwego koloru  dżinsy , marynarkę w odcieniu spodni oraz krawat pod kolor jej sukienki.Śliczna rudowłosa.
- Cześć skarbie.Przepraszam,że tak długo musiałeś na mnie czekać.Były korki,sam rozumiesz.- Całuje mój policzek i chwyta mnie za dłoń.
- Nie jestem zły.Przecież mój dom nie znajduję się w samym centrum.Prezent już spakowałem. Możemy ruszać ? - Pytam po chwili namysłu.
- Tak.Przecież nic nas nie trzyma.A przy okazji cieszę się,że jednak postanowiłeś wybrać ten krawat.
- Musiałem jakoś wyglądać przy mojej pięknej partnerce.- Mówię z cwaniackim uśmiechem.Na co ona oblewa się rumieńcem.
- Schlebiasz mi.Jedziemy ? - Odrywa się od mojego torsu.I wyczekuje odpowiedzi.
- Oczywiście.Czas jechać się dobrze bawić.Czym masz zamiar jechać jutro do mamy ?
- Wczesnym rankiem,przyjeżdża po mnie przyjaciel rodziców.Sam wiesz jak jest.- Oznajmia.
- Tak,twoje prawo jazdy jeszcze ci nie przesalali.
- Leoś,czekam dopiero na nie od tygodnia,a ty nie wiadomo czego ode mnie oczekujesz.- Mówi obrażona i odwraca się ode mnie.
- Nie unoś się tak,ja nie chciałem.- Mówię zażenowany i wychodzę z domu za dziewczyną.Camila od czasu potrafi być bardzo zgryźliwa,jeśli ktoś jej nie przytaknie albo poniży ją.Czasami mam już dość jej humorków.
~*~
- Wszystkiego Najlepszego Nati ! - Uśmiecham się promiennie w stronę dziewczyny i przytulam ją bardzo mocno do siebie.
- Dziękuję ci bardzo Leon.- Odwzajemnia mój uśmiech.Zawsze dziwię się,dlaczego taka piękna dziewczyna jak ona nie ma chłopaka.Może nie jest gotowa na związek ?
- Kochana życzę ci wszystkiego co najlepsze.Żebyś znalazła miłość swojego życia,dobrze zarabiającej pracy i przede wszystkim zdrówka.Proszę to dla Ciebie ode mnie i Leonka.- Camila podaje jej prezent.Brunetka bez zastanowienia otwiera go.Na widok biżuterii jej oczy przybierają wygląd dwóch małych iskierek.
- Oh,bardzo wam dziękuję.Jesteście tacy kochani.- Przytula nas do siebie.
- Czy tylko my będziemy ? - Pytam po chwili,chcąc przerwać tą ciszę. 
- Nie wpadną jeszcze trzy osoby.Będziemy się świetnie bawić.Myślę,że wam to nie przeszkadza.- Oznajmia rozpromieniona dziewczyna.
- Skądże.Ważna dzisiaj to jesteś ty.- Mówię i puszczam do niej oczko.Ta na mój czyn chichocze.Nagle w pomieszczeniu rozlega się głos dzwonka.
- Pójdę otworzyć,to na pewno kolejni goście.- Rusza w stronę drzwi,a po chwili jej sylwetka znika mi z zasięgu wzroku.
5 godzin później >
Impreza Natalii trwa w najlepsze.Trójka gości czarnowłosej zaczyna zbierać się do domu,dochodzi 21.Wcale im się nie dziwię,że mają dość.Ja też powoli wymiękam,może dlatego,że wczoraj nieźle  zabalowałem.Na moje kolana siada roześmiana rudowłosa,co chwile popijając wino,ja głaszczę ją delikatnie po jej plecach,kreśląc kółeczka.Jest mi teraz tak dobrze.
- Camila słyszałaś ostatnio,że ta nasza była przyjaciółka Vanessa została ostatnio wylana z pracy.- Odzywa się po chwili Natalia,upijając łyka wina.
- Dobrze i tak nie lubiłam tej wrednej małpy.Zawsze musiała wygrywać.- Odpowiada jej lekko wkurzona rudowłosa.Skąd u niej tyle nienawiści do innych ? 
- Fakt.Została wylana za romans z szefem.- Złośliwe obie się śmieją.Muszą bardzo dobrze nie kontaktować ze światem.Stwierdzam,że są upite w cztery dupy.
- No nieźle się urządziła.Takiej dupy ten facet tchnął ? - Nadal nie przestawiają rozmawiać o tej dziewczynie.Nienadziwienie takiego zachowania Torres.Jest wtedy nie do zniesienia.
- Ahaha.Zdrówko kochana.- Stuknęły kieliszkami i powróciły do smakowania alkoholu.
Godzinę później >
Razem  z moją dziewczyną postanowiliśmy opuścić mieszkanie przyjaciółki Camili,w tej chwili stoję autem pod apartamentem rudowłosej.
- No chodź kochanie do mnie.Jestem sama.- Nalega od kilkunastu minut dziewczyna.Jak mówiłem jak jest pijana robi się narzucająca.Cholernie czasami mam jej dość.
- Nie mogę.Dobrze o tym wiesz.- Odpowiadam oschle.A ona nadal zachowuje się jakby to do niej nie dotarło.
- Nie bądź taki.Jestem napalona.- Uśmiecha się cwaniacko w moją stronę a jej ręka nagle znajduję się na moim rozporku.Czy ona nie rozumie prostych słów ? Wkurza mnie to.Natychmiastowo 
zabieram jej dłoń.
- Jutro wcześnie jedziesz do rodziców,lepiej by było gdybyś się wyspała.- Mówię nie zwracając uwagi na nią.
- Pod warunkiem,że z tobą.- Na mojej szyi składa mokry pocałunek.
- Musisz to robić ? - Krzyczę.Nie mogłem wytrzymać więc podniosłem głos.
- Ale co ? - Pyta i obdarowuje mnie lubieżnym uśmiechem.
- Być taka w kilku obliczach.Raz jesteś milutka a raz zgryźliwa.Nie popieram takiego zachowania.
Musiałaś tamtą Vanesse obgadać od góry do dołu.Nie lubię jak taka jesteś.Lepiej idź do siebie i przemyśl.Do zobaczenia w poniedziałek w pracy.- Mówię szybko i odjeżdżam moim samochodem z pod jej apartamentu.Czuję,że będzie wściekła na mnie,ale mogła się tak nie zachowywać.


~#~      *-*       ~#~

Rozdział pojawił się trochę szybciej z tego względu iż 
było dużo komentarzy za co dziękuję ♥
Im będzie coraz więcej tym rozdział będzie szybciej :D

Nie martwice się to opowiadanie jest o Leonettcie *_*

Jeśli ktoś chciałby abym zajmowała mu miejsce niech tylko napisze ;)

* Fragment piosenki Demi Lovato " Why don't you love me "

Jak widzicie akcja powoli się rozkręca xd
Jak myślicie na kogo wpadł Leon i przedstawił ją jako śliczną
dziewczynę,powiem wam tylko,że dowiecie się tego w następnym rozdziale :)

Francesca nie wie czy jednak dobrze zadecydowała z Diego.
( P.S. chodzi mi o udawaną dziewczynę.) Ma wątpliwości i na dodatek
ktoś ją śledzi ^^

Rozdział 3 = 16 komentarzy ♥


piątek, 20 lutego 2015

Chapter 1 ~ Idiota

             Każda rzecz na powierzchni ziemi może opowiadać historię wszystkich innych.Otwierając
książkę na przypadkowej stronie,rozkładając karty,przyglądając się dłoniom ludzi czy lotom ptaków,
każdy z nas może odkryć związek z tym,czym właśnie żyje.W istocie,rzeczy same w sobie nie mówiąc nic,to tylko człowiek,obserwując je bacznie,odkrywa sposób,by dotrzeć do Duszy Świata.
                              ~ Paulo Coelho 

