wtorek, 28 października 2014

Konkurs z okazji Pół roku Bloga !

Wczoraj o godzinie 15:00 została zamknięta ankieta w sprawie osób,które były by chętne 
do wysłania Os'a na konkurs.Z tej ankiety wynika,że połowa z was jeszcze jest niezdecydowana.
Konkurs będzie aktualny dopiero wtedy jeśli dostanę co najmniej 4 prace !
Ogłaszam,że od dziś(28.10.14 r.) do 09.11.14 r. można wysyłać One Shoty !
P.S.Jeśli termin wysłania prac komuś nie pasuję to możemy to uzgodnić !
Wasze pracę możecie wysyłać pod dwa adresy e-mail.
e-mail : madzia.vilovers@o2.pl
g-mail : madzionek124@gmail.com

Nagrody 
Za zajęcie pierwszego miejsca :
- Dodanie twojego bloga do mojej specjalnej listy,która pojawi się na blogu,
- Dedykowanie 5 rozdziałów,
- Opublikowanie One Shota i reklamacja bloga,
- Specjalny kolaż i dyplom

Za zajęcie drugiego miejsca :
- Dodanie twojego bloga do mojej specjalnej listy,która pojawi się na blogu,
- Dedykowanie 3 rozdziałów,
-  Opublikowanie One Shota i reklamacja bloga
- Dyplom

Za zajęcie trzeciego miejsca :
- Dodanie twojego bloga do mojej specjalnej listy,która pojawi się na blogu,
- Dedykowanie 2 rozdziałów,
- Opublikowanie One Shota i reklamacja bloga,
- Dyplom

Kochani,myślę,że weźmiecie udział w konkursie z okazji pół roku bloga !
Tematyka może być różna.Czekam na wasze pracę.

P.S.Co do rozdziału to sama nie wiem kiedy się pojawi mam masę nauki.

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 8 "Ma śliczne dołeczki"

Przyjaźń jest niewątpliwie najskuteczniejszym lekiem na  cierpienie zawiedzionej miłości ~♥~

Ludmiła
Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie,prawdo mówiąc obudziłam się dość niewyspana.Z tej racji iż do późnej godziny nocnej rozmyślałam nad sensem mojego związku z Federico i tej całej sytuacji z Tomasem i moją mamą.Nie chcę rozstawać się z Fede,kocham go nad życie i jeśli ktoś nie umie tego zaakceptować to jego sprawa,nie moja,ale boję się co się stanie gdy moja mama to usłyszy.Ten cały Tomas jeszcze pewnie nie wie,że będę musiała być jego dziewczyną,no ale chyba stanie po mojej stronie i pomoże mi wyjść z tej całej chorej sprawie.Wyszykowana i spakowana do studia ruszyłam na dół,aby zjeść śniadanie w towarzystwie mamuśki.Kiedy zeszłam na dół ona już siedziała przy stole i zajadała się kanapkami
- Dzień dobry mamo.- Starałam się być miła dla niej,pocałowałam ją w policzek i zajęłam miejsce przy stole.
- Cześć kochanie,jak się spało ? - Spytała roześmiana i uśmiechnięta,była za  miła,na pewno czegoś oczekuje.-pomyślałam.
- Mogło być lepiej.-Odpowiedziałam beznamiętnie,czułam,że ta odpowiedź mało ją co interesuję.
- Rozumiem,mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość.
- Tak,a jaką ?
- Dzisiaj,do nas na kolacje przychodzą państwo Heredia z Tomasem.-odpowiedziała radosna i w ogóle szczęśliwa.
-Dlaczego tak wcześnie ? A co z tatą ?
- Daj spokój ważne,że wreście znaleźli czas i przyjdą nie będę czekała specjalnie
 na twojego ojca.Chcę jak najwcześniej uzgodnić to z nimi.-Krzyknęła.
- Nie prawda,chcesz to załatwić byle szybko,ażeby taty przy tym nie był.- Powiedziałam jej to w twarz,chyba ją to wkurzyło.
- Przestań gadać bzdury jedz śniadanie bo Ci wystygnie.-Odpowiedziała zniesmaczona moim pyskowaniem.
- Nie jestem głodna i nie zamierzam być na tej kolacji.
- Ani mi się waż.-Podniosłą głos.
- Bo co ? Uderzysz mnie ? - Zezłościłam się i burknęłam.
- Wyrażaj się.Powiem ojcu,że byłaś bezczelna,a wiesz,ze u taty takie zachowanie nie jest tolerowane.
- Wątpię,żeby Ci uwierzył.-Oznajmiłam pewna siebie.
- Już ja mam swoje sposoby.
- Na które się nie zgadzam,kocham Federico,zrozum to wreście.
-Nie chcę tego słyszeć.
- Nie ? To ja wychodzę.-Oburzyłam się,byłam zła,mam nie traktuję mnie jak dorastającą kobietę tylko jak nieodpowiedzialną dziewczynę.
-Ludmiła wracaj,zjedz to śniadanie i porozmawiajmy jak ludzie.-Krzyknęła,ale ja w pośpiechu założyłam koturny,trzasnęłam drzwiami i wybiegłam z domu.
Violetta
Stoję na scenie,w auli studia,dlaczego ? Pablo zgodził się abym wystąpiła przed wszystkimi uczniami z moją nową piosenką.Maxi właśnie włącza podkład muzyczny,który też sama przygotowałam,moja cała klasa jest już obecna,właśnie widzę znak,który znaczy,że mam zacząć.
Valió la pena todo hasta aquí
porque al menos te conocí

Valió la pena lo que vivimos
lo que soñamos
lo que conseguimos

Valió la pena, pude entender
que cada historia es una razón

Para estar juntos, para creer
para que suene nuestra canción

hoy somos tantos, hoy somos más
hoy más que nunca

¡Puedo volar!