Violetta
Jak miło jest się obudzić o poranku lata.Miło jest poczuć się wypoczętym,kiedy organizm sam obudza się ze snu anie martwa istota.O czym ja mówię ? Przecież jestem studentką  i wakacje rozpoczynam szybciej niż ucznie w podstawówce,gimnazjum czy w liceum.Tego lata planuję znaleźć sobie letnią pracę aby troszkę zarobić pieniędzy na kolejny rok studiów.Aktualnie nie jestem w żadnym związku,po prostu jestem wolnym ptakiem jak narazie bez żadnych zobowiązań.Z mojej garderoby wyjmuję : różową koszulę,niebieski sweter ,białe spodnie  i ubieram się w   to.Prysznic wzięłam około pół godziny temu. Poczułam,że jestem strasznie głodna więc powędrowałam na śniadanko z rodzicami.Kochani staruszkowie pracuję całymi dniami a jedynie piątki,soboty i niedzielę mają wolne.
- Dzień dobry kochani ! - Zwróciłam się radosna do rodziców.
- No cześć skarbie.Jak się spało ? - Spytała uśmiechnięta mama,która z tatą popijali kawę.Chyba musieli dawno zjeść śniadanie,a ja liczyłam na takie rodzinne.No cóż,może kiedy indziej.
- Mamo nawet lepiej,wiesz,że dobrze jest wrócić do swojego łóżka po tak długiej nieobecności.- Powiedziałam zachwycona,przypomniało mi się moje ranne leniuchowanie.
- Zdaję sobie z tego sprawę.Już postanowiłaś czym zajmiesz się w te lato ? - Spytała.
- Chciałabym znaleźć pracę,aby zarobić samodzielnie troszkę grosza.
- Córciu wiesz,że nie musisz.Możemy pomóc Ci.- Odezwał się mój rodziciel.Zawsze uważał,że mogą 
mi pomóc w każdej sytuacji.Dzięki nim zawsze mogłam czuć ciepło rodzinne.
- Wiem tato ale chciałabym mieć takie poczucie,że sama zarobiłam na swoje życie.- Powiedziałam na co on uśmiechnął się do mnie promiennie.Musiałam go zaskoczyć moją odpowiedzią.
- Jesteśmy z Ciebie dumni,że chcesz sama dążyć do celu.- Mama jak zwykle musi mnie pochwalić.
Może to lubię ale co za dużo to nie zdrowo.Tak mnie uczyli.
- Ale jakby coś pamiętaj o swoim ojczulku.- Zaśmiał się,chyba na to,że wspomniał o sobie,że jest moim ojczulkiem.
- Kocham was i to mi wystarcza.- Skierowałam się do nich.Chyba zrobiło im się ciepło na sercu.
- My też.- Powiedzieli na równi.
- Co jest na śniadanie ? - Spytałam się rodzicielki.
- Jeśli się nie obrazisz to przygotuj sobie je sama.My z tatą zjedliśmy naleśniki.- Powiedziała mama i wyczekiwała na mnie co ja powiem,mając uniesioną brew.
- No co wy.Przyrządzę sobie je też.- Odpowiedziałam.Nie chciałam aby się zamartwiali,że nie umiem gotować.W sekrecie powiem,że jestem mistrzynią gotowania.
- To dobrze.My już będziemy uciekać do firmy.- Powiedział tata.
- Jak to ?Przecież jest piątek,a wy nigdy wtedy nie pracujecie.- Byłam zszokowana,moi staruszkowie umieją się poświęcić nawet wolny dzień aby kancelaria miała dobrą opinię.Nic nie może pójść źle po ich myśli.
- Tylko teraz musimy,mamy ważną rozprawę w sądzie i nie możemy się spóźnić.- Oznajmiła ochoczo pani Castillo.
- Takie życie adwokata.- Zaśmiałam się i oni również.Mam wesołych rodziców.Nie zadufanych w sobie i,tylko przyjaznych ludzi.
- Violu trzymaj się,będziemy z ojcem wieczorem.- Rodzicielka tylko wślizgnęła się w swoją beżową marynarkę i byli gotowi do wyjścia.
- Do zobaczenia ! - Odkrzyknęłam im a oni wyszli z domu.Gdy oni wyszli zabrałam się za przygotowanie posiłku.Z górnej szafki kuchennej wyjęłam mąkę,sól i olej roślinny.Z lodówki wzięłam mleko i jajka.A z blatu chwyciłam wodę w dzbanku.Do miski przesiałam szklankę mąki,rozbiłam dwa jajka wlałam 250 ml.mleka i dodałam szczyptę soli.Wszystko zmiksowałam i odstawiłam je na 30 minut.Przed samym smażeniem dodałam tyle wody ile potrzebowałam aby moje cisto uzyskało konsystencję.Naleśniki zaczęłam smażyć z dwóch stron na małej ilości oleju.Na koniec udekorowałam,je samym dżemem,nie przepadam za śmietaną.Do mojego
 posiłku nałam sobie pomarańczowego soku.Brudny talerz odstawiałam do zmywarki i usłyszałam moja muzykę w telefonie.Ktoś dzwoni~pomyślałam.Nie myliłam się to była Francesca.
- Cześć,co tam ? - Spytałam się Fran,która pilnie chciał usłyszeć mój głos.
- Hej Violu,Chciałabym się z Tobą spotkać to pilne.-Oznajmia stanowczo nawet jej głos w słuchawce brzmi tak poważnie.
- Coś się stało ? - Pytam się upewniając się,że jednak nie potrzebne będzie moje przyjście.
- Nie wiem jak ma to określić.Czekam na Ciebie w moim domu.Będzie też Diego.
- Okey,będę za nie długo.- Mówię.
- Pa kochana,czekam.-Rozłączam się i zaczynam się zbierać do niej. 
~*~
Stoję przed mieszkaniem Francesci w bloku. Brunetka kupiła je sobie całkiem niedawno.Nie chciała nadal mieszkać z rodzicami wolała zamieszkać w swoim gniazdku.Nie mogę się zdecydować czy mam wejść czy raczej nie.Boję się tego co mają mi powiedzieć.Może jest w ciąży ? I mają problem.Choć to raczej nie możliwe.Jednak decyduję się na wejście do je domu.Naciskam na dzwonek a po chwili drzwi otwiera mi mój przyjaciel.
- Cześć Diego.Dlaczego miałam się zjawić ? - Pytam zaskoczona,jego mina nagle przybiera lekki grymas.Oj boje się cholernie tej rozmowy z nimi.
- Violu to rozmowa na dłużej.- Odpowiada dość tajemniczo.Po tych pięciu słowach i tak nie zrozumiem o co może im chodzić.Zamykam za sobą drzwi i wchodzę w głąb mieszkania,brunetka  siedzi na pomarańczowej sofie i zastanawia się co chce mi powiedzieć.Jestem dość przerażana ich obojga zachowaniem.
- Usiądź się.- Mówi spokojnie Francesca,po czym delikatnie przymyka oczy.Chyba myśli nad tym co chce mi właściwie powiedzieć.
- Jeśli tak sobie życzycie.O czym będziemy rozmawiać ? - Pytam się ich obojga,lecz odpowiedzieć dostaję po kilku minutach.
- Ja i Diego postanowiliśmy się oszukanie rozstać.- Zaczyna Fran.Co ona mówi,chyba sama się nie słyszy.
- Dlaczego ? I nic z tego nie rozumiem.- Nadal nie mogłam nic wyczytać z ich tajemniczych wypowiedziach.Nie mogłam w to uwierzyć co słyszę.
- Nie będziemy parą dla ludzkości,dla rodziców Diego.- Odpowiada brunetka i spuszcza głowę na dół.
- Martwicie się nimi ? Dawno mówiliście,że ich olaliście i macie ich gdzieś.- Mówię nie zadowolona z tego,że moi przyjaciele muszą cierpieć,bo jego rodzicom nie podoba się fakt,że są razem.
- To prawda,Violu zrozum,że ja nie mogę tak żyć.Oni stale naciskają.- Mówi  zdesperowany chłopak,przytulając do siebie Francesce.
- Chcieliśmy cię o coś prosić.- Zaczyna chłopak.Czego mogę się jeszcze po nich spodziewać ? Sama nie wiem.
- Zamieniam się w słuch.
- Abyśmy nie podpadli jego rodzicom,chcemy cię prosić żebyś została dziewczyną Diego.- Zwraca się do mnie pewna siebie Fran.Nie oni chyba oszaleli.
- Co ? Wy chyba nie mówicie tego na poważnie ? Naćpaliście się czegoś ? - Krzyczę wściekła i jednocześnie zła,że wpadli na ten chory plan.
- Ochłoń.Jeśli nie chcesz...-Zaczął smutno brunet.Zrobiło mi się ich szkoda,tak zakochani ale nie mogą być razem.Zapamiętajcie Viola dobre serce zawsze pomoże.
- To będzie dla mnie za trudne,nie mogłabym się z Tobą całować,przytulać wiedząc,że jesteś chłopakiem mojej przyjaciółki.
- Byliśmy kiedyś razem.- Oznajmia brunet.Ale to się nie powinno liczyć byliśmy parą w podstawówce.To odległe czasy,a ja nie wiem czy umiałbym udawać.
- Ale nie nie pozwala na to,żebym była tą twoją dziewczyna.Co to jest za pomysł ? -Jestem  poirytowana,chociaż czuję się jak bym była pod wielkim znakiem zapytania.
- Dokładnie przemyślany mój i Fran.Prosimy Cię.- Diego robi smutne oczka,zawsze się na nie nabierałam i spełniałam jego życzenia,lecz tego nie jestem w stanie.Tak myślę.
- Tylko proszę was abyście przez to nie mieli do mnie żalu jeśli wykonam coś źle.-Po wielu namowach  dójki moich przyjaciół,postanowiłam się zgodzić tylko dlatego,że za bardzo
 mi na nich zależy.
- Obiecujemy,że nie będziemy.- Brunet wstaje z sofy i mocno mnie do siebie przytula.W co ja się wpakowałam,teraz już tylko będzie gorzej.
- Zgadzam się.- Mówię na tyle cichutko aby mnie usłyszał.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką.- Do naszego uścisku dołącza radosna Fran.
Diego