Todo vuelve comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
¡Es el latido de tu corazón!
¡Sabes que lo puedes escuchar!
...¡Junto al mío!

Junto al mío!!

Yo se que puedo confiar en mí,
Quien soy ahora ya descubrí

El mundo es casi perfecto ya
y casi todo es mi realidad

No tengo miedo ya se quien soy,
se lo que busco y a donde voy...

Todo vuelve comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
¡Es el latido de tu corazón!
¡Sabes que lo puedes escuchar!
...¡Junto al mío!

Todo vuelve a comenzar
Juntos sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive...

Valió la pena
Todo hasta aquí.
Przez cała piosenkę patrzyłam w szmaragdowe oczy Leona.Może wydać się to dziwne,ale patrząc na niego czułam się jak zahipnotyzowana.I nie umiałam tego w żaden sposób przerwać.Nie wiem co to oznacza,ale na pewno bardzo go lubię.
Leon
Jestem przed domem Violetty,waham się czy w mam właśnie w tej chwili zadzwonić dzwonkiem,czy może poczekać jeszcze trochę.Jednak decyduję się na to pierwsze,mój palce dotyka dzwonek,w tym momencie otwierają się drzwi,a w nich stoi szatynka,która jest ubrana prześlicznie i do tego ten zniewalający uśmiech.
Nie mogę wymówić żadnego słowa do niej,na co ona reaguję głośnym,ślicznym śmiechem.
- Leon co ci jest ?-Pyta rozbawiona moim zachowaniem.
- Niee,ja,nnic.-Próbuję coś wymusić lecz nadal mi nic nie wychodzi,a Violetta nie przestaję się śmiać.
- Wiem jak ci pomóc.-Oznajmiła.-Trochę Cię ośmielę.-pocałowała mnie w policzek.
- Dziękuję.-odpowiedziałem już całkiem normalnie,jednak wiedziała jednak zniszczyć nieśmiałość.
- Mówiłam,że Ci pomogę.-Odparła z dumą.
- Ślicznie wyglądasz.-Powiedziałem i objąłem ją w tali.
- Jesteś kochany.-wtuliłam się w niego.
- Mogę Ci powiedzieć w tej chwili co sobie pomyślałem.- Odpowiedziałem i poruszyłem zabawnie brwiami.
- Jesteś okropny.-Walnęła mnie lekko w bok.
- A jednak mnie lubisz,to co idziemy ?
- Gdzie ?
- W wyjątkowe miejsce.Chodź.-Chwyciłem ją za rękę i udaliśmy się w te wspaniałe miejsce.
*~*
Leżymy teraz na kocu z Violcią w tym wyjątkowym miejscu,czyli w zagajniku parku.Wiatr leciutko wieje,a słońce ogrzewa nasze twarze,jest po prostu cudownie.Nic nie mówimy,tylko cisza nam wystarcza,rozumiemy się bez słów.Jest wyjątkowo,tak inaczej.Nie czuję się jakbym był teraz na niewinnym pikniku z przyjaciółką,tylko z kimś więcej.Z kimś kto idealnie do mnie pasuję.
- Violcia,co myślisz o naszej przyjaźni ? - Spytałem ją,bawiąc się jej kosmykami włosów.
- Jest szczera i prawdziwa
- A co teraz przy mnie czujesz ?
- Szczerze ? - pokręciłem głową na tak.-Ciepło i bezpieczeństwo.-Dokończyła.
- Ja mam tak samo.
- Przejdziemy się ?
- Dla Ciebie wszystko.-Wstaliśmy z koca i ruszyliśmy przed siebie.
- Dziękuję Ci,że mogłam choć na chwilę od wszystkiego odpocząć.

- Drobiazg ale dla pięknej dziewczyny.
- Chciałabym Ciebie się spytać jakie masz zdanie o tym wszystkim ?
- Szczególnie o co ci chodzi ?
- No wiesz..Justina.
- Yhmm,myślę,że zachowałam się jak kompletny kretyn,zostawiając Ciebie bez żadnej wiadomości czy nawet pożegnania.Ja nigdy nie zrobiłbym tego swojej dziewczynie
- No dobrze.To dlaczego nie masz dziewczyny ?
- Nie znalazłem jeszcze tej jedynej.
- Zaśpiewamy moją piosenkę ?
- Pewnie.
 Todo vueve comenzar


Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy



Sabes, cuál es la verdad
¡Es el latido de tu corazón!
¡Sabes que lo puedes escuchar!
...¡Junto al mío!