Jestem tak bardzo szczęśliwy,Violetta jest wspaniałą dziewczyną.Dobrze,że zgodziła się zostać moją udawaną dziewczyną.Kiedy wchodzę do domu,w progu czeka na mnie już mama.Niezadowolona moim późnym powrotem do domu.Wyczuwam kłopoty.Zawsze tak jest kiedy myśli, że potajemnie spotykam się z Francescą.Chociaż może mam te 23-lata,ale matka zawsze od kiedy pamiętam była
opiekuńcza na swój sposób.Nie lubiła kiedy wracaliśmy późno z imprez.
- Cześć mamo ! - Zwróciłem się do niej.A ona spojrzała na mnie nie mrawo.
- Skąd wracasz tak późno ? Mogę wiedzieć ? - Przeżywa mnie surowym wzrokiem i nerwowo puka paznokciami w kubek oczekując odpowiedzi.
- Nie mam przed Tobą tajemnic,wracam od mojej dziewczyny.- Spokojnym tonem chcę jej oznajmić,że mam dziewczynę.Gdy usłyszała to co powiedziałem,nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Jesteś z tą Francescą ? Mówiłeś,że nie jesteście już razem.- Rzuca wściekła.
- Wracam od dziewczyny,która na imię ma Violetta.- Burczę pod nosem i uśmiecham się zwycięsko w jej stronę.
- Masz nową sympatię i nic nam nie powiedziałeś ? - Jej humor nagle się zmienia,jest teraz bardziej uradowana.Pewnie skacze z radości.Tylko nie wie,że to jest chore kłamstwo.
- Nie wiedziałem czy to jest coś pewnego.- Odpowiadam krótko.
- Zapraszam ją i Ciebie w niedzielę na obiad.Liczę na to,że zjawi się.
- Czemu miałaby nie przyjść ? - Pytam się zaciekawiony tym,co przed chwilą powiedziała.
- Nieważne idę powiedzieć ojcu dobrą nowinę.-Czasem ich nie rozumiem,mam nową dziewczynę i już oni muszą wyprawić wielki obiad.Niech im tam będzie.Zdejmuję buty i na skarpetkach kieruję się do  góry,chcę choć trochę od nich wszystkich odpocząć jednak to uniemożliwia mi Victoria.Zapomniałam,że ten maluszek czeka na nas abyśmy przeczytali jej bajeczkę.
- Diego,pszecytasz mi bajeczkę.-Dziewczynka nie umie jeszcze wymawiać wszystkich słów poprawnie,więc czasami sepleni.
- Dobrze kwiatuszku,tylko wskakuj do swojego łóżeczka.- Mówię do niej i uśmiecham się szeroko.
- Robi się kapitanie.- Odpowiedziała dziewczynka i już po chwili leżała w swoim łóżeczku.
- Co mam ci dzisiaj poczytać ? - Pytam się jej,a ona zastanawiam się co chciałaby usłyszeć.
- Moją ulubioną o księżniczce.-Mówi.
- I dokańczam żyli długo i szczęśliwie.Całuję jej malutkie czoło,przykrywam ją kołdrą,odkładam książkę na półkę,zgaszam lampkę i wychodzę z jej pokoju.Viki jest najukochańszą siostrą pod słońcem.
Angie
Jestem bardzo zmęczona dzisiejszym dniem w pracy.Z moim klientem wygraliśmy pierwszy proces rozwodowy.Jego żona za wszelką cenę będzie się jeszcze odwoływać do tej zakończonej sprawy.
Dokładanie 4 godziny spędziłam w sądzie,a potem musiałam uzupełnić dokumenty kancelarii.
Chyba będę musiała wsiąść kąpiel relaksacyjną aby odpocząć od ciągłego stresu.Razem z Germanem
wchodzimy do domu.Od samego progu domu rozchodzi się piękna woń zapachu kurczaka. Szybko zdjęłam z siebie żakiet i powędrowałam do jadalni.
- Hej,córeczko.Co tak pięknie pachnie ? Czyżby kurczak ? - Uśmiecham się promiennie w stronę córki.
- Zgadałaś.Trzeba jeszcze szybko zawołać tatę aby posmakował jeszcze ciepłego dania.
- Ja to zrobię.Tylko powiedz mi skąd cię wzięło takie natchnienie ?
- Po prostu,nie wiedziałam co zrobić ze sowimi myślami,więc zabrałam się za gotowanie.
- O więcej nie pytam.Idę po Germana.-Wychodzę z pomieszczenia i idę do łazienki,gdzie aktualnie przebywa mój mąż.Wchodzę do niej i przez pięć minut patrzę się na niego.Starannie przemywa ręce
aby móc zjeść kolację w czystości.German jest przystojnym według mnie mężczyzną nie jedne dziewczyny zazdrościły mi go już w Liceum.Jak ten czas szybko leci,niedawno co Violetta była małą
dziewczynką,a teraz rozpoczyna dorosłe życie.- Po chwili otrząsam się z wspomnień i powracam do rzeczywistości.
- Kochanie,kolacja już gotowa.Chodź.- Mówię dotykając jego ramienia.
- Tak szybko ? Zawsze jest o 19.- Odpowiada zaskoczony.
- Dzisiaj dla nas gotowała nasza córka.No chodź.- Kierujemy się razem do jadalni,aby zjeść posiłek.
~*~
- Mamo,czy możesz mi opowiedzieć jak to jest kiedy jest się dziewczyną chłopaka ? - Pyta się Violetta,nie wiem skąd u niej przypływ chęci wiedzy na ten temat.Nie mówiła,że kogoś ma.
- Wtedy brakuję ci słów,żeby wyrazić tą miłość,którą go darzysz.Kochasz go za to jaki jest.
Nie zważa się na jego wady.Nie widzisz świata po za nim.Jest różnie.Dlaczego pytasz ?
- Jesteś moją matczyną przyjaciółką,prawda ? - Kobieta przytakuję na moje pytanie.- Więc musisz mi w czymś pomóc i obiecać,że to zostanie tylko między nami.- Mówi i spogląda na mnie.
- Jestem jak zawsze do twojej dyspozycji.- Uśmiecham się do niej.
- Mówisz jak prawnik.Teraz jesteś moją mamą.- Śmieję się.I udaje  leciutko  zawiedzioną moim   zachowaniem.Musi być to poważna sprawa.- Pomyślałam.
- Wiem to.Mów co cię tak trapi.Zakochałaś się ? - Dociekam.Na co dziewczyna delikatnie  spuszcza głowę.Czyżby o to chodziło ? 
- To nie to.Mam być czyjąś dziewczyną.- Mówi cichutko pod nosem,jednak zdołałam to usłyszeć.
- Nie rozumiem.Jak to czyjąś dziewczyną ?
- Dobrze słyszysz.Moi przyjaciele mnie o to poprosili.Nie mogłam im odmówić,są w kiepskiej sytuacji.
- Chodzi ci o Francesce i Diego ?
- Tak.Pamiętasz kiedyś ci opowiadałam jacy są jego rodzice.Nie lubią gdy ktoś nie idzie na profesjonalne studia.A od tej pory jestem dziewczyną Diego.Powiedz mi czy dobrze postąpiłam ?
- Skarbie,to była twoja decyzja.Wiem,że wszystkim chciałabyś pomóc.Ale czasami trzeba zastopować.
Nie powiem ci czy to jest dobra decyzja,przekonaj się sama,czy ci to wyjdzie.Ale jeśli będziesz jego udawaną dziewczyną,nie licz na to,że będziesz mogła być z kimś innym.
- Ja to wiem.Nie liczę,że poznam szybko miłość na całe życie.
- Wierzę w to,ze jesteś rozsądną kobietką.Obiecuję,że zostanie to pomiędzy nami.
- Jak ja bardzo potrzebowałam z Tobą rozmów.Kocham Cię,mamo.-Mówi wtulając się we mnie.
Ludmiła
Czy ktokolwiek z was zastawiał się jak kto być recepcjonistką w największej firmie Nowego Yorku ?
Ja mam taką przyjemność,że pracuję w firmie ojca mojego przyjaciela od ponad dwóch lat.Znam tu wszystkich dosłownie.Przyjaźnię się bardzo z Leonem ale za Diego też zawsze stanę murem.Dosłownie znajduję się z szatynem i Federico w sławnym klubie,popijamy drinki i staramy się zapomnieć o nerwowym tygodni pracy.Uwielbiam w piątki wyskoczyć zawsze z nimi na drinka.
- Patrz Leon jaka dupa jest na lewo.- Zaczął Fede,nie dobrze mi się zrobiło gdy powiedział tak brzydko na tamtą dziewczynę.Byłam zazdrosna,że patrzy tak na inne a nie na mnie.Choć czego ja się spodziewałam jesteśmy tylko przyjaciółmi.I nikim więcej.
- Ona ? Nie w moim typie.- Odpowiedział mu szatyn,na co Włoch wywrócił oczami i powrócił do wgapiania się w nią.
- Zachowujcie się jesteście w moim towarzyszycie.Nie przyszliśmy tu po to aby patrzeć się na tyłki jakiś dziwek.- Wściekłam się są w towarzystwie dziewczyny,a Federico zachowuję się jakby mnie wcale nie było.
- Lu spokojnie.Wiesz,że ten idiota jest zawsze napalony.Ja jestem inny niż on.-Próbował mnie uspokoić swym aksamitnym głosem Leon.Szatyn jest zupełnym przeciwieństwem swego kumpla.
- Masz rację.Federico jesteś zwykłym napaleńcem.-Zwróciłam się do przyjaciela.
- I kto to mówi ? - Oburzył się Fede i spojrzał groźnie na naszą dwójkę.
- No właśnie Leon,jesteś taki inny a dlaczego w ogóle jesteś z Camilą ? - Spytałam się niepewnie wiem,że ten temat go trochę krępuję,ale jednak chciałam wiedzieć.
- Może nie zrozumiesz tego,ale z przyzwyczajenia jestem z nią.Nie umiem się z nią rozstać.- Odpowiedział,po czym popił swojego drinka.
- Nie pasuję do Ciebie.Jest zwykłą zdzirą.- Wycedziłam przez zęby.To zwykła prostaczka,która uważa się za panią firmy,rządzi się wszystkimi.
- Nie mów tak chociaż przy mnie.-Powiedział spokojnie szatyn.
- Leon ale muszę się z nią zgodzić.-Do naszej rozmowy wtrącił się Fede.On chyba też nie przepada za egoistką Camilą.
- Ona ma imię.-Upomniałam go.Jak on mnie denerwuję.Jest żałosny.Federico myśli,że jest jakimś królem na którego lecą każde dziewczyny.
*_*