Violetta
Leon pozaskończonym naszym piknikowaniu,obiecał mi,że mnie odprowadzi.Dotrzymał słowa,bo właśnie stoimy przed moimi drzwiami do domu,żegnamy się.
- Maleńka,szkoda,że musimy się żegnać.-Powiedział to bardzo namiętnie,z cudowną chrypką w głosie.
- Co dobre,to szybko mija.-Odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Tak wiem,ale chciałem więcej czasu spędzić z Tobą.-Wyznał,a ręka przeczesał swoje kasztanowe włosy.
- Wiesz,że już nie ma takiej potrzeby.-Wyznałam mu,stale patrząc w jego oczy.
- Chcesz mnie od siebie odsunąć ? - Zapytał z powagą.
- Nie,no tak nie żartuj,Bardzo Cię lubię i nie chcę tego robić.-Powiedziałam mu całą prawdę.
- No to co jest ? 
- Nie chcę aby ktoś pomyślał ,że między nami może coś być.
- Uwierz mi nikt tak nie pomyśli,boisz się ludzi ? 
- Nie o to chodzi,co dopiero rozstałam się z Justinem,nie mam siły na nowy związek.-Leon tylko poczuł się zakłopotany tym co przed chwilką powiedziałam.
- Ale między nami nic nie ma,zwyczajna przyjaźń,nic więcej,obiecuję to.-Ułożył dwa palce tak jak do przysięgi,co mnie naprawdę rozśmieszyło.
- No okey,jeśli tak mówisz,to Ci wierzę.-Zachichotałam
- No i o to chodzi.-Wreście uśmiechnął się,ma śliczne dołeczki.
- Wejdziesz ?
- Nie,muszę pomóc tacie w pracy ogrodowej,jak coś zadzwonię do Ciebie wieczorem.
- No dobrze.
- To pa księżniczko.- Powiedział i pocałował mnie w policzek,ja zarumieniłam się leciutko,że
 nawet tego nie zauważył,co się ze mną dzieje.-zapytałam się sama siebie.
- Hej Leon.-Odpowiedziałam i weszłam do domu.Zdjęłam buty i poszłam do salonu,gdzie na 
sofie siedziała mama,oglądała serial i popijała herbatę.
- Hej mamo !
- No cześć,co tak późno ? - Spytała i spojrzała się na mnie,z nadzieją,że otrzyma odpowiedź.
- Zasiedzieliśmy się z Leonem w parku.
- Yhm,następnym razem zaproś go do środka.-Oznajmiła i uśmiechnęła się.
- Skąd to wiesz ? Podglądałaś nas ?
- Nie ja wcale,ale jeśli on sprawia,że jesteś szczęśliwa,to niech wpada częściej.
-Mamo,przestań.
- Myślał,że ja twoja rodzicielka nie widziałam,że zarumieniłaś się kiedy pocałował cię w policzek.
- Jednak patrzyłaś się na nas.-Oznajmiłam a mama przybrała minę typu - co? przecież ja nic takiego nie zrobiłam !
- Wiesz co,jesteście takimi słodziakami,jak ja z twoim tatą.-Rozmarzyła się.
- Nie przesadzasz.-Zapytałam,pełna zakłopotana tym co mam już odpowiadać.
- Wcale.-Upiła łyka herbaty i wróciła do oglądania jej ulubionego serialu.
- Ja już będę zmykała do siebie.-Oznajmiłam i ruszyłam po schodach do mojego pokoju.
- No to idź.
Ludmiła
Kolacja przebiegłą nawet milej niż się spodziewałam,Tomas przed kolacją obiecał mi,że nawet nie ma zamiaru być ponownie moim chłopakiem,ulżyło mi,ale zachowanie mojej mamy jest zupełnie nie pewnie,czuję jakby coś kombinowała.Rodzice Tomiego nie są za tym aby oni dorośli planowali przyszłość ich dziecka,są za tym abyśmy my sami podjęli takie pochopne decyzję,mamcia była trochę zła na nich,ale szybko jej przeszło kiedy usłyszała,ze może coś z tego będzie,chyba w ich snach,jest to bardziej prawdopodobne.Po kolacji mamuśka wygnała nas do pokoju,właśnie siedzimy w nim od jakieś 5 minut w zupełnej ciszy.Tą głuchą ciszę przerwał Tomas.
- Hej,czemu jesteś taka smutna ? Uśmiechnij się dla mnie.- Powiedział tak milutko,że nie umiałam mu odmówić uśmiechnęłam się.
- Widzisz od razu lepiej,jesteś śliczną dziewczyną.-Kontynuował.
- Przestań,wiesz,że my jesteśmy przyjaciółmi nikim więcej.-Oznajmiłam mu,bez żadnego owijania w bawełnę.
- Wiem,to ale jedną rzecz jeszcze muszę zrobić.
- Co ?- Spytałam,a on zbliżył się do mojej twarzy i pocałował mnie,bardzo namiętnie.

~*~

Rozdział 8 myślę,że jest w sam raz odpowiedniej długości.
I bum - Ludmiła zdradziła Federico,ale nie z jej winy.
Co z tego wyniknie ? Sama jeszcze nie wiem ;)
Jak wam się go dzisiaj czytało ?
Ja mam przecudny humorek :) A wy ?

Kiedy kolejny rozdział ?
- Postaram się go opublikować tak,np.do środka następnego 
tygodnia,może szybciej,zobaczę.

Przypominam o głosowaniu w ankiecie,na głównej stronie bloga !
Jest to ważne !

Kto przeczytał rozdział,proszę aby zostawił po sobie mały 
ślad,że go chociaż przeczytał <3



czwartek, 16 października 2014

5 miesięcy bloga !

 Hejo kochani ! Witam was dzisiaj w świetnym humorze,dzisiaj obchodzimy 5 miesięcy istnienia
tego bloga ♥~ Jestem prze szczęśliwa,że tyle z wami tutaj jestem :) Dziękuję wam,że jesteście
razem ze mną <3  W szczególności chcę podziękować kilku osobom :

Lagusiak,że zawsze komentuję moje rozdziały,zostawia bardzo ciekawe komy,które 
doprowadzają mnie czasem do śmiechu :)

Alexandra Verdas-że jest ze mną od początku istnienia bloga.Bardzo mnie motywowała do
 dalszego jego prowadzenia.