Tą ogólną niespodzianką dla was miał być pierwszy rozdział 
nowej historii i zmieniony wygląd bloga ;**
Więc nie wiem czy udało mi się was zaskoczyć ?

Ominęłam pisanie zbędnego prologu,bo nie umiem ;p
Za to niedługo pojawi się post z opisem bohaterów :D

Chciałam go dodać też w wyjątkowy dzień,bo 
dzisiaj obchodzę 15 urodziny ^^
I w Polsce przebywa Lodovica Comello ♥

Tym razem nie zajęłam nikomu miejsca będę 
to robić od kolejnego rozdziału ;p

Zapraszam do komentowania <3
I czekam na wasze opinie :>

Czy ktoś tak jak ja ma ferie ? xd




sobota, 14 lutego 2015

Epilog

" Będę Cię kochać do końca życia.A jeżeli jest coś potem,
będę cię kochać także po śmierci.Czy mnie rozumiesz ? "
     Dedykowany wszystkim czytelnikom ♥
30.06.2015 r.
Leon
Zakończenie roku,jak to nieźle brzmi,tylko to nie jest zwykły koniec to początek studiów.Wiem,że będę studiował na pewno Architekturę.Projektowanie zawsze było moją pasją,również jak muzyka.
Po studiach mam zamiar pracować u ojca,a później przejąć tą firmę architektoniczną.Bal jest udaną
imprezą,wszyscy się nieźle bawimy.Chociaż,że nie ma alkoholu to i tak bez niego jest święta zabawa.
Podchodzę do mojej dziewczyny,chwytam ją w tali i mocno przyciągam ją do siebie,tak,że czuję jej nierówny oddech na mojej twarzy.Łapię ją za podbródek i namiętnie całuję.Liczy się tylko ona i ta chwila,która jest tylko dla nas.Rozkoszuję się jej smakiem ust.Teraz wiem,że ziemia jest niebem.Kocham ją.
Teraz wszystko w moim życiu jest idealne.Innego lepszego zakończenia nauki w Liceum nie mógłbym sobie wymarzyć,zdanie szkoły z wyróżnieniem i pocałunek z moją ukochaną to co najlepsze.
♥~♥
Kiedy się czegoś pragnie,wtedy cały wszechświat sprzysięga się,byśmy mogli spełnić nasze marzenia...
01.09.2015 r.
Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy wyjechać na małe wakacje do Barcelony.Tak dokładnie to ja,Federico i Diego zaplanowaliśmy wycieczkę tylko dla naszych ukochanych.Violetta,Ludmiła i Dominica były zaskoczone i szczęśliwe.Violetta od kilku godzin czeka na email od Najlepszego Uniwersytetu w Buenos Aires.Będzie studiować i mieszkać w tym mieście gdzie ja i razem zamieszkamy,z czego bardzo się cieszę.
- Skarbie,nie uwierzysz co się stało ? - Mówi szczęśliwa,zjawiając się w kilka sekund obok mnie.
- No nie wiem,nie wiem.- Odzywam się do niej żartobliwie.Widzę po jej minie,że nie jest z tego zadowolona.
- Nie drocz się ze mną.- Mówi lekko zła.
- Wiesz,że to kocham.- Znowu to robię,odgryzam się jej.No cóż mogę na to poradzić.
- Oj dobra.Zgadnij kto się dostał na mój wymarzony uniwersytet.- Mówi tak jakby zagadką,widzę w jej oczach ten błysk.Musiałą się dostać.
- Czyżby śliczna blondyneczka o czekoladowych oczach.
- Mmmm,zgadłeś.Chyba musi dostać ona nagrodę ? - Spytała,chciała chyba mi zasugerować,że 
należy się jej buziak.Jednak ze mną nie będzie tak łatwo.
- Oczywiście,że musi.- Przytulam ją bardzo mocno do siebie.
- Jestem z Ciebie bardzo dumny.- Mówię wtulając jej drobne ciało w mój tors.
- Mówisz jak moi rodzice.Zgadaliście się ? - Śmieję się cichutko.Odsuwając się ode mnie.
- Nie,po prostu wierzymy zawsze w Ciebie.- Głaszczę ją po ramieniu.
- Miło mi to słyszeć z twoich ust.Dziękuję Bogu każdego dnia,że mogliśmy się poznać.- Mówi.Nie wierzę w to co słyszę.Dziękuję Bogu,że mnie ma,to cud.
- Jesteś urocza.- Mówię dotykając jej noska.Na co ona go lekko marszczy.
- I tylko twoja.- Szepcze mi do ucha.Jaka ona jest wspaniała.

♥~♥
Zakochać się,to jak z miliona gwiazd wybrać tą jedną i być przekonanym,że ona świeci tylko dla Ciebie...
31.12.2016 r.
Za kilka minut razem z moją ukochaną powitamy nowy rok pełen planów i nadziei.Stresuję się to chwilą,ponieważ chcę się jej dzisiaj,za kilka sekund oświadczyć.I nie wiem czego mam się spodziewać.
Odrzucenia czy raczej przyjęcia ? Sam nie wiem.Wszyscy zaczęli odliczanie,10,9,8......Nie wahając
się ani chwili dłużej klękam przed nią na prawe kolano.Widzę po niej,że jest zaskoczona.Wyciągnąłem
czerwone pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym z kieszeni marynarki.Otworzyłem je.
- Violu poznałem cię jako małą dziewczynkę.Od maleńkości bawiliśmy się  razem w piaskownicy i udawaliśmy rodzinę.Dziś chcę aby to marzenie się spełniło.Kocham Cię już na zawsze,Violetto.Czy uczynisz ze mnie najszczęśliwszego mężczyznę na ziemi i wyjdziesz za mnie ?
- Kochanie,nie wiem co powiedzieć.- Mówi cichutko,a z jej oczy ciekną łzy.Skarbie kocham cię,ale mogłabyś powiedzieć Tak lub Nie.Jestem cały zestresowany.
- Wyjdziesz za mnie ? - Powtarzam to pytanie i zagłębiam się w jej oczy.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.Tak,wyjdę za Ciebie.- Mówi radosna,nakładam jej pierścionek na place,dziewczyna po tym mocno się do mnie przytula.
Usłyszeliśmy głośne strzelanie korków,otwieranie szampana i przepiękne fajerwerki.Nie wyobrażałem sobie czegoś innego niż pocałunku z Violettą.
Od teraz jest moją narzeczoną.I nic tego nie zmieni.
Rozpoczęcie nowego roku zaliczam do najbardziej udanego.

♥~♥
Małżeństwo nie jest stanem, jest umiejętnością...
28.07.2017 r.
Moi i Violetty rodzice gdy tylko dowiedzieli się,że odważyłem się oświadczyć Vilu zaczęli planować
huczne wesele,z mnóstwem gości,najlepszym kateringiem,we wspaniałej katedrze.I im to się udało.
Stoję przed ołtarzem razem z moją przyszłą panią Verdas,naszymi świadkami zostali Violetty brat Federico i Ludmiła.Ksiądz wygłasza nam przemowę.
- Miłość to uczucie,które jest jednym z najsilniejszych i najbardziej znaczących przeżyć w życiu człowieka.Człowiek rodzi się z miłości,dla miłości i do miłości.Jest wiele wyrazów miłości,może być ona skierowana do dziecka,kobiety,ojczyzny i Boga.Warto żyć dla kogoś,kogo kochamy.Jednym słowem warto żyć dla miłości,ale trzeba umieć z nią żyć.Bez niej człowiek usycha jak roślinka bez wody.W rodzinie zawsze możemy znaleźć wsparcie.Czymże byłby świat bez miłości ?
Moi drodzy nadszedł teraz czas aby związać was węzłem małżeńskim.Możecie teraz złożyć sobie przysięgę.
- Ja Leon biorę Ciebie Violetto za żonę i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz to,że
Cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Violetta biorę Ciebie Leonie za męża i ślubuję ci miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz to,że Cię nie opuszczę aż do śmierci.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Violetto,przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności,w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Leonie,przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności,w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Od teraz Violetto i Leonie,jesteście małżeństwem.Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela.
Możecie się pocałować.-Czynię to z wielką chęcią.

♥~♥
Rodzina bogiem silna,staje się siłą człowieka i całego narodu...
15.10.2018 r.
- Leoś kochanie cieszę się,że zabrałeś mnie na spacer,ale muszę ci coś ważnego powiedzieć.
- No to mów,nie bój się.-Głaszczę ją po ramieniu chcąc dodać jej otuchy.
- Ja po prostu nie wiem jak to ci powiedzieć.Leon,bo ja jestem.....w ciąży..
- Naprawdę ? Będę ojcem.To piękne kochanie,że urodzisz mi piękną istotkę.- Przytulam ją do siebie.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Chciałem skakać z radości i głośno krzyczeć,że zostałem ojcem.Od zawsze marzyłem o małej kopi mnie i mojej ukochanej,która biega radośnie po naszym domu.Jak mówią dopełnieniem każdego małżeństwa jest dziecko,ich owoc miłości.Ale ustaliśmy,że o
dziecko postaramy się dopiero po studiach,lecz bardzo miło mnie zaskoczyła wieść o tym. Zdecydowaliśmy razem z Violą,że płeć maluszka poznamy dopiero przy narodzinach chociaż ciekawość zżera mnie od środka,to poczekam.
- Nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy.- Wyszeptałem jej do ucha.
- Muszę ci się przyznać,że obawiałam się twojej reakcji.- Mówi spokojnie,nadal patrząc w moje oczy.
- Dlaczego ? Czy to przez to,że dziecko w naszym życiu miało się pojawić po studiach ? 
- Nie zrozum mnie źle,ale właśnie tak myślałam.Teraz wiem,że jest inaczej.
- Który to miesiąc ? - Pytam się zafascynowany,a jej oczy są jak dwa iskierki.
- Pierwszy.Za osiem miesięcy ta malutka istota przyjdzie na czas.
- Czekam na Ciebie maluszku.- Mówię do jej brzuszka i delikatnie go całuję.Niedługo będę mógł się czym chwalić chłopakom.Jako pierwszy z paczki zostanę tatą.
- Kocham Cię bardzo.- Szepczę w jej usta.
- Ja Ciebie też kocham.- Odpowiada mi i delikatnie muska moje usta.Jak ja ją kocham.Tego nikt nie wie.

♥~♥
Jest tylko jedno szczęście w życiu człowieka,kochać i być kochanym...
12.06.2019 r.
Violetty cała ciąża przechodziła prawidłowo,zrezygnowała z ostatniego roku studiów i postanowiła,że
do kończy go za rok.Moja żona postępując tak, chciała aby ciąża nie przebiegła z komplikacjami.
Dzisiaj z samego rana,a była to godzina 6:00 Viola obudziła mnie mówiąc,że dostała silnego skurczu.
Pierwszy skurcz zlekceważyliśmy jako iż mogło to nic nie świadczyć.Skurcze co pół godziny się nasilały,Nie chcieliśmy już czekać ani minuty dłużej,postanowiliśmy jechać do szpitala,wziąłem Violę na ręce i zaniosłem ją do samochodu,chwyciłem jeszcze dodatkowo torbę i pojechaliśmy do szpitala.
Gdy tam dotarliśmy bóle bardzo się podwyższyły i moja blondyneczka nie mogła z nich wytrzymać.Położne zabrały ją na porodówkę,nie chcąc zostawiać Violetty samej też nią wszedłem.
- Jestem tu skarbie,jestem przy Tobie.- Wyszeptałem jej do ucha,bo chciałem załagodzić jej ból. Myśląc,że może coś to da.
- Na trzy..proszę pchać pani Violetto.- Powiedział lekarz,niedługo zobaczę na oczy moje  pierworodne dziecko.To będzie nie samo wity widok.
- Aaaa,to boli ! - Krzyknęła cała spocona Violetta.
- Tak,już widzę główkę dziecka,mam je.To chłopczyk ! - Mam syna,no normalnie nie wierzę.
- Aaaa ! - Zaczęła kolejny raz krzyczeć Viola,co się dzieje ?
- Mamy drugiego dzidziusia to dziewczynka.- Powiedziała położna.
- Gratuluję państwu,wasze dzieci dostały najwyższą  punktację.Są zdrowe i to bliźnięta.
- Kochanie słyszałaś urodziłaś mi dwójkę dzieci.Jesteś najwspanialsza.Kocham Cię bardzo.-Całuję ją czule w usta.
W końcu usłyszałem płacz dzieci,cudownych maluszków i tylko moich.
I tak 12 czerwca na świat zawitały dwa nasze skarby Rosalie i Jorge Verdas.Byłem z siebie bardzo dumny,że strzeliłem gola podwójnego.Violetta po porodzie była bardzo zmęczona,ale szczęśliwa,że jest matką ślicznych dzieci.Wiem co w takiej chwili musieli czuć moi rodzice widząc mnie po raz pierwszy na świecie.Mam zamiar pochwalić się całemu światu.Rosalie to czysta Viola,ma jej usta,nosek jest cała podobna do niej,a Jorge wygląda idealnie po tatusiu.Z tego co widzę,mają 
śliczne dołeczki i duże oczyska.
♥~♥

Nasze przeznaczenie jest ukryte w gwiazdach.Przed przeznaczeniem nie da się uciec.
24.05.2019 r. Leon został magister,a rok po nim Violetta.Oboje są spełnionymi ludźmi.

~*~      ~*~

To już koniec tej historii.Jak mówią koniec jest 
zawsze początkiem czegoś nowego :)

Cały Epilog z perspektywy Leosia,najszczęśliwszego mężczyzny ^^

Dziękuję wam wszystkim za to,że wytrzymaliście ze mną
 z tą historią xd.

Myślę,że ten Epilog będzie moim początkiem nowego
opowiadania.Co niektórzy wiedzą,że nie zamierzam od was
odchodzić :D

Dziękuję trwałym i systematycznym obserwatorom ♥
To dzięki wam jestem jeszcze na blogerze <3

Z każdym komentarzem od was czułam na sercu ciepło.Byłam komuś
potrzebna,to wy dawaliście mi siłę dzięki waszym komentarzom.
Jesteście wielcy ^^

A teraz robię sobie tygodniową przerwę.A potem ujrzycie niespodziankę.
Ode mnie dla was  :)

Do zobaczenia,miśki  ♠





piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 22 " Wygląda nieziemsko "

Jeśli możesz żyć wiecznie,to musisz wiedzieć po co żyjesz..
            Rozdział z dedykacją dla Alexandry Verdas ♥