 Natalka Turska- wspiera mnie bardzo w tym co robię i też jest nadal ze mną <3 Często się nią inspiruję,kocham jej pomysły :)

 Mlecyk Mlecyk i Princess Dream
 -Za miłe komentarze,które poprawiają humorek :** Jesteście wspaniałymi dziewczynami ;)

Przepraszam jeśli kogoś pominęłam i tak wszyscy co mnie czytają są w moim sercu ♥
Dziękuję wam za to,że komentujecie moje rozdziały :)

Dziękuję wam wszystkim,czytelnikom za :
- oddanie 138 komentarzy
- 38 opublikowanych postów dla was
- Za to,że jest was 15 obserwatorów

Liczba wyświetleń rozdziałów :
Rozdział 3 "Jesteśmy przyjaciółmi"   182
Rozdział 6 " Ja nie chcę żebyś mnie odprowadzał"    132
Rozdział 5 "Powiedz kochanie..."  128

Ogólne wyświetlenia :







Mam nadzieję,że będziecie musieli jeszcze bardzo długo znosić moją osobę :)
Za miesiąc będziemy mieli pół roku bloga,chciałabym zrobić konkurs na OS z tej okazji.

Będziecie chętni ? Możecie głosować w ankiecie ;****


wtorek, 14 października 2014

Rozdział 7 "Dobranoc Leoś"

"Leć do tego kim jesteś,Wspinaj się na twoją gwiazdę.Uwierz,że znajdziesz skrzydła.Leć do serca ♥"