Dominica
Dlaczego mój własny ojciec musi wkraczać akurat w takim momencie,w którym bardziej chciałbym się zatopić w gorącym pocałunku z Diego.A tak w ogóle co on tutaj robi,przecież mieszka 20 kilometrów stąd i tak nagle zebrało mu się na odwiedziny,w coś tu nie wierzę.I tak sam przyjechał,wołałabym,żeby przyjechał z całą swoją nową rodzinką,bo bardzo się za nimi wszystkimi stęskniłam.Jego mina nie wróżyła niczego dobrego,jedynie co teraz czułam to strach przed własnym tatą.Nie widzieliśmy się bardzo długo,ostatnio przed świętami.
- Tato,co ty tutaj robisz ? - Pytam się z wyrzutem ojca,jestem na niego zła.A on patrzy się na mnie złowrogo.
- Twoja mama prosiła mnie abym zajrzał do ciebie podczas jej nie obecności.- Odpowiada z zachłannym spokojem - I widzę,że dobrze postąpiłem.- Mówi patrząc groźnie w stronę mojego chłopaka.
- To nie tak jak myślisz.- Zaczynam widząc to,że jednak nie miło zaakceptował bruneta.
- Nie,To dlaczego obściskiwałaś się z tym chłopakiem na kanapie ? - Burczy.- Może jestem już w starszym wieku ale na wzrok mi nie padło.- Jak on się zachowuję,czy chce udowodnić mojemu chłopakowi,że on
nade mną sprawuję opiekę.Jak tak to jednak mu to nie wychodzi.
- Nie bądź taki zgryźliwy.- Odpowiadam mu.Nie życzę sobie aby był tak nie miły w stosunku do Diego - To jest Diego,mój chłopak.- Wskazuję gestem ręki,na bruneta,który stoi obok mnie i przysłuchuję się moim i taty wymianą zdań.
- Miło mi pana poznać.- Mój chłopak wyciąga rękę w kierunku ojca.W duchu modlę się aby ojciec ją uścisnął bez żadnych scen.Tak jak myślę,mój ojciec ściska jego dłoń.
- Samuel.Po prostu mów mi po imieniu.Nie lubię gdy ktoś mówi do mnie pan,czuję się wtedy tak staro.-
Naprawdę ojczulek zaskoczył mnie swoim zachowaniem.Jednak umie być przemiłym człowiekiem.
- Uszanuję pana,to znaczy twoją wolę.- Zwraca się Diego,lekko speszony.
- Bardzo dziękuję ci chłopcze.- Tata uśmiecha się przyjaźnie w jego stronę.
- Kochanie będę już leciał,powinnaś ten czas spędzić z tatą.- Oznajmia Diego.Jak mi smutno,myślałam,że jeszcze ze mną troszkę zostanie.Poznałby bliżej tatę.
- Proszę zostań ze mną.- Mówię łamliwym głosem i robię kocie oczka do niego.
- Muszę już iść i tak wystarczająco długo spędziliśmy ze sobą czasu.
- Do zobaczenia.Kocham Cię.- Całuję moje usta z wielką rozkoszą,nie przeszkadza nam obecność rodzica.
Liczymy się tyko my.
- Ja Ciebie też i to bardzo.- Mówię i odprowadzam bruneta do drzwi.Żegnamy się jeszcze wielkim przytuleniem.A potem chłopak wychodzi z domu.
- Córciu musimy jednak porozmawiać.- Kieruję te 4 słowa w moją stronę.
- Może za nim to zrobimy to zaparzę kawę,co ty na to ? - Pytam się,a potem lekko uśmiecham się w jego stronę.      
- Chętnie bym się napił.- Również odwzajemnia mój uśmiech.
Kiedy podaję dwie kawy i coś słodkiego,rodziciel ponownie zaczyna temat Diego.Wiem,że chcę go poznać.Więc nie mogę być na niego w ogóle zła,że chce spróbować go polubić.
- Wiem,że masz nowego chłopaka,bo przed chwilą miałem tą przyjemność by się z nim spotkać.Lecz czy nie uważasz,że jest to za prędko by poznawać nową miłość.Wiesz...- Chcę dokończyć swoje zdanie,lecz ja mu na to nie pozwalam i zaczynam przekonywać go do bruneta.
- Tato,Diego jest inny.Kocham mnie szczerze a ja jego.Więc nie widzę żadnych obaw.- Tłumaczę mu,że jestem szczęśliwa z nim.I nigdy mnie on nie skrzywdzi.
- Nie rozumiem cię.Chcę cię chronić nie rozumiesz tego.
- Przez kilka miesięcy nie przyjeżdżałeś do Buenos Aires bo byłeś zajęty nową rodzinką.A teraz chcesz mnie chronić.To absurd.- Mówię z pretensją.
- Wiesz dobrze,że to nieprawda.Nie raz dzwoniłem do Ciebie,wysyłane kieszonkowe.Przeniosłem cię do mamy abyś poczuła się bezpieczniej.A ty tego nie doceniasz.
- Nie mów tak.Kocham cię i cenię cię za to,że chociaż z mamą nie udało ci się stworzyć pięknej rodziny,to wiem,że oboje poświęcacie dla mnie wszystko.
- Ja też nie jestem bez winy.Pozwól mi to naprawić.- Mówi łapiąc moją dłoń.
- Oczywiście,jeśli posłuchasz mnie.- Przytakuję,czego jestem pewna,że chce mnie wysłuchać.
- Diego jest bardzo wyrozumiały chłopakiem,wie o mojej przeszłości od Artura nie uwierzył mu w jego zmyślone historie tylko mi.Przeżyłam z nim piękny pierwszy raz i wiem,ze to była dobra decyzja.Nie widzę świata po za nim.Kiedy go przy mnie nie ma to umieram z tęsknoty za nim.Potrzebuję go a on mnie i nic tego nie zmieni.
- Dla Ciebie postaram się go lepiej poznać,może nawet polubić.Będziesz wtedy dumna z swojego taty ?
- Pewnie,że tak.Będę go mocno kochać.- Odpowiadam uśmiechając się w jego stronę szeroko.
- No ja myślę,że tak będzie.Mam śliczną i mądrą córeczkę.- Przytula mnie do swojego torsu.
- A Ja wspaniałego tatusia.-Mówię wtulając się jeszcze mocniej w ramiona mojego rodziciela.
Violetta
- Leon nie wierz jak bardzo się cieszę,że się wybudziłeś.- Mówię szczęśliwa odrywając się od jego klatki piersiowej.Zauważając,że chłopak chce coś powiedzieć od razu go uciszam. - Nie nic nie mów,zawołam lekarza.Wstałam z taboretu i wcisnęłam guzik,który miał przywołać lekarza do sali mojego ukochanego.Nareście mogę odetchnąć z ulgą.Po kilku sekundach w sali pojawia się prowadzący lekarz Leona.
- Witamy cię Leonie w świecie żywych.Długo musieliśmy czekać na to aż wybudzisz się z śpiączki.Zadam ci teraz kilka pytań,które pozwolą nam stwierdzić czy masz może jakieś skutki spowodowane śpiączką.- Zwraca się do niego lekarz.A on kiwa głową,oznaczając,że zgadza się.-  Jak masz na imię ? - Pierwsze pytanie,które zadał lekarz,jest chyba najważniejszym.
- Leon.- Odpowiada nie pewnie szatyn.Uśmiecham się do siebie w duchu,że jednak o czymś pamięta.
- Wspaniale,czy może pamiętasz co się wydarzyło przed śpiączką ? - Droży temat prowadzący Leona.
- Miałem wypadek na motorze.Za dużo myślałem.- Odpowiada dość pewnie.
- Stwierdzam,że wszystko jest w porządku.Pójdę po wypis i już dzisiaj możesz wracać do domu.
- Bardzo panu dziękuję,spakuje Leona i zjawimy się w recepcji po wypis.- Mówię szczęśliwa nie odrywając moich oczu od oczu Leona.
- Kochanie nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam.- Zwracam się do niego z nutką romantyzmu.
- Wiem to.- Odpowiada cicho.- Może i nie byłem żywy ale wszystko słyszałem.Przepraszam cię,że przeze mnie pokłóciliśmy się nie powinienem...- Nie pozwalam mu dokończyć lecz przerywam jemu.
- Leoś,to również jest też moja wina.Cieszmy się tym,że wróciłeś.- Łapię jego dłoń i obejmuję z czułością.Jest mi bardzo potrzebny.
- Może i zadam głupie pytanie.Ale czy zostaniesz ponownie moją dziewczyną ? - Pyta lekko speszony.
- Nigdy nie pragnęłam,żeby nią nie być.Za mocno mi na tobie zależy.
- Spakuję twoje rzeczy,a ty idź się ubierz.Wracamy do domu.- Mówię szczęśliwa , a szatyn tylko  puszcza do mnie oczko.Uśmiecham się do niego.
~Następny dzień~
Kolejnego dnia budzę się niezwykle wypoczęta,może to dlatego,że nie martinie się o stan Leona. Wiem dobrze,że jest pod bardzo dobrą opieką jego rodziców.Patrzę na godzinę w telefonie i dochodzi 8,czym prędzej wstaję z łóżka,ścielę je i kieruję się do łazienki.Tam załatwiam swoje poranne czynności,podkręcam włosy na lokówce,wykonuję lekki makijaż i ubieram się w gotowy zestaw.W wspaniałym nastroju schodzę na dół na śniadanie,witam się z wszystkimi i zasiadam do posiłku.Gdy kończę śniadanie słyszę dzwonek do drzwi,szybkim krokiem zbliżam się do nich otwieram je a w nich staję mój ukochany.Bez namysłu rzucam się na niego.
- Kochanie widzę,że bardzo tęskniłaś.- Śmieję się szatyn,a potem robi łobuzerską minę.Och jak mi tego brakowało.Nigdy bym go nie zamieniła na nikogo innego,za bardzo go kocham.
- I to bardzo.Idziemy do studia ? - Pytam się patrząc w jego szmaragdowe tęczówki.Są tak śliczne.
- Właśnie po to tu przyszedłem abyśmy razem tam poszli.- Uśmiecha się zadziorne.O co może mu chodzić.
- Nie jesteś przemęczony ? - Pytam się zmartwiona,nie chcę aby ponownie musiał wrócić do szpitala.
- Nie martw się,wszytko jest w porządku.- Odpowiada i moje kruche ciało przytula do swojego.
- Ja o ciebie zawsze będę się martwiła.Choćby nie wiem co.- Szepczę mu do ucha.Po tym splatamy nasze dłonie i kierujemy się w stronę Studia.Od jakiś 5 minut kłócimy się o  to kto kogo kocha.Leon nie mógł znieść tej sytuacji,jednoznacznie przegrał.
- Bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- Mówi czule,słysząc takie słowa z jego ust rozmarzam się na chwilę.Przez to nie zauważam,że znajdujemy się pod studiem,a do nas podchodzą nasi przyjaciele.
- Leon,kumplu wybudziłeś się.- Każdy po kolei przytula się do szatyna.Też bardzo się cieszą,że wrócił.
- Jak widać.Jestem w zupełnej formie.
- Tak się cieszmy,że jesteśmy pełną grupą.
Federico
Tak bardzo się stresuję tą kolacją z rodziną Ludmiły,nie wiem czego mam się po nich spodziewać.
Chociaż wiem,że ostatnio Priscilla bardzo mnie polubiła,to wcale nie musi oznaczać,że nie ma humorków.Każdy może z was się spytać,dlaczego ona tak bardzo się zmieniła ?Może temu,że w końcu jej mąż dał jej dużo ciepła.Dzwonię do drzwi.Po chwili otwierają się a w nich staję moja cudowna dziewczyna.Całuję ją w jej czerwono krwiste usta,uwielbiam je całować.Jest tak doskonałą,a wygląda nieziemsko.
- Myszko mam coś dla Ciebie.Zobacz czy ci się podoba.- Podaję jej pudełko z pięknym wyposażeniem w środku,liczę na to,że jej się spodoba.Długo myślałem nad odpowiednim prezentem.
- Dla mnie ? Wiesz,że nie musiałeś.- Oj kochanie,nie bądź taka skromna.Mówię do siebie w myślach.
- Kocham Cię i to wystarczy,ale zobacz to.- Nalegam.
- Ojeju,jaka śliczna.Federico jak bardzo cię kocham.Skarbie bardzo ci dziękuję za ten prezent.
Jest wspaniała jak ty.- Zakłada bransoletkę na swoją prawą rękę i całuję mój policzek.
- Cieszę,że ci się podoba.Jak mówiłem zrobię dla Ciebie wszystko.
- Federico i Ludmiłą zapraszam was do stołu.- Nagle z jadalni wychyla się matka Lu.
- Dzień dobry Pani.- Witam się z nią grzecznie i posyłam jej uśmiech.
- Jak miło cię widzieć.- Priscilla odwzajemnienia mój uśmiech.
- Proszę to dla pani.- Podaję jej czerwone róże.Wiem,że takie uwielbia.
- Piękne,włożę je do wazonu i za chwilę do was wrócę.Siadajcie.-Mówi z zachwytem.
Po skończonym obiedzie wszyscy zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
- I jak wam się układa ? - Zadaję po chwili tata Ludmiły.
- Jest coraz lepiej.Kochamy się,to najważniejsze.- Mówi moja dziewczyna,posyłając mi uśmiech.
- Tak to prawda.- Dopowiadam.
- Macie jakieś plany na przyszłość ? Chodzi mi o studia.- Pan Ferro zadaje kolejne pytanie.
- Ja będę studiował architekturę,chcę odziedziczyć firmę po rodzicach.- Mówię pewnie.
- Jak wiecie,ja nie zdecydowałam się jeszcze na nic.- Odzywa się blondynka.
- Federico wiesz o nowej nowinie w naszej rodzinie ? - Pyta się radosna Priscilla.
- Nie.Lu nie zdążyła mi nic powiedzieć.
- Nie pochwaliła się,że będzie miała rodzeństwo ?
- W ogóle,zaskoczyliście mnie państwo i to pozytywnie.
Idziemy z blondynką do jej pokoju,po czym razem rzucamy się na jej wielkie łoże.
Przytulamy się na łóżku Lu i wygłupiamy się na możliwe sposoby.Bardzo mnie ucieszyła ta wiadomość,że Ludmiła będzie miała rodzeństwo,przecież od zawsze o nim marzyła.Jej rodzice nawet pozwolili jej wybrać imię dla maleństwa,lecz ona nie chcę ich zdradzić.
Na końcu robimy sobie wspólne selfie,które mi się tak cholernie podoba.Wchodzę na portal społecznościowy i dodaję nową fotkę z moją dziewczyną.
Z dopiskiem : " Dziękuję ci za wszystko,kocham cię mocno " 