Leon
Wstałem dzisiaj wcześnie,aby zdążyć iść przed zajęciami po Violettę.Abyśmy razem poszli do studia,obiecałem jej,że przyjdę po nią,a nie chce aby straciła do mnie zaufania.Jest dla mnie bardzo
ważna i nie pozwolę jej na żadną przykrość,chociaż wiem,że człowiek nie jest idealny i może się też
mylić.Kiedy wstałem z łóżka i pościeliłem łózko,poszedłem do łazienki.Tam rozebrałem się do naga
i wszedłem pod strumień ciepłej wody prysznica.Namydliłem swoje ciało żelem z Adidas a włosy umyłem
w szamponie również z marki adidas.Relaksowałem się przy braniu porannego prysznica.Po 30 minutach
orzeźwienia,wyszedłem z kabiny prysznicowej i mokre ciało wytarłem bialutkim ręcznikiem,ubrałem na siebie
czyste bokserki i podszedłem do lustra,postanowiłem się ogarnąć.Twarz przemyłem letnią wodą a moje włosy postawiłem na żel.Z szafy wyjąłem Biały T-shirt na długi rękaw i bordowe spodnie,na stopy wciągnąłem białe skarpetki ( stopki ).Końcowy efekt wyglądał tak :
Zbiegłem po schodach na dół,do kuchni,aby zjeść śniadanie.W całym domu nie było moich rodziców,
jedynie co znalazłem do karteczkę na stole,że szybciej wyszli do pracy,przepraszają,ale śniadanie mam 
zjeść sam.Westchnąłem cicho.Kiedy zjadłem poranny posiłek,chwyciłem swoją beżową torbę z komody,wyszedłem z domu i zamknąłem go na klucz.Poszedłem w stronę domu Violetty.Pod jej 
dom dotarłem 15 minut,zadzwoniłem dzwonkiem a drzwi otworzył mi Federico.
- Siemka stary,wchodź Violetta powiedziała,że masz na nią chwilkę poczekać.
- Okey,a u niej wszystko jest w porządku ?
- Nie za bardzo,przy śniadaniu próbowała udawać twardą dziewczynę,ale rano i tak 
słyszałem jak w łazience płakała.-Powiedział Fede i ciężko westchnął.
- Postaram się poprawić jej humor.
- W jaki sposób zamierzasz to zrobić,nie wiem czy tak łatwo się zgodzi.
- Przestań uwierz w nią.Idziesz razem z nami do studia ?
- Nie za chwilkę,idę po Lu.Ostatnio przechodzi ciężki okres.
- Co ?- Nie wiedziałem o co może mu chodzić,mówiąc o tym,że przechodzi ciężki czas.
- Jej mama chcę aby w przyszłości wyszła za jej byłego chłopaka,Lu źle się czuję sama z mamą.
- A jej tata ? Co z nim ?
- Wraca za kilka dni,musiał wyjechać w sprawach zawodowych.
- Fede przykro mi,że nie masz dobrych relacji z mamą swojej dziewczyny.
- A ja nie wiem co mam już z tym robić ?
- Po prostu pokaż jej,że Ci zależy na blondynce i kochasz ją bardzo mocno.Bo jest tak ?
- No pewnie kocham ją za to jaka jest a nie jak wygląda.Ja już będę się zbierać.
-Do zobaczenia w studio.
- Okey,na razie.
Po 5 minutach ze schodów zeszła szatynka,wyglądała prześlicznie i uroczo,uśmiechnął się szczerze
 do niej co ona odwzajemniła też pięknym uśmiechem.Wyglądała jeszcze lepiej niż nigdy,nie było po 
niej widać,że dzień wcześniej chłopak zranił jej serce,może to dobry znak.
- Leon,głupku co się tak patrzysz.
-Nnnic jja tylkko...
-Dobrze nie tłumacz się już,ciesze się,że przyszedłeś po mnie.-Powiedziała to i pocałowała mój policzek.
Czułem się nieziemsko.
- Ślicznie wyglądasz wiesz to ?
- Nie,ale dziękuję za miły komplement.
- Jesteś wspaniała,idziemy już ?
- Tak tylko poczekaj wezmę jeszcze torebkę.
- Okey.
- Możemy już iść.Leon mogę mieć do Ciebie malutką prośbę.
-Słucham Cię uważnie.
-Czy mógłbyś chwycić moją rękę,jak przyjaciel ? - Zapytała lekko speszona a jej twarz 
przybrała leciutkich rumieńców.
- Czyli ? - Spytałem ją,jakbym nie wiedział o co jej chodzi,chciałem usłyszeć jak się wytłumaczy.
- Złap mnie za rękę.- Rozkazała i nawet nie starała się mi nic mówić.
- No pewnie,malutka.-Dotknąłem jej nosa i złapałem  ją za dłoń.
- Przestań.- Wypowiedziała z pełną pewnością siebie,zaskakuje mnie ta dziewczyna.
- Nie ma zamiaru.
- Chcesz dostać w bok.
- Z miłą chęcią przyjmę od takiego słodziaka jak ty.
- Nie odzywam się do Ciebie.-Krzyknęła i pobiegła  do przodu,nie chciałem aby była zła na mnie więc za nią pobiegłem.- Violu,nie gniewaj się.
-Wiedziałam,że przybiegniesz do mnie.
- Kłamczucha z Ciebie.-Wtedy doszliśmy do studia a nasi przyjaciele dziwnie na nas popatrzeli.Zastanawiałem się dlaczego,ale jednak przypomniałem sobie,że ja i Vilu trzymamy się 
za ręce,jeszcze takiego widoku chyba nie widzieli,że przyjaciele trzymają się za swoje dłonie.
Wcale nie speszeni tą sytuacją podeszliśmy do nich.
- Hej wam wszystkim.
- No część.
- Idziemy do szatni za chwilkę mamy lekcje z Gregorio.
- To wy dziewczyny idzie my później dojdziemy.
- No jak chcecie.
Violetta
Kiedy weszłyśmy z dziewczynami do naszej szatni,od razu rzuciły się na mnie z masą pytań.
- No Violcia musisz nam powiedzieć co to znaczyło trzymanie się za ręce z Leonem.-Dociekała się jak zwykle Cami,dla niej zwykłe trzymanie się za ręce już coś oznacza.
- To był taki przyjacielski gest,nic więcej.-Wytłumaczyłam jej.
- Nic a nic,tam między wami nie zaiskrzyło.- Spytała się Natalia.
- Nie no skądże,dopiero co straciłam moją miłość i mam od razu zakochiwać się w innym.
- Mogę coś ci powiedzieć.-
- Cami proszę nie dawaj tych swoich rad,błagam.
-No kochana,wysłuchaj mnie przez chwile,proszę.
- No dobra,masz 5 minut.
-Czasami jet tak,że fikcyjna miłość przemija,czyli tak naprawdę nigdy tego prawdziwego uczucia nie było.
Bo gdyby było walczyłoby się o nie z całego serca.
-Chcesz mi powiedzieć,ze nigdy nie kochałam Justina ?
- Nie,czasami uczucie musi się zakończyć,aby ta prawdziwa ciepła miłość w końcu znalazła 
nas w naszych sercach.
-Dobra koniec o mnie opowiadajcie co u was ?
- Muszę wam powiedzieć,coś bardzo ważnego.-Odezwała się Ludmiła.
- Słuchamy Cię uważnie.
- Moja mam chcę wydać mnie za mąż,za mojego byłego chłopaka.
- Dlaczego ? A co z Federico? - Spytałam zaskoczona.
-Prawda jest taka,ze kocham fede a uczucie do Tomasa dawno już się wypaliło,tylko moja 
mama nie u mnie tego zrozumieć.
- Przykro nam,może sprawa sama się rozwiążę.
- Jestem takiej myśli.
- Wczoraj w parku wpadłam na takiego chłopaka z Lotniska,Na Sebastiana,podrywał nie jakimś chorymi tekstami i powiedział,ze chłopak nie ścina da się przesunąć.
-Martwię się,że ten głupek coś wykombinuję i Broduey ze mną definitywnie skończy.
- Kochana,nie przejmuj się tym zadufanym chłopakiem musisz uwierzyć w waszą miłość z Brodueyem.
-Macie rację,koniec z zamartwianiem się.
- Chodźmy Gregorio już czeka...
*_*
- Witam was dzieciaki zaczynamy lekcję od tradycyjnej rozgrzewki,kto ją poprowadzi ?
- Ja mogę.
- Dobrze.Zaczynajcie się rozgrzewać z Ludmiłą,myślę,że dacie radę.Ja muszę  na chwilkę wyjść.
Po wszystkich lekcjach w studio postanowiłam zostać po lekcjach i poćwiczyć nowy układ na lekcję z Gregorio,włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć.
- Jeden,dwa,trzy,cztery....i raz,dwa,trzy,cztery,raz dwa,trzy cztery.Raz,dwa,trzy-Upadlam na podłogę,
trochę zasyczałam z bólu.W tym samym czasie do sali przyszedł Leon.
- Violu,co się stało ? Boli Cię coś ?
- Nie Leon,po boli i przestanie,tak samo jak moje serce.
- Przestań się użalać nad sobą,spróbuj chociaż raz o nim nie myśleć.
- Tylko ja tak nie umiem,nie umiem tak po prostu zapomnieć o kimś bardzo ważnym dla mnie,o tym 
jednym człowieku,którego mocno kochałam jak nikogo innego na świecie.
- A ja wiem jak Ci pomóc.
- No jak ?
- Co będziesz jutro robiła popołudniem ?
- Nie mam nic ciekawego do roboty,pewnie będę się nudzić.
- Już nie,zapraszam Cię jutro na piknik.Chciałem Cię dzisiaj zaprosić tylko mam dzisiaj trening,ale nie 
muszę na niego pójść,nie chcę Cię zostawiać samą.
- A ty przestań paplać głupoty nie pozwolę abyś zrezygnował z treningu dla mnie,jest to twoja pasja.
- Ja nie chcę żebyś była sama.
- Nie będę zresztą w domu muszę popracować nad moją nową piosenką.
- Zdradzisz mi jej kawałek.
- Nie,to będzie niespodzianka dla studia.
- Jeśli tak mówisz,wybacz ale spieszę się.Zadzwonię do Ciebie wieczorem.
- Dobrze.-pocałował mnie w policzek i wyszedł z sali a ja udałam się do szatni.

*-*
Od kilku minut mam już gotową piosenkę do studia,nadałam jej tytuł Hoy Somos Mas,ta piosenka
idealnie pasuję na nasz nowy rok szkolny,który jest ostatnim rokiem dla nas,będę za wszystkim tęsknić
gdy będzie trzeba ją opuścić.Układam moje dłonie na keyboardzie i zaczynam grać i śpiewać tą piosenkę.
Valió la pena todo hasta aquí
porque al menos te conocí

Valió la pena lo que vivimos
lo que soñamos, lo que conseguimos

Valió la pena, pude entender
que cada historia es una razón
Para estar juntos, para creer
para que suene nuestra canción

Hoy somos tantos, hoy somos más
Hoy más que nunca puedo volar

Todo vuelve a comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
Es el latido de tu corazón!
Sabes que lo puedes escuchar!
Junto al mío

Yo se que puedo confiar en mí,
Quien soy ahora ya descubrí
El mundo es casi perfecto ya
y casi todo, es mi realidad

No tengo miedo ya se quien soy,
se lo que busco y a donde voy

Todo vuelve a comenzar
Juntos, sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive, tu destino es hoy

Sabes, cuál es la verdad
Es el latido de tu corazón!
Sabes que lo puedes escuchar!
...Junto al mío!

Todo vuelve a comenzar
Juntos sin mirar atrás
Siente, sueña como yo
Vive...

Valió la pena todo hasta aquí.

Kiedy skończyłam grać piosenkę,w tej samej chwili zadzownił mój telefon,zobaczyłam na 
wyświetlaczu,że dzwoni Leoś.Przypominam sobie,że takiej nazwy nie wpisywałam musiał kiedyś pod moją nieuwagą zmienić sobie nazwę.

Leon
Gdy wróciłem z treningu od razu poszedłem do swojego pokoju,wyjąłem telefon z kieszeni i 
wybrałem numer do Violetty.
- Cześć Violu,nie przeszkodziłem Ci w niczym ?
- Nie skądże,cieszę się,że dzwonisz.
- Ja też,skończyłaś tą nową piosenkę ?
- Uwierz mi,że ją w zupełności skończyłam,poproszę Pablo aby pozwoliłem 
mi ją zaśpiewać,co ty na to ?
-Powiem jedno,idziesz jak burza maleńka.
- Dlaczego to robisz ?
- Ale co ?
- Jesteś dla mnie wspaniałym przyjacielem i opiekujesz się mną.
- Bo obiecałem to sobie.Nie zapomnij,że jutro się spotykamy.
- Pamiętam,dobranoc Leoś.
- Dobranoc Violu.
~*~           ~*~
No kochani rozdział 7 już jestem za mną a wy właśnie go skończyliście czytać ♥~
Leon i Vilu pomalutku zbliżają się do siebie,teraz myślicie,że zrobię Leonette,możliwe ;)


Rozdział 8 w następnym tygodniu lub w weekend ;***



środa, 8 października 2014

Rozdział 6 " Ja nie chcę żebyś mnie odprowadzał."

Było w nich coś niezaprzeczalnie pięknego.. Byli razem, beztrosko szczęśliwi. Potrzebowali siebie wzajemnie, żeby normalnie funkcjonować... Myśleli, że tak będzie do końca świata i o jeden dzień dłużej.. Dopiero dziś to zrozumiała - na pytanie stawiane im wtedy przez życie odpowiadała za nich Naiwność.  