~*~              ~*~

No i kolacja u państwa Ferro,poszła pomyślnie ^^
Teraz w ich domu oczekują narodzin drugiego dziecka *-*

Jak widzicie Leoś pamięta dokładnie wszystko :)
Nie było obaw,prawda ? xd

Domi rozmawia szczerze z tatą :)

Rozdział 23 = 15 komentarzy ;***



niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 21 "Dobrze mi z tobą "

" Rzeczy się zmieniają,ludzie się zmieniają ale ty bądź zawsze sobą.Zostań
prawdziwy dla siebie.Nie poświęcaj się dla kogoś."
~ Zayn Malik 

Rozdział dedykowany dla wspaniałej Van Van,która bardzo uwielbia Dieminicę ^^


Dominica
Usypiałam i budzę się dziś w ramionach mojego ukochanego.Jest to cudowne uczucie,móc czuć,że budzisz się przy twojej miłości.W jego objęciach czuję się jak jego księżniczka.Wczorajsze wydarzenie uświadomiło mi,że nasza uczucie jest szczere,oboje siebie potrzebujemy po to aby żyć.Czuję jak kołdra się unosi,czyli Diego też się obudził,obracam się w jego stronę i składam na jego wargach gorący pocałunek.On oddaję go z namiętnością.
- Kocham Cię.- Kieruję słowa w stronę mojego ukochanego chłopaka,którego darzę wielkim uczuciem.
- ja też i to bardzo mocno.- Mówi,czule całując moje czoło.- Powinniśmy się zbierać,no wiesz twoja mama może wrócić.- Z zakłopotaniem wyjaśnia mi dlaczego jednak powinniśmy wstać.
- Kochanie,mama wraca dopiero jutro.- Odpowiadam mu.
- Zaplanowałaś to.Uwiodłaś mnie specjalnie.- Mówi oburzony,Oj co ja zrobiłam.
- Może.-Mówię tajemniczo na co on śmieję się w niebo głos.Wstaję i zakładam na siebie swój koronkowy stanik i majteczki do kompletu.Na bieliznę zakładam szatynowy szlafrok,po czym kieruję się do łazienki.Gotowa i ubrana w to schodzę na dół.Tam zastaję bardzo przyjemny widok,otóż mój najdroższy skarb smaży naleśniki a ich cały zapach roznosi się po kuchni.Zaciągam się nim jak wariatka,podchodzę do Diego i obejmuję go od tyłu,moją głowę kładę na jego ramię i całuję leciutko jego szyję.
- Myślę,że lubisz naleśniki bo tylko to doprawdy mi wychodzi.- Mówi do mnie z nadzieją.Jak słodko on gotuję dla mnie.Diego sprawia wciąż,to,ze cienie coraz bardziej pragnę.
- Kocham je jeść.Nieważne jak gotujesz,ważne że z miłością do mnie.-Mówię zachwycona i składam na jego policzku całusa.
- Jesteś kochana ! Myszko przygotujesz talerze i szklanki.- Jak słodko on mnie nazywa.Chyba zaraz się rozpłynę.
- Jasne.- Przytakuję chłopakowi.
- Mam małe pytanko.No wiesz czy nie byłem zbyt ostry wczoraj.- Mówi zakłopotany i nerwowo drapie się po głowie,
- Nie,było dla mnie cudownie.Nic mi nie jest,nie martw się.- Kieruję czułe słowa w jego stronę.
- ulżyło mi,że nie masz do mnie żalu ze ze mną straciłaś cnotę.- Czemu musi być on tak idealnie doskonały.Widać,że zależy mu na mnie.
- Nie jestem na ciebie zła,bo cię kocham.
- Ja również i to bardzo mocno.-Wyznaje mi swoje uczucia patrząc głęboko w moje oczy.
Kiedy zjedliśmy śniadanie,poprosiłam Diego aby choć troszkę nauczył mnie grać na gitarze.Może i umiem ładnie śpiewać,ale od zawsze moim marzeniem było grać zawodowo na gitarze akustycznej.
Wziął mnie za rękę i oboje poszliśmy do mojego pokoju,usadowiliśmy się na łóżku,ja z przodu a Dieguś za mną.Chwyciłam do ręki,moją nową zakupioną gitarę,prawą rękę usadowiłam na otworze renesansowym a moją drugą dłoń przejął brunet.Kierował moimi opuszkami po strunach.Nie wychodziła nam ta gra najlepiej,ale liczyło się to,że spędzamy ten dzień razem.Na koniec w nagrodę podarowałam mu soczystego buziaka.Później zachciało nam się oglądać filmu.Długo się zastanawialiśmy nad jego rodzajem,ale misiek uległ mi i przystał na filmie romantycznym.
Brunet usiadł na sofie,a ja położyłam się,że moje nogi miał na swoich kolanach.Oglądamy "Zostań,jeśli kochasz" bardzo wzruszający film,jeden z moich ulubionych.Po godzinie oglądania film przestaje nas interesować,zajmujemy się raczej sobą.Diego gładzi moje kolano,a ja wplatam moją dłoń w jego ciemne włosy.Tak razem zatapiamy się w głębokim pocałunku.
O Boże,jak mi z nim cudownie.Mogłabym przez cały dzień być z nim.Nie znudziłabym się wcale jego obecnością.Połączył nas przypadek,ale uczucie jest prawdziwe,każdego dnia będę dziękować Bogu za to,że dał mi Diego moją miłość i postawił mi go na mojej drodze do szczęścia.Nagle odrywamy się do siebie,bo słyszmy trzaśnięcie drzwiami.Czyżby mama tak szybko wróciła ? Jednak nie bo to pomieszczenia wchodzi mężczyzna.
- Domi,co tutaj się dzieję ? - Mężczyzna podnosi głos.Oj nie dobrze.Dlaczego właśnie musiał się zjawić w takiej jednoznacznej sytuacji.
- Ja ci to wszystko wytłumaczę,tato.- wstaję z sofy i podchodzę do niezadowolonego ojca.
Violetta
Wchodzę po raz kolejny do jego sali,oczy mam całe popuchnięte od płaczu.Od jego wypadku mało jem,śpię tylko dwie godziny a w studiu jestem ospała.Leon jest w śpiączce od dwóch dni,a ja czuję,że to wieczność bez niego.Tęsknie za jego uśmiechem,żartami i pocałunkami.Pamiętam jak jakiś czas temu siedzieliśmy razem na jednej z ławek w parku,nie mówiliśmy nic do siebie,tylko cały czas patrzyliśmy się w swoje oczy i co chwila szatyn skradał mi mokre pocałunki.Najcudowniejszą chwilę jaką z nim przeżyłam to to,że na naszą miesięcznicę zaprosił mnie na spacer po brzegu morza.Siedzieliśmy na piasku i oglądaliśmy gwiazdy na niebie.Kiedy zrobiło mi się chłodno oddał mi swoją bluzę,z której wyleciała karteczka Kocham Cię.Ach co to były za chwile.Nagle zaczynam śpiewać piosenkę,skomponowaną przeze mnie i Leona,która wyrażała nasze wspólne uczucia.
Tanto tiempo
Caminando junto a tí
Aún recuerdo
El día em que te conocí
El amor en mi nació
Tu sonrisa me enseño
Tras las nubes
Siempre va a estar el sol
Te confieso que sin ti no se seguir
Luz en el camino tu eres para mi
Desde que mi alma te vió
Tu dulzura me envolvió