Violetta
Gdy dotarłam pod dom Justina.Zadzwoniłam kilka razy dzwonkiem.Po kilku sekundach otworzyła mi drzwi mama mojego chłopaka,miała czerwone,spuchnięte ozy od płaczu,może w pracy jej coś nie wyszło albo umarła im bliska osoba-pomyślałam i stwierdziłam,że nie będę się o to wypytywać.Ich sprawa nie moja.
- Dzień dobry pani Lauro.Czy jest w domu Justin ?-Zapytałam z łagodnością w moim głosie,aby jej nie poddenerwować innym tonem głosu.Nic mi nie odpowiedziała,postanowiłam dalej się jej wypytać,stała
za drzwiami jakby zahipnotyzowana.Nie zareagowała na moje pytanie.
- Może jest chory dlatego dzisiaj nie pojawił się w szkole ?- Dalej zaczęłam drożyć temat Justina.
Chciałam wiedzieć co się stało
- Violu,ale Justina nie ma.- W końcu otworzyła swoje usta i jedna samotna łza płynęła po jej policzku.
Zaniepokoiłam się trochę jej stanem.
- Wyszedł gdzieś ?
- Najlepiej będzie jak porozmawiamy w środku. Wejdź.-Gestem zaprosiła mnie do środka.
- Dobrze.-Weszłam do salonu i usiadłam się na sofę w tym samym czasie przyszła pani Maria.
- Chcesz coś do picia ? - Zapytała się grzecznie.
- Nie dziękuję.Chcę się dowiedzieć co się dzieje z moim chłopakiem.-Oznajmiłam jej a ona usiadła
 na przeciwko mnie,na fotelu.
- Wiesz pewnie,że nasza rodzina ostatnio przeżywa ciężki okres,ja rozwiodłam
się z moim mężem a Justin.....-Zaskoczyła mnie wypowiedz Mari,przecież Justin ani słowem nie wspomniał,że jego rodzice się rozwiedli,nic mi nie powiedział,wołał sam sobie to przemyśleć.
- Współczuję pani i nie wiedziałam,że państwo się rozwodzą.
- A Justina zabrał ze sobą,przekupił go lepszym życiem.Musieli
wyjechać dzisiaj kiedy byłam w pracy.-Powiedziała i rozpłakała się.
- Jak to ? Dlaczego zostawił mnie,uciekł...-Powiedziałam to z taką nienawiścią do jego osoby i
czułam,że łzy same zaczynają mi cieknąć ciurkiem.
- Myślałam,że wiesz o tym.-Wyszeptała i spuściła głowę na dół.
- Nie przepraszam ale ja nic nie wiedziałam.A gdzie teraz mieszka ?- Dociekałam się.
- Nowym Yorku ale nie znam jego adresu,straciłam syna.-Wybełkotała.
- Niech pani będzie dobrej myśli. Na pewno wszystko się wyjaśni.
Ma jakiś tam przyjaciół ?- Spytałam się już opanowana aby pani Maria nie czuła się niczemu winna.
- Chyba Emily Rey córka szefa mojego męża.
- Aha,dobrze do widzenia.-Pożegnałam się z Marią,nie chciałam już więcej niczego słuchać na temat tego buraka,dla mnie on już nie istnieje,w jednej chwili moje wszystkie uczucia,które darzyłam jego znikły jak za mgłą,nie kocham go już to mówił mi rozum,a serce podpowiadało coś innego.Znalazł już sobie nową panienkę Emily,szczęścia im życzę.
- Do zobaczenia Violu.
*-*
Kiedy weszłam do domu,trzasnęłam mocno drzwiami.Łzy lały mi się ciurkiem.
Miałam rozmazany makijaż.W salonie byli moi wszyscy przyjaciele,pewnie świętowali
rozpoczęcie roku,gdy mnie zobaczyli ucichli.
- Młoda co się stało.-Spytał się Federico.
- Violu !!!-Ja nic im nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
Po chwili ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Violcia,mogę wejść.-Szatyn spytał się z chrypką w głosie,był moim przyjacielem musiałam go wpuścić.
- Wchodź,Leon.-Krzyknęłam przez łzy, a drzwi do mojego królestwa otworzyły się.
- Co się stało ? Pamiętasz co mówiłem zawsze możesz mi zaufać.Powiedz.-Nalegał Leon,byłam
wdzięczna za to,że jest przy mnie.On jest cudownym przyjacielem.
Chodzi o Justina ?-Kiedy Leon wypowiedział jego imię momentalnie mocno się w
 niego wtuliłam i jeszcze bardziej złapałam większego doła.
- .Justin..on....mnie..zostawił...-Wyszeptałam.
- Jak to ? Jak mógł ?-Wkurzył się szatyn.
- Wyjechał..na stałe.....do NY....z tatą...i....nic mi...nie powiedział.
- Nie płacz,widocznie nie był ciebie wart.Jesteś śliczna wiesz.- Opuszkami swoich palców starł moje
krople łez a ja zaśmiałam się.
- Leon przestań mi prawic komplementy.-Walnęłam go lekko w bok.
- Ja mówię prawdę.I na dodatek dzięki mojej osobie pojawił się na twojej twarzy uśmiech.-Powiedział bardzo pewny siebie,uśmiechnął się tak,żę pokazał rząd swoich zębów.Ma śliczny uśmiech.
-Zostaniesz ze mną.-Spytałam nagle.
- Pewnie.-Oznajmił i przytulił mnie bardziej do swojego torsu.
-Obiecasz mi coś.
- Obiecam,tylko powiedz co.
- Nic nie powiesz moim rodzicom,nie chcę aby się martwili.
- A Federico ?
- Możesz mu powiedzieć.Dziękuję.-Szepnęłam mu do ucha i leciutko pocałowałam jego policzek.
- Za co mi dziękujesz ?
- Za to,że jesteś przy mnie.Mój przyjacielu.
-Zawsze będę moja ty przyjaciółko.
Leon
Violetta przed chwilą usnęła na moich kolanach.Wstałem i delikatnie położyłem ją na łóżku.