Si estoy contigo
Se detiene el reloj
Los sentimos los dos
El corazon nos habló
Y al oído suave
Nos susurró


Quiero mirarte
Quiero soñarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mí
Pues amor es lo que siento
Eres todo para mí


Quiero mirarte
Quiero soñarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mí
Tu eres lo que necesito
Pues lo que siento es
Amor ! 
Na koniec pocałunku usiadłam koło jego łóżka,złapałam go za rękę i pocałowałam.Liczyłam na to,że może się obudzi jak księżniczka,ale to chyba żmudna nadzieja.Jednak jego oczy otwierają się,jak długo na to czekałam by móc ujrzeć jego szmaragdowe oczy,w których zawsze tonęłam.Mój ukochany mężczyzna na ziemi,wrócił do mnie.Cała szczęśliwa przytuliłam się do jego klatki.
Ludmiła
Cudowne słoneczko ogrzewa moją twarz,razem z Federico spacerujemy po parku.Od czasu naszego pogodzenia między nami nie dochodzi do żadnych kłótni i zgrzytów,cieszymy się sobą i nie wypominamy sobie wad. Jest dobrze tak jak jest.Nawet moja mama polubiła Federico,uważa go za odpowiedniego chłopaka dla mnie,jest na siebie zła,że próbowała nas rozdzielić.Nagle po mojej prawej stronie zauważam lśniące jeziorko razem z altanką,do której prowadzi długi drewniany pomost.Nie wahając się ani minuty dłużej,puszczam rękę bruneta,która jest spleciona z moją i szybkim krokiem kieruję się na pomost,zdejmuję koturny i siadam na pomost.Moje bose stopy zamaczam wodzie.Moją czynność powtarza Castillo,siada obok mnie i chwyta moją dłoń,po to aby ponownie spleść razem z jego ręką.Kocham jego obecność przy mnie,jest taki jedyny i tylko mój.
- Moja mama zaprasza cię na obiad.Przyjdziesz do nas ? - Pytam się uroczo chłopaka,przy tym robię minkę smutnego psiaczka.
- No nie wiem,skarbie.Musisz mnie przekonać.- Och chcę się ze mną drażnić,nie na to mu nie pozwolę.Niech wie,że Ludmiła Ferro też rządzi w tym związku.Ale jednak chyba mu ulegnę te jego oczy,wprowadzają mnie w oszołomienie.
- Jeśli dam ci całusa to przyjdziesz ? Proszę cię ! - Mówię z nadzieją w głosie.Chciałabym jutrzejszy dzień również spędzić z nim.
- Pewnie,że przyjdę,ale bez buziaka się nie obejdzie.- Odpowiada mi z cwaniackim uśmiechem.
- Mmmm malinka moja ulubiona.- Oblizuję swoje usta gdzie przed chwilą spoczywała na nich również moje.Na gest chłopaka śmieję się.
- Przestań,bo mnie zawstydzasz.- Uderzam  jego leciutko w ramię.
- Słodko się rumienisz wiesz o tym ? - Czy on zawsze musi powodować to,że się zawsze rumienię. Nienawidzę tego.
- Fede,nie chcesz mnie widzieć wściekłej.- Mówię rozdrażniona jego zachowaniem wobec mnie.
- Podobasz mi się taka stanowcza i zadziorna.- Dotyka opuszkami swoich palców mojej nosa,na co ja cala drżę od jego dotyku.
- Nie,z tobą nie da się wytrzymać.- Jestem już podirytowana tym,że zawsze on musi mieć rację.
Bierzę mnie na ręce i obraca nas w koło.
- Uwielbiam cię za to,że po prostu jesteś.Jesteś wszystkim czego potrzebowałem do szczęścia.I nie umiałbym nigdy o tobie zapomnieć.
- Kochanie ? - Zwracam się do niego pieszczotliwym słówkiem.
 -Tak ? - Odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Dobrze mi z tobą.- Mówię a moja głowa spoczywa na jego ramieniu.

~*~
Wchodzę do domu od progu wita mnie przecudowny zapach pieczeni.Jak mi dawno tego brakowało.
Moja mama zmieniła się diametralnie,jest teraz inną osobą.Bardziej ciepłą i uczuciową.Wreście odzyskałam swoją mamę.Nie żałuję wszystkich złych wspomnień związanych z nią,po prostu traktuję je jak zwykłą lekcję,która miała mnie czegoś nauczyć.Pamiętajcie w życiu nie zawsze jest tak kolorowo ! 
- Córeczko,chodź już do stołu.
- Tata już jest ? - Pytam zaskoczona,obiad zawsze był bardzo późno.Ze względu na pracę ojca.
- Tak wrócił szybciej.Musimy z tobą porozmawiać.- Mówi stanowczo,ale widzę po jej minie,że jest zdenerwowana.Czyżby było to coś poważnego ?
- O czym ?
- Może po obiedzie porozmawiamy ? - Jak zwykle chcę się wywinąć od rozmowy,która i tak nas nie ominie,
- Wolę teraz.Nie odwlekajmy lepiej niczego.- Nagle koło na pojawia się tata.
- No dobrze,jeśli sobie życzysz.Razem z tatą chcemy ci coś bardzo ważnego ogłosić.Tylko obiecaj nam,że nie będziesz zła na nas.
- No więc ?
- Ludmiła,posłuchaj bo ja jestem....- Mama nie mogła się wysłowić więc mowę przejął tata.
- Będziesz miała rodzeństwo.Cieszysz się ? - ja rodzeństwo.Ta wiadomość nie mogła dotrzeć do mnie,byłam zaskoczona.
- Wiecie jak ja długo czekałam na rodzeństwo,jak bardzo pragnęłam najwspanialszej rodziny.Teraz moje marzenie się spełniło.To chyba będzie dziewczynka.- Mówię radosna,wtulam się w mamę.
- Skąd taka pewność ? - Pyta szczęśliwa mama.Chyba musiała poczuć ulgę,ze cieszę się raezm z nimi z nowego członka w rodzinie.
- Ja po prostu to wiem.- Mówię pewna.
~*~          ~*~

Oj tam oj tam Leoś się wybudził xd
Moja kochana Van zgadła :)
Jednak czy będzie wszystko pamiętał ?

Lu i Fede spędzają romantyczny dzień razem.
Wiem,że długo ich nie było,więc postanowiłam ich
dać w tym rozdziale ;)

Priscilla w ciąży,kto by się spodziewał c'nie ?

Dieminica szczęśliwa i niech tak pozostanie ^^

Rozdział 22 = 14 komentarzy :)

Do następnego kochani ^^