Jeszcze przykryłem ją kołdrą i wyszedłem z jej pokoju.Nie rozumiałam jak  Justin mógł ją tak
skrzywdzić wydawało mi się,że są wspaniałą parą, ale on tylko leci na kasę,nic więcej go nie obchodzi.Zaczaruję każdą dziewczynę i po kilku latach ją rzuca,co za facet.Kiedy schodziłem
na dół zobaczyłem zmartwionych rodziców Violetty i Federica.Jestem przekonany,że dowiedzieli
się od moich przyjaciół,co przed chwila stało się Violetcie.
- Leon,co się stało naszej córce.Bardzo się o nią martwimy.-Zaczęła tą rozmowę pani Angie.
- Przepraszam państwa bardzo chciałbym powiedzieć,ale musicie mnie zrozumieć.Obiecałem Violi,że
nie powiem.Myślę,że jak będzie gotowa to sama wszystko powie.
- Ale jak to,jesteśmy jej rodzicami i chyba mamy prawo to wiedzieć.- Pan German chyba porządnie
 się wkurzył,miał do tego powody.
- German uspokój się,uszanujmy decyzję Violetty.-Angie starała się uspokoić swojego męża.
- No dobrze,ale Leon zaopiekuj się naszą córką.-Zgodził się,pewnie nie chciał wywoływać
jakiegoś konfliktu.
- Zaopiekuję się nią jak własną siostrą,chociaż jej nie mam.
- Ufam Tobie i Federico kazał Ci przekazać,że z chłopakami czeka na Ciebie w Resto.
- Okey,do widzenia.
- Do widzenia Leonie.-Odprowadzili mnie do drzwi i pożegnali miłym uśmiechem.
*-*
Gdy doszedłem do Resto zauważyłem chłopaków.Siedzieli przy jednym stoliku w barze.
- Hej wam.-przywitałem się z chłopakami i z każdym z nich daliśmy sobie po piątce.
- Leon mów co z moją siostrą jest.-Wkurzył się ostro Federico.
- Fede spokojnie nerwy tu i tak nic nie dadzą.-Chciałem uspokoić mojego przyjaciela.
- Czyli jednak coś się stało.
- Leon ma rację,musisz ochłonąć.-Przyznał mi rację Maxi.
- Spoko,rozumiem.
- Jest to bardzo delikatna sprawa.Musicie mi przysiąść na naszą przyjaźń,że nikomu nie powiecie.
-Słowo harcerza i naszej przyjaźni.
- Ok. Justin jej chłopak teraz chyba już były.Wyjechał z tatą do NY i nawet z Violą się nie 
pożegnał nic jej nie powiedział.
- Zabiję gnoja,obiecał mi,że jej nie zdradzi ani nie złamie serca.Mogłem coś zrobić.
- Fede nie obwiniaj się.-Starał się go pocieszyć Diego.
- No co ? Powinniśmy go odnaleźć i zatłuc.
- Przestańcie.Musimy teraz pomyśleć o naszej przyjaciółce i siostrze Federica.
Lepiej będzie jeśli nie będziemy jej o nic wypytywać.Bądźmy, wspierajmy ją to
 wystarczy dopóki poczuję się lepiej.
- Jesteś wspaniały.Opiekuj się nią dobrze,a ja dam ci bardzo fajną nagrodę.-Poruszył bardzo
śmiesznie brwiami. Fede i dał znak jakiś chłopakom.
- Jaką ? - Spytałem bardzo ciekawy.
- Pozwolę Ci się z nią spotykać.
- Że co ? - Nie mogłem uwierzyć w to co moje uszy usłyszały,on jest jakiś nieogarnięty.
- Myślisz,że nie było widać przejmowałeś się nią bo ci na niej zależy.
- Wcale nie i wybij to sobie z głowy.
- Chłopcy co teraz robimy ? - Nagle zapytał się pełen emocji Andres.
- Jest już późno na siódmą mam kolację.Będę szedł.-Oznajmiłem im.
- Na razie.
- Do jutra.
Camila
Szłam sobie parkiem i rozmyślałam o Violi,biedulka z niej.Nienawidzę tego Justina ,najpierw
błaga ją na kolanach aby została jego dziewczyną a później zostawia ją przy bliższej lepszej okazji.Tego wszystkiego dowiedziałam się od Brodueya,który niedawno do mnie zadzwoni.Wiem jedno muszę Violi pokazać,że przyjaźń jest najważniejsza i,że zawsze jestem dla niej.Tak samo Lu,Naty i Fran.Jesteśmy przyjaciółkami i nic tego nie zmieni.
- No proszę jednak się spotykamy.-Gdy uniosłam w górę twarz zobaczyłam go, Sebastiana
chłopaka z lotniska.Tylko nie on~Pomyślałam
- Dlaczego ty zawsze wchodzisz mi w drogę.-Wykrzyknęłam.
- Uważasz,że wtedy na lotnisku to była moja wina.- Spytał i zaśmiał się.
- W zupełności,a teraz przejdź bo chcę iść do domu.
- Mogę Cię odprowadzić.Popatrz na mnie takiemu przystojniakowi się nie odmawia.
-Nie,o popatrz ja nie chcę żebyś mnie odprowadzał.
- A to dlaczego śliczna ?
- Nie mów tak do mnie.I tak w ogóle mam chłopaka.
- Posłuchaj mnie uważnie.Chłopak nie ściana da się przesunąć.
- Ale moich uczuć nie.-wyminęłam go sprytnie i poszłam w kierunku mojego domu.
Za kogo on się uważa.Niech spada na bambus,a mnie zostawi w spokoju.Jest bezczelny.
Od teraz jestem moim wrogiem,number one.Nienawidzę go.
~#~                 ~#~
I jest szósteczka.Jestem ciekawa jak wam podoba się rozdział.
Mi nawet przypadł do gustu.Camila znowu na swojej drodze spotkała Sebe.
Zdradzę,że nieźle namiesza ;) dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem.

Przepraszam,że rozdział dodany tak późno,siły wyższe..

Rozdział 7 = 6 komentarzy...